24
reklama ● MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY ● CZERWIEC 2018 NR 6/2018 (42) Codziennie nowe informacje na www.echogorzowa.pl r e k l a m a Filharmonia bowiem tak mocno wpisała się już w pejzaż miasta, że zdawać się może, iż gra nam już lat kilkanaście albo i więcej. I nie chodzi tyle o bryłę i miejsce na błoniach za dawnym kinem Kopernik, co o pejzaż kulturo- wy, który byłby znacznie uboższy bez niej. A przecież nawet niektórzy ludzie światli i by- wali w świecie kwestionowali przed laty sens budowy i działania filharmonii w Gorzowie, którego mieszkańcy jakoby nie dojrzeli do jej posiadania, ale i słuchania muzyki poważnej, która przede wszystkim ma tam rację bytu. Dziś to tętniąca zżyciem placówka, która ma całe rzesze wielbicieli i bywalców. Po siedmiu latach filharmonicznego grania, o czym pi- szemy więcej w zakładce Kultura, nikt po- ważny nie wyobraża sobie miasta bez tej fil- harmonii i tego co się tam dzieje, za sprawa muzyki mniej i bardziej poważnej, ale zawsze pięknej i służącej budowaniu pięknego du- cha. I gdyby nie to, że strasznie przepłacono za budowę CEA-FG (130mln zł), głównie za sprawą drogiego i koszmarnego garażu, byłoby naprawdę pięknie i nie byłoby czego żałować. JAN DELIJEWSKI Siedem lat CEA - Filharmonii Gorzowskiej IX Symfonia Ludviga van Beethovena – ta kompozycja otworzyła historię Filharmonii Gorzowskiej w roku 2011. Więcej na s. 19. Pejzaż kulturowy byłby znacznie uboższy Aż nie chce się wierzyć, że centrum Edukacji Artystycznej - Filharmonia Gorzowska ma dopiero siedem lat… Fot. Archiwum FG

Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

  • Upload
    others

  • View
    3

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

r e k l a m a

● MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY ● ● CZERWIEC 2018 ● NR 6/2018 (42)

CCooddzziieennnniiee nnoowwee iinnffoorrmmaaccjjee nnaa wwwwww..eecchhooggoorrzzoowwaa..ppll

r e k l a m a

Filharmonia bowiem tak mocno wpisała sięjuż w pejzaż miasta, że zdawać się może, iżgra nam już lat kilkanaście albo i więcej. I niechodzi tyle o bryłę i miejsce na błoniach zadawnym kinem Kopernik, co o pejzaż kulturo-wy, który byłby znacznie uboższy bez niej. Aprzecież nawet niektórzy ludzie światli i by-wali w świecie kwestionowali przed laty sensbudowy i działania filharmonii w Gorzowie,którego mieszkańcy jakoby nie dojrzeli do jejposiadania, ale i słuchania muzyki poważnej,która przede wszystkim ma tam rację bytu.Dziś to tętniąca zżyciem placówka, która macałe rzesze wielbicieli i bywalców. Po siedmiulatach filharmonicznego grania, o czym pi-szemy więcej w zakładce Kultura, nikt po-ważny nie wyobraża sobie miasta bez tej fil-harmonii i tego co się tam dzieje, za sprawamuzyki mniej i bardziej poważnej, ale zawszepięknej i służącej budowaniu pięknego du-cha.

I gdyby nie to, że strasznie przepłacono zabudowę CEA-FG (130mln zł), głównie zasprawą drogiego i koszmarnego garażu,byłoby naprawdę pięknie i nie byłoby czegożałować.

JAN DELIJEWSKI

Siedem lat CEA - FilharmoniiGorzowskiej IX Symfonia Ludviga van Beethovena – ta kompozycja otworzyła historię Filharmonii Gorzowskiej w roku

2011. Więcej na s. 19.

Pejzaż kulturowybyłby znacznieuboższy Aż nie chce się wierzyć, że centrumEdukacji Artystycznej - FilharmoniaGorzowska ma dopiero siedem lat…

Fot.

Arch

iwum

FG

Page 2: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

ww 1.06.1945 r. - powstały Zakłady Me-chaniczne i Odlewnia ŻeliwaPaństwowego PrzedsiębiorstwoTraktorów i Maszyn Rolniczych,których tradycje kontynuowałyZakłady Mechaniczne „Gorzów”;upadły w 2000 r. 1985 r. - gorzowianka KatarzynaZawidzka została Miss Polonia. ww 2.06.1997 r. - papież Jan Paweł IIzłożył 3,5-godzinną wizytę w Go-rzowie; w pięciolecie pobytu pa-pieża na górczyńskich błoniachodsłonięto pomnik Jana PawłaII; ponad trzymetrową rzeźbę,stojącą na tle 13-metrowegokrzyża wykonał prof. CzesławDźwigaj z krakowskiej ASP.2007 r. - udostępniono do ruchunową drogę przez Park Koperni-ka.1945 r. - Franciszek Walczak (22l.), gorzowski milicjant; zmarł wwyniku obrażeń zadanych przezsowieckiego marudera, jego po-grzeb był pierwszą antysowieckądemonstracją w mieście, a onsam został patronem gorzow-skiej ulicy; spoczywa na cmenta-rzu świętokrzyskim.ww 3.06.1987 r. - studenci AWF ustano-wili rekord pojemności tramwa-ju 105N (20 miejsc siedzących,105 stojących), upychając 362osoby.1905 r. ur. się Febronia Gajews-ka-Karamać, b. nauczycielka wTechnikum Gastronomicznym(1946-1978), a obecnie patronkaZespołu Szkół Gastronomicz-nych, aktywna działaczka orga-nizacji charytatywnych, zm. w1993 r. 1926 r. ur. się Władysław Koso-wicz, nauczyciel i trener, b.żołnierz AK, jeden z organizato-rów żeńskiej siatkówki w Gorzo-wie, zm. w 1986 r. ww 6.06.2002 r. - Zarząd Miejski za-mknął basen w Łaźni Miejskiej.ww 7.06.1998 r. - otwarto GorzowskieCharytatywne Centrum PomocyCzłowiekowi im. Jana Pawła II;urządzono je w pomieszczeniachdawnych restauracji „Kosmos” i„Woroneż”ww 8.06.2013 r. - otwarte zostało pierw-sze w mieście pole golfowe,urządzone przez ZUO na tereniedawnego wysypiska śmieci nakrańcu ul. Śląskiej. ww 13.06.1919 r. ur. się Aleksander Dzil-ne, b. prezes KS Stal (1967-1972), pionier miasta, zm. w2009 r.ww 14.06.1913 r. ur. się Władysław J.Ciesielski, dziennikarz, pionierGorzowa, założyciel i prezes Go-rzowskiego Towarzystwa Mu-zycznego, patron Szkoły Muzycz-nej nr 2, zm. w 1991 r.1949 r. ur. się Ryszard Nieście-ruk, czołowy pływak KKS „War-ta” w Gorzowie, następnie w la-tach 70. kierownik drużyny „Sta-li” i szkoleniowiec żużlowców,b. trener żużlowej kadry narodo-

KALENDARIUMCzerwiec 2018

� 2 Czerwiec 2018 r.mija dzień

www.echogorzowa.pl Redakcja (adres do korespondencji): Redakcja Echogorzowa.pl, skr. poczt. 603, Kombatantów 2,66-414 Gorzów Wlkp. 16.

Redaktor naczelny: Jan Delijewski. Zespół redakcyjny: Robert Borowy, Jerzy Kułaczkowski,Stanisław Miklaszewski, Renata Ochwat, RyszardRomanowski.

Skład: Radosław Pieluszczak. Druk: Polskapresse sp. z o.o.,

Drukarnia Poznań, ul. Malwowa158. Wydawca: Agencja MEDIA-PRESS Jan Delijewski

Poglądy zewnętrznych autorów tekstów, w tym prowadzących blogi na portalu echogorzowa.pl, nie są tożsame z poglądami redakcji echogorzowa.pl. Każde przesłanie wiadomości do redakcji echogorzowa.pl, czy to w formie elektronicznej czy papierowej, jest równoznaczne z wyrażaniem zgody na przetwarzanie danych osobowych.

Odbêd¹ siê one w dniach3-5 czerwca 2018 r., w go-dzinach od 8.00 do 14.00.

W tym czasie PWiK zapra-sza wszystkich chêtnych dozapoznania siê z infrastruk-tur¹ s³u¿¹c¹ do oczyszcza-nia œcieków w przedsiêbior-stwie, w tym do odwiedzeniaOczyszczalni Œcieków„GOŒ-ka” w Gorzowie.

I tak 3 czerwca 2018 r. (nie-dziela), w godzinach od 8.00do 14.00 przewiduje siê spot-kanie z mieszkañcami Gorzo-wa i okolicznych gmin. Do-jazd do Oczyszczalni Œciekówprzy ul. Kostrzyñskiej Gorzo-wie. we w³asnym zakresie. W

Oczyszczalni Œcieków zosta-nie dokonana prezentacjaurz¹dzeñ i specjalistycznegosprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),przewidziane s¹ spotkania zm³odzie¿¹ szkoln¹ w zorgani-zowanych grupach. Grupomszkolnym zapewniamy do-jazd autobusem podstawio-nym na terenie PWiK przy ul.Œl¹skiej 95 w Gorzowie /zgod-nie z wczeœniejszymi indywi-dualnymi zapisami/.

Informacje i kontakt: BiuroObs³ugi Klienta PWiK ul.Œl¹ska 95 w GorzowieWlkp. tel. 95-733-55-41.

PWIK

O tym nikogo ju¿ przeko-nywaæ chyba nie trzeba.Na razie jednak ma byærozbudowana Szko³a Pod-stawowa nr 20 przy Sza-rych Szeregów. W tej chwi-li jest to najwiêksza szko³aw Gorzowie i bêdzie jesz-cze wiêksza, co nie jest

dobre dla uczniów, nau-czycieli, a i rodzicówtak¿e, ale trudno - niechbêdzie, byleby by³y znoœnewarunki lokalowe. Lepszyju¿ szkolny kombinat ni¿ciasnota i duchota oraznauka na zmiany w piw-nicznych izbach.

Problem w tym, ¿e miastozarezerwowa³o w ubieg³ymroku na rozbudowê szko³y6,5 mln z³, a na przetarguwykonawca zaproponowa³kwotê dwa razy wiêksz¹.Przetarg zosta³ uniewa¿nio-ny i potrzebny jest nowy. Ipatrz¹c na to, co siê dzieje

na rynku budowlanym,œmia³o mo¿na stwierdziæ,¿e nie tyle potencjalni wy-konawcy winszuj¹ sobie zadu¿o, co zwyczajnie w³adzenie doszacowa³y kosztów,co by³o ju¿ b³êdem. Organi-zuj¹c wiêc nowy przetargtrzeba liczyæ siê z tym, ¿e

proponowana kwota za rea-lizacjê inwestycji bêdzieznowu zbli¿ona do po-przedniej i trzeba pilnie tychpieniêdzy poszukaæ wbud¿ecie. Inaczej zapom-nijmy o rozbudowie tejszko³y.

JAN DELIJEWSKI

Trzeba więcej pieniędzy na rozbudowę szkołyNa Manhattanie potrzebna jest nowa szko³a podstawowa, ale i ¿³obek oraz przedszkole.

To ju¿ X edycja najwiêksze-go w regionie konkursu, któ-ry promuje firmy wojewódz-twa lubuskiego. Rejestracjakandydatur potrwa do koñcaczerwca br. Podobnie jak wlatach ubieg³ych w rywaliza-cji mog¹ wzi¹æ udzia³ przed-siêbiorstwa, które maj¹ wLubuskiem swoj¹ siedzibêlub s¹ cz³onkiem lubuskichorganizacji gospodarczych.Podstawowym warunkiemudzia³u w konkursie jest pro-wadzenie dzia³alnoœci gos-podarczej przynajmniej

przez 2 lata oraz brak za-leg³oœci wobec organówskarbowych i ZUS. Nomino-wani w ka¿dej z kategorii zo-stan¹ wy³onieni przez Kapi-tu³ê w pierwszej po³owiesierpnia, natomiast laurea-tów poznamy 24 wrzeœniapodczas Gali fina³owej wZielonej Górze.

Firmy bior¹ce udzia³ w kon-kursie bêd¹ klasyfikowane w4 kategoriach:

• przedsiêbiorstwa mikro(zatrudniaj¹ce do 9 pracow-ników)

• przedsiêbiorstwa ma³e(zatrudniaj¹ce od 10 do 49pracowników)

• przedsiêbiorstwa œrednie(zatrudniaj¹ce od 50 do 249pracowników)

• przedsiêbiorstwa du¿e(zatrudniaj¹ce od 250 pra-cowników).

W ka¿dej kategoriiwy³onionych zostanie trzechlaureatów, którzy otrzymaj¹statuetki “Lubuskiego Lide-ra Biznesu” na lata2017/2018. Nie mniej jed-nak ka¿da firma, która za-

kwalifikuje siê do drugiegoetapu otrzyma pami¹tkowycertyfikat. Analogiczna pro-cedura obowi¹zuje w przy-padku Lubuskiego LideraInnowacji z tym, ¿e nagrodyg³ówne otrzyma jedyniezwyciêzcy w ka¿dej z kate-gorii. Wyró¿nione firmybêd¹ mia³y prawo przezokres jednego roku od chwi-li wrêczenia nagród do wy-korzystywania loga konkur-su wraz z tytu³em.

Szczegó³owe informacjena temat konkursu: Marze-

na M³ynarczyk, T: +48 95739 03 11 E: [email protected] oraz nastronie{www.ziph.pl

Zg³oszenia do konkursumo¿na przesy³aæ poczt¹ naadres:

Zachodnia IzbaPrzemys³owo-Handlowa

ul. Kazimierza Wielkiego 166-400 Gorzów Wlkp.Informacja telefoniczna: +48 95 739 03 12.

Ÿród³o: www.ziph.pl

Tytuł Lubuskiego Lidera Biznesu 2018 czekaTrwa nabór wniosków do Lubuskiego Lidera Biznesu 2018.

Dni otwarte wodociągówgorzowskich Przedsiêbiorstwo Wodoci¹gów i Kanalizacji organizuje Dni otwarte wodoci¹gów gorzowskich.

PWiK zaprasza do odwiedzenia Oczyszczalni Ścieków „GOŚ-ka” w Gorzowie

Fot.

Arch

iwum

r e k l a m a

Page 3: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

wej, trener „Sparty - Polsat”Wrocław, zm. w 1995 r.ww 17.06.1926 r. ur. się Marian Klaus,kompozytor, instrumentalista,stroiciel instrumentów; w l.1946-81 aktywny gorzowskimuzyk i kierownik wielu ze-społów, legenda „Casablanki”,napisał wiele czardaszy i utwo-rów w stylu swing i bossa-no-va, w tym Gorzowski wieczór wCasablance, zm. w 2013 r.ww 18.06.1909 r. ur. się Leon Kruszona,pierwszy wiceprezydent Gorzo-wa (1945-1949), organizator ib. przewodniczący gorzowskiejorganizacji PPS (1945-1948),następnie radca w minister-stwach Administracji Publicz-nej, Gospodarki Komunalnejoraz Gospodarki Terenowej iOchrony Środowiska, zm. w1990 r. ww 19.06.1932 r. ur. się Waldemar Kuć-ko, artysta fotografik i fotore-porter, współzałożyciel GTF,pierwszy lubuski fotografikprzyjęty do ZPAF, zm. w 1981r.ww 20.06.1897 r. - Hermann Pauckschosobiście uruchomił ufundo-waną przez siebie fontannę naStarym Rynku w Gorzowie.1945 - Franciszek Śmigielskizarejestrował kawiarnię „Polo-nia” przy obecnej ul. Sikorskie-go 108; była to dawna Café Vo-ley, w latach 1958-69 w lokalutym mieściła się słynna ka-wiarnia „Wenecja”, ok. 1970 r.budynek został rozebrany.ww 23.06.1982 r. - w ZKS Stilon zawie-szono działalność pierwszejdrużyny hokeja na lodzie. Wpraktyce oznaczało to upadekhokeja w Gorzowie.ww 26.06.2001 r. zm. Henryka Żbik-Nie-rubiec (57 l.), artystka-plastyk,specjalizująca się w tkaninieartystycznej, od 1970 r. związa-na z Gorzowem.ww 27.06.2005 r. zm. Mieczysław Rze-szewski (74 l.), gorzowski art.plastykww 28.06.1972 r. - bullą EpiscoporumPoloniae coetus papież PawełVI wyodrębnił diecezje wPolsce zachodniej i północ-nej; z Administracji Apostol-skiej Kamieńskiej, Lubuskiej iPrałatury Pilskiej wydzielonezostały: diecezja gorzowska(od 1992 r. - zielonogórsko-go-rzowska), szczecińsko-kamień-ska (od 1992 r. - archidiecez-ja) i koszalińsko-kołobrzeska ww 30.06.1971 r. - minister gospodarkikomunalnej wyraził zgodę nalikwidację poniemieckiegocmentarza w Gorzowie w częściprzeznaczonej na przedłużenieul. Pomorskiej i przebudowęul. Walczaka; w październikuPMRN przekazało „Stilonowi”fragment cmentarza do adapta-cji na park wypoczynkowy. n

KALENDARIUMCzerwiec 2018

�3Czerwiec 2018 r. TRzY PYTaNia

- Niewiele ponad 50 procentcz³onków PO wziê³o udzia³ w pra-wyborach kandydata na prezyden-ta Gorzowa. Zdaniem pose³ Kry-styny Sibiñskiej wynik ten jestdobry, ale czy fakt, ¿e tylko po³owacz³onków wyrazi³a swoje zdanienapawa pana optymizmem przedzbli¿aj¹c¹ siê kampani¹ samo-rz¹dow¹?

- Du¿a czêœæ naszych cz³onków,którzy nie oddali g³osu, s¹ z ró¿nychpowodów poza Gorzowem. Owszem,dalej nas wspieraj¹, rozmawiamy znimi, ale fizycznie ich w tej chwili niema i dlatego nie uczestniczyli wg³osowaniu, ale deklaruj¹ w miarêmo¿liwoœci pomoc w trakcie kampa-nii. Poza tym mamy taki zwyczaj, ¿ejak ktoœ z nami d³ugo by³, dzia³a³, aleteraz nie jest aktywny, nie op³acask³adek, to wcale nie oznacza, ¿e odrazu usuwamy go z naszego grona.Natomiast ci wszyscy, którzy s¹ namiejscu zaanga¿owali siê w prawy-bory, oczywiœcie g³osowali i dalejbêd¹ pracowaæ na rzecz wyborów.Najbardziej jednak ucieszy³o mniedu¿e wsparcie mieszkañców Gorzo-wa, którzy pojawiali siê na debatach,choæ nie s¹ cz³onkami PO. Kiedy de-cydowa³em siê na kandydowanie naj-bardziej by³em ciekawy reakcjiw³aœnie mieszkañców. I okaza³o siê,¿e zosta³em ciep³o przyjêty, co by³owidoczne nie tylko na spotkaniach,ale i w portalach spo³ecznoœcio-wych, odebra³em te¿ mnóstwo telefo-nów oraz informacji tekstowych zpropozycj¹ pomocy podczas kampa-nii. To dobry sygna³.

- Ktoœ móg³by siê zapytaæ pana,po co pcha siê pan na prezydenckisto³ek w chwili, kiedy rz¹dz¹capartia chce obni¿yæ pensje samo-rz¹dowcom, w tym prezydentommiast?

- Z punktu widzenia w³asnego port-fela oczywiœcie nie op³aca mi siêkandydowaæ, ale by³oby to myœlenietylko o sobie. Zarabiam dzisiaj wiêcejni¿ prezydent miasta, realizujê siê wtym co robiê, odnoszê sukcesy za-wodowe, mam te¿ czas dla rodziny.Mam wspania³¹ ¿onê i trzy córki, jes-tem naprawdê szczêœliwym cz³owie-kiem i gdybym patrzy³ przez pryzmatswojej wygody, to kandydowanie niewchodzi³oby w rachubê. Z drugiejstrony, jak widzê, ¿e Gorzów traciswoje szanse rozwojowe, kiedy inne

miasta w ekspresowym tempie namuciekaj¹ uwa¿am, ¿e powinienemwybraæ jednak pracê dla naszegomiasta.- Ostatnie kampanie wyborcze w

Gorzowie mia³y sporo elementówbrutalnej walki, ¿e przypomnêchoæby zawieszone swego czasubilbordy z prezydentem Tadeu-szem Jêdrzejczakiem za kratami.Czy nadchodz¹ca kampania wy-borcza bêdzie bardziej meryto-ryczna ni¿ poprzednie?

- W¹tpiê. Ze strony moich konku-rentów spodziewam siê ostrychdzia³añ, szczególnie je¿eli chodzi okandydata Prawa i Sprawiedliwoœci.Ju¿ widzimy, ¿e prowadzone s¹k³amliwe dzia³ania, choæby w postaciog³aszania nieprawdziwych informa-

cji w gazetkach promocyjnych. Kiedyczytam, ¿e PiS z Sebastianem Pie-ñkowskim na czele za³atwili tramwajedla Gorzowa, to od razu przypomi-naj¹ mi siê s³owa Jacka Kurskiego,,ciemny lud to kupi’’. To s¹ inteligent-ni ludzie i doskonale wiedz¹, ¿e ma-nipuluj¹ spo³eczeñstwem dla osi¹gni-êcia w³asnego celu. Wierzê, ¿e go-rzowianie tego nie kupi¹. Natomiastprezydent Jacek Wójcicki zapewneponownie wyci¹gnie bardzo du¿epieni¹dze od swoich sponsorów izamiast rozmawiaæ merytoryczniezaklei ca³e miasto banerami i plaka-tami. Po wyborach bêdzie zapewneznowu chcia³ wjechaæ do magistratuz weso³¹ gromadk¹ kole¿anek i ko-legów z Deszczna. Ja chcê nato-miast skupiæ siê na uczciwej i rze-czowej dyskusji. Za swoje s³owabêdê odpowiada³, dlatego z moichust ¿adne k³amliwe informacje niebêd¹ siê pojawiaæ. Choæby dlatego,¿e zawsze dotrzymujê danegos³owo. I jak coœ powiem, to bêdê ztego rozliczony. Nie planujê równie¿dokonywaæ rewolucji w urzêdzie. Wszpitalu nie zwolni³em nikogo. Jakwygram wybory, to do urzêdu przy-biegnê, a za mn¹ przyjedzie niewiel-ki samochód jedynie z najbli¿szymwspó³pracownikami, z którymi bêdêchcia³ wdro¿yæ nasz program. Jakwygra z kolei Sebastian Pieñkowskiczeka nas wielka rewolucja kadro-wa, bo tej partii nie chodzi o dobromiasta, ale podnoszenie s³upkówpoparcia dla ca³ej partii w skali kra-ju.

RB

Jak wygram wybory, to do urzędu przybiegnę…Trzy pytania do Roberta Surowca, kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Gorzowa

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

- Czym dla bibliotekarzy jestcorocznie obchodzony w majuDzieñ Bibliotekarza i Bibliotek?

- To jest stosunkowo m³ode œwi-êto, obchodzone od 1985 roku, aleju¿ cieszy siê du¿ym zainteresowa-niem spo³ecznym. Przyk³adem nie-ch bêdzie to, ¿e na nasz¹ uroczys-toœæ, zorganizowan¹ w gorzowskiejksi¹¿nicy, przyby³y w³adze woje-wódzkie oraz miejskie. Wyró¿nio-nych przez pani¹ marsza³ek, jak iobu prezydentów miast - stolic wo-jewództwa, a tak¿e dyrektorów bib-liotek zosta³o sto osób. Jest to wy-raz podziêkowania im za wk³ad wrozwój nawet najmniejszych czytel-ni, poniewa¿ w wielu gminachw³aœnie biblioteki stanowi¹ centrumkultury dla danej spo³ecznoœci. Po-za tym ta codzienna, mrówczaczêsto praca bibliotekarzy nie za-wsze jest doceniana i zauwa¿ana.- Pan bibliotekarzem z zawodu

nie jest, ale czy bêd¹c od trzechmiesiêcy dyrektorem tak wa¿nejplacówki jak WiMBP poczu³ panju¿ smak tego zawodu?

- Bibliotekarzem rzeczywiœcie niejestem, ale od dzieciñstwa by³emsta³ym, mo¿na powiedzieæ, bywal-cem wypo¿yczalni ksi¹¿ek, potemjako student filologii niemal nieopuszcza³em bibliotek. Mogê po-

wiedzieæ, ¿e w tych latach znaczn¹czêœæ swojego ¿ycia spêdzi³em wtych miejscach. Mia³em przyjem-noœæ ponadto za³o¿yæ i prowadziæw Gorzowie przy obecnej Akademiiim. Jakuba z Parady¿a mediotekêinstytutu Goethego. Dlatego przy-najmniej w aspekcie organizacyj-nym biblioteka nie jest mi obca.- Czy w dobie rozwoju informa-

tyki i spadku zainteresowaniaró¿nymi publikacjami drukowa-nymi ze strony czytelników nie

istnieje zagro¿enie powolnegowymierania zawodu biblioteka-rza?

- Nie, poniewa¿ biblioteki zmie-rzaj¹ w kierunku ró¿norodnoœci iid¹ z duchem czasu oraz potrzeby.Sama ksi¹¿ka siê zmienia, szcze-gólnie jej noœniki, ale ta ksi¹¿kajednak pozostaje i ktoœ musi j¹przygotowaæ dla czytelników. Czyto w tradycyjnej formie czy w wersjielektronicznej. Przez to zawód bib-liotekarza ca³y czas zmienia siê i w

przeciwieñstwie do dawnych latjest trochê inny. Dawniej bibliotekiby³y takim statycznym miejscem, awynika³o to równie¿ z faktu, i¿ na-le¿a³y one do mo¿now³adców,ksi¹¿¹t. Dopiero od pó³tora wiekumo¿emy mówiæ o bibliotekach pub-licznych i tak naprawdê dopiero odtego momentu mo¿emy mówiætak¿e o ewolucji. I dobrze, bo je¿eliczytelnik mo¿e dzisiaj wypo¿yczyæksi¹¿kê nie ruszaj¹c siê z domu,wykorzystuj¹c do tego smartfona,to nie jest nic w tym z³ego, ¿e ko-rzysta ze zdobyczy techniki.Wa¿ne, ¿eby w ogóle chcia³ czytaæ,a ksi¹¿ka tradycyjna w mojej oce-nie nigdy nie umrze. Zawszebêdzie mia³a swoich czytelników.Je¿eli jest z czymœ problemem toze spadaj¹cym czytelnictwem. Tenspadek nie jest du¿y, ale jest ig³ównie dotyczy tekstów d³u¿szych,nie tylko ksi¹¿ek. Wynika to zewzglêdu na mnogoœæ dostarcza-nych nam informacji. Nawet w for-mie esemesów czy poprzez portalespo³ecznoœciowe. Chêtnie przez tosiêgamy po krótsze formy. Jednymz zadañ bibliotek jest zachêcanie,szczególnie m³odzie¿, do siêganiarównie¿ po d³u¿sze formy, w tymksi¹¿ki.

RB

Książka tradycyjna zawsze będzie miała swoich czytelnikówTrzy pytania do S³awomira Szenwalda, dyrektora Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gorzowie

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

Page 4: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

� 4 Czerwiec 2018 r.zaKŁad GOSPOdaRKi mieSzKaNiOWej

AdresyZak³ad Gospodarki Mieszkaniowejul. We³niany Rynek 366-400 Gorzów Wlkp.tel. (095) 73-87-101, [email protected] zgm.gorzow.pl

Program Realizacji Œwiadczeñ Wzajemnych pomaga tym, którzy nies¹ w stanie sp³aciæ zaleg³ych nale¿noœci. Wiêcej na zgm.gorzow.pl/odpracujdlug/ tel. (095) 73-87-125 [email protected]

Biuro Zamiany Mieszkañul. Wawrzyniaka 4tel.(095) 73-87-129, (095) [email protected] zgm.gorzow.pl/zamianamieszkania/

Administracja Domów Mieszkalnych nr 1ul. Wyszyñskiego 38tel. (095) 73-87-139, 73-87-142, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm1/

Administracja DomówMieszkalnych nr 2ul. Towarowa 6A (budynek przychodni I p.)tel. (095) 73-87-151, 73-87-155, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm2/

Administracja DomówMieszkalnych nr 3

ul. Armii Polskiej 29tel. (095) 73-87-162, 73-87-165, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm3/

Administracja DomówMieszkalnych nr 4ul. Drzyma³y 10tel. (095) 73-87-180, 73-87-182 do 184, [email protected] zgm.gorzow.pl/adm4/

Administracja DomówMieszkalnych nr 5ul. Gwiaździsta 466-400 Gorzów Wlkp.tel. (95) 73-87-203 do 205, 73-87-209 do 211fax (95) [email protected] /adm5/

Tak siê zmieni¹ dwa dzie-dziñce. Oba le¿¹ nadK³odawk¹.

- Bêdzie placyk zabaw,bêd¹ ³awki, bêdzie ³adnaprzestrzeñ - mówi Pawe³ No-wacki pe³ni¹cy obowi¹zki dy-rektora Zak³adu GospodarkiKomunalnej. To w³aœnieZGM remontuje oba podwór-ka, które zosta³y wpisane doprogramu rewitalizacji ob-szarów zdegenerowanychoraz budowê ci¹gu pieszo-jezdnego nad K³odawk¹.Wartoœæ prac na obu po-dwórkach to kwota prawie 3mln z³otych.

Całkiem pokaźne zmiany

Przebudowie ulegn¹ po-dwórka przy ul. £okietka-Drzyma³y oraz przy ul. Gar-bary. I przy £okietka projektprzewiduje: przebudowê te-renu wzd³u¿ K³odawki, prze-budowê wewnêtrznej drogi,odwodnienie - co szczegól-nie podoba siê mieszka-ñcom, którzy od lat narze-kaj¹ na to, ¿e po deszczypodwórko zamienia siê w ba-joro. Ponadto powstan¹ ele-menty ma³ej architektury -³awki, siedziska, donice nakwiaty. Pojawi siê tak¿e sto-jak na rowery oraz nowelampy oœwietleniowe. No i dolamp zostan¹ doprowadzonelinie zasilania. Ponadto poja-wi¹ siê tablice edukacyjne

oraz dwie wiaty. Jednabêdzie gospodarcz¹, a dwiepos³u¿¹ rekreacji. Ca³oœæprac to 3800 m kwadrato-wych powierzchni na NowymMieœcie, czyli w terenie,gdzie tylko nieliczne podwór-ka s¹ ³adne i funkcjonalne.

Natomiast na drugim po-dwórku, przy ul. Garbary, napowierzchni 1400 m kwadra-towych tak¿e zostanie prze-budowany teren bezpoœred-

nio przylegaj¹cy do K³odaw-ki. Budowlañcy przebuduj¹mur oporowy, zostan¹ wybu-dowane instalacje odwodnie-niowe, co tak¿e ma bardzodobr¹ opiniê. Ponadto natym podwórku powstanieplac zabaw oraz noweoœwietlenie.

Jak t³umacz¹ w ZGM, praceremontowe zakoñcz¹ siê do31 paŸdziernika, bo tak wyni-ka z umowy, jak¹ ZGM za-

war³ z wykonawc¹, czyli firm¹ze Œwiêtego Wojciecha.

Inne place do konserwacji

Jak przyznaje Pawe³ No-wacki, placyk zabaw na Gar-bary bêdzie jedynym no-wym, jaki Zak³ad GospodarkiMieszkaniowej wybuduje wtym roku. - A i to dziêkiw³aœnie temu programowizwi¹zanemu z K³odawk¹ -zaznacza dyrektor ZGM.

Jeœli chodzi o ju¿ istniej¹ceplace zabaw, to ZGM stale jemonitoruje, jak trzeba, to na-prawia urz¹dzenia oraz dbageneralnie o ich stan. Razdo roku wymieniany jest pia-sek w piaskownicach.

- Na razie nie mamy w pla-nach budowy kolejnych pla-cyków, musz¹ wystarczyæ te,które ju¿ istniej¹ - mówi Pa-we³ Nowacki.

ROCH

Dwa piękne podwórkapowstaną nad KłodawkąUtwardzona powierzchnia, ³aweczki, a nawet placyk zabaw na jednym podwórku.

Zasadniczej przebudowie ulegnie m.in. podwórko w sąsiedztwie Kłodawki przy ul. Łokietka-Drzymały

Fot.

Stan

is³aw

Mikl

asze

wski

I maj¹ one wy¿szy stan-dard, ani¿eli nakazuj¹ prze-pisy.

- Prace zaczê³y siê wubieg³ym roku, ale zakoñczy-liœmy je w tym - mówi Pawe³Nowacki, pe³ni¹cy obowi¹zkidyrektora Zak³adu Gospo-darki Mieszkaniowej. I doda-je, ¿e remont miasta koszto-wa³ ponad 2,8 mln z³, alesporo, bo a¿ 1,2 mln z³otychdo³o¿y³ Bank GospodarstwaKrajowego.

Standard wyższy niżwymagany

Mieszkania socjalne to lo-kale przeznaczone dla osóbbezdomnych lubniemog¹cych utrzymaæmieszkania samodzielnie zpowodu ubóstwa. Mo¿e onmieæ ni¿szy standard. Obo-

wi¹zek jego dostarczeniaspoczywa na gminie. Przepi-sy stanowi¹, ¿e takie miesz-kanie powinno mieæ ³¹czn¹powierzchniê pokojów conajmniej 10 m kwadrato-wych, je¿eli ma byæ zamiesz-kiwany przez jedn¹ osobê.Dla kilku osób ³¹czna po-wierzchnia pokojów powinnawynosiæ co najmniej 5 mkwadratowych na osobê.Zwykle do mieszkañ socjal-nych trafiaj¹ te¿ ludzie z wy-rokami eksmisji zas¹dzony-mi przez s¹d.

- Wszystkie wyremontowa-ne lokale mieszcz¹ siê w ka-mienicach, bo w budynkachz lat 60. XX wieku nie mamytakich mieszkañ - mówi Pa-we³ Nowacki i t³umaczy, ¿e wprzypadku akurat tychmieszkañ standard zosta³

podwy¿szony, choæby przezfakt, ¿e wszystkie otrzyma³y³azienki, s¹ jasne i œwie¿owymalowane z nowymi in-stalacjami. I co wa¿ne, maj¹doprowadzon¹ ciep³¹ wodê zmiejskiej sieci.

Dlatego w pierwszej kolej-noœci by³y one zasiedloneprzez rodziny oczekuj¹ce nawskazanie lokalu socjalnegoz tytu³u umieszczenia na li-œcie przydzia³u opracowanejprzy wspó³udziale Spo³ecz-nej Komisji Mieszkaniowej.Mówi¹c wprost to rodziny, wktórych mo¿e siê nie przele-wa, ale nie zniszcz¹ miesz-kania i bêd¹ p³aci³y czynsz

Można sobiewyremontować

Mieszkania socjalne to niejedyny sposób na najem

mieszkania od miasta. Urz¹dMiasta proponuje te¿ tak¹mo¿liwoœæ, jak remontmieszkania przez przysz³egonajemcê. I nie s¹ to ju¿mieszkania socjalne, a komu-nalne. Obecnie na zaintere-sowanych tak¹ form¹ najmuczekaj¹ 23 lokale. Ubiegaæsiê o nie mog¹ osoby ocze-kuj¹ce na lokale zamienne,na zamianê z urzêdu z uwagina stan zdrowia i umieszczo-ne na liœcie przydzia³u lokalimieszkalnych na czas nie-oznaczony na rok 2018, je¿eliwyra¿¹ one wolê wykonaniaprac remontowych.

Osoba, która uzyska³a po-zytywn¹ decyzjê prezydentamiasta zobowi¹zana jest doprzeprowadzenia remontuna warunkach okreœlonych wumowie zawartej z wynaj-

muj¹cym w terminie szeœciumiesiêcy od dnia zawarciaumowy u¿yczenia.

W sytuacjach maj¹cychwp³yw na wyd³u¿enie termi-nu remontu, aleniezale¿nych od osoby, którauzyska³a pozytywn¹ decyzjêprezydenta, okres remontuulega wyd³u¿eniu o czasoczekiwania na decyzje ad-ministracyjne.

To ju¿ kolejna taka akcja,zdaniem specjalistów takieszukanie najemców spraw-dza siê coraz bardziej. Mias-to ma bowiem ograniczoneœrodki na remonty odzyski-wanych lokali komunalnych,a przysz³ym najemcomczêœæ kosztów poniesionychna remonty, miasto zwraca wobni¿onym czynszu.

ROCH

Przybyło sporo mieszkańsocjalnychZak³ad Gospodarki Mieszkaniowej wyremontowa³ a¿ 93 lokale socjalne.

Page 5: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�5Czerwiec 2018 r. aKademia im. jaKUBa z PaRadYŻa

Pasjonaci jêzyka Szekspiralub Schillera mog¹ przejœæca³¹ œcie¿kê edukacyjn¹ naWydziale HumanistycznymAkademii im. Jakuba z Para-dy¿a. Filologia oferuje bo-wiem studia I stopnia (licen-cjackie), w tym tak¿e inten-sywny program praktycznejnauki jêzyka na anglistyce igermanistyce od podstaw,oraz od niedawna studia IIstopnia (magisterskie).

Na obu filologiach, anglis-tyce i germanistyce, naj-wiêksz¹ popularnoœci¹ciesz¹ siê specjalizacje:nauczycielska i translators-ka. Absolwenci anglistyki igermanistyki znajduj¹ swojemiejsce w ró¿nych dziedzi-nach ¿ycia - od biznesu, po-przez pracê w instytucjachpolskich i miêdzynarodo-wych, do zawodów twór-czych wymagaj¹cych wyso-kich kompetencji komunika-cyjnych. Nasi absolwenci odlat znajduj¹ zatrudnienie wpañstwowych szko³achwszystkich poziomów edu-kacyjnych, w szko³ach pry-watnych, szko³ach jêzyko-wych, a tak¿e w biuracht³umaczeñ czy miêdzynaro-dowych firmach.

Program filologii to nie tylkonauka jêzyka, czyli pog³êbia-nie jego praktycznej znajo-moœci. Innymi s³owy, filologiato nie kurs jêzykowy. Oczy-wiœcie przedmioty praktycz-nej nauki jêzyka angielskie-go czy niemieckiego stano-wi¹ wiêkszoœæ na tymkierunku, lecz filologia totak¿e poznawanie systemuopisu jêzyka, dyskusje o lite-raturze, zg³êbianie zjawiskkultury angielskiego czy nie-mieckiego obszaru jêzyko-wego, próba zrozumieniahistorii tych krajów.

Kto studiuje filologiê? Prze-de wszystkim absolwenciszkó³ œrednich, którzy chc¹zostaæ nauczycielami lubt³umaczami albo po prostuchc¹ wykorzystaæ wysokistopieñ znajomoœci jêzyka winnych zawodach; ale tak¿enauczyciele pragn¹cy uczyæinnego przedmiotu czy pra-cownicy firm doskonal¹cyznajomoœæ jêzyka i realiówdanego obszaru jêzykowe-go.

Angliœci i germaniœci, stu-denci i wyk³adowcywspó³tworz¹ wiele projektów.Wyk³adowcy anglistyki,ka¿dej jesieni, zapraszaj¹

wszystkich zainteresowa-nych na cykliczny „Wieczórminiwyk³adów lekkich i przy-jemnych”, który oferuje zapo-znanie z tematami bliskimisercu ka¿dego anglofila wlekkiej formie. Wspó³pracuje-my z Wojewódzk¹ i Miejsk¹Bibliotek¹ Publiczn¹ w za-kresie programu „Ameryka wtwojej bibliotece”. Nasi spe-

cjaliœci od nauczania organi-zuj¹ tak¿e warsztaty dlanauczycieli, które daj¹ mo¿li-woœæ odœwie¿enia swoichkompetencji. Jesteœmy te¿obecni na konferencjach stu-denckich.

Studenci germanistyki i an-glistyki, dziêki miêdzynaro-dowym kontaktom Akademii,maj¹ mo¿liwoœæ studiowania

na zagranicznych uczelniachw ramach programu Eras-mus, a dziêki bardzo dobrejznajomoœci jêzyka bardzosobie ceni¹ mo¿liwoœækszta³cenia w innym kontek-œcie edukacyjnym w œrodo-wisku miêdzynarodowym.

Ponadto kadra naukowo-dydaktyczna wprowadza stu-dentów w badania naukowepodczas polsko-niemieckichwarsztatów, których celemjest nie tylko doskonaleniejêzyka, lecz równie¿ posze-rzanie wiedzy i rozwijaniezainteresowañ. Studenci go-rzowskiej germanistyki asys-tuj¹ w projektach naukowychrealizowanych we wspó³pra-cy z Christian Albrechts Uni-versität w Kilonii, KonradAdenauer Stiftung czy Aka-demie Sankelmark, do-tycz¹cych eksploracji pogra-nicza polsko-niemieckiego.Dziêki nowatorskim w skalikraju przedmiotom akade-mickim badaj¹ pod opiek¹tutorów dziedzictwo kulturo-we regionu polsko-niemiec-kiego pogranicza. Wiedza ikompetencje zdobyte pod-czas obligatoryjnych zajêæ, atak¿e w ramach fakultatyw-nych warsztatów i projektów,

umo¿liwiaj¹ gorzowskimadeptom germanistykiuczestniczenie w miêdzyna-rodowych konferencjachnaukowych w Polsce i Nie-mczech. Najaktywniejsi na-gradzani s¹ stypendiamiumo¿liwiaj¹cymi udzia³ w let-nich kursach jêzykowych wNiemczech. Ka¿dego rokuna gorzowskiej germanistyceorganizowane s¹ wyk³adygoœcinne wybitnych naukow-ców z zaprzyjaŸnionych uni-wersytetów w Berlinie, Lip-sku, Wiedniu czy Utrechciew ramach cyklu „Spotkania zkultur¹ niemieck¹”. Studencimaj¹ zatem mo¿liwoœæczêstego obcowania z¿ywym jêzykiem oraz pozna-nia nowych trendów literatu-ro-, kulturo- i jêzykoznaw-czych.

Czy warto studiowaæ filolo-giê na Akademii? Bezw¹tpienia tak - nasz kieru-nek to po³¹czenie wiedzypraktycznej z kultur¹ wy-sok¹, okazja do poszerzeniahoryzontów oraz otwartedrzwi do wielu renomowa-nych miejsc pracy w krajuoraz za granic¹.

DR JOANNA BOBINDR JOANNA DUBIEC-STACH

Filologia - drzwi do międzynarodowej karieryPod doœæ ogóln¹ i niewiele mówi¹c¹ nazw¹ kierunku na Wydziale Humanistycznym gorzowskiej AJP kryj¹ siê dwie najpopularniejsze filologieobce nowo¿ytne: filologia angielska i filologia germañska.

Filologia na AJP to połączenie wiedzy praktycznej z kulturąwysoką, okazja do poszerzenia horyzontów oraz otwartedrzwi do wielu renomowanych miejsc pracy w kraju oraz zagranicą

Fot.

Arch

iwum

AJP

Page 6: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

� 6 Czerwiec 2018 r.GOSPOdaRKa

r e k l a m a

Za niespe³na 300 milionówz³otych ma powstaæ tam no-wy most drogowy na Odrzeoraz obwodnica miasta. Wplanie s¹ tak¿e inne inwesty-cje, w tym most na Warcie imost kolejowy. Ten ostatniwybuduj¹ Niemcy.

Na temat budowy mostówszeroko pisaliœmy przed mie-si¹cem, dzisiaj skupmy siêna obwodnicy, która jest bar-dzo wa¿na nie tylko dla sa-mego miasta. Dyskusja do-tycz¹ca jej budowy nie po-winna zmierzaæ w kierunkuszukania odpowiedzi, czy tainwestycja jest potrzebna,ale kiedy ona zostanie wpe³ni zrealizowana. Z da-nych Generalnej DyrekcjiDróg Krajowych i Autostradmo¿emy siê dowiedzieæ, ¿eprzez Kostrzyn dziennieprzeje¿d¿a dziesiêæ tysiêcysamochodów, z czego przy-najmniej tysi¹c ciê¿arówekdo firm znajduj¹cych siê wstrefie ekonomicznej. Spra-wa budowy obwodnicy w tymmiejscu nie jest ju¿ spraw¹lokaln¹, ale co najmniej re-gionaln¹. Dobre skomuniko-wanie Kostrzyna to równie¿okno na œwiat dla Gorzowa.Po zbudowaniu mostów dro-gowych oraz kolejowego iobwodnicy Kostrzyn staniesiê najwa¿niejszym wêz³emkomunikacyjnym dladzia³aj¹cych w regionie strefprzemys³owych. Za tym zaœpójd¹ kolejne du¿e inwesty-cje i rozwój takich miast jakGorzów.

- Temat potrzeby budowyobwodnicy drogowej by³ po-ruszany równoczeœnie z po-trzeb¹ budowy nowego mos-tu granicznego przed dwomalaty w trakcie konferencjitransportowej - przypominaKrzysztof Kielec, prezes K-SSSE. - Na pocz¹tku 2016roku zwróci³em uwagê, ¿eskoro wyczerpuj¹ nam siê te-reny inwestycyjne w rejoniemiejsca, gdzie jest Przysta-

nek Woodstock, to musimyzacz¹æ wykorzystywaæ ob-szary, które posiada Strefa wpó³nocnej czêœci miasta, wrejonie Szumi³owa, tu¿ przylinii kolejowej Szczecin-Wroc³aw. W zwi¹zku z tymzainteresowa³em siê ewen-tualnymi planami budowyobwodnicy, o której mówionoprzez lata, ¿eby przygoto-wuj¹c plany budowy infra-struktury naszych terenówmieæ mo¿liwoœæ wpiêcia siêw nowy system drogowy.Szybko okaza³o siê, ¿e pozachêciami tak naprawdê bra-kowa³o jakichkolwiek planów.St¹d tak wa¿na by³a rozmo-wa przed dwoma laty pod-czas wspomnianej konferen-cji z Jerzym Szmitem,ówczesnym podsekretarzemstanu w Ministerstwie Infra-struktury i Budownictwa. By³

to bowiem moment, który za-inicjowa³ realne dzia³ania -wyjaœnia.

Mo¿e nie od razu tempodzia³añ by³o odpowiadaj¹cenaszym oczekiwaniom, gdy¿okaza³o siê, ¿e w minister-stwie nie mawystarczaj¹cych œrodków wbud¿ecie, a pozostawionyprzez poprzedników programinwestycyjny dróg wymaga³najpierw urealnienia. Z tegopowodu w pierwszym podej-œciu obwodnica Kostrzynazosta³a wykreœlona z listy,ale szybko powróci³a naswoje miejsce ju¿ z gwaran-cjami finansowymi, co po-twierdzi³ zielonogórski od-dzia³ Generalnej DyrekcjiDróg Krajowych i Autostrad,wysy³aj¹c do centrali plan in-westycyjny na nowy rokbud¿etowy. Koszt inwestycji

szacuje siê na 185 milionówz³otych. Jeszcze nie jest zato znany jej przebieg. Na ra-zie rozwa¿anych jest szeœæwariantów. Wybór nast¹pi poprzeprowadzeniu ekspertyz.

- Akceptacja o finansowa-niu inwestycji otworzy³afurtkê do dalszych dzia³añ,g³ównie planistycznych -kontynuuje prezes KrzysztofKielec. - Mo¿na og³osiæ ju¿konkurs na zrobienie stu-dium techniczno-ekonomicz-no-œrodowiskowego, czylipopularny STEŒ dla obwod-nicy Kostrzyna w korytarzudrogi krajowej nr 31. Stu-dium bêdzie tak prowadzo-ne, ¿eby potem mo¿na by³owy³oniæ wykonawcê ju¿ wsystemie ,,zaprojektuj i zbu-duj’’. To jest tak naprawdêrzecz prze³omowa z uwagina to, i¿ nie s¹ tu wypowia-

dane tylko s³owa, ale ju¿ mó-wimy o konkretnychdzia³aniach. W korespon-dencji z budow¹ mostu dro-gowego przez Odrê,mo¿emy mówiæ odzia³aniach kompleksowych,co ma kapitalne znaczenienie tylko dla Kostrzyna, ale iGorzowa oraz ca³egopó³nocnego regionu woje-wództwa lubuskiego - pod-kreœla.

I tu nasuwa siê zapewnejedno z bardzo wa¿nych py-tañ dotycz¹cych szybkiegopo³¹czenia drogowego pomi-êdzy Gorzowem a obwod-nic¹ Kostrzyna z wjazdemna most i dalej w kierunkuberliñskiego ringu lub bezpo-œrednio do samej stolicy Nie-miec? Po drugiej stronie Od-ry nasi zachodni s¹siedzi odlat inwestuj¹ w drogê nr 1,

choæ jest to tylko droga lokal-na. Okazuje siê jednak, ¿eNiemcy maj¹ ju¿ przygoto-wane plany rozwoju siecidróg do 2030 roku i je¿elichodzi o omawiany tu odci-nek od granicy do berliñskie-go ringu, to s¹ planowanejeszcze dwie obwodnice. Wtaki sposób, ¿eby omin¹æwszelkie zabudowania. Po-nadto na bazie istniej¹cegoodcinka drogi 168 pomiêdzyMunchebergiem i Fursten-walde, Niemcy chc¹ zbudo-waæ odnogê autostrady nr12. Taki zabieg pozwoli³byna szybszy zjazd na auto-stradê przebiegaj¹c¹ podBerlinem z po³udniowej jejczêœci.

W przypadku dojazdu dogranicy z Gorzowa mamyobecnie dwie drogi. Pierw-sza, wojewódzka nr 132,biegn¹ca przez Bogdaniec,Witnicê i D¹broszyn. Liczyona niespe³na 50 kilomet-rów. Trudno uwierzyæ, ¿ebymog³a w przysz³oœci przej¹æsiê na siebie g³ówny ruchciê¿arówek z gorzowskich ipodgorzowskich stref prze-mys³owych. Druga droga,krajowa nr 22 jest d³u¿sza ooko³o 15 kilometrów i prze-biega przez Bolemin, Krze-szyce oraz S³oñsk. Brakujetu jednak obwodnic, co po-woduje, ¿e trzeba przeje-chaæ przez wszystkie prak-tycznie wiêksze miejscow-oœci.

- Moim zdaniem ¿adna ztych dróg nie spe³nia wyma-gañ stawianym nowoczes-nym arteriom komunikacyj-nym - mówi dalej prezes K-SSSE S.A. - Przy obecnymnatê¿eniu ruchu ciê¿kich po-jazdów te trasy s¹ w stanied³ugo pos³u¿yæ, ale nie mamw¹tpliwoœci, natê¿enie ru-chu wzroœnie, chocia¿by powybudowaniu nowego mostugranicznego na Odrze wKostrzynie - koñczy.

ROBERT BOROWY

To również okno na świat dla GorzowaZa szeœæ lat Kostrzyn powinien staæ siê wa¿nym komunikacyjnym wêz³em dla pó³nocnej czêœci woj. lubuskiego.

Nowy most drogowy na Odrze oraz obwodnica Kostrzyna maja olbrzymie znaczenie dla rozwoju północnej części woj.Lubuskiego, w tym Gorzowa

Fot.

Arch

iwum

Page 7: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�7Czerwiec 2018 r. PROmOcja

Dzisiaj firma Silcare dzia³ana powierzchni ponad 3,5hektarach, zatrudnia bliskoszeœciuset pracowników. Ijest nasza, co z dum¹ nale¿ypodkreœliæ, bo niewiele go-rzowskich firm powsta³ychod fundamentów mo¿e po-chwaliæ siê mark¹ znan¹ wEuropie i powoli podbijaj¹c¹ju¿ œwiat.

- W 2004 roku otworzyli-œmy niewielki, licz¹cy nie-spe³na 30 metrów kwadrato-wych punkt handlowy przyulicy £okietka, w którym za-czêliœmy sprzedawaæ kos-metyki do pielêgnacji d³onisprowadzane g³ównie z pol-skich hurtowni - wspominaW³odzimierz Gajewski, pre-zes zarz¹du Silcare. - Szyb-ko zwróciliœmy uwagê, ¿ekosmetyka d³oni stale siêrozwija. Z roku na roku przy-bywa³a nam rzesza klientówdetalicznych, byliœmy chwa-leni za oferowane produkty iw pewnej chwili zwróciliœmyuwagê, ¿e mamy szansêbardziej siê rozwin¹æ podpewnymi warunkami. Musie-liœmy poszerzyæ ofertê o pro-dukty sprowadzane zró¿nych stron Europy, za-czêliœmy wiêc jeŸdziæ po naj-wiêkszych imprezach targo-wych, celem nawi¹zywaniakontaktów - dodaje.

Od drogerii do producenta

Po piêcioletniej dzia³alnoœcistricte handlowej przyszed³moment podjêcia wa¿nej de-cyzji. Jak t³umaczy prezesW³odzimierz Gajewski, ogra-niczenie siê do samej sprze-da¿y by³o cofaniem siê wrozwoju. Dlatego firma, sta-wiaj¹ca ci¹gle dopieropierwsze kroki na rynku kos-metyków, podjê³a histo-ryczn¹ decyzjê o rozpocz-êciu produkcji. Pocz¹tkowoby³a ona oparta jedynie nazakupie pó³produktów i przy-gotowywaniu poszczegól-nych asortymentów ju¿ wew³asnym zakresie.

- Bardzo chcieliœmy jesz-cze mocniej rozszerzyæwspó³pracê z partnerami, odktórych nabywaliœmy towar -kontynuuje prezes. - Szybkookaza³o siê, ¿e nie by³y onetakie skore do udzielenianam gwarancji czy upustówcenowych. Przez to nie byli-œmy odpowiednio konkuren-cyjni. Zwróciliœmy jednakuwagê, ¿e w segmencie la-kierów hybrydowych w tymczasie istnia³a nisza na kra-jowym rynku. I na prze³omie2011-12 roku rozpoczêliœmyw³asn¹ produkcjê, po wcze-œniejszym opracowaniu re-ceptur. Trwa³o to wiele miesi-

êcy, bo jest to praca ¿mudnai wymaga licznych ekspery-mentów. I tak, w ci¹gu kilkulat przeszliœmy drogê oddrobnej drogerii do prawdzi-wego producenta - zazna-cza.

Obecnie Silcare to jeden znielicznych w Europie produ-centów ¿elu UV, produktówdo stylizacji i pielêgnacji paz-nokci, d³oni, stóp oraz cia³a.Jak mówi dalej prezes Ga-jewski, obecna pozycja firmyjest unikatowa, poniewa¿ niema w Polsce producentówlakierów œwiat³outwardzal-nych. Towar ten jest sprowa-dzany do kraju g³ównie zeStanów Zjednoczonych, Nie-miec i Wielkiej Brytanii. Wkraju istniej¹ oczywiœcie pro-ducenci tradycyjnych lakie-rów rozpuszczalnikowychoraz kosmetyki bia³ej-pielêg-nacyjnej. Silcare równie¿ po-szerzy³o swoj¹ liniê produk-cyjn¹ o kosmetyki do cia³aoraz w³osów i volumen pro-dukcji stale roœnie.

Ekspansja na rynkiświatowe

Du¿e znaczenie dla rozwo-ju produkcji lakierów UVmia³a wczeœniejsza sprze-da¿ sprowadzanych zró¿nych stron Europy pro-duktów. Ich znajomoœæ po-zwoli³a na rozeznanie zainte-resowañ klientów.

- Wiedzieliœmy, czego potrze-buj¹ nasi klienci, w jakiej jako-œci i w jakich cenach. To, ¿ewczeœniej handlowaliœmy kos-metykami pozwoli³o namunikn¹æ wielu b³êdach przyrozpoczêciu produkcji. Od razuzyskaliœmy przychylnoœæ rynkutrwa³oœci¹ lakierów i krótkimczasem schniêcia pow³ok - wy-jaœnia i mówi dalej, ¿echêtnych do zainwestowania wten rodzaj produkcji przed kil-koma laty nie by³o wielu z jed-nego zasadniczego powodu.

- Jest to produkt doϾ moc-no zaawansowany technolo-

gicznie, z drugiej strony wtamtym okresie by³nieop³acalny do produkcji wskali przemys³owej. Kilka lattemu na kupno tego rodzajulakierów mog³y pozwoliæ so-bie tak naprawdê jedynie sa-lony piêknoœci, które dyspo-nowa³y odpowiedni¹ apara-tur¹ do nak³adania lakieru.Dzisiaj zakup odpowiedniejlampy nie jest ju¿ proble-mem i dziêki temu wiele ta-kich urz¹dzeñ znajduj¹ siêju¿ w domach, a sprzeda¿¿elu UV roœnie - twierdzi.

Silcare posiada kilkanaœciew³asnych drogerii nie tylko wGorzowie (trzy), ale w Zielo-nej Górze, Szczecinie, Poz-naniu, Kaliszu, Warszawie,Wroc³awiu, Gdañsku, Byd-goszczy, Czêstochowie iKrakowie. Ma salony patro-nackie w Gorzowie, Myœlibo-rzu, Oleœnicy, Przytocznej,Witnicy, Tarnowskich Górachoraz we Wroc³awiu. Rozwijarównie¿ system drogerii fran-czyzowych. W planach jestdalsza ekspansja sklepówna terenie innych miast wPolsce. Obecnie firma posia-da oko³o 30 procent udzia³uw rynku polskim, przy czymwiêkszoœæ swojej produkcjikieruje na rynki europejskie,czêœæ trafia tak¿e do Brazy-lii. Myœli jednak o dalszymrozwoju eksportu w kierunkuazjatyckim.

- Byliœmy w Dubaju, Iranie,wystawialiœmy siê na tar-gach w Korei Po³udniowej,nied³ugo jedziemy do Szan-ghaju. Wszêdzie decy-duj¹cym czynnikiem o zdo-byciu rynku jest jakoœæ ofe-rowanego produktu i cena.Posiadamy konkurencyjn¹cenê i teraz najwa¿niejszejest, ¿eby potencjalni nasiklienci w ró¿nych stronachœwiata przetestowali naszeprodukty, które s¹ wysokiejjakoœci. My to wiemy, chodzi,¿eby inni siê teraz przekonali- t³umaczy.

Paznokcie to nie wszystko

G³ówna siedziba firmy znaj-duje siê w czêœci przedwojen-nej fabryki krochmalu na tere-nie dawnej Agromy przy ul.Kostrzyñskiej. Niedawnozak³ad wzbogaci³ siê o kolej-ne budynki po by³ej fabrycemakaronów Lubella po dru-giej stronie ulicy. Si³¹ firmy s¹ludzie. I to zarówno ci, co kie-dyœ pracowali, jak i obecnipracownicy.

- Niektórzy s¹ z nami odwielu lat i zawsze wk³adaj¹serce w to co robi¹. Ponadtona ka¿dym stanowisku mamyœwietnych fachowców, profes-jonalnie przygotowanych dopracy - chwali prezes.

Nasz rozmówca mówi, ¿eopracowana technologiautwardzania œwiat³em UV jestbardzo ciekawa i chcia³by roz-szerzyæ on j¹ na inne dziedzi-ny przemys³u. Od roku w fir-mie trwaj¹ prace nad przenie-sieniem tej technologii doprzemys³u, dok³adnie lakiero-wania pow³ok drewnianych.

- Pracuje nad tym szeœciunaszych technologów. Stara-my siê zbudowaæ w³asn¹lampê ultrafioletow¹ oraz pra-cujemy nad recepturamiró¿nych rodzajów lakierów domalowania powierzchni drew-nianych. Niewiele firm potrafito zrobiæ. Chcemy pójœæ wtym kierunku, gdy¿ mamy kil-ku naprawdê wysokiej klasyspecjalistów i szkoda by³obynie wykorzystaæ posiadanegopotencja³u - t³umaczy.

Odnowią willę Pauckscha?

Silcare stale anga¿uje siê w¿ycie miasta. Jest sponsoremStali Gorzów, zarówno¿u¿lowców, jak i pi³karzyrêcznych. Jest sta³ym uczest-nikiem Dni Gorzowa. W nad-chodz¹cej edycji firma zapra-sza do wspólnego bicia rekor-du Polski na najwiêksz¹liczbê osób jednoczeœnie wy-konuj¹cych stylizacjê paznok-

ci. Do pobicia jest rekordustanowiony przed rokiem wKatowicach, gdzie paznokciemalowa³o jednoczeœnie stopañ i trzech panów. Bicie re-kordu w Gorzowie odbêdziesiê 9 czerwca na Moœcie Sta-romiejskim od godziny 11.00.Ju¿ teraz zapraszamychêtnych do udzia³u w tymhistorycznym wydarzeniu.

W³aœciciele firmy ostatniozas³ynêli tak¿e propozycj¹ za-kupu od miasta willi Paucks-cha, w której dawniej znajdo-wa³ siê Grodzki Dom Kultury.Radni miasta na lutowej sesjiwyrazili zgodê na sprzeda¿tego obiektu prywatnemu in-westorowi i Silcare zadeklaro-wa³a przyst¹pienie do przetar-gu. Je¿eli obiekt trafi do firmy,to deklaruje ona ca³kowite od-nowienie historycznego bu-dynku oraz urz¹dzenie w nimhotelu i restauracji.

- Obs³ugujemy ponad 3,5 ty-si¹ca zagranicznych podmio-tów - mówi prezes Gajewski. -Kooperujemy z bardzodu¿ymi firmami œwiatowymi,ka¿dego miesi¹ca przyje¿d¿ado nas kilkanaœcie zagranicz-nych delegacji. Dlatego po-trzebujemy reprezentacyjnejsiedziby na organizowaniespotkañ, ale i jednoczeœniena godne przyjêcie goœci.Kosmetyki, zw³aszcza lakierydo paznokci, kojarz¹ siê zpiêknem i st¹d bardzo zale¿ynam, ¿eby sprzedawaæ naszeprodukty w piêknym otocze-niu - wyjaœnia.

W³odzimierz Gajewski za-pewnia, ¿e firma nie jest za-mkniêta wy³¹cznie na swoichklientów, chce ¿eby willa poremoncie by³a dostêpna dlawszystkich zainteresowa-nych. Dlatego hotel, restaura-cja, jak i ogrody bêd¹ otwartedla wszystkich.

- Bardzo zale¿y nam, ¿ebyw restauracji serwowana by³anajlepsza polska kuchnia.Uwa¿am, ale to jest moje su-biektywne zdanie, ¿e w regio-

nie ze staropolsk¹ kuchni¹nie jest najlepiej. Wielokrotniemia³em k³opoty ze znalezie-niem miejsca, do któregomog³em zaprowadziæ zagra-nicznego goœcia na rodzimedania - uwa¿a.

Prezes Silcare nie rozumieargumentów przedstawianychprzez przeciwników sprze-da¿y historycznych miejskichobiektów w prywatne rêce.Przypomina, ¿e Gorzówprzed 100 laty by³ miastemfabryk i wiêkszoœæ obiektów,w tym nawet ³aŸniê wybudo-wali prywatni inwestorzy, akorzystali na tym mieszkañcy.

- Myœlê, ¿e teraz pokutujeœwiadomoœæ lat dziewiêædzie-si¹tych, kiedy to wielu po-cz¹tkuj¹cych przedsiêbiorcówby³o cwaniakami i niekiedyoszustami. To siê jednakzmieni³o. Nikt rozs¹dny nieporywa siê z motyk¹ nas³oñce, ka¿dy analizuje i kal-kuluje, co jest op³acalne, a wco nie nale¿y inwestowaæ -twierdzi i szybko dodaje, ¿enikt rozs¹dny nie wyrzucapieniêdzy w b³oto.

- Wszystko dok³adnie prze-analizowaliœmy i zapewniam,¿e nasza oferta jest korzyst-na dla wszystkich zaintereso-wanych. I jeszcze jedna spra-wa. Przedsiêbiorcy s¹ w sta-nie lepiej zarz¹dzaæ odsamorz¹dów, poniewa¿ maj¹wiêksz¹ swobodê w doborzemenad¿erów i specjalistów.Dzia³amy na zasadzie swo-body gospodarczej, a pozatym tak naprawdê na takichtransakcjach korzystaj¹wszyscy. Przedsiêbiorca i takbowiem musi stale p³aciæ domiejskiej kasy du¿e podatkiod nieruchomoœci, gruntu i zracji prowadzenia w danymobiekcie dzia³alnoœci gospo-darczej. Jak budynek znajdu-je siê natomiast w miejskiejewidencji, to samorz¹dowakasa nic z tego nie ma. - ko-ñczy.

ROBERT BOROWY

Gorzowska firma jakością podbijaświatowe rynkiZaczê³o siê nader skromnie. Od ma³ego sklepiku przy ulicy £okietka i dwóch osób.

Siłą firmy są ludzie. I to zarówno ci, co kiedyś pracowali, jak i obecni pracownicy

Fot. Archiwum

firmy Silcare

Silcare jest jednym z nielicznych w Europie producentówżelu UV, produktów do stylizacji i pielęgnacji paznokci,dłoni, stóp oraz ciała

Fot. Archiwum

firmy Silcare

Page 8: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

� 8 Czerwiec 2018 r.PROSTO z miaSTa

- Urz¹dzenie do pozyto-nowej tomografii emisyj-nej, czyli PET, jest ju¿ wkierowanym przez panaZak³adzie Medycyny Nuk-learnej. Rzeczywiœcie jestto sprzêt najwy¿szej jako-œci?

- W medycynie nie mówi-my, ¿e coœ jest najlepsze wœwiecie. Ka¿da technologiama do spe³nienia swoje za-danie. Jak ktoœ chce zrobiæbardzo dobre zdjêcie smar-tfonem, to oczywiœcie mo¿eto zrobiæ, ale lepiej wzi¹æ dotego porz¹dn¹ lustrzankê.Mówimy o urz¹dzeniach wy-specjalizowanych, dedyko-wanych. Technologia PET -CT to jest hybrydowe obra-zowanie, które ³¹czy w sobieobrazowanie morfologiczne,czyli anatomiczne z obrazo-waniem czynnoœciowym,czyli metabolicznym. Innymis³owy, za pomoc¹ jednegoaparatu mo¿emy obejrzeænarz¹d, tkankê cz³owieka w

taki sposób, ¿eby zobaczyæjednoczeœnie jak wygl¹da idzia³a. To z kolei pozwala naprzeanalizowanie nie tylkostruktury, ale i anatomii orazmetabolizm. Dobrym wska-zaniem do badania PET - CTjest pojedynczy guzek wp³ucu. Nie musi byæ on wiel-ki, wystarczy taki w grani-cach jednego centymetra.Je¿eli podejrzewamy nowo-twór z³oœliwy, to naprawdêtrudno jest go zdiagnozo-waæ, poniewa¿ morfologicz-nie jest to tylko guzek, czylizagêszczenie. Je¿eli znajdu-je siê on w trudno do-stêpnym miejscu to ciê¿kojest zrobiæ biopsjê. Broncho-skopowo te¿ jest trudno zba-daæ, bo guzek mo¿e byæ od-dalony od oskrzeli. Za po-moc¹ aparatury PET nietylko widzimy guzek, ale odrazu badamy metabolizm.Je¿eli metabolizm glukozyjest zwiêkszony istnieje du¿eprawdopodobieñstwo proce-

su nowotworowego. Wtedypo takim badaniu, które trwakilkanaœcie minut, ³atwiejmo¿emy podj¹æ decyzjê owyciêciu guzka czy segmen-tu p³uca, poniewa¿ mamywynik wskazuj¹cy na bardzodu¿e prawdopodobieñstwowystêpowania œmiertelnejchoroby. Mogê w tym miej-scu powiedzieæ, ¿e w swojejklasie urz¹dzenie PET - CT,które znajduje siê ju¿ u nas

jest na pewno bardzo wyso-kiej jakoœci.- Kiedy zacznie s³u¿yæ pa-

cjentom i jak wa¿ne jest tow kontekœcie powstaj¹cegoOddzia³u Radioterapii?

- Jesteœmy ju¿ po wszystkichodbiorach, posiadamy wszel-kie niezbêdne zezwolenia nakorzystanie z aparatury, aleczekamy jeszcze na doku-mentacjê. W czerwcu roz-poczniemy szkolenie perso-

nelu i w lipcu bêdziemy gotowido pracy. Oczywiœcie inn¹spraw¹ jest to, kiedy bêdzie-my mogli realizowaæ badania,a inn¹ w jaki sposób bêd¹ onefinansowane. Jest og³oszonykonkurs przez Narodowy Fun-dusz Zdrowia, do którego na-sz szpital przyst¹pi³ i czekamyna jego rozstrzygniêcie. Oczy-wiœcie posiadanie PET-uznacz¹co podniesie poziomdiagnostyki i leczenia onkolo-gicznego. Najistotniejsze jestto, ¿e wszystko bêdzie odby-wa³o siê w ramach jednejlecznicy. Konsolidacja wszyst-kich us³ug onkologicznych wjednym miejscu jest posuni-êciem jak najbardziej w³aœci-wym i po¿¹danym.- Zgodnie z umow¹ z Uni-

wersytetem ZielonogórskimZak³ad Medycyny Nuklear-nej zyska³y status kliniczny.Na czym bêdzie polega³a tawspó³praca?

- Medycyna nuklearna, jakoga³¹Ÿ medycyny, nie jest w

¿aden sposób obecna w Zie-lonej Górze. Historycznie za-wsze zak³ad istnia³ w Gorzo-wie. Uniwersytet Zielonogór-ski otworzy³ u siebie wydzia³lekarski i pojawi³a siê potrze-ba kszta³cenia studentów wtym obszarze, poniewa¿ me-dycyna nuklearna znajdujesiê w programie nauczania.W poszukiwaniu odpowiedzina to pytanie najlepsz¹ opcj¹zdecydowanie jest Gorzów.Zrozumia³e jest, ¿e zosta³apodpisana umowa w tej spra-wie pomiêdzy naszym szpita-lem a uczelni¹ i odprzysz³ego roku akademic-kiego nasz zak³ad zacznieprowadziæ zajêcia. Jednocze-œnie staliœmy siê zak³ademklinicznym. U nas prowadzo-ne bêd¹ nie tylko æwiczenia,ale i wyk³ady, gdy¿ tylko unas znajduje siê odpowiedniainfrastruktura i u nas znajduj¹siê doœwiadczeni specjaliœciw tej dziedzinie.

RB

Podniesie poziom diagnostyki i leczenia Trzy pytania do dr. Piotra Zorgi, kierownika Klinicznego Zak³adu Medycyny Nuklearnej w gorzowskim szpitalu

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

r e k l a m a

Tym razem, dziêki ich szyb-kiej i sprawnej reakcji urato-wali oko 32-letniemumê¿czyŸnie ze Szczecina.Pan Wojciech Surma od po-nad 11 lat zmaga³ siê z niezi-dentyfikowan¹ chorob¹, któ-ra powodowa³a u niegoró¿ne objawy, w tym tak¿ebardzo bolesne ropne zmia-ny skórne. Po wizytach i hos-pitalizacjach w Szczecinie,Poznaniu i Warszawie osta-tecznie ratunek znalaz³ w go-rzowskim szpitalu.

- Zaczê³o siê niewinnie.Najpierw pojawi³o siê krwa-wienie z nosa. PóŸniej za-czyna³o mi brakowaæ energiii si³. Z pocz¹tku myœla³em,¿e to efekt przemêczenia.

By³em jeszcze studentem, aju¿ bardzo intensywnie pra-cowa³em w kraju i za gra-nic¹. Gdy objawy nie ustêpo-wa³y zacz¹³em próbowaæszukaæ przyczyn z³ego sa-mopoczucia - mówi p. Woj-ciech.

Tak rozpoczê³a siê - jaksam mówi o niej p. Wojciech- „tu³aczka” po lekarzach.Wreszcie, po roku, jeden zlaryngologów stwierdzi³, ¿ewinne s¹ zmiany w jego sys-temie immunologicznym.Skierowa³ go do reumatolo-ga, który zastosowa³ terapiêsterydami (lekami naj-czêœciej u¿ywanymi np. dowalki z rozwijaj¹cym siê sta-nem zapalnym).

- Tam te¿ lekarze postawilidiagnozê, ¿e przyczyn¹ mo-ich problemów zdrowotnychjest ziarniniak wegenera.Choroba w pocz¹tkowej fa-zie nie daje jasnych obja-wów. Po dwóch latach lecze-nia tej choroby pojawi³a nie-znaczna poprawa. Nie by³ojednak powodów do wielkiejradoœci. I tak mija³y kolejnelata. Ostatecznie diagnoza -ziarniniak wegenera - niezosta³a potwierdzona. Aleproblemy nie zniknê³y -wspomina p. Wojciech.

Z czasem zmiany skórnezaczê³y siê pog³êbiaæ, zaj-mowaæ coraz wiêksze po-wierzchnie skóry i nowemiejsca. W 2013 r. choroba

zaatakowa³a oko. Niedro¿nykanalik ³zowy powodowa³ ro-pienie, ³zawienie, ból iopuchliznê obu powiek pra-wego oka. Lekarze z Pozna-nia i Warszawy, byli bezsilni.Pan Wojciech dosta³ skiero-wanie do UniwersyteckiegoCentrum Medycyny Morskieji Tropikalnej w Gdyni. Niezd¹¿y³ z niego skorzystaæ.

- W po³owie kwietnia przy-jecha³em na rodzinn¹ uro-czystoœæ do Strzelec Kraje-ñskich. Ból oka by³ jednaktak silny, ¿e po jej zakoñcze-niu poprosi³em tatê o jak naj-szybsze przywiezienie mniedo gorzowskiego szpitala. Tutrafi³em na wspania³ych leka-rzy. Dr Sobecki natychmiast

zleci³ badania diagnostycz-ne. W kilka godzin mia³emzrobione RTG zatok, tomo-graf , podano mi kroplówki inatychmiast zakwalifikowanomnie do zabiegu. Na stoleoperacyjnym le¿a³em ju¿ 12godzin od przyjêcia - dodajepan Wojciech

- To by³ niemal ostatni mo-ment. Godziny dzieli³y pa-cjenta od utraty oka. Opera-cja przebieg³a bez ¿adnychkomplikacji. Usunêliœmy gu-za. Opuchlizna systematycz-nie schodzi i jesteœmy bar-dzo dobrej myœli - mówi drGrzegorz Matyja - kierownikOddzia³u Laryngologii z Pod-oddzia³em ChirurgiiSzczêkowo-Twarzowej Wie-

lospecjalistycznego SzpitalaWojewódzkiego w GorzowieWlkp.

- Dla mnie efekt jest pioru-nuj¹cy. Ju¿ kilka godzin pooperacji odzyska³em przy-tomnoœæ umys³u, mamdobr¹ koncentracjê i œwiet-nie œpiê. Wci¹¿ jestem podopiek¹ specjalistów ale ju¿mogê wróciæ do pe³nej ak-tywnoœci zawodowej i cie-szyæ siê ¿yciem. Ca³emu ze-spo³owi oddzia³u - od kie-rownika, przez paniepielêgniarki, po salowe -serdecznie dziêkujê. DziêkiNim odzyska³em radoœæ isens ¿ycia - dodaje panWojciech.

AGNIESZKA WIŒNIEWSKA

Godziny dzieliły pacjenta od utraty okaLekarze z Oddzia³u Laryngologii z Pododdzia³em Chirurgii Szczêkowo-Twarzowej mog¹ mówiæ o kolejnym sukcesie.

Page 9: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�9Czerwiec 2018 r. BizNeS PO GORzOWSKU

Ofertê uzupe³niaj¹ fili¿anki,dzbanki do herbaty, czarkido mate. A¿ trudno uwie-rzyæ, ¿e Kardamon skoñczy³ju¿ szeœæ lat.

- Pomys³ na taki biznesprzyszed³ mi do g³owy, kiedysama kupowa³am herbatê wspecjalistycznych sklepachw Poznaniu lub Warszawie.Wtedy pomyœla³am sobie, aczemu by nie spróbowaæ wGorzowie - opowiada El¿bie-ta Wawrzyniak, w³aœcicielkasklepu Kardamon przy ul.£okietka.

Słoje, filiżanki i aromat

Kardamon mieœci siê naparterze starej kamienicy naNowym Mieœcie. Wystawaprzyci¹ga fili¿ankami, dzba-nuszkami, puszkami na her-batê. Od niedawna w oferciepojawi³y siê niepowtarzalnekubki rêcznie robione i zdo-bione. Ale czym jest Karda-mon przekonuje siê ka¿dy,kto wejdzie do sklepu. Pó³kido sufitu wype³niaj¹ szklanes³oje, ka¿dy z opisem. No iwnêtrze to silny aromat, mie-szanka zapachów, jakie wy-dzielaj¹ oferowane tu przy-prawy i herbaty. A wybieraæjest w czym, bo w ofercie s¹ iczarne herbaty, i zielone,ciekawe i aromatycznemieszkanki przeznaczonedla smakoszy. Na osobnejpó³ce bardzo du¿y wybórherbat zio³owych. Obok ty-powych, jak suszona pokrzy-

wa, rumianek czy inne, le¿¹rzadkie zio³a, których niemo¿na dostaæ nawet w apte-kach. W innych s³ojach prze-chowywana jest kawa, aw³aœciwie kilkadziesi¹t jejodmian. W jeszcze innych s¹przyprawy - cynamon, ty-tu³owy kardamon, any¿, ales¹ te¿ suszone owoce.Wszystkie specja³y pachn¹ iw³aœnie owa mieszanka jestznakiem firmowym, ulotnym,ale jednak znakiem Karda-monu.

Kardamon to byłopierwsze skojarzenie

Kiedy rodzina i przyjacieleus³yszeli, ¿e El¿bieta Waw-rzyniak zamierza rzuciæ - jaksama mówi - ciep³¹ posadkêw Urzêdzie Wojewódzkim - izaj¹æ siê jednak ryzykow-nym biznesem, gor¹co i ser-decznie jej odradzali. -Wszyscy mówili, ¿e Gorzównie jest dobrym miejscem nataki biznes, ¿e taki sklepw³aœnie z przyprawami i her-batami siê nie sprawdzi, ¿enie bêdzie kupuj¹cych. Jajednak postanowi³am spró-bowaæ - opowiada w³aœci-cielka Kardamonu.

Sklep otworzy³a w grudniu,przed Bo¿ym Narodzeniem.Od pocz¹tku nazywa³ siêKardamon i od pocz¹tku by³ow nim, co jest ca³y czas - ka-wy, herbaty, przyprawy orazfili¿anki i inne akcesoria doparzenia. - Pozostawa³a

kwestia nazwy. Kardamon toby³a pierwsza, która przysz³ami do g³owy. Potem jeszczedyskutowa³am ze znajomy-mi, jednak Kardamon zwy-ciê¿y³ - mówi El¿bieta Waw-rzyniak. Okaza³o siê, ¿e po-mys³ trafi³ w punkt. - Byæmo¿e dlatego, ¿e przed œwi-êtami ludzie szukali prezen-tów, zachodzili te¿ trochê zciekawoœci, no i muszê po-wiedzieæ, ¿e wiêkszoœæ zemn¹ zosta³a - opowiadaw³aœcicielka.

Wa¿ne

Ważne, skąd towarpochodzi

Od samego pocz¹tku wia-dome by³o, ¿e w Kardamonieherbaty, zio³a, przyprawy czykawy musz¹ byæ od spraw-dzonych hurtowników. Jeœliprzyprawy jednorodne, to znajlepszych Ÿróde³. - Najle-piej to zobrazuje przyk³ad cy-namonu. Generalnie cyna-mon pochodzi z Indonezji.Taki mo¿na kupiæ we wszyst-kich sklepach. Natomiast

okazuje siê, ze lepszy jest zCejlonu. No i moi klienci tyl-ko siê upewniaj¹, czy mamw ofercie w³aœnie ten i poniego przychodz¹ - mówiEl¿bieta Wawrzyniak.

Natomiast jeœli chodzi omieszanki przypraw, jakiema w ofercie, to sk³adnikiprzyje¿d¿aj¹ z ca³ego œwiatado wybranych polskich hur-towni, a sam proces miesza-nia odbywa siê w Polsce. -Zale¿y mi bardzo na tym,aby oferowane przeze mnieprodukty by³y dobrej, bardzodobrej jakoœci. Klienci to do-ceniaj¹. I wracaj¹, bo herba-ta z Kardamonu naprawdêinaczej smakuje - mówiw³aœcicielka.

Zdrowa żywność teżdoszła

Od pewnego czasu ofertêKardamonu uzupe³niaj¹ eko-logiczne kosmetyki orazzdrowa ¿ywnoœæ. - Oczywi-œcie wybór nie mo¿e byæwielki, bo szczup³oœæ sklepuna to nie pozwala, ale pewne

rzeczy s¹ - mówi w³aœciciel-ka. T³umaczy, ¿e oferta zos-ta³a poszerzona zgodnie zsugesti¹ samych klientów,bo to oni pytali o ¿ywnoœæ. Aponiewa¿ polityka firmy jesttaka, aby byæ w jak najlep-szych stosunkach z klienta-mi, dlatego pani El¿bietawprowadzi³a i zdrow¹ ¿yw-noœæ i ciekawe, rzadko do-stêpne ekologiczne kosmety-ki. - Dlaczego nie, skoro niejest to problemem - mówi.

W sieci też się nieźleznajduje

Kardamon ma te¿ swoj¹stronê na Facebooku. -Myœlê o profesjonalnej stro-nie internetowej, ale to wy-maga czasu. Jak ju¿ coœ ro-biæ, to profesjonalnie, bo ina-czej nie ma sensu - mówiw³aœcicielka Kardamonu. Aleza pomoc¹ FB jest w sta³ymkontakcie z klientami. Infor-muje o nowoœciach, o tym,¿e dany produkt ju¿ doje-cha³. Ale te¿ i o tym, ¿e sklepbêdzie nieczynny, jak by³o 2

maja. - Internet wykorzystujêtak¿e do zamówieñ i wy-sy³ania klientom zamówio-nych u mnie rzeczy. Bywatak, ¿e ktoœ w Gorzowie jestprzejazdem, zajdzie domnie, kupi coœ, a potem trud-no mu jechaæ z drugiego ko-ñca Polski po herbatê czywybran¹ kawê. Dlatego ja imwysy³am zamówione rzeczy- opowiada El¿bieta Wawrzy-niak.

Sklep ma ju¿ sta³ych klien-tów. - I to nie tylko z Gorzo-wa. Systematycznie bywaj¹u mnie ludzie z Barlinka, My-œliborza, ale i Poznania czySzczecina - mówi w³aœciciel-ka i w jej ocenie stali bywalcystanowi¹ 80 procent wszyst-kich kupuj¹cych.

A córka w Słubicach jest

Kardamon dorobi³ siê ju¿sklepu córki. - Tak, od trzechlat w S³ubicach funkcjonujedrugi Kardamon i faktycznieprowadzi go moja córka -opowiada El¿bieta Wawrzy-niak. I jak siê okazuje, recep-ta wypracowana w Gorzowieznakomicie siê sprawdza wgranicznym mieœcie. ObaKardamony s¹ identyczne -ten sam asortyment, takisam wystrój, takie samo po-dejœcie do klienta. - Oznaczato, ¿e rozmawiamy z naszy-mi klientami, doradzamy imró¿ne rzeczy. A oni do naswracaj¹ - mówi El¿bietaWawrzyniak.

I t³umaczy, ¿e podstaw¹sukcesu nawet w tak trudnejbran¿y, jak przyprawy i her-baty jest w³aœciwie podejœciedo klientów, pierwszorzêdnyasortyment oraz sympatiado tego, co siê robi. - Jak-bym nie lubi³a tego, mójsklep nie by³ moj¹ pasja, tonic by z tego nie by³o - mówiw³aœcicielka.

A stali bywalcy za takie po-dejœcie nadali jej przydomek,a w³aœciwie dwa. Pierwszy to- Pani Kardamonowa, a dru-gi - Pani Herbatka.

RENATA OCHWAT

Najlepszy cynamon jest jednak z CejlonuMa³y sklepik wype³nia intensywna woñ ró¿nych zió³, herbat i przypraw.

Projekt „Wspólna promocja gospodarcza Gorzowa Wielkopolskiego, Bogdañca, Deszczna, K³odawy i Santoka - etap II” wspó³finansowany ze œrodków Europejskiego Funduszu RozwojuRegionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego - Lubuskie 2020, Oœ Priorytetowa 1 - Gospodarka i Innowacje, Dzia³anie 1.4 Promocja regionu i umiêdzynarodowienie sek-

tora MŒP, Poddzia³anie 1.4.2 Promocja regionu - ZIT Gorzów Wlkp. Wartoœæ projektu to 3 248 938,12 z³. Okres realizacji projektu: styczeñ 2018 - czerwiec 2019 r.

E. Wawrzyniak: Polityka firmy jest taka, aby być w jak najlepszych stosunkach z klientami

Fot.

Arch

iwum

Tu można znaleźć oryginalne kawy, herbaty, przyprawy orazfiliżanki i inne akcesoria do parzenia

Fot.

Arch

iwum

Page 10: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�10 Czerwiec 2018 r.OPiNie

Swoim znajomym, którzy wGorzowie Wlkp. maj¹ pozycjêlokalnych autorytetów, w ta-kiej luŸnej rozmowie towarzy-skiej zdarzy³o mi siê powie-dzieæ, ¿e jako przedsiêbiorca,który prowadzi gospodarcz¹wspó³pracê zagraniczn¹ wró¿nych walutach, zdajê so-bie sprawê z tego, jak trzebabyæ ostro¿nym i ci¹gle z wy-przedzeniem myœleæ, by niewpaœæ w pu³apkê zmiany kur-su waluty i nie zaliczyæ stratyna kontrakcie zagranicznym.Przelicznik kursowy euro idolara do z³otówki musi byæcodziennie, a nieraz i dwa ra-zy dziennie, aktualizowany.Mówiê im, ¿e analizator kur-sów walut w moim Interneciekomórkowym jest ci¹glew³¹czony i do komfortu ¿yciato nie nale¿y. Ta moja wypo-wiedŸ zadzia³a³a na towarzy-stwo jak detonator, który na-tychmiast wyzwoli³ pogl¹dyna kwestiê euro, jako wspól-nej waluty UE. „A widzisz -mówili co niektórzy - ta po-wracaj¹ca dyskusja o wpro-wadzeniu euro w Polsce jestbardzo zasadna. Przedsiê-biorcy mieli by w UE u³atwio-ne ¿ycie, my jeŸdzimy zaOdrê i te¿ operowalibyœmyjedn¹ walut¹, a tak to ci¹gletrzeba z³otówki przeliczaæ iwymieniaæ na euro. Przecie¿na zakupy turystyczne doBerlina mamy bli¿ej ni¿ doWarszawy”. Myœlê sobie, ¿emaj¹ mo¿e racjê, na pewnoby³oby wygodniej i ³atwiej do-konywaæ transakcji bizneso-wych, czy turystycznych.

Po tej rozmowie postano-wi³em poszerzyæ ”konsultacjespo³eczne” i jeszcze od in-nych zasiêgn¹æ jêzyka na te-mat co myœl¹ o pilnym wpro-wadzeniu euro w Polsce. Py-ta³em, czy rzeczywiœcie by³oby nam lepiej z euro? Jednimówili, ¿e w Gorzowie Wlkp.by³o by wiêcej turystów,szczególnie tych z Niemiec,gdyby mogli p³aciæ w euro, boto przeliczanie na z³otówki poprostu im przeszkadza. Innit³umaczyli, ¿e euro to znakeuropejskiej cywilizacji, innizaœ, ¿e euro nale¿y wprowa-dziæ, bo bêdziemy siê szyb-ciej rozwijaæ gospodarczo ibêdziemy mieæ lepiej. Bylite¿ i tacy, którzy sprawê sta-wiali odmiennie: euro nas po-gnêbi, bêdziemy koloni¹ fi-nansow¹ najbogatszych, a tepañstwa co przyjê³y euro todzisiaj s¹ bankrutami, jakGrecja, znacznie wolniej siêrozwijaj¹ od tych, co dyspo-nuj¹ w³asnym pieni¹dzem.Ju¿ po tych kilkunastu wypo-wiedziach na temat euro wi-dzia³em, ¿e zdania s¹ mocno

podzielone i chyba nawetpoddane wp³ywom jakiejœideologizacji.

„Gdy chodzi o du¿e pie-ni¹dze, tam szybko czuje siêsw¹d diabelskiego ogonemmieszania”- pomyœla³em.Mo¿e bêdzie lepiej i wygod-niej - ale czy bêdzie ekono-miczniej i korzystniej dla Pol-ski? To jest wa¿ne pytanie!Przyzwyczajono nas, ¿ebywyprzedawaæ nasze dobrazamiast budowaæ siln¹ Pol-skê. Pozbyæ siê z³otówki tylkopo to, by by³o wygodniej?Ekonomista œp. prof.Wac³awa Pytkowski mawia³nam studentom, ¿e to coideologicznie s³uszne i wy-godne czêsto racjonalnegospodarczo nie jest, a napewno niewiele ma z eko-nomii dobra wspólnego.

Postanowi³em przeczytaækilka pozycji, w tym „Para-doks euro. Jak wyjœæ z pu³ap-ki wspólnej waluty” wybitnychekonomistów Stefana Kawal-ca i Ernesta Pytlarczyka.Œwietnie udokumentowanaksi¹¿ka. Autorzy dog³êbnieanalizuj¹ kryzys euro w kon-tekœcie historycznym i miê-dzynarodowym i proponuj¹strategiê jego pokonania. Pa-radoksem jest to, pisz¹, ¿e„projekt euro”, który mia³ sta-nowiæ ukoronowanie procesuintegracji europejskiej, rozsa-dza t¹ integracjê od œrodka.Jasno diagnozuj¹, ¿e „upor-czywa obrona euro prowadzido konfliktów i mo¿e spowo-dowaæ dezintegracjê UE irozpad wspólnego rynku”.Autorzy stawiaj¹ dramatycz-nie tezê, ¿e jedynie skoordy-nowane rozwi¹zanie strefyeuro i wprowadzenie nowegosystemu walutowego w Euro-pie mo¿e uratowaæ integracjêeuropejsk¹ i zachowaæ epo-kowe osi¹gniêcia powojennejEuropy: Uniê Europejsk¹ iwspólny rynek. Ta lektura niepozostawia z³udzeñ co do te-go, ¿e wspólna europejskawaluta by³a projektem przed-wczesnym. Prof. Zdzis³awKrasnodêbski, pose³ do Par-lamentu Europejskiego w od-niesieniu do tej publikacji mó-wi, ¿e proeuropejskoœæ niestanowi zaprzeczenia samo-dzielnego myœlenia i szuka-nia nowych rozwi¹zañ dlaUE.

Kawalec i Pytlarczyk sta-wiaj¹ pytanie: „Dlaczego wiêcwspólna waluta euro jest za-gro¿eniem dla integracji euro-pejskiej? Czy mo¿na „napra-wiæ” strefê euro i spowodo-waæ, aby mog³a onabezpiecznie funkcjonowaæ?Czy mo¿na rozwi¹zaæ strefêeuro, zachowuj¹c UE i wspól-

ny rynek? Jak¹ strategiê po-winna przyj¹æ Polska wobeceuro? Prof. Jerzy Osiatyñski,cz³onek Rady Polityki Pie-niê¿nej, by³y minister finan-sów, by³y pose³ na Sejm RPmówi: „Kawalec i Pytlarczykod kilku lat staraj¹ siê znaleŸæodpowiedŸ na pytanie, jakwyjœæ z tego kryzysu przezprzywrócenie walut narodo-wych, zachowuj¹c zarazemzdobycze Unii Europejskiej ijej wspólny rynek.(…)”.

W 2014 roku prof. MarekBelka, wówczas prezes NBP,a tak¿e premier Rz¹du pol-skiego, by³ sceptyczny co doprzyjêcia euro przez Polskê,która nie spe³nia³a podstawo-wych warunków. Do dnia dzi-siejszego zbyt wiele siê niezmieni³o. Gospodarka polskapoprawi³a siê, ale nadal jestnie konkurencyjna w stosun-ku do zachodnich gospoda-rek, jest dojona przez za-chodnie koncerny, skolonizo-wana i op³acana haraczemobcemu kapita³owi - co rokuok. 100 mld. z³ych z tytu³u od-setek od kapita³u i dywidend- pisze gazeta prawna.pl.Zmieni³ siê jednak dzisiaj wtej sprawie pogl¹d prof. M.Belki, który wraz z Henryk¹Bochniarz i by³ymi cz³onkamiRady Polityki Pieniê¿nej Je-rzym Hausnerem, AndrzejemBratkowskim, Janem Czeka-jem i Dariuszem Filarem wy-stosowali apel do premieraMateusza Morawieckiego owznowienie przygotowañ we-jœcia Polski do strefy euro.Dlaczego zrobili to w³aœnie te-

raz? Czy¿by poddali siê pres-ji miêdzynarodówki finanso-wej? Przecie¿ wiedz¹, ¿ebiednego i nieprzygotowane-go, s³abego i bezbronnego³atwiej rekiny finansowepo³kn¹. Wielu uznanych eko-nomistów, tak¿e z USA, mó-wi¹ i pisz¹, ¿e podczas ostat-niego œwiatowego kryzysugospodarczego, Polskamaj¹c swoj¹ walutê i niebêd¹c w strefie euro, jako je-dyny kraj w UE nie mia³ ujem-nego wzrostu PKB, a eksportz Polski dla zagranicy by³ wtym czasie najbardziejop³acalny i zdobywa³ rynkizbytu dotychczas nie do zdo-bycia.

Na temat wejœcia do strefyeuro wypowiada³ siê wielo-krotnie Mateusz Morawiecki,niedawno bankowiec, na-stêpnie minister finansów irozwoju, a obecnie premierRz¹du Rzeczypospolitej.Ostatnio na pocz¹tku rokupowiedzia³, ¿e „przyjêcieunijnej waluty mo¿na roz-wa¿aæ za 10-20 lat, gdy Pol-ska bêdzie bardziej podob-na do krajów strefy europod wzglêdem wielu para-metrów makro- i mikroeko-nomicznych”.

Przeciwny po¿egnaniu siêze z³otym jest te¿ Stefan Ka-walec - by³y cz³onek RPP iby³y minister finansów. Bada-nia CBOS wskazuj¹ na wy-raŸny spadek w Polsce popu-larnoœci wspólnej europej-skiej waluty. Strefa euro jestprojektem ideologicznym,który nie jest oparty na zdro-

wych podstawach ekono-micznych - mówi to wielu poli-tyków i ekonomistów. Do eu-rolandu nale¿y 19 krajów zpoœród 28 cz³onków UE iwszystkie one prócz nielicz-nych, w tym przede wszyst-kim Niemiec, ma ogromneproblemy finansowe wege-tuj¹c na pograniczu nie-wyp³acalnoœci. Grecja mu-sia³a nawet sprzedawaæ nie-które wyspy i lotniska byratowaæ siê przed bankruc-twem, a zagro¿enie i tak nieminê³o. Do podobnego stanudobijaj¹ W³ochy, Hiszpaniaczy Portugalia i kilka innychkrajów. Biedna Bu³garia chcezostaæ cz³onkiem strefy euro.(…) nie nale¿y siê zbytniospieszyæ - oœwiadczy³ w Sofiiunijny komisarz ds. gospo-darki i finansów Pierre Mos-covici podczas spotkania eu-rogrupy w kwietniu br. On wieco mówi. Szwecja jest unij-nym prymusem, bo pozosta³apoza stref¹ euro, dziêki ko-misji prof. Larsa Calmforsa -warto skorzystaæ z opraco-wañ jego i komisji szwedzkiejds. euro. Mo¿e wtedy niedzia³ali byœmy na oœlep? 70% Czechów, 62 % Szwedów i55 % Polaków stanowczo niechce euro, a Duñczycy zade-cydowali o trwa³ym wy³¹cze-niu ich kraju ze strefy euro.Wielka Brytania zrobi³a to sa-mo w kwestii euro, dodatko-wo wychodz¹c z UE. Krajufunta szterlinga nie nale¿yuwa¿aæ za pozbawionegorozs¹dku, gdy¿ oni wiedz¹ ja-kim dobrem i silnym narzê-dziem finansowym w stero-waniu rozwojem gospodar-czym jest w³asny pieni¹dz, wdodatku emitowany przezw³asne angielskie banki.

Na szczêœcie w Polsce tylko37 % wierzy, ¿e euro w ci¹gu10 lat mo¿e zast¹piæ z³otego.Dlaczego wiêc taka niecier-pliwoœæ niektórych liberalnychpolityków i ponaglanie wpro-wadzenia do Polski euro?Sk¹d taka nerwowoœæ wobecPolski nawet za byle co?Czy¿by bano siê, ¿e Polskarzeczywiœcie mo¿e wyrosn¹æna lidera œrodkowo-wschod-niej Europy i nale¿y j¹ szybko”rozpuœciæ w mêtnym roztwo-rze” europejskiej waluty? Pre-zes Geopolitical FuturesGeorg Friedman, s³ynnyamerykañski politolog, pod-czas Europejskiego ForumNowych Idei w 2017 roku wSopocie powiedzia³, ¿e UniaEuropejska mo¿e mieæ k³opo-ty z dalsz¹ integracj¹ pañstw.Polskê natomiast widzi jakopañstwo pod¹¿aj¹ce drog¹ku wiod¹cej pozycji w groniepañstw œrodkowo-europej-

skich. Za 30 lat Polska bêdziepotêg¹ Europy Œrodkowo -Wschodniej z ambicjami od-grywania ogromnej roli naarenie miêdzynarodowej -mówi G. Friedman. Równo-czeœnie wskazuje pañstwa,których rola bêdzie corazmniejsza - do nich zaliczy³Niemcy, których gospodarkazale¿na jest w 50% od eks-portu, a takich proporcji nieda siê utrzymaæ przy wzras-taj¹cych ambicjach gospo-darczych wielu krajów, w tymPolski, rozwijaj¹cych nowetechniki proeksportowe. Eurodzisiaj nakrêca niemieck¹gospodarkê tylko do czasu,bo wiêkszoœæ pañstw UE tenmechanizm in¿ynierii finan-sowej ju¿ pozna³o i dalej go-dziæ siê z tym nie chce. Po-nadto Niemcy przez masow¹emigracjê przestali siê czêstoczuæ jak u siebie przez „kos-mopolityzm elit” (dw.com Ja-cek Lepiarz).

Polska nie wprowadzaj¹ceuro widzi te miliardy, którewyp³ywaj¹ z Polski na za-chód.Dopóki mamy w³asny pie-

ni¹dz i spory udzia³ w ryn-ku bankowym, to tê rozwo-jow¹ politykê finansow¹ wew³asnym kraju mo¿na pro-wadziæ i wyp³yw pieni¹dzamonitorowaæ. Maj¹c eurotego zjawiska nie bêdzie wi-daæ - mo¿e o to chodzi?

Myœlê, ¿e treœci¹ niniejsze-go artyku³u pokaza³em jesz-cze d³ugotrwa³¹ pozycjêz³otówki na naszym polskim igorzowskim rynku. Nie mamyco têskniæ za euro i próbowaæprzyspieszaæ jego wprowa-dzanie. Jednak ze wzglêduna bliskoœæ do strefy euro po-winniœmy siê przygotowaæ wGorzowie Wlkp. na dwu walu-tow¹ obs³ugê klientów - w eu-ro i z³otówkach. Ka¿daus³ugowo-handlowa firma po-winna mieæ kalkulator waluto-wy sprawnie przeliczaj¹cyeuro na z³otówki po codzien-nie aktualizowanym kursie.Klient ze strefy euro, szcze-gólnie ten niecierpliwy z Nie-miec, nie powinien biegaæ pokantorach z wymian¹ swoje-go pieni¹dza na z³otówki.Wprowadzenie euro by³obyna pewno du¿ym u³atwie-niem w handlu z obcokrajow-cami. Z³otówka polska musijednak u nas pozostaæ jesz-cze wiele lat stymulatoremrozwoju gospodarczego i byæjeszcze silniejszym na-rzêdziem Polaków w doga-nianiu poziomu ¿ycia zachod-nich spo³eczeñstw. Jak ichdogonimy, to wtedy niechzapanuje u nas euro.

AUGUSTYN WIERNICKI

Dopóki w Polsce mamy złotówkiJak ich dogonimy, to wtedy niech zapanuje u nas euro, ale nie wczeœniej.

Augustyn Wiernicki, absolwent Akademii Rolniczej iAkademii Ekonomicznej w Poznaniu, od 1982 przedsiębiorcai właściciel znanej firmy w Gorzowie Wlkp., były radny,doradca wojewody w latach 2000-2001, społecznik, od 1992r.prezes i założyciel Stowarzyszenia Pomocy Bliźniemu im.Brata Krystyna. Prezes Zespołu Koordynacyjnego Związkówi Stowarzyszeń Dzieci Wojny w Polsce (z siedzibą wGorzowie Wlkp.). Członek Zespołu OrganizacyjnegoNarodowego Kongresu Trzeźwości.

Fot. Archiwum

● czytaj na www.echogorzowa.pl – codziennie nowe informacje, opinie, komentarze ●

Page 11: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�11Czerwiec 2018 r. PROmOcja

Kiedy powstawa³y pierwszebudynki nikt nie podejrzewa³,¿e po przesz³o dekadzie wy-roœnie tu têtni¹ce ¿yciemosiedle. Dziœ mieszka tu ok4,5 tys. osób. Docelowoswoje w³asne cztery k¹tybêdzie mog³o tu znaleŸæ na-wet 15 tys. mieszkañców.

Po³o¿one na przedmie-œciach Gorzowa Osiedle Eu-ropejskie w 2007 roku by³oterenem dziewiczym, choæprzekszta³conym przez ist-niej¹cy tu wczeœniej poligon.£atwiej by³o tu spotkaæ dzik¹zwierzynê ni¿ drugiegocz³owieka. Dziœ jest zupe³nieinaczej.

Trudne początki

Kiedy powstawa³y tu pierw-sze budynki gorzowianiemówili o tym miejscu „ma³pigaj”. Ma³o kto wiedzia³, ¿e natym nieuporz¹dkowanym te-renie powstanie osiedle. Donajbli¿szych zabudowañby³o przesz³o 700 m. - Po-cz¹tkowo ludzie mieli obawy¿eby siê tu przeprowadziæbo to by³o pustkowie - mówiWaldemar Wawrzyniak z firmyBudnex, który praktycznie odpocz¹tku odpowiada za bu-dowê osiedla - Gdy ju¿ po-wsta³ pierwszy czy drugi budy-nek, te obawy zniknê³y. Ludziezaczêli siê chêtnie tu wprowa-dzaæ bo jak podkreœlali miejs-ce oferowa³o spokój - dodaje.Ca³e osiedle powstaje oczywi-œcie wed³ug planu miejscow-ego, który zosta³ uchwalonyjeszcze przed budow¹ pierw-szego z budynków. Mniejwiêcej co rok osiedle siê roz-rasta o nowy obiekt, w którymprzeciêtnie znajduje siê ok120 mieszkañ. Obecnie po-wstaje ju¿ trzynasty budynek,a to nawet nie po³owa tego, como¿e tu powstaæ.

Duże osiedle dla całychrodzin

Osiedle Europejskie dziœ li-czy sobie ok 1500 mieszkañi blisko 4500 mieszkañców,ale tak naprawdê niebawemmo¿e staæ siê now¹ dziel-nic¹ Gorzowa. Choæ budujew tym miejscu dwóch dewe-loperów to za koncepcjê tejinwestycji w zasadzie odpo-wiada firma Budnex -Za³o¿enie urbanistyczneprzyjête dla tego terenuumo¿liwia realizacjê trzy-dziestu budynków wieloro-dzinnych, które stworz¹zwart¹ i usystematyzowan¹zabudowê skupion¹ wokó³centralnego placu - mówiMonika Golec z firmy Bud-nex - Patrz¹c zatem na planyinwestycji przed nami jesz-

cze kilkanaœcie lat budowydo ukoñczenia ca³ego kom-pleksu i nadania mu osta-tecznego kszta³tu. Docelowona Osiedlu Europejskimbêdzie mog³o zamieszkaænawet 15 tys. osób - dodaje.Jeszcze w roku 2018 osiedlepowiêkszy siê o kolejne 145mieszkañ. W 2019 do u¿yt-

ku oddanych zostanie dal-szych 156 lokali. Co ciekaweOsiedle Europejskie sta³o siêostoj¹ dla osób w ró¿nymwieku. Nie œci¹gaj¹ tu tylkoludzie m³odzi ale wrêcz ca³erodziny. - Czasem jest tak,¿e najpierw mieszkanie ku-puje jedna siostra, póŸniejdruga, a na koñcu przepro-

wadzaj¹ siê tu rodzice, któ-rzy chc¹ byæ bli¿ej dzieci iwnuków. Z takimi przypadka-mi spotykamy siê bardzoczêsto - mówi WaldemarWawrzyniak z firmy Budnex.

Nie tylko bloki, ale i domki

Kiedy mówimy o OsiedluEuropejskim, pierwsze co

przychodzi na myœl wiêkszo-œci gorzowian to zabudowawielorodzinna. Warto jednakprzypomnieæ, ¿e czêœæ po-poligonowych terenów, znaj-duj¹cych siê przy rezerwacieto obszar, na którym po-wstaj¹ domy jednorodzinne.£¹cznie to kompleks blisko150 dzia³ek stanowi¹cych z

Osiedlem Europejskim funk-cjonaln¹ ca³oœæ. Na czêœcidzia³ek powsta³y ju¿ domywolnostoj¹ce i w zabudowiebliŸniaczej. Realizacja ca³ejinwestycji podzielona jestjednak na etapy.

Nowoczesne, ale niedoskonałe

Osiedle Europejskie przy-ci¹ga nowych mieszkañców.Wartoœæ wybudowanych tumieszkañ ci¹gle roœnie.Choæ jest to popularna lokali-zacja, a mieszkania schodz¹jak na pniu, to brakuje tu kil-ku elementów, które przy-da³yby siê mieszkañcom. -Mamy œwiadomoœæ, ¿e bra-kuje tu publicznego przed-szkola czy szko³y. Rol¹ de-welopera nie jest jednak bu-dowa szkó³. Miasto ma w tejlokalizacji dzia³ki, któreumo¿liwiaj¹ realizacjê takichinwestycji. - mówi MonikaGolec z firmy Budnex - O ilenie mamy realnego wp³ywuna realizacjê obiektówu¿ytecznoœci publicznej, otyle bêdziemy zabiegaæ o toby docelowo wprowadziæ ko-munikacjê publiczn¹ na te-ren osiedla. Wiemy jakwa¿ne jest to dla jego miesz-kañców - dodaje. Z us³ugamitowarzysz¹cymi jest ju¿ le-piej. Jest zak³ad fryzjerski,ma³a gastronomia czy sklepspo¿ywczy. Ponadto obokistniej¹cego ju¿ pawilonuhandlowo-us³ugowego, któ-ry zrealizowa³a firma Bud-nex, powstanie jeszcze ko-lejny taki obiekt. Warto te¿dodaæ, ¿e w budynkachpo³o¿onych wokó³ placucentralnego pojawi¹ siê ko-lejne lokale us³ugowe.Pierwsze dostêpne bêd¹ wbudynku, który aktualniejest w budowie. Jak pod-kreœla deweloper docelowotakich lokali bêdzie du¿owiêcej.

Bez w¹tpienia OsiedleEuropejskie stanowi now¹kartê historii Gorzowa.Trwale wpisuje siê wtkankê miejsk¹ ³¹cz¹c po-niek¹d miasto z rozwijaj¹c¹siê na przeciwleg³ym kra-ñcu ul. Myœliborskiej stref¹ekonomiczn¹. Corazchêtniej œci¹gaj¹ tu osobyzarówno z podgorzowskichmiejscowoœci jak i innychtutejszych osiedli. Wartote¿ zauwa¿yæ, ¿e dotych-czasowi mieszkañcyOsiedla Europejskiego rów-nie¿ chêtnie kupuj¹ tu ko-lejne mieszkanie, gdy ichdotychczasowa ¿yciowaprzestrzeñ okazuje siê ju¿niewystarczaj¹ca. n

Osiedle Europejskie - czy to jużnowa dzielnica Gorzowa?Jeszcze jedenaœcie lat temu w miejscu dzisiejszego Osiedla Europejskiego by³ poligon wojskowy.

Osiedle Europejskie powstało w miejscu dawnego poligonu wojskowego

Fot.

Arch

iwum

Bud

nex

Na Osiedlu Europejskim stoją już nie tylko bloki wielorodzinne, ale i domki jednorodzinne

Fot.

Arch

iwum

Bud

nex

Page 12: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�12

Sąd nie-Ostateczny, czyli stolika nr 1 historia całkiem nieziemska- Ten z kluczami i z brod¹ ni-

czym Sokrates, to kto? - spyta³NiedŸwiecki szeptem.

- Nie poznajesz œwiêtegoPiotra, Witia? Przecie¿ by³eœw Rzymie na placu jego imie-nia. A jak na placu to i na pew-no w bazylice. Chyba ¿e pat-rzy³eœ pod nogi, a nie na sufit.Gdybyœ podniós³ g³owê, zoba-czy³byœ œwiêtego Piotra w wy-obraŸni Micha³a Anio³a. Pew-nie wiesz, ¿e trzykrotnie za-par³ siê Jezusa, a mimo tozosta³ Jego pierwszym na-stêpc¹. Wedle tradycji Piotroznacza ska³ê, na której po-wsta³ Koœció³. To imiê nada³mu Jezus z Nazaretu - odpo-wiedzia³ Morawski, chocia¿pytanie nie by³o skierowanedo niego. Na tematy koœcielnemóg³ dyskutowaæ nawet z bis-kupami i wcale nie by³by tymmniej zorientowanym.

¯ywoty œwiêtych chrzeœcija-ñskich Morawski czyta³ przyokazji studiowania dziejówstaro¿ytnej Grecji. Najbardziejinteresowali go ci najstarsi.¯a³owa³, ¿e tak daleko odszed³od Koœcio³a, bo mo¿e i onczymœ by zas³yn¹³. Wœród œwi-êtych najwiêcej jest prostychludzi, a Morawski uwa¿a³ sie-bie za prostego, tyle ¿e oczy-tanego mê¿czyznê. Kiedyœ,siedzia³ wtedy przy stoliku nr 1w Empiku w towarzystwie An-dabaty i Œwierczyñskiego,przepychaj¹ca siê do lady zksi¹¿kami Dowgielewiczowaszepnê³a mu na ucho, ¿e bis-kup Pluta nied³ugo zostanieœwiêtym. Jeœli nie œwiêtym,poprawi³a siê widz¹c zdziwie-nie w jego oczach, to na pew-no b³ogos³awionym. Papuszatak twierdzi, a ona potrafiwró¿yæ nawet z linii papilar-nych, ma wiêc informacje zpierwszej rêki. Ta prosta, acz-kolwiek nies³ychanie uczynnakobiecina zas³ugami wobecKoœcio³a i ludzi jest równa œwi-êtej Jadwidze, doda³a.

NiedŸwiecki szuraj¹c nogamipuœci³ siê za œwiêtym Piotrem,który musia³ czuæ jego alkoho-lowy i tytoniowy oddech naswoich plecach, ale nie przy-stan¹³ ani siê nie obejrza³.Wszystko, co mia³ do obja-œnienia, napisania, zmienie-nia, wyjaœnili w jego imieniuczterej ewangeliœci. Teraz by³tylko klucznikiem i zaufanymswego Pana, który stara³ siêtrzymaæ jêzyk za zêbami.

- Wasza Œwi¹tobliwoœæ -Nied¿wiecki chwyci³ go zarêkaw tuniki i poci¹gn¹³ takmocno, ¿e œwiêty Piotr a¿ siêzachwia³ - d³ugo tu bêdê bez-czynnie kis³? Gdybym dosta³kartkê papieru i wieczne pióro,napisa³bym nieco po¿yteczne-go. Jeszcze jeden apokryf napewno... I paliæ siê chce. Apragnienie mam jak beduin nasyryjskiej pustyni. Wiem coœ otym, bo z pierwsz¹ ¿on¹ Alicj¹by³em „W pobli¿u raju”. Litoœci,

Wasza Œwi¹tobliwoœæ. Cho-cia¿ jedno piwko. Nie musi byælech czy tyskie, mo¿e byæ ba-ry³ka z Witnicy, to znaczy fla-szeczka lubusza. Da siê za³at-wiæ?

Œwiêty Piotr pokrêci³ siw¹g³ow¹, co oznacza³o, ¿e Nie-dŸwiecki ani ju¿ niczego nienapisze, ani nie zapali i napewno nie ugasi pragnienia.Zreszt¹ z tym pragnieniem toby³ tylko taki ma³y wybieg. Je-œli dziœ œwiêty pozwoli na pi-wo, to mo¿e jutro nie bêdziemia³ nic przeciw temu, abymskoczy³ po flaszkê luksusowej,wykoncypowa³ sobie Nie-dŸwiecki. Podobno w ZielonejGórze teraz tak destyluj¹ wó-dziê, ¿e od samego jej zapa-chu muza pióro wodzi.

- Musia³eœ, Witia, coœ po-gmatwaæ w „Sodomie, czyliApokryfie Starego Testamen-tu” - prawie zachichota³ podnosem Morawski. - A mo¿e„Apokryf szósty”, który napi-sa³eœ, jak twierdzisz wewstêpie, „na podstawie rêkopi-su znalezionego na górze Ara-rat”, podrzuci³o ci KGB?

- Za „Sodomê...”, Zdzichu,dosta³em Lubuski Wawrzyn Li-teracki. To znaczy, ¿e ksi¹¿kaniczego sobie - broni³ swegodzie³a NiedŸwiecki.

- Komuœ musieli daæ tê na-grodê, tym bardziej ¿e oni wZielonej Górze staraj¹ siê trak-towaæ gorzowian jak swoich.D³ugo pisa³em felietony do„Nadodrza”, a i zanim Mariazgodzi³a siê zostaæ moj¹ ¿on¹,w dowodzie osobistym mia³emzielonogórski adres.

- Jak i ja przez trzy lata -przypomnia³ NiedŸwiecki,dumnie zadzieraj¹c g³owê.

- Spode mnie, Witia, nieusunêli sto³ka redaktora na-czelnego „Nadodrza”.

- A kto to zrobi³?... Komuna.Bez podstaw pozbawili stano-wiska, a ja tak siê stara³em,aby „Nadodrze” znaczy³owiêcej ni¿ regionalne czaso-pismo spo³eczno-kulturalne.Gdzie pisa³ felietony Makare-wicz, co potem gra³ w orkiest-rze Solidarnoœci? A Waœkiewi-cza nie ukrywa³em w redakcji?Powinni daæ mi za to krzy¿zas³ugi i przeprosiæ publicz-nie. Jak nic jestem ofiar¹ sys-temu totalitarnego. - Wypro-stowa³ plecy i jeszcze wy¿ejpodniós³ g³owê, ale zaraz so-bie przypomnia³, ¿e skoro ko-muna go mianowa³a na re-daktora naczelnego to i mia³aprawo zwolniæ. A nigdy niezwolni³aby, gdyby Morawskinie macza³ w tym swoich pal-ców. Kto napisa³ felietoniktak, ¿e pierwsze litery w linij-kach czytane pionowouk³ada³y siê w has³o „Precz zparti¹”? ¯eby tylko napisa³ iœmia³ siê w ku³ak, ale on po-chwali³ siê, jaki to kawa³ wy-ci¹³ redaktorowi naczelnemu„Nadodrza”.

- Nie po to dali ci w³adzê, Wi-tia, abyœ nie pali³ kadzid³a naich czeœæ. Lubi³eœ pochwa³y izaszczyty. Podnosi³eœ kieliszkiz darmow¹ wódk¹. - Moraw-skiemu znudzi³o siê przypomi-nanie takim jak NiedŸwiecki,co zrobili dobrego, a co z³ego.Takie by³y czasy. Najsmutniej-sze jest to, ¿e nawet w oczeki-waniu na S¹d Ostateczny wie-lu totumfackich uwa¿a siê zaofiary systemu i wypina piersido orderów. Ucichn¹,spuszcz¹ uszy po sobie, gdyw tej sprawie wypowie siêsêdzia najsprawiedliwszy. Kie-dy to bêdzie? Tego nawet œwi-êty Piotr nie wie, który lubi³ za-graæ z Morawskim w szachy.Gdyby wiedzia³, miêdzy jed-nym a drugim matemostrzeg³by, no, przynajmniejkaza³ uk³adaæ mowêobroñcz¹. To mo¿e i Pan Bógjeszcze siê zastanawia, kiedyotworzyæ bramê królestwa nie-bieskiego. Na razie odbywasiê coœ w rodzaju dochodze-nia przygotowawczego przedw³aœciw¹ wokand¹, a wiado-mo, ¿e do kogo œledczy siê nieprzyczepi to i sêdzia da muspokój. - Cierpliwoœci, Witia.Jak mówi³ cesarz August, fes-tina lente, co znaczy: spieszsiê powoli.

- A nie mogê z³o¿yæ samo-krytyki? - niecierpliwi³ siê Nie-dŸwiecki.

- „Je¿eli zaœ sami siebieos¹dzimy, nie bêdziemyos¹dzeni” - powtórzy³ Moraw-ski po œwiêtym Piotrze. Niedoda³, ¿e os¹dzone zostan¹uczynki, a nie pogl¹dy i prze-konania. On te¿ chodzi³ na po-chody, jeœli podpieranie siêprotez¹ prawej nogi mo¿nanazwaæ chodzeniem. Dawniejzapraszano go na trybunê ho-norow¹, nigdy jednak nie by³odla niego miejsca w pierw-szym rzêdzie. Na tej jednejnodze sta³ z ty³u po to, ¿ebytowarzysze mogli pochwaliæsiê w komitecie centralnym, ¿eoni równie¿ popieraj¹ sojuszœwiata pracy z kultur¹ i sztuk¹.Jednego roku zabrali go zesob¹ a¿ do Worone¿a, a to kil-ka godzin lotu samolotem, zedwa razy zawieŸli tu¿ za Odrêdo Frankfurtu, wskazali miejs-ce obok Helmuta Preisslera,¿eby by³o zgodnie z umow¹ owymianie gorzowsko-frankfur-ckiej. Sadzali go te¿ za sto³emprezydialnym w sali zebrañwojewody, stawiali na zielo-nym suknie butelkê wody i lite-ratkê i kazali opowiadaæ, jaksobie wyobra¿a to czy tamto.Poeta ma krytyczne spojrze-nie na rzeczywistoœæ, rzucalijakby chcieli siê wyt³umaczyæ,dlaczego go zaprosili. Mówi³,chocia¿ wola³by to samo napi-saæ, ale czy ktoœ go s³ucha³,tego nie by³ pewien.Wy³¹czaj¹c stolik numer 1.

- Coœ tak, Zdzichu, siê zadu-ma³? - spyta³ Rzeszewski,

przez chwilê maj¹cy nadziejê,¿e jeœli œwiêty Piotr pozwolizapaliæ NiedŸwieckiemu, tomo¿e i jemu zwróci fajkê.

Morawski nadal milcza³,Œwierczyñski wiêc za niegoodpowiedzia³:

- Mistrz ma pretensjê dowszystkich, ¿e pomijaj¹ jegozas³ugi dla miasta. Kto napi-sa³: „Tu mój ocean i przystañ,bosmanie”? Morawski. ¯estraganiarki „S¹ na zieleniaku,tu¿ przy Hawelañskiej”? A:„Wznosi mnie szary koncertschodów / Których ongiœ nielubi³em / I powtarzam za chó-rem gorzowian / - To s¹ stop-nie w³adz miasta do nik¹d”?Te¿ z jego g³owy i spod jegopióra.

- Nie pretensjê, a honor swójmam i o ¿adne zaszczyty niebêdê siê dopomina³ - powie-dzia³ Morawski, czym jeszczebardziej rozgniewa³ ju¿ igniewnego NiedŸwieckiego.

- Kto szuka radoœci, ten znaj-duje smutek.

Œwierczyñski machn¹³ rêk¹ ikontynuowa³:

- Prawda, Papusza by³a wiel-ka. Nale¿a³o siê jej, ¿eby zos-ta³a patronk¹ jakiejœ biblioteki.Dowgielewiczowej postawiliskromny, ale zawsze pomni-czek i maj¹ gdzie sk³adaækwiaty w kolejne rocznice jejœmierci. Imieniem Korsakamieli zamiar nazwaæ ksiêgar-niê w centrum, ale nie wysz³ojak trzeba. A twoje nazwiskojest wyryte jedynie na tablicyw alei s³aw przy katedrze, októr¹ wszyscy wycieraj¹ sobiezab³ocone buty.

- Patronowa³ konkursowi lite-rackiemu - przypomnia³ Rze-szewski. - Jeszcze rok, dwalata, a po mnie nawet i tyle nie

bêdzie. Wnêtrza, które zapro-jektowa³em z takim pietyz-mem, za które wzi¹³em nie-ma³o forsy, nied³ugo zniszcz¹nowi w³aœciciele restauracji,bo za du¿o w nich drewna iceramiki, a teraz to niemodne.Teraz wszêdzie barwionyplastik i gotowe segmenty zchiñskich fabryk. Jeœli coœ pomnie zostanie, to jedynie zapi-ski w protoko³ach z sesji radymiejskiej.

- I tak du¿o wiêcej ni¿ pomnie - stwierdzi³ z nieukrywa-nym ¿alem Œwierczyñski. -Wszystkie domy, które zapro-jektowa³em, wnet siê rozsypi¹albo je rozbior¹, a placesprzedadz¹ pod rezydencje.Pewnie i lepiej, ¿e do tego doj-dzie. Kto teraz stawia bloki jakprzedszkolaki klocki? Przecie¿identyczne pude³ka stoj¹ wSzczecinie, Koszalinie, Mi-êdzyrzeczu. Gdyby nie tabliceprzy wjeŸdzie do Poznania, ¿eto ulica G³ogowska, myœla³byœ,¿e jesteœ na Sikorskiego wGorzowie.

- A to by³a taka piêkna ulica.Na przedwojennych widoków-kach widzia³em te balkonyuczepione kamienic wzd³u¿Richtstrasse, te kawiarenki wewszystkich barwach têczy, tesklepy w stylu spóŸnionej se-cesji i art-deco pe³ne wszelkie-go dobra - wpad³ w nostalgicz-ne wspominki Rzeszewski. -Dlaczego krasnoarmiejcy roz-strzelali akurat stare miasto, anie Zawarcie?

Œwiêty Piotr znowu wyszed³zza masywnych drzwi, za któ-rymi sêdziowie œledczy prowa-dzili przes³uchania. Nie-dŸwiecki natychmiast siê pod-niós³, ale Morawski chwyci³ goza koszulê i poci¹gn¹³ tak

mocno, ¿e kolega po piórzeklapn¹³ bez³adnie na ³awkê.

- Mo¿e tym razem by siêuda³o - ofukn¹³ go NiedŸwiec-ki, doszed³szy do siebie. - Œwi-êty Piotrze, miej serce. Czy tynie widzisz, jak ja siê mêczê?Hirka te¿ suszy. Przy okazji toi Mietek by siê napi³, chocia¿on w zasadzie abstynent. Zato pal¹cy.

- Nie zapominaj o Zdzichu -odezwa³ siê Rzeszewski.

- Zdzichu ca³e ¿ycie pi³ tylkoherbatê i zak¹sza³ kruchymiciasteczkami.

- Za czyje grzechy tak siêmêczê? - lamentowa³ Nie-dŸwiecki.

- Za swoje, Witia, za swoje -powiedzia³ Morawski. - I nienazywaj tego mêk¹. Ciesz siê,¿e nie jesteœ w piekle. Dopierotam prze¿ywa³byœ mêki. A tujak u Pana Boga za piecem.Spokój, cisza, na g³owê ci siênie leje i skwar nie dokucza,czasem œwiêty Piotr rozbawidowcipem. Znajomych mo¿naspotkaæ, powspominaæ¿ywych i pogadaæ. W ka¿dymrazie mnie siê nie nudzi, atkwiê tu trzeci¹ dekadê.

- Mnie te¿ jest jak przy stoli-ku numer 1, ale ja dopierodrug¹ dekadê tak warujê -westchn¹³ Hirek i mrugn¹³ doMorawskiego, jakby chcia³ wy-jaœniæ, ¿e na niego zawszemo¿e liczyæ.

- I mnie równie¿ nie jest Ÿle,chocia¿ wola³bym ju¿ wszyst-ko mieæ za sob¹. Jako dyplo-mowany projektant wnêtrz ce-niê, po pierwsze: ³ad, po dru-gie: prz¹dek, po trzecie:harmoniê - oœwiadczy³ Rze-szewski.

- Mamy du¿o szczêœcia, ko-ledzy. Do piek³a nie pasujemy,

bo pope³niliœmy zbyt ma³ogrzechów. Zreszt¹, to nawetnie by³y grzechy, najwy¿ejefekty niedoskona³oœci ludzi.A czy¿ sam Pan Bóg nie jestbez winy, skoro da³ ka¿demu znas po taakiej kobiecie? - Mo-rawski zerkn¹³ na NiedŸwiec-kiego, jakby chcia³ dodaæ, ¿ejednak nie wszystkich to doty-czy. - Ci, którzy opuœcili ju¿czyœciec mówi¹, ¿e t³ok tamwiêkszy ni¿ na Sikorskiego. Aw niebie jeszcze nie wszystkogotowe na przyjêcie takich jakmy.

- Zauwa¿cie, ¿e kolejka jestkrótsza ni¿ przed drzwiamiprezesa spó³dzielni mieszka-niowej, gdyœcie czekali naw³asne kwatery - pospieszy³mu ze wsparciem Œwierczy-ñski. Lubi³, ¿eby ostatnie zda-nie pad³o z jego ust.

Tylko NiedŸwiecki demon-strowa³ niezadowolenie, do-piero gdy us³ysza³ od Moraw-skiego, ¿e Korsak ju¿ dawnojest po przes³uchaniu, teraztylko czeka na zatwierdzeniedecyzji, spuœci³ z tonu. Œled-czy niewiele mia³ do powie-dzenia na temat przewinieñKorsaka. Ostatni polski nem-rod, jak nazywano pana W³od-zimierza, do Gorzowa przyje-cha³ z Wileñszczyzny, gdzieurzêdowa³ jako g³ówny ³owczyRzeczypospolitej. Ledwiewstawiono mu biurko do poko-ju w dyrekcji Lasów Pañstwo-wych, ju¿ go zwolniono zaniew³aœciwe pochodzenie. Nazewn¹trz nigdy siê nie bunto-wa³, a w œrodku a¿ w nim ki-pia³o. Na szczêœcie pani Feli-cja, jego ¿ona, jeszcze z Wi-tebszczyzny mia³a lek nauspokajanie nawet najbardziejnieopanowanych mê¿czyzn.

Nied³ugo po œmierci ¿ony,zmar³a jego jedyna córka, dla-tego ziemskiego ¿ywota doko-na³ w domu starców w Krako-wie, nikomu nie wadz¹c i niezawracaj¹c g³owy swoimi pro-blemami. Po dziesiêciu latachdobrotliwi gorzowianie spro-wadzili jego prochy na cmen-tarz przy ulicy ¯wirowej.

- Dla Witii, dla mnie, dla Hir-ka i Mietka mo¿e nie byæmiejsca w niebie. Dla panaW³odzimierza musi byæ i toniedaleko pa³acu królewskie-go - stwierdzi³ Morawski, awszyscy przytaknêli jakby za-grali Korsakowi hymn wiecznejchwa³y.

- Papusza te¿ pewnie ju¿ tyl-ko zbiera kwiatuszki na skrajulasu i œpiewa te swoje piose-neczki - powiedzia³ Rzeszew-ski. Lubi³ wymawiaæ jej nazwi-sko, wtedy jego g³owanape³nia³a siê pomys³ami wy-stroju wnêtrz restauracji, do-mów kultury, hoteli. Jako rad-ny miejski wielokrotnie przeko-nywa³ swoich kolegów wradzie, ¿e jedna Papusza zna-czy wiêcej dla presti¿u Gorzo-wa ni¿ tysi¹c in¿ynierów w Sti-lonie. Ona jest tym dla œwiato-wej kultury romskiej, kimJancarz dla sportu ¿u¿lowego.To jedyne nazwisko z Gorzo-wa, które znajduje siê w naj-powa¿niejszych encyklope-diach i s³ownikach literackich.Z³oœci³o go, gdy nieliczni radnipytali, co takiego jest w poezjitej ledwie piœmiennej Cyganki.Odsy³a³ ich do listów Tuwima.No, skoro wielki Tuwim, to mypoczekamy.

- A co wiecie o Dowgielewi-czowej? - zaciekawi³ siê Nie-dŸwiecki. I przypomnia³ im, ¿eona ¿y³a tylko dwa tygodnie

d³u¿ej ni¿ Papusza, pogrzebte¿ mia³a prawie królewski.

Wszyscy podnieœli wzrok,patrzyli na lewo, na prawo,Rzeszewski nawet za³o¿y³okulary na nos, a Œwierczy-ñski wsta³ i krêci³ g³ow¹ ni-czym ¿uraw na budowie, ale wt³umie ¿aden nie dostrzeg³ tejdamy, która umia³a ugotowaæ„Lepszy obiad”.

- Chyba nie sma¿y siê wpiekle - powiedzia³ NiedŸwiec-ki, usi³uj¹c sobie przypomnieæ,czy kiedykolwiek Dowgielewi-czowa podpad³a w³adzom. -Gdyby chodzi³o o Hirka albo omnie...

- Czasem spotykam tu Flor-ka Nowickiego, Kazika Jan-kowskiego, Wieœka Stebejkê,Waldka Kuækê. Ireny nigdy niewidzia³em - przerwa³ jego dy-wagacje Morawski. - Skoro ju¿jest wyrok w sprawie Korsaka,wprawdzie jeszcze bez parafySêdziego, Papusza te¿ rozli-czy³a siê ze swoich przewi-nieñ, a oni z jednego pokole-nia, to i o Irenê powinniœmybyæ spokojni.

- Nie jestem tego taki pewien- rzek³ Œwierczyñski.

- Jakie masz prawo os¹dzaæpani¹ Irenê? - skarci³ go Rze-szewski.

Nawet nie spostrzegli, kiedypodszed³ do nich œwiêty Piotr.Podniós³ palec i nakaza³ mil-czenie, bo od pewnego czasuw gorzowskim zak¹tku pocze-kalni by³o najg³oœniej. Przepro-sili, domyœlaj¹c siê, ¿e ichg³osy przedostaj¹ siê do saliœledztw. Pan Bóg ju¿ nie matak wyostrzonego s³uchu jak wczasach, kiedy pos³a³ DuchaŒwiêtego do Galilei i kaza³ muwybraæ spoœród tamtejszychdziewic tê, która wyda naœwiat Syna Bo¿ego. Teraz nie-dos³yszy czy przyœnie i za-miast ferowaæ wyrok uniewin-niaj¹cy, ska¿e duszê namêczarniê w piekle. Albo siêzdenerwuje i wszystkich z Go-rzowa wyœle do czyœæca.

- Tak sobie myœlê, ¿e razemz nami powinien tu byæ Henryk- powiedzia³ szeptem Moraw-ski do Œwierczyñskiego.

- Andabata? To znaczy An-kiewicz?

Morawski kiwn¹³ g³ow¹ i za-raz wyjaœni³, co mia³ na myœli:

- Gdyby Henryk nie pisa³ cotydzieñ „Listów z Palmiarni”,niewielu gorzowianwiedzia³oby o naszym istnie-niu. Ile¿ razy on mnie przepy-tywa³, nazywaj¹c to wywiademna spo³eczne zapotrzebowa-nie czytelników gazety.

- Mnie te¿ czêsto maglowa³. -Œwierczyñski wyprê¿y³ dumnieszyjê.

- Myœlicie, ¿e mnie nie omi-ja³? - odezwa³ siê Rzeszewski,od pewnego czasu czegoœ za-smucony.

- On wymyœli³ ten stolik nr 1 ico tydzieñ tak tokowa³ w gaze-towych felietonach, ¿e uwie-

rzy³em w owe teatrum. Niewiadomo, co siê wydarzy³onaprawdê, a co przez niegozosta³o zmyœlone.

- K³amstwo czêsto powtarza-ne staje siê prawd¹ - wtr¹ci³NiedŸwiecki.

- Do tworzenia legend s¹ po-trzebni specjaliœci. Pisarz, pro-jektant, architekt, s³owem ar-tysta niewiele znaczy bez kry-tyka czy felietonisty -podsumowa³ swój wywód Mo-rawski.

- Gdy widzia³em gorzowianprzychodz¹cych do Empiku ni-by po prasê, a w rzeczywisto-œci po to, ¿eby nam siê przyj-rzeæ, zrozumia³em, dlaczegoTuwim, Lechoñ czy Fiszer takchêtnie bywali w Ma³ej Ziemia-ñskiej - popisa³ siê swoj¹wiedz¹ historyczn¹ Œwierczy-ñski. Chcia³ jeszcze dodaæ, ¿eten s³awny lokal mieœci³ siê wcentrum miêdzywojennej War-szawy, przy Mazowieckiej, gdyodezwa³ siê Rzeszewski:

- Tylko raz by³em w kawiarniCzytelnika...

- Przy Wiejskiej, niedalekoSejmu? - przerwa³ mu Œwier-czyñski, usi³uj¹c popisaæ siêznajomoœci¹ stolicy.

- ... w tym jednym miejscuzobaczy³em wiêcej s³aw ni¿ wencyklopedii popularnej PWN- dokoñczy³ Rzeszewski z³y naHirka, ¿e wybi³ go z rytmuopowiadania. Mia³ jeszczeochotê wspomnieæ, jaki smakpierogów ruskich, które kaza³sobie podaæ w podwójnej ilo-œci, przylgn¹³ mu do podnie-bienia. Czy pi³ kawê, tego niepamiêta³, ale móg³ i jej aroma-tem siê pochwaliæ, bo ktosprawdzi, czym siê wtedy de-lektowa³?

- A skoroœ, Mietek, wspom-nia³ o kawiarni Czytelnika, toprzypomnia³o mi siê zdarzeniezwi¹zane z podobnym przy-bytkiem w PIW-ie. To renomo-wane wydawnictwo. Byæ auto-rem PIW-u, sukces murowany.Czytelnik te¿ siê liczy³, a jesz-cze lepiej Ksi¹¿ka i Wiedza,tyle ¿e KiW ze wzglêdu na po-wi¹zania z parti¹ niektórzy pi-sarze obchodzili z daleka.

- Co z tym PIW-em? - zacie-kawi³ siê NiedŸwiecki pewny,¿e wreszcie us³yszy prawdê owydawnictwie, którego nie lu-bi³, chocia¿ nazwa kojarzy³amu siê z browarem. W jegobiografii liczy³o siê Ossoline-um.

- Jak wiecie, pope³ni³em po-wieœæ „Nie s³uchajcie AlojzegoKotwy”. Najpierw maszynopiswys³a³em na konkurs literackido Wroc³awia. Dosta³em na-grodê, co oznacza³o, ¿eksi¹¿ka uka¿e siê drukiem.Jednak Ossolineum mia³o ja-kieœ uwagi sensu polityczne-go. Artystycznie bez za-strze¿eñ. To wys³a³em maszy-nopis do Poznania. Rzeczgodna uwagi, z pewnoœci¹uzyska zainteresowanie czy-

telników, odpisali, ale aktualnyplan wydawniczy mamy za-mkniêty. To pchn¹³em tekst do£odzi. Myœla³em sobie tak: wy-dawnictwo w mieœcieuwa¿anym za kolebkê robotni-czej rewolucji ucieszy mojapropozycja. Niestety, na razienie mo¿emy przyj¹æ niew¹tpli-wie interesuj¹cej opowieœci orodz¹cej siê w naszym pa-ñstwie œwiadomoœci klasowej.W Katowicach powinni siêznaæ na sprawach robotni-czych, to ja do nich. Gdzieœ popó³ roku grzecznie odpisali, ¿eniez³a ksi¹¿ka, ale nie widz¹mojej powieœci pod swoimszyldem. Lublin i Gdañsk po-min¹³em, od razu wys³a³emmaszynopis do Warszawy.Dostawali go na biurko szefo-wie prawie wszystkich wydaw-nictw i wszêdzie to samo:rzecz niew¹tpliwie intere-suj¹ca, niestety, jeszcze nienadszed³ jej czas. Tak jakwam teraz, sprawê przedsta-wi³em szefowi PIW-u. Rozmo-wa by³a krótka: proszêprzys³aæ z zaznaczeniem nakopercie: do r¹k w³asnych ad-resata. Mo¿e po miesi¹cu jes-tem na Krakowskim Przedmie-œciu w Warszawie, spotykamdyrektora PIW-u, a on bierzemnie w ramiona i mówi: œwiet-na, towarzyszu Zdzis³awie,powieœæ. Nie rozumiem, czegoci we Wroc³awiu, Poznaniu,Katowicach siê bali. Pewnietylko swoich sto³ków. W tymroku nie dam rady, a by³o todwa lata przed Sierpniem ‘80,ale w przysz³ym wydam napewno. Dotrzyma³ s³owa. Po-wieœæ mia³a jedenaœcie recen-zji w prasie krajowej, wszyst-kie pe³ne ochów i achów. Tylkow Gorzowie przesz³a bezwiêkszego echa, mo¿e dlate-go, ¿e nadchodz¹ce lata nieby³y ³askawe dla tego rodzajutematyki - zakoñczy³ Moraw-ski.

D³u¿sza cisza zapad³a wzak¹tku gorzowskim. Wszyscypamiêtali prze³om epok, którezmieni³y nie tylko Polskê i Eu-ropê. Nigdy nie ¿a³owali, ¿etamte czasy maj¹ za sob¹, bonie wiedzieli, jak naprawdêjest na ziemi po ich odejœciu.Od maleñkiego wpajano im wKoœciele, szkole, nawet przystoliku nr 1, ¿e ka¿dy musiodejœæ. £atwiej jest odcho-dziæ, gdy zostawi³o siê coœtrwa³ego, co choæby nielicz-ni bêd¹ wspominali po la-tach. Taki cz³owiek niezmarnowa³ ¿ycia i nie roz-trwoni³ talentu.

- I ty, Bronek, te¿ tutaj?! -Morawski a¿ podpar³ palca-mi powieki. Nie wierzy³w³asnym oczom. Przecie¿S³omka by³ m³odszy od nie-go o dwadzieœcia jeden lat,nie pi³ tyle co NiedŸwiecki,prawda, pali³ za du¿o.

- Od jedenastu lat tak mnieprzerzucaj¹. Najpierw zapro-

wadzili pod bramê piek³a i ka-zali czekaæ.

- Ka¿dego tam prowadz¹ -pocieszy³ go Rzeszewski.

- D³ugo i dok³adnie spraw-dzali, ale nic z tego nie wy-sz³o, bo nie by³o mnie nawetna liœcie Wildsteina. To dali bi-let do nieba - kontynuowa³S³omka. - Tam te¿ na ¿adnymspisie nie widnia³o moje na-zwisko. Ju¿ nie wiedz¹, gdziemnie pos³aæ. Powiedzieli, ¿egdybym pochodzi³ z Gorzowa,sprawa klarowna, ale jamieszka³em w Barlinku, a toarchidiecezja szczeciñsko-ka-mieñska, w Gorzowie tylkopracowa³em.

- Przypomnia³eœ im, ¿e by³eœredaktorem naczelnym „ZiemiGorzowskiej” i zosta³eœ zdjêtyz funkcji po tym, jak siêpostawi³eœ towarzyszom? -spyta³ NiedŸwiecki,uwa¿aj¹cy, ¿e w tej sprawiema niema³e doœwiadczenie.

- Myœlisz, Witia, ¿e kto jakkto, ale Belzebub czy œwiêtyPiotr nie wie, co zrobi³emdobrego, a czego powinienemsiê wstydziæ?

- Zawsze to lepiej, jak samsiê bronisz, a nie mówi za cie-bie adwokat diab³a.

- Mam opowiadaæ swój¿yciorys?

- Opowiadaæ te¿. Tam - Mo-rawski pokaza³ na drzwi, przezktóre œwiêty Piotr wprowadzi³kogoœ z przodu - przedewszystkim musisz odpowia-daæ na pytania. Na razie odby-wa siê œledztwo przygotowaw-cze. W poczekalni ka¿dy robicoœ w rodzaju rachunku su-mienia, ¿eby potem na salirozpraw by³o rach-ciach.Fa³szywi do piek³a...

- A tacy jak Zdzichu, Mietek,Witia, ja czwórkami wprost donieba - zatar³ rêce z uciechyŒwierczyñski. Dostrzeg³szy,¿e S³omka zmarkotnia³,klepn¹³ go przyjaŸnie po ra-mieniu: - Nie martw siê, Bro-nek, odsiedzisz swoje i pó-jdziesz za nami. Na ziemi tyœtylko czyni³ dobro, nale¿y cisiê wiêc nagroda w niebie.

- Dlaczego wy tu tak d³ugosterczycie?

- Nie nadesz³y jeszcze jakieœdokumenty z Ipeenu. Lustra-cyjne pewnie - odpowiedzia³NiedŸwiecki.

- Kilka razy widzia³em KazikaFurmana - pochwali³ siêS³omka. - Podobno ju¿ tu jestostatni z waszego stolika.Steblin Kamiñski.

- Toœmy w komplecie -stwierdzi³ Morawski.

Œwiêty Piotr, który znowuspacerowa³ po poczekalni,przystan¹³ na chwilkê, prze-krzywi³ g³owê i uœmiechn¹³ siêzadowolony. Oni wcale nie byliŸli, pomyœla³, ale przecie¿jeszcze tego im nie powiem,bo siê popsuj¹. Nie ma z³ychdusz, s¹ tylko z³e opinie i s¹dy.

ALFRED SIATECKI

Słynny Stolik Nr 1 w dawnym MPiK-u, a przy nim od lewej: Zdzisław Morawski, Piotr Steblin Kamiński, Hieronim Świerczyński, Mieczysław Rzeszewski, MichałPuklicz i Andrzej Gordon

Fot.

Arch

iwum

Page 13: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

OPOWiadaNie �13Czerwiec 2018 r.

Sąd nie-Ostateczny, czyli stolika nr 1 historia całkiem nieziemska- Ten z kluczami i z brod¹ ni-

czym Sokrates, to kto? - spyta³NiedŸwiecki szeptem.

- Nie poznajesz œwiêtegoPiotra, Witia? Przecie¿ by³eœw Rzymie na placu jego imie-nia. A jak na placu to i na pew-no w bazylice. Chyba ¿e pat-rzy³eœ pod nogi, a nie na sufit.Gdybyœ podniós³ g³owê, zoba-czy³byœ œwiêtego Piotra w wy-obraŸni Micha³a Anio³a. Pew-nie wiesz, ¿e trzykrotnie za-par³ siê Jezusa, a mimo tozosta³ Jego pierwszym na-stêpc¹. Wedle tradycji Piotroznacza ska³ê, na której po-wsta³ Koœció³. To imiê nada³mu Jezus z Nazaretu - odpo-wiedzia³ Morawski, chocia¿pytanie nie by³o skierowanedo niego. Na tematy koœcielnemóg³ dyskutowaæ nawet z bis-kupami i wcale nie by³by tymmniej zorientowanym.

¯ywoty œwiêtych chrzeœcija-ñskich Morawski czyta³ przyokazji studiowania dziejówstaro¿ytnej Grecji. Najbardziejinteresowali go ci najstarsi.¯a³owa³, ¿e tak daleko odszed³od Koœcio³a, bo mo¿e i onczymœ by zas³yn¹³. Wœród œwi-êtych najwiêcej jest prostychludzi, a Morawski uwa¿a³ sie-bie za prostego, tyle ¿e oczy-tanego mê¿czyznê. Kiedyœ,siedzia³ wtedy przy stoliku nr 1w Empiku w towarzystwie An-dabaty i Œwierczyñskiego,przepychaj¹ca siê do lady zksi¹¿kami Dowgielewiczowaszepnê³a mu na ucho, ¿e bis-kup Pluta nied³ugo zostanieœwiêtym. Jeœli nie œwiêtym,poprawi³a siê widz¹c zdziwie-nie w jego oczach, to na pew-no b³ogos³awionym. Papuszatak twierdzi, a ona potrafiwró¿yæ nawet z linii papilar-nych, ma wiêc informacje zpierwszej rêki. Ta prosta, acz-kolwiek nies³ychanie uczynnakobiecina zas³ugami wobecKoœcio³a i ludzi jest równa œwi-êtej Jadwidze, doda³a.

NiedŸwiecki szuraj¹c nogamipuœci³ siê za œwiêtym Piotrem,który musia³ czuæ jego alkoho-lowy i tytoniowy oddech naswoich plecach, ale nie przy-stan¹³ ani siê nie obejrza³.Wszystko, co mia³ do obja-œnienia, napisania, zmienie-nia, wyjaœnili w jego imieniuczterej ewangeliœci. Teraz by³tylko klucznikiem i zaufanymswego Pana, który stara³ siêtrzymaæ jêzyk za zêbami.

- Wasza Œwi¹tobliwoœæ -Nied¿wiecki chwyci³ go zarêkaw tuniki i poci¹gn¹³ takmocno, ¿e œwiêty Piotr a¿ siêzachwia³ - d³ugo tu bêdê bez-czynnie kis³? Gdybym dosta³kartkê papieru i wieczne pióro,napisa³bym nieco po¿yteczne-go. Jeszcze jeden apokryf napewno... I paliæ siê chce. Apragnienie mam jak beduin nasyryjskiej pustyni. Wiem coœ otym, bo z pierwsz¹ ¿on¹ Alicj¹by³em „W pobli¿u raju”. Litoœci,

Wasza Œwi¹tobliwoœæ. Cho-cia¿ jedno piwko. Nie musi byælech czy tyskie, mo¿e byæ ba-ry³ka z Witnicy, to znaczy fla-szeczka lubusza. Da siê za³at-wiæ?

Œwiêty Piotr pokrêci³ siw¹g³ow¹, co oznacza³o, ¿e Nie-dŸwiecki ani ju¿ niczego nienapisze, ani nie zapali i napewno nie ugasi pragnienia.Zreszt¹ z tym pragnieniem toby³ tylko taki ma³y wybieg. Je-œli dziœ œwiêty pozwoli na pi-wo, to mo¿e jutro nie bêdziemia³ nic przeciw temu, abymskoczy³ po flaszkê luksusowej,wykoncypowa³ sobie Nie-dŸwiecki. Podobno w ZielonejGórze teraz tak destyluj¹ wó-dziê, ¿e od samego jej zapa-chu muza pióro wodzi.

- Musia³eœ, Witia, coœ po-gmatwaæ w „Sodomie, czyliApokryfie Starego Testamen-tu” - prawie zachichota³ podnosem Morawski. - A mo¿e„Apokryf szósty”, który napi-sa³eœ, jak twierdzisz wewstêpie, „na podstawie rêkopi-su znalezionego na górze Ara-rat”, podrzuci³o ci KGB?

- Za „Sodomê...”, Zdzichu,dosta³em Lubuski Wawrzyn Li-teracki. To znaczy, ¿e ksi¹¿kaniczego sobie - broni³ swegodzie³a NiedŸwiecki.

- Komuœ musieli daæ tê na-grodê, tym bardziej ¿e oni wZielonej Górze staraj¹ siê trak-towaæ gorzowian jak swoich.D³ugo pisa³em felietony do„Nadodrza”, a i zanim Mariazgodzi³a siê zostaæ moj¹ ¿on¹,w dowodzie osobistym mia³emzielonogórski adres.

- Jak i ja przez trzy lata -przypomnia³ NiedŸwiecki,dumnie zadzieraj¹c g³owê.

- Spode mnie, Witia, nieusunêli sto³ka redaktora na-czelnego „Nadodrza”.

- A kto to zrobi³?... Komuna.Bez podstaw pozbawili stano-wiska, a ja tak siê stara³em,aby „Nadodrze” znaczy³owiêcej ni¿ regionalne czaso-pismo spo³eczno-kulturalne.Gdzie pisa³ felietony Makare-wicz, co potem gra³ w orkiest-rze Solidarnoœci? A Waœkiewi-cza nie ukrywa³em w redakcji?Powinni daæ mi za to krzy¿zas³ugi i przeprosiæ publicz-nie. Jak nic jestem ofiar¹ sys-temu totalitarnego. - Wypro-stowa³ plecy i jeszcze wy¿ejpodniós³ g³owê, ale zaraz so-bie przypomnia³, ¿e skoro ko-muna go mianowa³a na re-daktora naczelnego to i mia³aprawo zwolniæ. A nigdy niezwolni³aby, gdyby Morawskinie macza³ w tym swoich pal-ców. Kto napisa³ felietoniktak, ¿e pierwsze litery w linij-kach czytane pionowouk³ada³y siê w has³o „Precz zparti¹”? ¯eby tylko napisa³ iœmia³ siê w ku³ak, ale on po-chwali³ siê, jaki to kawa³ wy-ci¹³ redaktorowi naczelnemu„Nadodrza”.

- Nie po to dali ci w³adzê, Wi-tia, abyœ nie pali³ kadzid³a naich czeœæ. Lubi³eœ pochwa³y izaszczyty. Podnosi³eœ kieliszkiz darmow¹ wódk¹. - Moraw-skiemu znudzi³o siê przypomi-nanie takim jak NiedŸwiecki,co zrobili dobrego, a co z³ego.Takie by³y czasy. Najsmutniej-sze jest to, ¿e nawet w oczeki-waniu na S¹d Ostateczny wie-lu totumfackich uwa¿a siê zaofiary systemu i wypina piersido orderów. Ucichn¹,spuszcz¹ uszy po sobie, gdyw tej sprawie wypowie siêsêdzia najsprawiedliwszy. Kie-dy to bêdzie? Tego nawet œwi-êty Piotr nie wie, który lubi³ za-graæ z Morawskim w szachy.Gdyby wiedzia³, miêdzy jed-nym a drugim matemostrzeg³by, no, przynajmniejkaza³ uk³adaæ mowêobroñcz¹. To mo¿e i Pan Bógjeszcze siê zastanawia, kiedyotworzyæ bramê królestwa nie-bieskiego. Na razie odbywasiê coœ w rodzaju dochodze-nia przygotowawczego przedw³aœciw¹ wokand¹, a wiado-mo, ¿e do kogo œledczy siê nieprzyczepi to i sêdzia da muspokój. - Cierpliwoœci, Witia.Jak mówi³ cesarz August, fes-tina lente, co znaczy: spieszsiê powoli.

- A nie mogê z³o¿yæ samo-krytyki? - niecierpliwi³ siê Nie-dŸwiecki.

- „Je¿eli zaœ sami siebieos¹dzimy, nie bêdziemyos¹dzeni” - powtórzy³ Moraw-ski po œwiêtym Piotrze. Niedoda³, ¿e os¹dzone zostan¹uczynki, a nie pogl¹dy i prze-konania. On te¿ chodzi³ na po-chody, jeœli podpieranie siêprotez¹ prawej nogi mo¿nanazwaæ chodzeniem. Dawniejzapraszano go na trybunê ho-norow¹, nigdy jednak nie by³odla niego miejsca w pierw-szym rzêdzie. Na tej jednejnodze sta³ z ty³u po to, ¿ebytowarzysze mogli pochwaliæsiê w komitecie centralnym, ¿eoni równie¿ popieraj¹ sojuszœwiata pracy z kultur¹ i sztuk¹.Jednego roku zabrali go zesob¹ a¿ do Worone¿a, a to kil-ka godzin lotu samolotem, zedwa razy zawieŸli tu¿ za Odrêdo Frankfurtu, wskazali miejs-ce obok Helmuta Preisslera,¿eby by³o zgodnie z umow¹ owymianie gorzowsko-frankfur-ckiej. Sadzali go te¿ za sto³emprezydialnym w sali zebrañwojewody, stawiali na zielo-nym suknie butelkê wody i lite-ratkê i kazali opowiadaæ, jaksobie wyobra¿a to czy tamto.Poeta ma krytyczne spojrze-nie na rzeczywistoœæ, rzucalijakby chcieli siê wyt³umaczyæ,dlaczego go zaprosili. Mówi³,chocia¿ wola³by to samo napi-saæ, ale czy ktoœ go s³ucha³,tego nie by³ pewien.Wy³¹czaj¹c stolik numer 1.

- Coœ tak, Zdzichu, siê zadu-ma³? - spyta³ Rzeszewski,

przez chwilê maj¹cy nadziejê,¿e jeœli œwiêty Piotr pozwolizapaliæ NiedŸwieckiemu, tomo¿e i jemu zwróci fajkê.

Morawski nadal milcza³,Œwierczyñski wiêc za niegoodpowiedzia³:

- Mistrz ma pretensjê dowszystkich, ¿e pomijaj¹ jegozas³ugi dla miasta. Kto napi-sa³: „Tu mój ocean i przystañ,bosmanie”? Morawski. ¯estraganiarki „S¹ na zieleniaku,tu¿ przy Hawelañskiej”? A:„Wznosi mnie szary koncertschodów / Których ongiœ nielubi³em / I powtarzam za chó-rem gorzowian / - To s¹ stop-nie w³adz miasta do nik¹d”?Te¿ z jego g³owy i spod jegopióra.

- Nie pretensjê, a honor swójmam i o ¿adne zaszczyty niebêdê siê dopomina³ - powie-dzia³ Morawski, czym jeszczebardziej rozgniewa³ ju¿ igniewnego NiedŸwieckiego.

- Kto szuka radoœci, ten znaj-duje smutek.

Œwierczyñski machn¹³ rêk¹ ikontynuowa³:

- Prawda, Papusza by³a wiel-ka. Nale¿a³o siê jej, ¿eby zos-ta³a patronk¹ jakiejœ biblioteki.Dowgielewiczowej postawiliskromny, ale zawsze pomni-czek i maj¹ gdzie sk³adaækwiaty w kolejne rocznice jejœmierci. Imieniem Korsakamieli zamiar nazwaæ ksiêgar-niê w centrum, ale nie wysz³ojak trzeba. A twoje nazwiskojest wyryte jedynie na tablicyw alei s³aw przy katedrze, októr¹ wszyscy wycieraj¹ sobiezab³ocone buty.

- Patronowa³ konkursowi lite-rackiemu - przypomnia³ Rze-szewski. - Jeszcze rok, dwalata, a po mnie nawet i tyle nie

bêdzie. Wnêtrza, które zapro-jektowa³em z takim pietyz-mem, za które wzi¹³em nie-ma³o forsy, nied³ugo zniszcz¹nowi w³aœciciele restauracji,bo za du¿o w nich drewna iceramiki, a teraz to niemodne.Teraz wszêdzie barwionyplastik i gotowe segmenty zchiñskich fabryk. Jeœli coœ pomnie zostanie, to jedynie zapi-ski w protoko³ach z sesji radymiejskiej.

- I tak du¿o wiêcej ni¿ pomnie - stwierdzi³ z nieukrywa-nym ¿alem Œwierczyñski. -Wszystkie domy, które zapro-jektowa³em, wnet siê rozsypi¹albo je rozbior¹, a placesprzedadz¹ pod rezydencje.Pewnie i lepiej, ¿e do tego doj-dzie. Kto teraz stawia bloki jakprzedszkolaki klocki? Przecie¿identyczne pude³ka stoj¹ wSzczecinie, Koszalinie, Mi-êdzyrzeczu. Gdyby nie tabliceprzy wjeŸdzie do Poznania, ¿eto ulica G³ogowska, myœla³byœ,¿e jesteœ na Sikorskiego wGorzowie.

- A to by³a taka piêkna ulica.Na przedwojennych widoków-kach widzia³em te balkonyuczepione kamienic wzd³u¿Richtstrasse, te kawiarenki wewszystkich barwach têczy, tesklepy w stylu spóŸnionej se-cesji i art-deco pe³ne wszelkie-go dobra - wpad³ w nostalgicz-ne wspominki Rzeszewski. -Dlaczego krasnoarmiejcy roz-strzelali akurat stare miasto, anie Zawarcie?

Œwiêty Piotr znowu wyszed³zza masywnych drzwi, za któ-rymi sêdziowie œledczy prowa-dzili przes³uchania. Nie-dŸwiecki natychmiast siê pod-niós³, ale Morawski chwyci³ goza koszulê i poci¹gn¹³ tak

mocno, ¿e kolega po piórzeklapn¹³ bez³adnie na ³awkê.

- Mo¿e tym razem by siêuda³o - ofukn¹³ go NiedŸwiec-ki, doszed³szy do siebie. - Œwi-êty Piotrze, miej serce. Czy tynie widzisz, jak ja siê mêczê?Hirka te¿ suszy. Przy okazji toi Mietek by siê napi³, chocia¿on w zasadzie abstynent. Zato pal¹cy.

- Nie zapominaj o Zdzichu -odezwa³ siê Rzeszewski.

- Zdzichu ca³e ¿ycie pi³ tylkoherbatê i zak¹sza³ kruchymiciasteczkami.

- Za czyje grzechy tak siêmêczê? - lamentowa³ Nie-dŸwiecki.

- Za swoje, Witia, za swoje -powiedzia³ Morawski. - I nienazywaj tego mêk¹. Ciesz siê,¿e nie jesteœ w piekle. Dopierotam prze¿ywa³byœ mêki. A tujak u Pana Boga za piecem.Spokój, cisza, na g³owê ci siênie leje i skwar nie dokucza,czasem œwiêty Piotr rozbawidowcipem. Znajomych mo¿naspotkaæ, powspominaæ¿ywych i pogadaæ. W ka¿dymrazie mnie siê nie nudzi, atkwiê tu trzeci¹ dekadê.

- Mnie te¿ jest jak przy stoli-ku numer 1, ale ja dopierodrug¹ dekadê tak warujê -westchn¹³ Hirek i mrugn¹³ doMorawskiego, jakby chcia³ wy-jaœniæ, ¿e na niego zawszemo¿e liczyæ.

- I mnie równie¿ nie jest Ÿle,chocia¿ wola³bym ju¿ wszyst-ko mieæ za sob¹. Jako dyplo-mowany projektant wnêtrz ce-niê, po pierwsze: ³ad, po dru-gie: prz¹dek, po trzecie:harmoniê - oœwiadczy³ Rze-szewski.

- Mamy du¿o szczêœcia, ko-ledzy. Do piek³a nie pasujemy,

bo pope³niliœmy zbyt ma³ogrzechów. Zreszt¹, to nawetnie by³y grzechy, najwy¿ejefekty niedoskona³oœci ludzi.A czy¿ sam Pan Bóg nie jestbez winy, skoro da³ ka¿demu znas po taakiej kobiecie? - Mo-rawski zerkn¹³ na NiedŸwiec-kiego, jakby chcia³ dodaæ, ¿ejednak nie wszystkich to doty-czy. - Ci, którzy opuœcili ju¿czyœciec mówi¹, ¿e t³ok tamwiêkszy ni¿ na Sikorskiego. Aw niebie jeszcze nie wszystkogotowe na przyjêcie takich jakmy.

- Zauwa¿cie, ¿e kolejka jestkrótsza ni¿ przed drzwiamiprezesa spó³dzielni mieszka-niowej, gdyœcie czekali naw³asne kwatery - pospieszy³mu ze wsparciem Œwierczy-ñski. Lubi³, ¿eby ostatnie zda-nie pad³o z jego ust.

Tylko NiedŸwiecki demon-strowa³ niezadowolenie, do-piero gdy us³ysza³ od Moraw-skiego, ¿e Korsak ju¿ dawnojest po przes³uchaniu, teraztylko czeka na zatwierdzeniedecyzji, spuœci³ z tonu. Œled-czy niewiele mia³ do powie-dzenia na temat przewinieñKorsaka. Ostatni polski nem-rod, jak nazywano pana W³od-zimierza, do Gorzowa przyje-cha³ z Wileñszczyzny, gdzieurzêdowa³ jako g³ówny ³owczyRzeczypospolitej. Ledwiewstawiono mu biurko do poko-ju w dyrekcji Lasów Pañstwo-wych, ju¿ go zwolniono zaniew³aœciwe pochodzenie. Nazewn¹trz nigdy siê nie bunto-wa³, a w œrodku a¿ w nim ki-pia³o. Na szczêœcie pani Feli-cja, jego ¿ona, jeszcze z Wi-tebszczyzny mia³a lek nauspokajanie nawet najbardziejnieopanowanych mê¿czyzn.

Nied³ugo po œmierci ¿ony,zmar³a jego jedyna córka, dla-tego ziemskiego ¿ywota doko-na³ w domu starców w Krako-wie, nikomu nie wadz¹c i niezawracaj¹c g³owy swoimi pro-blemami. Po dziesiêciu latachdobrotliwi gorzowianie spro-wadzili jego prochy na cmen-tarz przy ulicy ¯wirowej.

- Dla Witii, dla mnie, dla Hir-ka i Mietka mo¿e nie byæmiejsca w niebie. Dla panaW³odzimierza musi byæ i toniedaleko pa³acu królewskie-go - stwierdzi³ Morawski, awszyscy przytaknêli jakby za-grali Korsakowi hymn wiecznejchwa³y.

- Papusza te¿ pewnie ju¿ tyl-ko zbiera kwiatuszki na skrajulasu i œpiewa te swoje piose-neczki - powiedzia³ Rzeszew-ski. Lubi³ wymawiaæ jej nazwi-sko, wtedy jego g³owanape³nia³a siê pomys³ami wy-stroju wnêtrz restauracji, do-mów kultury, hoteli. Jako rad-ny miejski wielokrotnie przeko-nywa³ swoich kolegów wradzie, ¿e jedna Papusza zna-czy wiêcej dla presti¿u Gorzo-wa ni¿ tysi¹c in¿ynierów w Sti-lonie. Ona jest tym dla œwiato-wej kultury romskiej, kimJancarz dla sportu ¿u¿lowego.To jedyne nazwisko z Gorzo-wa, które znajduje siê w naj-powa¿niejszych encyklope-diach i s³ownikach literackich.Z³oœci³o go, gdy nieliczni radnipytali, co takiego jest w poezjitej ledwie piœmiennej Cyganki.Odsy³a³ ich do listów Tuwima.No, skoro wielki Tuwim, to mypoczekamy.

- A co wiecie o Dowgielewi-czowej? - zaciekawi³ siê Nie-dŸwiecki. I przypomnia³ im, ¿eona ¿y³a tylko dwa tygodnie

d³u¿ej ni¿ Papusza, pogrzebte¿ mia³a prawie królewski.

Wszyscy podnieœli wzrok,patrzyli na lewo, na prawo,Rzeszewski nawet za³o¿y³okulary na nos, a Œwierczy-ñski wsta³ i krêci³ g³ow¹ ni-czym ¿uraw na budowie, ale wt³umie ¿aden nie dostrzeg³ tejdamy, która umia³a ugotowaæ„Lepszy obiad”.

- Chyba nie sma¿y siê wpiekle - powiedzia³ NiedŸwiec-ki, usi³uj¹c sobie przypomnieæ,czy kiedykolwiek Dowgielewi-czowa podpad³a w³adzom. -Gdyby chodzi³o o Hirka albo omnie...

- Czasem spotykam tu Flor-ka Nowickiego, Kazika Jan-kowskiego, Wieœka Stebejkê,Waldka Kuækê. Ireny nigdy niewidzia³em - przerwa³ jego dy-wagacje Morawski. - Skoro ju¿jest wyrok w sprawie Korsaka,wprawdzie jeszcze bez parafySêdziego, Papusza te¿ rozli-czy³a siê ze swoich przewi-nieñ, a oni z jednego pokole-nia, to i o Irenê powinniœmybyæ spokojni.

- Nie jestem tego taki pewien- rzek³ Œwierczyñski.

- Jakie masz prawo os¹dzaæpani¹ Irenê? - skarci³ go Rze-szewski.

Nawet nie spostrzegli, kiedypodszed³ do nich œwiêty Piotr.Podniós³ palec i nakaza³ mil-czenie, bo od pewnego czasuw gorzowskim zak¹tku pocze-kalni by³o najg³oœniej. Przepro-sili, domyœlaj¹c siê, ¿e ichg³osy przedostaj¹ siê do saliœledztw. Pan Bóg ju¿ nie matak wyostrzonego s³uchu jak wczasach, kiedy pos³a³ DuchaŒwiêtego do Galilei i kaza³ muwybraæ spoœród tamtejszychdziewic tê, która wyda naœwiat Syna Bo¿ego. Teraz nie-dos³yszy czy przyœnie i za-miast ferowaæ wyrok uniewin-niaj¹cy, ska¿e duszê namêczarniê w piekle. Albo siêzdenerwuje i wszystkich z Go-rzowa wyœle do czyœæca.

- Tak sobie myœlê, ¿e razemz nami powinien tu byæ Henryk- powiedzia³ szeptem Moraw-ski do Œwierczyñskiego.

- Andabata? To znaczy An-kiewicz?

Morawski kiwn¹³ g³ow¹ i za-raz wyjaœni³, co mia³ na myœli:

- Gdyby Henryk nie pisa³ cotydzieñ „Listów z Palmiarni”,niewielu gorzowianwiedzia³oby o naszym istnie-niu. Ile¿ razy on mnie przepy-tywa³, nazywaj¹c to wywiademna spo³eczne zapotrzebowa-nie czytelników gazety.

- Mnie te¿ czêsto maglowa³. -Œwierczyñski wyprê¿y³ dumnieszyjê.

- Myœlicie, ¿e mnie nie omi-ja³? - odezwa³ siê Rzeszewski,od pewnego czasu czegoœ za-smucony.

- On wymyœli³ ten stolik nr 1 ico tydzieñ tak tokowa³ w gaze-towych felietonach, ¿e uwie-

rzy³em w owe teatrum. Niewiadomo, co siê wydarzy³onaprawdê, a co przez niegozosta³o zmyœlone.

- K³amstwo czêsto powtarza-ne staje siê prawd¹ - wtr¹ci³NiedŸwiecki.

- Do tworzenia legend s¹ po-trzebni specjaliœci. Pisarz, pro-jektant, architekt, s³owem ar-tysta niewiele znaczy bez kry-tyka czy felietonisty -podsumowa³ swój wywód Mo-rawski.

- Gdy widzia³em gorzowianprzychodz¹cych do Empiku ni-by po prasê, a w rzeczywisto-œci po to, ¿eby nam siê przyj-rzeæ, zrozumia³em, dlaczegoTuwim, Lechoñ czy Fiszer takchêtnie bywali w Ma³ej Ziemia-ñskiej - popisa³ siê swoj¹wiedz¹ historyczn¹ Œwierczy-ñski. Chcia³ jeszcze dodaæ, ¿eten s³awny lokal mieœci³ siê wcentrum miêdzywojennej War-szawy, przy Mazowieckiej, gdyodezwa³ siê Rzeszewski:

- Tylko raz by³em w kawiarniCzytelnika...

- Przy Wiejskiej, niedalekoSejmu? - przerwa³ mu Œwier-czyñski, usi³uj¹c popisaæ siêznajomoœci¹ stolicy.

- ... w tym jednym miejscuzobaczy³em wiêcej s³aw ni¿ wencyklopedii popularnej PWN- dokoñczy³ Rzeszewski z³y naHirka, ¿e wybi³ go z rytmuopowiadania. Mia³ jeszczeochotê wspomnieæ, jaki smakpierogów ruskich, które kaza³sobie podaæ w podwójnej ilo-œci, przylgn¹³ mu do podnie-bienia. Czy pi³ kawê, tego niepamiêta³, ale móg³ i jej aroma-tem siê pochwaliæ, bo ktosprawdzi, czym siê wtedy de-lektowa³?

- A skoroœ, Mietek, wspom-nia³ o kawiarni Czytelnika, toprzypomnia³o mi siê zdarzeniezwi¹zane z podobnym przy-bytkiem w PIW-ie. To renomo-wane wydawnictwo. Byæ auto-rem PIW-u, sukces murowany.Czytelnik te¿ siê liczy³, a jesz-cze lepiej Ksi¹¿ka i Wiedza,tyle ¿e KiW ze wzglêdu na po-wi¹zania z parti¹ niektórzy pi-sarze obchodzili z daleka.

- Co z tym PIW-em? - zacie-kawi³ siê NiedŸwiecki pewny,¿e wreszcie us³yszy prawdê owydawnictwie, którego nie lu-bi³, chocia¿ nazwa kojarzy³amu siê z browarem. W jegobiografii liczy³o siê Ossoline-um.

- Jak wiecie, pope³ni³em po-wieœæ „Nie s³uchajcie AlojzegoKotwy”. Najpierw maszynopiswys³a³em na konkurs literackido Wroc³awia. Dosta³em na-grodê, co oznacza³o, ¿eksi¹¿ka uka¿e siê drukiem.Jednak Ossolineum mia³o ja-kieœ uwagi sensu polityczne-go. Artystycznie bez za-strze¿eñ. To wys³a³em maszy-nopis do Poznania. Rzeczgodna uwagi, z pewnoœci¹uzyska zainteresowanie czy-

telników, odpisali, ale aktualnyplan wydawniczy mamy za-mkniêty. To pchn¹³em tekst do£odzi. Myœla³em sobie tak: wy-dawnictwo w mieœcieuwa¿anym za kolebkê robotni-czej rewolucji ucieszy mojapropozycja. Niestety, na razienie mo¿emy przyj¹æ niew¹tpli-wie interesuj¹cej opowieœci orodz¹cej siê w naszym pa-ñstwie œwiadomoœci klasowej.W Katowicach powinni siêznaæ na sprawach robotni-czych, to ja do nich. Gdzieœ popó³ roku grzecznie odpisali, ¿eniez³a ksi¹¿ka, ale nie widz¹mojej powieœci pod swoimszyldem. Lublin i Gdañsk po-min¹³em, od razu wys³a³emmaszynopis do Warszawy.Dostawali go na biurko szefo-wie prawie wszystkich wydaw-nictw i wszêdzie to samo:rzecz niew¹tpliwie intere-suj¹ca, niestety, jeszcze nienadszed³ jej czas. Tak jakwam teraz, sprawê przedsta-wi³em szefowi PIW-u. Rozmo-wa by³a krótka: proszêprzys³aæ z zaznaczeniem nakopercie: do r¹k w³asnych ad-resata. Mo¿e po miesi¹cu jes-tem na Krakowskim Przedmie-œciu w Warszawie, spotykamdyrektora PIW-u, a on bierzemnie w ramiona i mówi: œwiet-na, towarzyszu Zdzis³awie,powieœæ. Nie rozumiem, czegoci we Wroc³awiu, Poznaniu,Katowicach siê bali. Pewnietylko swoich sto³ków. W tymroku nie dam rady, a by³o todwa lata przed Sierpniem ‘80,ale w przysz³ym wydam napewno. Dotrzyma³ s³owa. Po-wieœæ mia³a jedenaœcie recen-zji w prasie krajowej, wszyst-kie pe³ne ochów i achów. Tylkow Gorzowie przesz³a bezwiêkszego echa, mo¿e dlate-go, ¿e nadchodz¹ce lata nieby³y ³askawe dla tego rodzajutematyki - zakoñczy³ Moraw-ski.

D³u¿sza cisza zapad³a wzak¹tku gorzowskim. Wszyscypamiêtali prze³om epok, którezmieni³y nie tylko Polskê i Eu-ropê. Nigdy nie ¿a³owali, ¿etamte czasy maj¹ za sob¹, bonie wiedzieli, jak naprawdêjest na ziemi po ich odejœciu.Od maleñkiego wpajano im wKoœciele, szkole, nawet przystoliku nr 1, ¿e ka¿dy musiodejœæ. £atwiej jest odcho-dziæ, gdy zostawi³o siê coœtrwa³ego, co choæby nielicz-ni bêd¹ wspominali po la-tach. Taki cz³owiek niezmarnowa³ ¿ycia i nie roz-trwoni³ talentu.

- I ty, Bronek, te¿ tutaj?! -Morawski a¿ podpar³ palca-mi powieki. Nie wierzy³w³asnym oczom. Przecie¿S³omka by³ m³odszy od nie-go o dwadzieœcia jeden lat,nie pi³ tyle co NiedŸwiecki,prawda, pali³ za du¿o.

- Od jedenastu lat tak mnieprzerzucaj¹. Najpierw zapro-

wadzili pod bramê piek³a i ka-zali czekaæ.

- Ka¿dego tam prowadz¹ -pocieszy³ go Rzeszewski.

- D³ugo i dok³adnie spraw-dzali, ale nic z tego nie wy-sz³o, bo nie by³o mnie nawetna liœcie Wildsteina. To dali bi-let do nieba - kontynuowa³S³omka. - Tam te¿ na ¿adnymspisie nie widnia³o moje na-zwisko. Ju¿ nie wiedz¹, gdziemnie pos³aæ. Powiedzieli, ¿egdybym pochodzi³ z Gorzowa,sprawa klarowna, ale jamieszka³em w Barlinku, a toarchidiecezja szczeciñsko-ka-mieñska, w Gorzowie tylkopracowa³em.

- Przypomnia³eœ im, ¿e by³eœredaktorem naczelnym „ZiemiGorzowskiej” i zosta³eœ zdjêtyz funkcji po tym, jak siêpostawi³eœ towarzyszom? -spyta³ NiedŸwiecki,uwa¿aj¹cy, ¿e w tej sprawiema niema³e doœwiadczenie.

- Myœlisz, Witia, ¿e kto jakkto, ale Belzebub czy œwiêtyPiotr nie wie, co zrobi³emdobrego, a czego powinienemsiê wstydziæ?

- Zawsze to lepiej, jak samsiê bronisz, a nie mówi za cie-bie adwokat diab³a.

- Mam opowiadaæ swój¿yciorys?

- Opowiadaæ te¿. Tam - Mo-rawski pokaza³ na drzwi, przezktóre œwiêty Piotr wprowadzi³kogoœ z przodu - przedewszystkim musisz odpowia-daæ na pytania. Na razie odby-wa siê œledztwo przygotowaw-cze. W poczekalni ka¿dy robicoœ w rodzaju rachunku su-mienia, ¿eby potem na salirozpraw by³o rach-ciach.Fa³szywi do piek³a...

- A tacy jak Zdzichu, Mietek,Witia, ja czwórkami wprost donieba - zatar³ rêce z uciechyŒwierczyñski. Dostrzeg³szy,¿e S³omka zmarkotnia³,klepn¹³ go przyjaŸnie po ra-mieniu: - Nie martw siê, Bro-nek, odsiedzisz swoje i pó-jdziesz za nami. Na ziemi tyœtylko czyni³ dobro, nale¿y cisiê wiêc nagroda w niebie.

- Dlaczego wy tu tak d³ugosterczycie?

- Nie nadesz³y jeszcze jakieœdokumenty z Ipeenu. Lustra-cyjne pewnie - odpowiedzia³NiedŸwiecki.

- Kilka razy widzia³em KazikaFurmana - pochwali³ siêS³omka. - Podobno ju¿ tu jestostatni z waszego stolika.Steblin Kamiñski.

- Toœmy w komplecie -stwierdzi³ Morawski.

Œwiêty Piotr, który znowuspacerowa³ po poczekalni,przystan¹³ na chwilkê, prze-krzywi³ g³owê i uœmiechn¹³ siêzadowolony. Oni wcale nie byliŸli, pomyœla³, ale przecie¿jeszcze tego im nie powiem,bo siê popsuj¹. Nie ma z³ychdusz, s¹ tylko z³e opinie i s¹dy.

ALFRED SIATECKI

Słynny Stolik Nr 1 w dawnym MPiK-u, a przy nim od lewej: Zdzisław Morawski, Piotr Steblin Kamiński, Hieronim Świerczyński, Mieczysław Rzeszewski, MichałPuklicz i Andrzej Gordon

Page 14: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

O tych wydarzeniach pa-miêtaj¹ tylko niektórzy. A toprzecie¿ te¿ historia miastai to ju¿ w polskiej tradycji.Zapatrzeni w odleg³¹ histo-riê Landsbergu, rzadko pa-miêtaj¹ ciekawe lub zabaw-ne wydarzenia, jakie wyda-rzy³y siê ca³kiem niedawno,tak¿e w polskiej historii Go-rzowa. I dopiero, kiedy siêje razem zbierze, okazujesiê, ¿e te¿ intryguj¹co by³o. Trolejbusy tu jeŸdzi³y.O tym, ¿e tramwaje s¹

dum¹ ka¿dego gorzowiani-na z krwi i koœci, nikogoprzekonywaæ nie trzeba.Warto przypomnieæ bataliê,jak¹ mieszkañcy stoczyli wich obronie, kiedy ówczesnyprezydent Tadeusz Jêdrzej-czak zapowiedzia³ likwida-cjê linii na Piaski. Ale jedno-czeœnie tylko nieliczni pa-miêtaj¹, ¿e kiedyœ po mieœcikursowa³y trolejbusy, czyliautobusy podpiête panto-grafami do sieci. Pierwszykurs trolejbusu mia³ miejscew czerwcu 1943 r. W tam-tym roku w Landsberu by³oszeœæ trolejbusów, w kolej-nym dosz³y jeszcze trzy.Kursowa³y do 30 stycznia1945 r. Po wojnie sieæ trolej-busowa nigdy nie zosta³auruchomiona.Cyrankiewicz Stilon

otwiera³Gorzów równa siê Stilon,

Stilon równa siê Gorzów.Prawda stara jak œwiat ica³y czas obowi¹zuj¹ca,choæ po Stilonie marneresztki zosta³y. Warto te¿pamiêtaæ, ¿e ówczesny naj-wiêkszy zak³ad w regionie 7lipca 1951 r. otwiera³ówczesny premier Józef Cy-rankiewicz. Jak chc¹ prze-kazy, albo plotka zwyczaj-na, stres przed by³ taki, ¿eniektórzy nie wychodzili zzak³adu, tylko w nim noco-wali. No i doœæ dodaæ, ¿eStilon doczeka³ siê w³asnejmonografii. W 1954 rokuukaza³ siê „Nylon” JerzegoJanickiego, wybitnego sce-narzysty. To produkcyjnygniot o tym, jak Stilon po-wstawa³. Zainteresowanym

podpowiadamy - egzem-plarz tej przedziwnej litera-tury ma w swoim zasobiedzia³ regionalny Wojewódz-kiej i Miejskiej BibliotekiPublicznej.Jak na motocross, to na

Gazowe Górki. GazoweGórki to ogólnie teren po-miêdzy osiedlem S³onecz-nym, al. Konstytucji 3 Majaoraz ul. Myœliborsk¹. W la-tach 50. i 60. urz¹dzano turegularne wyœcigi motocy-klowe. Dziœ nazwalibyœmyto chyba motocrossem. A¿trudno uwierzyæ, ¿e jedno-czeœnie z góry zje¿d¿a³onawet po kilkunastu zawod-ników. W tych przedziwnychwyœcigach udzia³ bra³ œp.Stanis³aw Lisowski, wybitnykierowca, ale i konstruktor,cz³owiek legenda. Przez la-ta by³y te¿ tutaj najlepszemiejsca do jazdy na san-kach.Rajd Monte Carlo tu te¿

przeje¿d¿a³. W latach1969-1974 przez Gorzówprzeje¿d¿a³y najlepsze autaœwiata. A wszystko to zokazji s³ynnego Rajdu Mon-te Carlo. Jego trasa wiod³aw³aœnie przez Gorzów(wczeœniej jeszcze przezLandsberg, a goœciliœmy te¿maraton Pekin - Pary¿ i No-wy Jork - Pary¿). Wyœcigo-we fury podczas Monte Car-lo by³y atrakcj¹ niebywa³¹.Po pierwsze - ogólnie sa-mochodów by³o jak na le-karstwo, a po drugie - te raj-dowe by³y prosto z marzeñ.Tajemnicza szachowni-

ca. Nie, tym razem nie cho-dzi o szachownicê z kated-ry. Tym razem chodzi o sza-chownicê z parku WiosnyLudów. Wystarczy stan¹æprzy wejœciu od ronda i po-patrzeæ w lewo. Mo¿na do-strzec straszliwie zaniedba-ne czarno-bia³e pola. Z blis-ka widaæ, ¿e literowe icyfrowe oznakowanie pólzachowa³o siê niemal wkomplecie. Figur nie ma inic nie wskazuje, ¿e mog¹siê kiedykolwiek pojawiæ.Kolejne szachownice zna-laz³y siê na stolikach na wy-

remontowanym, a w³aœciwietotalnie przebudowanymKwadracie. I co je ³¹czy zparkow¹? Ano to, ¿e figur ipionów tak¿e tu nie ma.Dziœ mieszka w zamku

we Francji. Pewnego piêk-nego czerwcowego dnia1985 roku ca³y Gorzów za-siad³ przed telewizorami imocno zacisn¹³ palce. Naj-pierw zamar³ w niemymoczekiwaniu, potem pod-skoczy³ z radoœci i oszala³ze szczêœcia. W niejednymdomu strzeli³y korki odszampana. Powód? NaszaKasia, jak do dziœ siê wmieœcie o Katarzynie Za-widzkiej mówi, w³aœnie zos-ta³a Miss Polonia. Po tymsukcesie reprezentowa³aPolskê w lipcu tego samegoroku na wyborach Miss Uni-verse w Miami w USA. Zos-ta³a tam 12. najpiêkniejsz¹kobiet¹ globu. W listopadzietego samego roku na wybo-rach Miss World by³a 8.Dziœ ma za mê¿a francu-skiego arystokratê i miesz-ka we Francji. Niektórzy¿artuj¹, ¿e w zamku. W is-tocie w kilku miejscach, borodzina ma kilka adresów. Jak siê bawiæ, to na

wcisk. Kiedy w Gorzowiepowstawa³a filia poznañ-skiej Akademii WychowaniaFizycznego, wszyscy spo-dziewali siê samych okrop-nych rzeczy. Bo widomo,¿akowska braæ tak ma odzawsze, ¿e lubi p³ataæ psi-kusy. Nikt jednak nie przy-puszcza³, ¿e wpadnie stu-denciakom do g³owy biæ re-kord œwiata w zape³nieniutramwaju. Do wagonu,mog¹cego pomieœciæ 125osób, wesz³o 362 studen-tów. Niektórzy dos³owniewisieli w oknach. Co praw-da w Ksiêdze Guinessa otym rekordzie jakoœwzmianki nie ma, ale cotam, kronikarski obowi¹zekdziennikarzy ka¿e o tym pa-miêtaæ. Tym bardziej, ¿e s¹zdjêcia zaœwiadczaj¹ce tenœciœniêty rekord.Adin, dwa, tri… W latach

80. rzadko kto odpuszcza³

sobie sesje telewizyjne zAnatolijem Kaszpirowskimw roli g³ównej. Rosjanin mo-notonnym g³osem liczy³,hipnotyzowa³ i ponoæ uzdra-wia³. Dlatego te¿, kiedy wkoñcu siê zjawi³ w Gorzowiew lipcu 1991 roku, to amfi-teatr dos³ownie pêka³ wszwach. Co prawda jakoœbrak informacji o uzdrowio-nych, ale ponoæ wiara czynicuda.A ja ci ka¿ê chodziæ. In-

ny uzdrowiciel, s³abiej jed-nak znany ni¿ Anatolij Kasz-pirowski, ojciec EmilianoTardiff pojawi³ siê w Gorzo-wie w 1996 r. Spotkanie znim odby³o siê w miejscu,gdzie dziœ stoi FilharmoniaGorzowska. Na spotkanie znim przysz³o kilkadziesi¹ttysiêcy osób. No i dzia³y siêrzeczy dziwne. Bo ktoœwsta³ z wózka, ktoœ odzys-ka³ w³adzê w rêkach… Wka¿dym razie tak to by³opodczas spotkania (pisz¹cate s³owa sama obserwowa³ato wydarzenie, mo¿na po-wiedzieæ, ¿e jest naocznymœwiadkiem - roch). Co siêdzia³o z tymi uzdrowionymipóŸniej, Ÿród³a milcz¹.I zst¹pi³ duch tej ziemi.

By³ taki dzieñ, ¿e Gorzówsta³ siê jednym z najwiêk-szych miast w Polsce. By³oto dok³adnie 2 czerwca1997 r. Do 120-tysiêcznegomiasta zjecha³o dobrze po-nad 400 tys. pielgrzymówtylko po to, ¿eby spotkaæPapie¿a Jana Paw³a II. Dlawierz¹cych to najwa¿nie-jszy fakt w dziejach mias-ta. Po wizycie zosta³ po-mnik w miejscu spotkania,zdjêcia oraz przeœwiad-czenie, ¿e Jan Pawe³ II za-wsze i tak stawia³ na swo-im, bo choæ oficjalny har-monogram wizyty nieprzewidywa³ obecnoœciPapie¿a w katedrze, Oj-ciec Œwiêty postawi³ naswoim i do matki lubuskichkoœcio³ów wjecha³. A szefochrony papieskiej o ma³oz tego powodu nie dosta³zawa³u serca.

RENATA OCHWAT

�14 Czerwiec 2018 r.PROSTO z miaSTa

Po wizycie Papieża Jana Pawła II został pomnik w miejscuspotkania

Fot.

Stan

isław

Mikl

asze

wski

Na Gazowych Górkach zjeżdżano na motocyklach, ale i nasankach zimą

Fot.

Arch

iwum

W latach 1969-1974 przez Gorzów przejeżdżały najlepszeauta świata zmierzające do Monte Carlo

Fot.

Arch

iwum

r e k l a m a

Zapomniane fakty nieodległejhistorii Gorzowa Uzdrowiciel na górkach, zaklinacz w amfiteatrze, Miss Polonia, co obecnie we Francji mieszka.

Page 15: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�15Czerwiec 2018 r. ROzmOWa

- Decyzj¹ komitetu poli-tycznego PiS zosta³ pandesygnowany na kandyda-ta na prezydenta Gorzowaz ramienia reprezentowa-nej przez pana partii. Czujepan ju¿ ciê¿ar, jaki zapew-ne spadnie na pañskie bar-ki w chwili rozpoczêciakampanii wyborczej?

- Oczywiœcie, z jednej stro-ny czujê spokój, poniewa¿mam czas by wraz z moj¹dru¿yn¹ dobrze siê przygoto-waæ do kampanii, z drugiejczujê du¿¹ odpowiedzial-noœæ jaka na mnie ci¹¿y.Bêdê jak zawsze mocno pra-cowa³ dla mieszkañców Go-rzowa, by zdobyæ ich zaufa-nie. - Ostatnio mo¿na zaob-

serwowaæ dobr¹wspó³pracê radnych PiS zprezydentem Jackiem Wój-cickim. Czy w tej sytuacjimo¿liwe bêdzie pokazaniew kampanii wyborczej in-nych propozycji dla miastaod tych, co przedstawiprezydent?

- Maj¹c obecnie tak du¿emo¿liwoœci pozyskiwaniaœrodków rz¹dowych, przedewszystkim z pomoc¹ paniminister El¿biety Rafalskiejna czele, ale tak¿e z pos³amiPiS czy wojewod¹,wspó³pracowalibyœmy zka¿dym prezydentem, by na-sze miasto siê rozwija³o, amieszkañcy byli zadowoleni.Przecie¿ nie bêdziemy sobiena z³oœæ odmra¿aæ uszówtylko dlatego, ¿e prezydentGorzowa nie jest cz³onkiemnaszej partii i mamy do jegodzia³añ bardzo wiele uwag.Przy czym od razy wyjaœniê,¿e najwa¿niejsze w kampaniibêdzie zaprezentowanie na-szego programu wyborcze-go, merytoryczne pokazanieb³êdów w zarz¹dzaniu mias-tem przez Jacka Wójcickiegooraz pokazanie mieszka-ñcom nowej jakoœci oraz te-go, ¿e bêd¹c u w³adzy naszemo¿liwoœci jeszcze wzrosn¹w stosunku do tego, coobecnie robimy dla miasta.- Proszê chocia¿ o jeden

przyk³ad negatywnychdzia³añ prezydenta Wójcic-kiego?

- Choæby problemy z reali-zacj¹ inwestycji. Umowy s¹czêsto zbyt restrykcyjne iprzez to wielu potencjalnychwykonawców nie zg³asza siêdo przetargów. I to mówi¹sami wykonawcy - trzeba siêtylko ws³uchaæ w ich g³os izastanowiæ, dlaczego takmówi¹. Dalej, brak zapleczakadrowego u prezydentaWójcickiego powoduje, ¿e dowielu zadañ nie jest on wstanie optymalnie siê przy-gotowaæ. Brak d³ugotermino-wej strategii dzia³ania w wie-lu dziedzinach ¿ycia, jak

edukacja, podatki, kultura,sport. My z kolei mamy du¿ezaplecze, szerokie grono lu-dzi merytorycznie przygoto-wanych do ró¿nych zadañ.Je¿eli uda nam siê wygraæwybory, to ju¿ mamy przygo-towane plany dzia³ania nanastêpn¹ kadencjê oraz lu-dzi, którzy bêd¹ realizowaæposzczególne punkty progra-mu. - Rusza budowa ulicy

Kostrzyñskiej. Czy nie po-winniœmy z tej okazji zor-ganizowaæ hucznej impre-zy miejskiej, jakiegoœ œwi-êta?

- Najpierw j¹ zbudujmy, awtedy zapewne pojawi siêokazja do œwiêtowania, choæjak dla mnie, ta inwestycjazawsze bêdzie stanowi³arozczarowanie. Czekaliœmyna ni¹ 30 lat, ale za kolejne30 lat bêdziemy mieli pro-blem by przejechaæ t¹ ulic¹.Bardzo ¿a³ujê, ¿e zwyciê¿y³aopcja skromnoœci, a nie ra-cjonalnoœci. W ostatnichdwóch latach by³em w wielupolskich miastach na wscho-dzie kraju i zwróci³emuwagê, ¿e niemal wszêdziedrogi wjazdowe i zarazemwyjazdowe z miasta s¹ dwu-pasmowe. Kostrzyñska unas tym bardziej powinnabyæ taka, gdy¿ prowadzi dowêz³a S-3. Jestem rozgory-czony równie¿ tym, ¿ebêdziemy mieli tylko jedentor tramwajowy. To s¹ pozor-ne oszczêdnoœci, poniewa¿powinniœmy ze swoj¹ wizj¹rozwoju miasta iœæ kilka po-koleñ do przodu, a nie my-œleæ tylko o najbli¿szych parulatach. Jako klub radnychPiS od pocz¹tku kadencjiwalczyliœmy o realizacjê pro-jektu pozostawionego przezpoprzedniego prezydenta. - Wkrótce wystartuje re-

mont ulicy KazimierzaWielkiego, trwaj¹ pracêprzy ul. Sikorskiego i Kost-rzyñskiej. Tylko z drogawylotow¹ na Walczaka niemamy jakoœ szczêœcia.Dlaczego?

- Poniewa¿ w³adza wyko-nawcza w naszym mieœcienie przewidzia³a zmian narynku wykonawców. Proble-my tkwi¹ w zarz¹dzaniu.Jest to o tyle zaskakuj¹ce,¿e mówiono o tym od pew-nego czasu. Wiadomo by³o,¿e z chwil¹ nap³ywu unijnychi rz¹dowych œrodków, szcze-gólnie na modernizacjê i bu-dowê dróg, nast¹pi zwiêk-szone zainteresowanie wy-borem firm budowlanych inale¿a³o to przewidzieæ. Wy-starczy³o przyj¹æ, ¿e ka¿dyprzetarg, w którym najko-rzystniejsza oferta bêdzienieco wy¿sza od zaplanowa-nych wydatków zostanie roz-strzygniêty, a nie

uniewa¿niony. Je¿eli mówi-my o czekaj¹cej nas moder-nizacji ulicy Walczaka w kie-runku Ró¿anek, to drugiprzetarg by³ o szeœæ milio-nów dro¿szy od planowane-go. Trzeba by³o wtedy zgo-dziæ siê na ten wybór, prze-sun¹æ pieni¹dze w bud¿eciekosztem nawet innej, mniej-szej inwestycji i dzia³aæ. Dzi-siaj czeka nas pi¹ty przetargi nie wiadomo, jak on siê za-koñczy. A proszê pamiêtaæ,¿e mamy tu dofinansowaniena poziomie 49,5 milionaz³otych. Obyœmy nie stracilitych pieniêdzy. - Tego zapewne gorzo-

wianie nie wybaczylibyobecnej w³adzy?

- Proszê zwróciæ uwagê, ¿eGorzów ma swoje piêæ mi-nut. Po pierwsze konsumuje-my œrodki unijne, jak zreszt¹ka¿de miasto, ale co jest is-totne, dostajemy spore œrod-ki rz¹dowe. Czêsto o tymwspominam, ale warto o tymmówiæ, ¿e obecny rz¹d zmie-ni³ filozofiê zarz¹dzaniapañstwem. Przesta³ tym sa-my kierowaæ najwiêkszeœrodki tylko do du¿ych miast,ale zacz¹³ wzmacniaæ ca³¹Polskê. Dotychczas wysysa-no pieni¹dze z mniejszychmiejscowoœci i kierowano doaglomeracji. Teraz stawia siêna rozwój miast œredniejwielkoœci, miasteczek i wsi,czyli ca³ego kraju. Do tegomamy swojego przedstawi-ciela w rz¹dzie i pani minis-ter El¿bieta Rafalska jestosob¹, która skutecznieprzekonuje do racji i potrzebnaszego miasta.- Na ka¿dym kroku pod-

kreœla pan, ¿e dziêkirz¹dowi PiS do Gorzowap³ynie spory strumieñ pie-niêdzy. Jaki jest wk³ad lo-kalnych polityków w to, ¿emiasto jest zauwa¿ane wkrêgach rz¹dowych?

- Do tej pory, to jest przez2,5 roku w ró¿nej ju¿ postacido Gorzowa trafi³o lub jestzapisanych ponad 575 milio-nów z³otych. To s¹ fakty ³at-we do sprawdzenia. Pani mi-nister oczywiœcie bardzo

du¿o pomaga i bez niej Go-rzów du¿o by straci³. Jeste-œmy jednak dru¿yn¹ i siê na-wzajem uzupe³niamy. Od te-go, ¿eby wszystkoprzygotowaæ, zwróciæ uwagêna najistotniejsze sprawy,ale te¿ musimy lobbowaæ zainwestycjami strategicznymiz punktu widzeniaprzysz³oœci miasta. Nie cho-dzi jednak tutaj o to, ¿eby siêchwaliæ, bo nie w tym rzecz.Chcê jedynie zwróciæuwagê, ¿ebyœmy wszyscy wGorzowie zaczêli dzia³aæ wwspólnym kierunku, bo nainwestycjach zyskam ja, alezyska równie¿ pan, zyskaj¹te¿ wyborcy Platformy Oby-watelskiej i innych partii. Nawspieraniu mniejszychoœrodków zyskuj¹ gorzowia-nie i to jest tutaj najwa¿nie-jsze. Dziœ g³osowanie na PiSdaje naszemu miastu bardzodu¿e i realne pieni¹dze. Apieni¹dze to rozwój miasta ilepsze ¿ycie gorzowian.- Ciesz¹ nowe drogi, bu-

dynki, w planie jest nawetk³adka dla pieszych przezWartê. Ja jednak ci¹glejestem zdania, ¿e za ma³omówimy o rozwoju strefprzemys³owych.

- B³¹d zosta³ pope³niony napocz¹tku kadencji obecnegoprezydenta, który przy-chodz¹c do magistratu niezaj¹³ siê z miejsca sprawamiprzygotowania terenów in-westycyjnych. Dopiero terazzaczyna o tym myœleæ, ale te3,5 roku nam ju¿ uciek³o.Najlepszym momentem naprzyci¹gniêcie atrakcyjnychinwestorów jest obecna ko-niunktura. Ona w³aœnie siêpojawi³a, ale my nie jesteœmyna ni¹ przygotowani. Niewiem dlaczego prezydentWójcicki nie zaj¹³ siê tym te-matem od razu, choæ za-chêcaliœmy go do tego. Za-pewne wszystkie problemyprezydenta bior¹ siê z tego,¿e wygra³ on wybory, o czymju¿ wspomnia³em, bez odpo-wiedniego zaplecza i nie by³przygotowany do objêcia te-go urzêdu. A nawet, jak mia³tam jakiejœ zaplecze, to

szybko z nim siê pok³óci³ czyrazem siê pok³ócili. Nie mi torozstrzygaæ. Mieszkañcy po-winni wyci¹gn¹æ z tego wnio-ski. W Gorzowie mamy tak¿eciekawe tereny, które s¹ nie-zale¿ne od prezydenta. Mo-wa choæby o obszarze w po-bli¿u drogi S-3, gdzie znaj-duj¹ siê area³y InstytutuHodowli Roœlin. Nie jest totemat ³atwy do szybkiegoza³atwienia, ale trwaj¹dzia³ania, ¿eby dostaæ te te-reny na potrzeby inwestycyj-ne.- Z chwil¹ powo³ania AJP

wydawa³o siê, ¿e w mie-œcie skoñczy siê podzia³na dwie uczelnie, choæ doich po³¹czenia nie dosz³o.Niestety, okazuje siê, ¿ewidoczny jest podzia³,choæby w radzie miasta. Tozapewne nie sprzyja budo-wie silnego oœrodka aka-demickiego w Gorzowie?

- Oczywiœcie, ¿e nie sprzy-ja. Ka¿dy konflikt, podzia³,znacz¹ca ró¿nica zdañ ni-czemu dobremu nie sprzyja.Osobiœcie jestem tym zdzi-wiony. Ka¿dy, kto choætrochê pozna³ historiê dosko-nale wie, ¿e na przestrzeniwieków najsilniejszymi i naj-bogatszymi oœrodkami by³yzawsze te posiadaj¹ceuczelnie, oœrodki naukowe.Dzisiaj jest podobnie. Dla-czego? Bo kto ma intelektua-listów, kto ma in¿ynierów,s³owem kto ma ludzi wy-kszta³conych, ten mo¿e po-zwoliæ sobie na szeroki roz-wój w ró¿nych kierunkach.Czêœæ radnych z PO, Nowo-czesnej czy LDM nie rozu-mie podstawowego mecha-nizmu, ¿e bez dobrej eduka-cji nie ma postêpugospodarczego. Ubolewamnad tym.- Mówi pan, ¿e czêœæ poli-

tyków gorzowskich, kiedyw pierwszym podejœciuodrzuci³o uchwa³ê, na pod-stawie której miasto mia³okupiæ od AJP budynek,zadzia³a³o wrêcz naszkodê uczelni. Sk¹d takaodwa¿na ocena?

- Nie przeczê, ¿e publiczniepowiedzia³em wtedy, ¿eprzez takie g³osowanie stwo-rzyli listê hañby. I podtrzy-mujê to zdanie, pomimo, ¿euchwa³a w drugim podejœciuotrzyma³a wymagan¹ wiêk-szoœæ. Ja naprawdêprosi³bym wszystkich, któ-rym zale¿y na Gorzowie,¿eby przyjêli do wiadomoœci,¿e jesteœmy jedynym mias-tem w kraju, dla którego po-wsta³a spec-ustawa w spra-wie powo³ania akademii.Chodzi³o o to, ¿e rz¹d i par-lament zgodzili siê nam po-móc w zbudowaniu uczelni owy¿szym stopniu edukacyj-nym. Bez pieniêdzy tego jed-

nak nie zrobimy. Przez ostat-nie lata nie mogliœmy liczyæna widoczn¹ pomoc z samo-rz¹du wojewódzkiego, którywola³ pompowaæ œrodki nauczelnie znajduj¹ce siê napo³udniu województwa. Po-dam liczby. Od 2007 rokuwojewództwo zainwestowa³oz naszych wspólnych œrod-ków 220 milionów z³otych wUniwersytet Zielonogórski i48 milionów w PWSZ w Su-lechowie, która jest ju¿ inte-graln¹ czêœci¹ uniwersytetu.Natomiast w tym samymczasie na PWSZ w Gorzowiei ZWKF ³¹cznie przeznaczo-no 44 miliony z³otych, czylimniej ni¿ na sam¹ uczelniêw Sulechowie. To pokazuje,¿e jak sami nie zaczniemydzia³aæ, to na samorz¹d wo-jewódzki na pewno niemo¿emy liczyæ.- Z drugiej strony ci radni,

którzy nie s¹ do koñcaprzekonani do ci¹g³ego in-westowania w AJP przeko-nuj¹, ¿e zapomina siê oZWKF. Mo¿e trzeba to zro-zumieæ?

- Przecie¿ miasto niedawnowspomog³o ZWKF kupuj¹cod nich halê przy ul. S³owia-ñskiej i stadion lekkoatletycz-ny za kwotê siedmiu milio-nów z³otych. Nikt w radzienie oponowa³. W zamianuczelnia mia³a po³¹czyæ siê zPWSZ i stworzyæ siln¹ aka-demiê. Do tego, jak wiemy,nie dosz³o. Powiedzmy sobieotwarcie, to wszystko co siêdzieje wokó³ AJP dla radnychPlatformy Obywatelskiej i No-woczesnej jest niczym in-nym, jak zwyk³¹ polityk¹. Imuczelnia kojarzy siê z nasz¹parti¹. Jest to oczywiœcie na-prawdê nieistotne teraz, ktoby³ ojcem chrzestnym dawnejPWSZ. Jak nie wykonamywynikaj¹cych z prawa obo-wi¹zków wobec akademii, touczelnia upadnie. I ktobêdzie wtedy œwiêtowa³?Warto jeszcze dodaæ jedn¹rzecz. Dziêki temu, ¿e aka-demia jest akademi¹ mo¿eona corocznie startowaæ wró¿nych konkursach i pozy-skiwaæ znacz¹ce kwoty. Wtym roku mo¿e to byæ nawet15 milionów z³otych. Te pie-ni¹dze trafiaj¹ do Gorzowa,co ma równie¿ wp³yw na roz-wój miasta. Oczywiœcie niezbudujemy Uniwersytetu Ja-gielloñskiego w Gorzowie,ale od czegoœ trzeba zacz¹æ,na coœ postawiæ i powoli roz-wijaæ. Apelujê do wszystkich,¿eby nie utrudniali tego, bo tojest w interesie wszystkichnas. Nie jednej czy drugiejpartii. Zacznijmy graæ do jed-nej bramki. (…).- Dziêkujê za rozmowê.

Ca³a rozmowa na www.echogorzowa.pl

Daleko z takim myśleniem nie zajedziemyZ Sebastianem Pieñkowskim, przewodnicz¹cym Rady Miasta i kandydatem na prezydenta Gorzowa, rozmawia Robert Borowy

S. Pieńkowski: Przez ostatnie lata nie mogliśmy liczyć nawidoczną pomoc z samorządu wojewódzkiego

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

Page 16: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�16 Czerwiec 2018 r.ROzmOWa

- Staszek, mam ciebie woczach, jako zbuntowane-go chudego operatora wjednej z telewizji. A przedemn¹ siedzi szef jednej zgorzowskich firm. Jakiedrogi ciê tu zawiod³y?

- Myœlê, ¿e przede wszyst-kim spotkanie z mecenasemJerzym Synowcem i jegoma³¿onk¹ Ann¹. Zagra³a mi-êdzy nami chemia, jak to siêmówi, i to pani Anna zapro-ponowa³a mi pracê tutaj,czyli w firmie AJ LEX. No ijak patrzê z perspektywytrzech czy ju¿ czterech lat, tomogê stwierdziæ, i¿ wielkieszczêœcie mnie spotka³o.Zreszt¹ ja mam ogólnieszczêœcie do ludzi. A w tejkonkretnej firmie, to mampracê, poza tym realizujê siêjako wspó³pracownik mece-nasa Synowca. Zwykszta³cenia jestem praw-nikiem administratywist¹. Noi moja dzia³alnoœæ jest tak¹oko³oprawn¹. Choæ nie ukry-wam, ¿e swoje doœwiadcze-nia, te dobre, ale i te niedo-bre, jakieœ obserwacje, wy-korzystujê do dzia³alnoœcispo³ecznej. No i dziêki tejpracy mam czas i mo¿liwo-œci, aby siê realizowaæ w ta-kiej dzia³alnoœci. A jeœli cho-dzi o rozdzia³ pod tytu³em -szczup³y ch³opak z kamer¹,to bardzo mi³o wspominamten okres w moim ¿yciu, alepraca w mediach charaktery-zuje siê pewn¹ niesta³oœci¹,a kiedy na studiach przy-szed³ ju¿ czas, ¿eby za³o¿yærodzinê, zacz¹³em szukaæ in-nych mo¿liwoœci - szuka³emnormalnej sta³ej pracy, abyspinaæ bud¿et. Ale przy-znam, ¿e z sentymentemwracam do tamtych czasów.Mam swoje archiwum, prze-cie¿ pracowa³em swego cza-su te¿ dla TVN24. Bywa, ¿eczasami têskniê do tamtego¿ycia. Zdarza mi siê czasamizrobiæ zdjêcia - tak, jak ostat-nio dla przyjació³, a dok³ad-niej dla ich córki na komunii.Wszyscy byli zadowoleni.Pok³osiem tamtego ¿ycie jestalbum „Stu miejsc wstydu”,który wydaliœmy z mecena-sem Jerzym Synowcem, te-raz pracujemy nad „Stomanajpiêkniejszymi miejscami”.To kwestia jeszcze dwóchmiesiêcy, jak widzisz pasjado fotografii, video zosta³a. - No w³aœnie, zacz¹³eœ siê

te¿ doœæ mocnoanga¿owaæ w dzia³alnoœæna rzecz miasta.

- Mo¿e nie tak. Nie jest¿adn¹ tajemnic¹, ¿e jako na-stolatek trafi³em do subkultu-ry skinheadów, kiboli stadio-nowych. Szczêœciem, doœæszybko siê z tego wyle-czy³em. Jednak mamwra¿enie, ¿e to doœwiadcze-nie odcisnê³o piêtno na mo-

im ¿yciu. Prawie siedem lattemu pozna³em œp. MarcinaKornaka, za³o¿yciela Stowa-rzyszenia Nigdy Wiêcej. Onmnie zarazi³ pasj¹ do dzia³al-noœci spo³ecznej. Powiedzia³wówczas, ¿e nawet w skalikraju te moje doœwiadczeniai ta moja chêæ opowiadania otym, ¿e nietolerancja, ekstre-mizmy to jest z³e, jest na tylewa¿na i istotna. To on powie-dzia³ wówczas, ¿e trzeba têpasjê wykorzystywaæ. To onmnie przekona³, aby o tymg³oœno mówiæ, opowiadaæ.Marcin zmar³, a ja zosta³emz tym, ¿eby tê jego misjêkontynuowaæ. Obecnie jesttak, ¿e zakoñczy³em swoj¹wspó³pracê z Nigdy Wiêcej.Ale jest krok nastêpny. Po-wo³ujemy nowe stowarzysze-nie, tu na Ziemi Lubuskiej. Iwydaje mi siê, ¿e bêdzie tounikat w skali kraju, bo niktjeszcze nie zajmowa³ siê po-moc¹ osobom, które by³y wró¿nych ruchach ekstremis-tycznych. Ja wiem, ¿e chcêto robiæ, chcê pomagaæ ta-kim osobom.- Ma to byæ ruch, który

dla przyk³adu bêdzie wy-prowadza³ ludzi z kibol-stwa na prost¹ drogê?

- Mo¿e byæ kibolstwo,mo¿e byæ ekstremizm lewi-cowy czy prawicowy. W Pol-sce z ekstremizmem lewico-wym raczej nie mamy pro-blemów. Potwierdza tochoæby fakt, ¿e mamy kilka-set fanklubów sportowych,ale ¿aden nie legitymizujeswojej dzia³alnoœci prowe-niencj¹ lewicow¹. A raczejjest tak, ¿e ca³y kraj jest za-ra¿ony t¹ proweniencj¹ pra-wicow¹, co zreszt¹ wyraŸniewidaæ w sieci - po memachinternetowych, po zdjêciach.Wydaje mi siê, ¿e jest ju¿ tenmoment, ¿e coœ z tym trzebarobiæ, a zw³aszcza ja z do-œwiadczeniami takimi, a nieinnymi, powinienem coœ ztym robiæ. Tym bardziej ¿eRPO Adam Bodnar podczasspotkania w Lêborku powie-dzia³ o takiej rzeczy, o którejja jeszcze nie myœla³em, aprzecie¿ ju¿ siê i ty, i ja ze-tknêliœmy na gruncie go-rzowskim. Mam na myœliatak na sklep Ukraiñskie De-likatesy Ukrainoczka. AdamBodnar powiedzia³, ¿e ju¿ wktórymœ z kolei miast pol-skich mia³a miejsce antyuk-raiñska manifestacja. Ispójrz, mamy okres koniun-ktury gospodarczej. Bezro-bocie w Gorzowie oscyluje wokolicach 4 procent, a wiêcjest bardzo niskie. Jak jestkoniunktura, to ci pracownicyz Ukrainy, których jest prze-cie¿ bardzo du¿o, ju¿ spoty-kaj¹ siê z aktami niechêci,czego mieliœmy przyk³adw³aœnie w kontekœcie Ukrai-

noczki - to by³ atak niechêci,a wrêcz agresji. A co bêdzie,jak siê skoñczy koniunktura?Bo przecie¿ siê skoñczy.Prawa gospodarki s¹ nie-uchronne. My musimy siê natak¹ sytuacjê przygotowaætak, aby sobie z tym mental-nie poradziæ. I mówi¹c kolo-kwialnie, strach siê baæ tego,co siê mo¿e wydarzyæ. Dla-tego uwa¿am, ¿e jest czas,aby w³aœnie o tym mówiæ.Mówiæ o nieuchronnym ko-ñcu koniunktury. I co wów-czas stanie siê z t¹ mniej-szoœci¹ ukraiñsk¹? Dlategouwa¿am, ¿e zawczasu trze-ba o tym myœleæ, zawczasutrzeba coœ robiæ, przygoto-waæ ludzi na to, ¿e przecie¿¿adn¹ win¹ mniejszoœci jestto, ¿e buduje tu pewn¹ war-toœæ, s¹ tu potrzebni. S³owaAdama Bodnara zosta³y miw g³owie, bo tych aktów nie-nawiœci jest jednak corazwiêcej. - A jak myœlisz, z czego to

wynika, z czego wynika³atak na Ukrainoczkê?

- Moim zdaniem z brakuwyobraŸni. Z g³upoty po pro-stu, bo przecie¿ autor tegoataku w pewnym momenciesiê zreflektowa³ i jednak wy-cofa³. (…)

Pamiêtam, jak by³em na-stolatkiem, choæ wychowa-nym w domu, gdzie by³a iwiedza, i ksi¹¿ki oraz otwar-toœæ na innych, a jak wesz³aMTV i te drogie samochody,markowe trampki, a nie mie-liœmy do tego dostêpu, mych³opaki w Gorzowie, to ktoœnas te¿ zarazi³ tak¹ myœl¹,¿e mo¿e to wina tego boga-tego ¯yda z Nowego Jorku,albo jakichœ innych, którzyrzekomo zabierali nam pie-ni¹dze. To ten sam mecha-nizm. Wiesz, trudno jest zna-leŸæ realne rozwi¹zania pro-blemu - róbmy coœ, aby

faktycznie poprawiæ stan na-szego bytu, czyli stan gospo-darki, budowanie spo³ecze-ñstwa obywatelskiego.Naj³atwiej, najproœciej, ale inajbardziej prostacko jestwskazaæ jakiegoœ wroga. Ty-le tylko, ¿e ten jeden mitycz-ny ¯yd z lat 90. z NowegoJorku nie ma ¿adnych pod-staw, aby czuæ siêzagro¿onym, to o tyle pra-cownik z Ukrainy ju¿ ma. Awystarczy tylko poznaæ tychludzi. Zobaczyæ, jak s¹ pra-cowici. Bo s¹, zreszt¹ tak sa-mo, jak my na Zachodzie.Ukrainoczka przecie¿ tak na-prawdê dodaje jedynie kolo-rytu temu miastu. Orazdobrego jedzenia, co nie jestbez znaczenia. I ten atak toby³a taka prostacka, g³upiapróba przyczynienia sobiepopularnoœci, publicity. Niewiem, czy robienie sobie po-klasku przez akty nienawiœcijest dobrym kierunkiem.(…). Trzeba reagowaæ.- Wróæmy teraz do innego

rozdzia³u w twoim ¿yciu.Jak pamiêtasz ChristêWolf?

- Pamiêtam bardzo dobrze.To by³o doœæ donios³e wyda-rzenie. Christa Wolf przyje-cha³a do nas do domu. Toby³a taka osoba z dystan-sem, jakby ponad, u mnie -wówczas ma³ego ch³opcabudzi³a tym swoim majesta-tem szacunek. Zreszt¹ i umoich rodziców, ale i goœci,którzy wówczas do nas przy-chodzili. Wspominam tospotkanie bardzo dobrze, boprzecie¿ to by³y czasy foto-grafii analogowej, nikt nie la-ta³ z telefonem, bo nie takieczasy to by³y, a na ka¿dymzdjêciu, na którym ona by³a,jestem ja. Nawet napisa³a mitaka karteczkê - To dla moje-go przyjaciela Stanis³awa. Ija, nie ukrywam, dzisiaj jes-

tem tak zaszczycony tymfaktem, ¿e by³em przyjacie-lem Christy Wolf. Wiesz, jalubiê ksi¹¿ki, siêga³em po jejliteraturê i dopiero niedawno,za którymœ razem uda³omnie siê przejœæ, bo to jestnaprawdê literatura wyso-kich, bardzo wysokich lotów.Bardzo inteligentna proza. Apotem, ju¿ pracuj¹c z mece-nasem Jerzym Synowcemmog³em uczestniczyæ w pro-jekcie postawienia tej rzeŸby.- Znakiem tego, dumny

jesteœ z faktu, ¿e w cen-trum Gorzowa siedzi na³aweczce Nelly, alter egoChristy Wolf?

- Bardzo i bardzo mnie cie-szy ten fakt, ¿e jako cz³onekTowarzystwa Mi³oœników Go-rzowa mog³em do³o¿yæ swo-ich palców do tego, ¿e jest.Bo zna³em pisarkê, bo po-wtórzê - okreœli³a mnie mia-nem swego przyjaciela, bo wmojej g³owie cieszy³a siê za-wsze szacunkiem. W jakiœsposób prze¿y³em te atakina ni¹. Œledzi³em bowiem jejlosy. I jak ods³anialiœmy têrzeŸbê, to by³em zaszczyco-ny, ale i wzruszony. Zreszt¹uwa¿am, ¿e idea pielêgno-wania dualizmu historii na-szego miasta bardzo mi pa-suje. Bo to ³¹czy, buduje. - Czyli ty uwa¿asz, ¿e na-

le¿y pamiêtaæ?- Oczywiœcie. Ja mam tylko

same dobre myœli na ten te-mat. Christa Wolf to jedno.Ale mam w pamiêci, jakodziecko, radoœæ z paczek, ja-kie nam w siermiê¿nych la-tach przysy³a³a rodzina zNiemiec. Wówczas w Polscenic nie by³o, bo wszystkoby³o deficytem, a my jednakcoœ tam z Berlina dostawali-œmy. Niemcy o nas pamiêta-li. Muszê to powiedzieæ,mam wielki szacunek do te-go narodu, jak¹ wielk¹ woltêwykona³ po II wojnie. I te¿chcia³bym, abyœmy my poszliw tê stronê, abyœmy mental-noœciowo byli otwarci. Wiesz,ja siê urodzi³em w tym mie-œcie, a pokutuje takie powie-dzenie - urodziæ siê pod ko-dem pocztowym 66-400,czyli z punktu zmarnowane¿ycie. A ja akurat tak wcalenie uwa¿am, bo ja to miastozwyczajnie kocham. Ja tuprze¿y³em pierwsze mi³oœci,tu przela³em pierwsz¹ krew.Ojciec mnie od dzieckaoprowadza³ po tym mieœcie,opowiada³ o jego historii,t³umaczy³ j¹. I spójrz, prze-cie¿ ja studiowa³em w Poz-naniu, mieszka³em chwilê wWarszawie, w Londynie, alezawsze tu wraca³em i ju¿ siênigdzie nie wybieram. Bo tomoje miejsce, mogê i chcê tuwychowywaæ swoje dzieci. Irobiê to samo, co robi³ mójojciec, czyli zabieram je na

przechadzki i t³umaczê. Ichoæ nie myœlê o œmierci, bojednak jestem jeszcze doœæm³ody, to chcia³bym, aby tuw³aœnie spoczê³y moje koœci.Patetycznie to brzmi, ale jed-nak tak myœlê.- Staszku, to w takim ra-

zie o jeszcze jedn¹ kwestiêchcia³am ciê zapytaæ. Ja-kie s¹ twoje zwi¹zki z pa-nem prezydentem Bro-nis³awem Komorowskim?

- Opowiem ci jak to dok³ad-nie wygl¹da. Tutaj przy ulicyWyszyñskiego jest domsióstr zakonnych iwspó³za³o¿ycielk¹ tego do-mu by³a pani Zofia Komo-rowska, ciocia Zyta. CiociaZofia Komorowska by³a ku-zynk¹ mojej œwiêtej pamiêcibabci.- Masz rodzinne zwi¹zki z

prezydentem Bronis³awemKomorowskim. Opowiesz?

- Dok³adnie tak. Ciocia Zo-fia by³a najbli¿sz¹ krewn¹mojej babci. Nie mia³a w³as-nej rodziny w sensie m¹¿,dzieci. I ona do Gorzowawprost przyjecha³a za moj¹babci¹. No i prezydent Komo-rowski, jak jeszcze nie by³prezydentem, bardzo czêstogoœci³ w naszym domu. W la-tach 80. czêsto siê nawet tuukrywa³ przed komun¹. Od-wiedza³ ciociê Zofiê, Zytê,kiedy tylko móg³. Bo to by³abardzo bliska jego sercu oso-ba. Jak ciocia zmar³a, a to te¿ciekawa historia, bo wyda-rzy³o siê tak, ¿e zmar³a naj-pierw moja babcia, a tydzieñpo niej Zofia, to te zwi¹zkinieco siê rozluŸni³y, ale pre-zydent Bronis³aw Komorow-ski, cz³owiek z wielka klas¹,jednak o gorzowskich konota-cjach zawsze pamiêta³. Bonawet jak po raz ostatni go-œci³ w Gorzowie, to nieomieszka³, wspomnieæ o tym,¿e swoje myœlenie o tych zie-miach zawdziêcza mojemuojcu. Bo to mój ojciec go tegonauczy³. Ja czasami do pre-zydenta Komorowskiegopiszê liœcik. Ale dla mnie tezwi¹zki to zaszczyt. I nieukrywam, ¿e jak s³ysza³em is³yszê okropne s³owa pod je-go adresem, to mam preten-sje do ludzi, którzy to robi¹.Nikt nie chce pamiêtaæ tejdobrej, zaszczytnej karty. - I na koniec. Proszê,

okreœl w trzech s³owach,trzech zdaniach miastoGorzów.

- Kiedyœ miasto wojewódz-kie, dziœ miasto powiatowe.Moje miejsce na ziemi.Miejsce, w którym siê reali-zujê i na które chcia³bymmieæ wp³yw. - Dziêkujê bardzo za roz-

mowê.

Ca³a rozmowa na www.echogorzowa.pl

Strach się bać tego, co się może wydarzyćZe Stanis³awem Czerczakiem, prezesem firmy AJ LEX, a przede wszystkim dzia³aczem spo³ecznym, rozmawia Renat Ochwat

St. Czerczak: Idea pielęgnowania dualizmu historii naszegomiasta bardzo mi pasuje

Fot.

Rena

ta O

chwa

t

Page 17: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�17Czerwiec 2018 r. ROzmOWa

- Czy z perspektywy cza-su, uwa¿a pan, ¿e rezygna-cja wystêpowania w RadzieMiasta pod szyldem SLDby³a s³usznym posuni-êciem?- Tak, poniewa¿ w wiêkszej

grupie mo¿na wiêcejzdzia³aæ. Gdybyœmy twardochcieli pozostaæ przy swoimszyldzie, to prawdopodobnienie bylibyœmy w stanie utrzy-maæ w³asnego klubu, bo dotego potrzebnych jest przynaj-mniej trzech radnych, a zos-ta³o nas dwóch. Marcin Kur-czyna i ja. By³a wiêc to potrze-ba wynikaj¹ca z zaistnia³ejsytuacji. Ale nadal jesteœmycz³onkami SLD i pozostajemywierni idea³om lewicy. - Jak ocenia pan dzia³al-

noœæ prezydenta JackaWójcickiego na tle prezy-denta Tadeusza Jêdrzej-czaka?- Trudno jednoznacznie to

oceniæ, bo to s¹ dwie mocnoró¿ni¹ce siê postacie, pozatym dzia³ali w ró¿nych warun-kach. S¹dzê przy tym, ¿enajwa¿niejsza jest tutaj oce-na samych mieszkañców,którzy kieruj¹ siê przedewszystkim analiz¹ dzia³añ, anie sympatiami czy antypa-tiami. Prezydent Jêdrzejczakby³ w ró¿nych momentachoceniany bardziej lub mniejpozytywnie. Jego prezyden-tura jest ju¿ okresem zamkni-êtym, wiêc mo¿na pokusiæsiê o jej ocenê. Natomiastprezydent Wojcicki jest do-piero na pewnym etapie swe-go urzêdowania i na osta-teczn¹ cenzurkê jeszcze nieczas. Na ocenê trwaj¹cej ka-dencji prezydenta musimypoczekaæ do jesieni, kiedy toodbêd¹ siê wybory samo-rz¹dowe. Ju¿ wiem, ¿ebêdzie ubiega³ siê on o ree-lekcjê, dziêki czemu ka¿dy zmieszkañców bêdzie móg³wyraziæ swoj¹ opiniê przyurnie.- Proszê jednak o pañsk¹,

subiektywn¹ ocenê.- Pierwszy okres dzia³ania

prezydenta Wójcickiego oce-ni³bym jako trudny zewzglêdu na jego zbyt ma³edoœwiadczenie w zarz¹dza-niu tak wielkim „organiz-mem”. Musia³ on szybko poz-naæ specyfikê zarz¹dzaniadu¿ym miastem, jakim jestGorzów.- Miasto przeros³o prezy-

denta Wójcickiego, którywczeœniej zajmowa³ siêjednak kierowaniem nie-wielk¹ gmin¹?- To nic z³ego pod warun-

kiem, ¿e szybko wyci¹ga siêwnioski. Ju¿ widaæ, ¿e po pa-ru nietrafionych pocz¹tkowodecyzjach, w tym g³ówniekadrowych, pewne dzia³anianabieraj¹ rozpêdu i choætrudno nam siê w tej chwili w

Gorzowie ¿yje ze wzglêdu nawszêdzie rozkopane ulice, tojednak w wielu tematach za-czynamy zmierzaæ wew³aœciwym kierunku. I za tonale¿y siê plus panu prezy-dentowi. Podobnie jak za to,¿e ma œwietny kontakt zmieszkañcami.- Czyli, zauwa¿a pan

b³êdy po stronie prezyden-ta?- Nie nazwa³bym tego

b³êdami. Ka¿dy z nas obej-muj¹cy wa¿ny urz¹d zapew-ne w pierwszej kolejnoœcichcia³by otoczyæ siê znanymisobie specjalistami. Niewszyscy jednak siê spraw-dzili, potrzebne by³y zmiany iod pewnego czasu sprawyzaczynaj¹ siê zazêbiaæ. Jes-tem przekonany, ¿e gdyby odsamego pocz¹tku prezydentpostawi³ na sprawdzon¹, go-rzowsk¹ kadrê, a nie szuka³gdzieœ w terenie, niektóresprawy by³yby za³atwioneszybciej lub lepiej.

- Ale wiele inwestycji na-dal nie jest realizowanych,choæ zaplanowanych. Czywina tkwi tylko w proble-mach ze znalezieniem wy-konawców?- Nie tylko, choæ na pewno

nikt nie spodziewa³ siê a¿ ta-kiego kryzysu na rynku bu-dowlanym, z jakim mamy doczynienia. Wynika to wg³ównej mierze z faktu, i¿ fir-mom budowlanym brakujer¹k do pracy. Myœla³em jed-nak, ¿e wiêcej tematów za-wartych w wieloletnim planieinwestycyjnym doczeka siêrealizacji w trakcie obecnejkadencji. Martwi¹ mnie te¿znacz¹ce podwy¿ki us³ugbudowlanych i materia³ów,bo to oznacza, ¿e przy posia-danych œrodkach finanso-wych niestety mniej zrobimy.

- Dlaczego jednak chcepan popieraæ Jacka Wój-cickiego w nadchodz¹cychwyborach, a nie postawiæna kogoœ ze swojej forma-cji politycznej?- Móg³bym tutaj za¿arto-

waæ, ¿e skoro prezydent na-warzy³ piwo, to niech teraz jewypije. S³owem, skoro JacekWójcicki przygotowa³ wielkiplan inwestycyjny, do któregote¿ w pewnym stopniuprzy³o¿y³em rêkê, to trzebadaæ mu szansê jego realiza-cji. On zreszt¹ wszed³ ju¿ naw³aœciwe obroty. Myœlê, ¿enie nale¿y ju¿ mieszaæ w tymnaszym kotle, a Gorzowa niestaæ na szukanie nowychrozwi¹zañ. Jak damy ster ko-muœ nowemu, to ponownieminie znowu jakiœ czas, za-nim ten ktoœ siê wdro¿y wobowi¹zki. S¹dzê, ¿e to nie-potrzebna strata czasu. - Pana zdaniem ostatnie

cztery lata by³y dobre dlaGorzowa?

- Nigdy nie jest tak, ¿ebynie mog³o byæ lepiej. Nie na-rzekajmy jednak. Uwa¿am,¿e te ostatnie cztery lata,choæ do koñca kadencji jesz-cze trochê czasu pozosta³o,s¹ dla Gorzowa niez³e. Oczy-wiœcie, jak chyba ka¿dymia³em marzenia, ¿e zrobimynieco wiêcej. Ka¿dy ma pra-wo mieæ marzenia, mo¿emoje by³y trochê na wyrost.Na pewno sporym sukcesemby³a zakoñczona pe³nym po-wodzeniem realizacja pro-gramu KAWKA, któr¹ roz-pocz¹³ poprzedni prezydenta kontynuowa³ prezydentWójcicki. To tak¿e zaprze-czenie niektórych poja-wiaj¹cych siê opinii, ¿e obec-ny prezydent nie chcia³ reali-zowaæ projektówJêdrzejczaka.- Przed dwoma laty by³

pan jednym z pomys³odaw-ców wdro¿enia w ¿ycieprogramu naprawy chodni-ków, znanego jako Tuptuœ.Corocznie mia³o byæ prze-znaczanych na ten projekt300 tysiêcy z³otych. Jakprzebiega jego realizacja?

- Tak jak zosta³o toza³o¿one, choæ ca³y czasubolewam nad tym, ¿e nieprzeznaczamy wiêkszychœrodków na ten cel, ponie-wa¿ chcia³bym, ¿eby napra-wa chodników przebiega³aszybciej. Przypomnê od ra-zu, ¿e z t¹ inicjatyw¹ - opra-cowania konkretnego progra-mu naprawy dróg i chodni-ków - wystêpowa³em ju¿ wpoprzedniej kadencji. Cieszêsiê, ¿e udaje siê go wdro¿yæw obecnej. Mam nadziejê, ¿ewszystko co jest najlepszewci¹¿ jest przed nami i nietylko w tym zakresie.

- Czy po modernizacjiKwadratu nie powinniœmypowróciæ do dyskusji natemat deptaku przy ul.Chrobrego.- S¹dzê, ¿e ul. Chrobrego

ju¿ spe³nia poniek¹d funkcjêdeptaka. Wszelkie jednakrozmowy na tego rodzaju te-maty powinny zostaæod³o¿one do zakoñczeniarealizowanego planu trans-portowego. Mówimy oczywi-œcie o ulicach, przez którebêdzie przebiegaæ linia tram-

wajowa. Trudno dzisiaj re-montowaæ kompleksowoChrobrego, skoro najpierwtrzeba wymieniæ torowisko.Po remoncie trzeba bêdziezrobiæ chodniki, a czy wtedyChrobrego stanie siê depta-kiem w pe³ni tego s³owa zna-czeniem, to czas poka¿e. Alena pewno warto zastanowiæsiê nad tym pomys³em, amo¿e i przeprowadziæszersz¹ debatê publiczn¹.

- Czego jeszcze panu bra-kuje do szczêœcia, jakowiceprzewodnicz¹cemuRady Miasta?- Nie mogê doczekaæ siê

powstania Centrum EdukacjiZawodowej i Biznesu. Znamyju¿ koncepcjê, mam na-dziejê, ¿e jeszcze w tym rokuuda siê rozstrzygn¹æ prze-targ na wybór wykonawcy izaczn¹ siê prace budowlane.Dla mnie jest to niezwyklewa¿na sprawa, poniewa¿ wpo³¹czeniu z rozwojem aka-demii da spore perspektywyrozwoju szkolnictwa na po-ziomie technicznym i zawo-dowym. Liczê tak¿e na szyb-kie dzia³ania w sprawie bu-dowy hali sportowej,stadionu lekkoatletycznego,bez uszczerbku dla klubusportowego „Warta”.Wa¿nym elementem równie¿jest modernizacja stadionupi³karskiego przy ul. Olimpij-skiej, itp. W tym miejscuchcê wyraziæ swoje zadowo-lenie, ¿e dziêki moim stara-niom zosta³ kompleksowowyremontowany obiekts³u¿¹cy dla Klubu Bokser-skiego „Orkan” przy ul. Kosy-nierów Gdyñskich.

- Nie ma pan jednakwra¿enia, ¿e nie wszyscykibicuj¹ akademii?- Kompletnie nie rozumiem

tego. Przecie¿ lata dyskuto-waliœmy nad koniecznoœci¹powstania akademii.Uwa¿am, ¿e wszyscy powin-niœmy dzia³aæ w tym kierun-ku, dla jej rozwoju. Jestemgotowy podpisaæ pakt nawetz diab³em, je¿eli pomo¿e tow budowie silnej uczelni i po-zyskania œrodków obojêtniesk¹d i obojêtnie przez kogo,byle by to by³o w interesie na-szych mieszkañców. Spójrz-my na Zielon¹ Górê i tamtej-

szy uniwersytet. Uczelnia taszybko sta³a siê miastotwór-czym oœrodkiem. U nas ta-kim miejscem powinna byæakademia.

- A temat utworzenia raddzielnic ju¿ definitywnieprzepad³?

- Dyskutowaæ zawszemo¿na, je¿eli takie bêdziezapotrzebowanie ze stronymieszkañców. Dog³êbnieanalizowa³em tê propozycjê iokazuje siê, ¿e rady dzielnicnajlepiej sprawdzaj¹ siê wmiastach przynajmniej 300-400-tysiêcznych. Gdybyœmynie mieli na g³owie innychproblemów, to mo¿na by³obyspróbowaæ powo³aæ takie ra-dy, przy czym ja zawsze jes-tem zdania, ¿e ka¿da dzielni-ca miasta ma swoich przed-stawicieli w Radzie Miasta ito oni powinni dzia³aæ na ichrzec. Nie dublujmy czegoœ,co tak naprawdê nic korzys-tnego nie wniesie w nasze¿ycie. Ja w obecnej kadencjizaj¹³em siê ponad 30 wa¿ny-mi sprawami z punktu widze-nia mieszkañców i nie za-wsze by³y to tematy do-tycz¹ce tylko mojego okrêguwyborczego, ale ca³egomiasta. Ka¿dy kto choætrochê mnie zna dobrze wie,¿e jestem wobec siebie bar-dzo wymagaj¹cy i stawiamsobie wysokie wymagania.Oczywiœcie w pojedynkê niczapewne nie zrealizowa³bym,dlatego t¹ drog¹ dziêkujêmojemu ca³emu klubowi Go-rzów Plus na czele z Marci-nem Kurczyn¹, jak i innymniektórym radnym, w tym ko-le¿ance Gra¿ynie Wojcie-chowskiej, prezydentowi orazjego s³u¿bom w urzêdzie ispó³kach.

- Dlaczego klub GorzówPlus, którego jest panprzedstawicielem, jestma³o aktywny na sesjachrady miasta?- Nie podzielam tej opinii.

Zanim dany temat bêdzieomawiany na sesji Rady, jestdok³adnie analizowany i dys-kutowany na komisjach,gdzie nasi radni wykazuj¹ siêspor¹ aktywnoœci¹. Nie jes-tem tak¿e zwolennikiem za-bierania g³osu dla samegozabierania g³osu, jak to siêmówi, by zaistnieæ. Naka¿dej sesji, kiedy rozmawia-my o wa¿nych dla miastasprawach, przedstawicielenaszego klubu s¹ aktywni.Mo¿e czêœciej ni¿ inni ja siêwypowiadam, ale wynika tobardziej z racji mojego do-œwiadczenia, a ponadto cza-sami lubiê przedstawiæ do-datkowo swój punkt widze-nia. W naszym klubie jestgrupa m³odych, dobrze zapo-wiadaj¹cych siê radnych, któ-rzy zasiadaj¹ w radzie dopie-ro pierwsz¹ kadencj¹ i st¹d

mo¿e nieco mniej wypowie-dzi w ich wykonaniu. Dodamjeszcze, ¿e czêsto w klubiemamy odmienne zdania naniektóre sprawy, ale mimo towzajemnie siê szanujemy.

- Skoro miasta nie staæ naremont takich zabytków,jak wille Jaehnego czyPauckscha, to nie ma panobaw, ¿e remont starychobiektów przy Obotryckiejna potrzeby magistratu po-zostanie w sferze marzeñ?- Na razie temat ten zosta³

od³o¿ony ze wzglêdu na brakŸróde³ finansowania, ale wnastêpnej kadencji trzebabêdzie ju¿ podj¹æ stanowczedecyzje. Trzeba bêdzie od-powiedzieæ sobie tak¿e napytanie, jak ma dzia³aæUrz¹d Miasta? Dlatego po-wa¿nie zastanowi³bym siênad potrzeb¹ zagospodaro-wania budynków po policji napotrzeby magistratu, w sytua-cji kiedy mamyPrzemys³ówkê. Trochê szko-da, ¿e jako miasto nie wziêli-œmy siê za remont w chwili,kiedy wyprowadzi³a siê poli-cja, bo koszty remontuby³yby wtedy zdecydowanieni¿sze. Swoj¹ drog¹ jestemzwolennikiem, ¿eby opusto-sza³e zabudowy, takie jakwspomniane przez pana wil-le, sprzedawaæ prywatnyminwestorom, o ile oczywiœcietakie zainteresowanie siê po-jawi. Lepsze takie rozwi¹za-nie, ani¿eli mia³y by one ule-gaæ dalszej degradacji.

- To jakie widzi pan wmieœcie cele do zrealizowa-nia w nastêpnej kadencji?

- Priorytetem jest dalszarealizacja inwestycji zapisa-nych w wieloletnim planie in-westycyjnym oraz po³o¿eniewiêkszego nacisku na spra-wy spo³eczne. Dla mniecz³owieka lewicy, wra¿liwegona ludzk¹ krzywdê, bardzowa¿ny jest rozwój budow-nictwa komunalnego,dba³oœæ o pracowników za-trudnionych w administracjilokalnej i w innych jednost-kach podleg³ych miastu. Mu-simy równie¿ jeszcze aktyw-niej pomagaæ seniorom. Da-lej, nale¿y kontynuowaæremonty obiektów zwi¹zanez oœwiat¹ i kultur¹. Sporo wtym zakresie zrobiliœmy wobecnej kadencji, ale towci¹¿ jest za ma³o, czegoprzyk³adem mo¿e byæ tutajm.in. Szko³a Podstawowa nr1. Mam nadziejê, ¿enied³ugo wprowadzimy Go-rzowsk¹ Kartê Mieszkañca,a za tym pójd¹ te¿ ulgi dlam³odych mieszkañców, cho-æby w korzystaniu komunika-cji miejskiej.(…). - Dziêkujê za rozmowê.

Ca³a rozmowa na www.echogorzowa.pl

Prezydent ma świetny kontakt z mieszkańcamiZ Janem Kaczanowskim, wiceprzewodnicz¹cym Rady Miasta, rozmawia Robert Borowy

K. Kaczanowski: Często w klubie mamy odmienne zdania naniektóre sprawy, ale mimo to wzajemnie się szanujemy

Fot.

Robe

rt Bo

rowy

Page 18: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�18 Czerwiec 2018 r.ROzmOWa

- Panie Robercie, zespó³przez pana prowadzonyRomani Cierheñ ca³y czaskoncertuje. Co siê sta³o, ¿enagle macie tyle koncer-tów?

- Staliœmy siê trochê bar-dziej rozpoznawalni, dlategonas zapraszaj¹. Mo¿e trochête¿ z mojej inicjatywy, boprzy ró¿nych okazjach roz-mawiam z ró¿nymi ludŸmi.No i to wszystko sprawi³o, ¿ezespó³ koncertuje.- Jak mo¿na obecnie ze-

spó³ okreœliæ? Bo przecie¿zaczê³o siê wszystko odpana projektu dla dzieciromskich.

- Dok³adnie tak by³o. W lip-cu zesz³ego roku pojêliœmydecyzjê o powo³aniu RomaniCierheñ tak¿e w wersji dladoros³ych. I to siê okaza³okorzystne, bo wspó³pracuje-my z ró¿nymi artystami jakKatiusha Kerstin Kozubekczy Anna Dêbicka z Gorzo-wa. Powi¹zaliœmy to wszyst-ko w jeden ca³y romski pro-gram. No i widzê, ¿e siê po-woli rozwija. - Ale w zespole w dal-

szym ci¹gu tañcz¹ rom-skie dzieci?

- Oczywiœcie. - Co ten zespó³ ma na ce-

lu: kultywowanie tradycji,czy pokazywanie, ¿e roms-ka kultura jest piêkna?

- Jest to bardziej kultywo-wanie romskiej tradycji.Przecie¿ samo machaniespódnicami ju¿ jest wszyst-kim bardzo dobrze znane.My chcemy zachowaæromsk¹ tradycjê w³aœnieprzez taniec i œpiew. - Ja mam wra¿enie, ¿e w

Gorzowie nie ma problemuze stykiem Polacy - Romo-wie. Czy mo¿e siê mylê?

- Nie, u nas na p³aszczy-Ÿnie gorzowskiej nie ma nictakiego. - A by³y kiedyœ proble-

my?- Myœlê, ¿e by³y, zreszt¹ tak

jak i wszêdzie indziej. Ale toju¿ przesz³oœæ. - To dlaczego pan nie mó-

wi, ¿e w romskim RomaniCierheñ tañcz¹ te¿ polskiedzieci?

- Przecie¿ to chyba oczy-wiste. To zespó³ integracyjny.To trzecia ods³ona naszegozespo³u. Owszem, tañcz¹polskie i romskie dziewczyn-ki. Podobnie, jak i w tej star-szej wersji. W przypadku ze-spo³u starszego zaczê³o siêtak, ¿e pewna mama przy-prowadza³a swoj¹ córkê napróby do zespo³u dzieciêce-

go. A po jakimœ czasiew³¹czy³a siê w próby zespo³ustarszego i do dziœ tañczy. - Jednym s³owem, uda³a

siê panu ta sztuka, którasiê rzadko komu udaje. Dozespo³u romskiegow³¹czy³ pan nie Romów ito z sukcesem.

- Myœlê, ¿e tak, choæ niemnie to oceniaæ, aczkolwiekjestem faktycznie bardzodumny i zadowolony z tego. - Do tego dochodzi jesz-

cze projekt romska restau-racja. Na jakim etapie wtym projekcie jesteœcie?

- Zbli¿amy siê ku koñcowi.Mam nadziejê, ¿e na dniachuda nam siê w koñcu tê Re-stauracjê u Babci Noñci, botak siê bêdzie nazywa³a,otworzyæ. Bêdzie tam kuch-nia romska, ale te¿ bêdzie-my w tym miejscu kultywo-waæ inne romskie tradycje.Mamy zamiar urz¹dzaæró¿nego rodzaju wieczorki ispotkania, na którychbêdziemy siê starali integro-waæ kulturê polsk¹ i romsk¹. - Ale jednak dobrze by

by³o, ¿eby restauracja ru-szy³a. Bo przecie¿ le¿y tu¿obok Kwadratu, dziœ bar-dzo popularnego miejsca.

- To niestety jest projekt eu-ropejski, wszystko ma swojeterminy. Zwyczajnie iluœdzia³añ nie mo¿na przyspie-szyæ. W otwieraniu restaura-cji wspiera nas LOWES - Lu-buski Oœrodek WsparciaEkonomii Spo³ecznej w Go-rzowie, tu szczególnie panieKatarzyna Micza³ i Marta Ko-walska. To one s¹ mentorka-

mi tego projektu. Jak na ra-zie wszystko idzie zgodnie zprzepisami i st¹d mo¿ewra¿enie, ¿e wolno. - Panie Robercie, pan za-

czyna³ swoj¹ karierê jakoasystent romski w SzkolePodstawowej nr 1. To panzaczyna³ przekonywaæ Ro-mów, ¿e dziecko musiumieæ czytaæ, pisaæ idobrze by by³o, ¿eby liczyæte¿ umia³o. Jak to terazjest z kszta³ceniem rom-skich dzieci? Nadal panmusi przekonywaæ rodzi-ców do szko³y?

- Sytuacja siê poprawi³adiametralnie. Absolutnie niejest tak jak kiedyœ, kiedy ro-dzice jednak nie mieli œwia-domoœci, czym jest szko³a.Bali siê, ¿e romskie dziecinie dadz¹ sobie rady. Obec-nie rodzice sami k³ad¹ na-cisk na kszta³cenie, na edu-kacjê swoich dzieci. Zdaj¹sobie sprawê z tego, ¿eczasy siê zmieni³y, jesttrudno i szko³a, wykszta³ce-nie siê liczy. No i maj¹ napewno nadziejê, ¿e dziecibêd¹ normalnie pracowaæ,jak inni, funkcjonowaæ narynku pracy. Romowie prze-konali siê, ¿e bez edukacjisiê nie da. Ale trzeba pami-êtaæ, ¿e to jest proces,zreszt¹ jak w ka¿dej innejsprawie. Proces przekony-wania do edukacji trwa³ kil-kanaœcie, jeœli nie kilka-dziesi¹t lat. No i teraz ma-my pozytywne skutki tegoprocesu. - Czyli ju¿ siê nie spotyka

takich sytuacji, ¿e dzieci

koñcz¹ podstawówkê i jestto koniec edukacji?

- Ale¿ sk¹d. Ka¿de dzieckoidzie dalej. Poza tym nieprzymusimy dziecka doszko³y, do nauki, póki niezmienimy mentalnoœci rodzi-ców w tej sprawie. Teraz, odpewnego czasu akurat takwestia idzie do przodu. Idodam, na dziœ ju¿ niemuszê rodziców przekony-waæ, ¿e trzeba dzieckopos³aæ do szko³y. - Oznacza to, ¿e ta ca³a

praca, któr¹ pan w³o¿y³ wtê kwestiê w latach 90. te-raz procentuje?

- Dok³adnie. Tym bardziej,¿e asystent ju¿ obecnie niepracuje w Szkole Podstawo-wej nr 1, a w œwietlicy rom-skiej i jest mentorem miêdzyw³aœnie œwietlic¹ i szko³¹.Wiadomo, ¿e dzieci s¹ tylkodzieæmi i zawsze jakieœ pro-blemy siê tworz¹. Zreszt¹ jakwszêdzie. Asystent edukacjiromskiej jest od tego, abypoœredniczyæ w takich sytua-cjach. - Bardzo czêsto w Gorzo-

wie jest tak, ¿e na ulicachs³yszy siê romani. Jak id¹mamy z dzieæmi to rozma-wiaj¹ ze sob¹ w tym jêzy-ku. Ale nie ma ¿adnegoproblemu, aby i mamy, idzieci natychmiast prze-sz³y na polski. Jak to jest zt¹ dwujêzycznoœci¹?

- To jest automat. W do-mach od ma³ego dzieci poz-naj¹ romani, bo w tym jêzykusiê w domach mówi. A jakpodrastaj¹, maj¹ te trzy czycztery latka, zaczynaj¹

chwytaæ polski. Ucz¹ siê sa-me polskiego, choæby przezzabawê czy przez kontakty zpolskimi rówieœnikami. Aletak¿e w domu s³ysz¹ polski,bo to jest naturalne. I dlategodzieci romskie, podobnie jaki doroœli, s¹ dwujêzyczne. - A w jakim jêzyku pan

myœli?- Po romsku, oczywiœcie ¿e

po romsku. - No to teraz o innej

wa¿nej kwestii. Wiadomo,¿e Romowie przywi¹zuj¹olbrzymi¹ wagê do trady-cji, miêdzy innymi do stro-ju, w tym ubioru kobiet.Ale od czasu do czasu naulicach, zw³aszcza zim¹,widaæ na ulicach malutkiedziewczyneczki ubrane wspodnie czy kombinezony.Coœ siê jednak pozmie-nia³o.

- Mo¿e i trochê. Do pewne-go wieku takie ma³e dziew-czynki, o których pani mówi,dzieci w³aœnie, mog¹ sobiepozwoliæ na taki strój. Alepotem, jak ju¿ ma te 10 lat,tradycja nakazuje, aby ubie-ra³y siê tak jak trzeba. Rodzi-ce decyduj¹, ¿e dziecko mu-si siê ubieraæ tak, jak naka-zuje w³aœnie tradycja. - Oznacza to, ¿e dziew-

czyna musi chodziæ wd³ugiej spódnicy i w bluz-ce, która zas³ania ³okcie?

- Tak, dok³adnie tak jest. - Ale to wy, polscy Romo-

wie tego przestrzegacie.Bo przecie¿ jak na Roma-ne Dyvesa przyje¿d¿aj¹Romki, dajmy na to z Rosji,to ju¿ tego nie ma.

- Banalnie powiem, co kraj,to obyczaj. U nas jednak teobyczaje s¹ pielêgnowanebardzo restrykcyjnie. Nas te-go uczyli nasi rodzice, ichnasi dziadkowe, a ich z koleipradziadkowie. A co bêdziedalej? Zobaczymy, przecie¿wiadomo, ¿e cywilizacjazmienia oblicze cz³owieka.Cywilizacja te¿ wkrada siêdo kultury romskiej. Alemuszê zastrzec, ¿e my jed-nak pilnujemy bardzo, abytradycje jednak przestrze-gaæ. Jesteœmy mniejszoœci¹ inie chcemy zagin¹æ. No boco, zostaniemy Polakami?- Ale przecie¿ jesteœcie

Polakami. - Fakt. Jesteœmy Polakami.

Ale jednak cygañskiej krwi. - Skoro przy tradycji jes-

teœmy, to chcia³abym jesz-cze o jedn¹ kwestiê zapy-taæ. Pamiêtam, jak panababcia, Alfreda Markows-ka, Babcia Noñcia, odbie-ra³a tytu³ Honorowej Oby-watelki Miasta Gorzowa,by³a w drodze na salê ob-rad Rady Miasta eskorto-wana przez pana i panaciociê. I widaæ by³o wielkiszacunek. Jak to z tymjest? Z tym szacunkiem uwas?

- U nas szacunek dla star-szych by³, jest i bêdzie. To je-den z najwa¿niejszych ele-mentów kultury i naszej tra-dycji. A w praktycecodziennej to wygl¹da tak,¿e ja sobie nie wyobra¿amdnia bez wizyty u mojej bab-ci. Bez rozmowy z ni¹, choæto bywa trudne, bo babciajest ju¿ wiekowa i ró¿nie siêczuje. Ka¿dy starszycz³owiek jest otoczony sza-cunkiem i opiek¹. Jak trzeba,to siê babciê prowadzi podrêkê, zwraca siê do niej zszacunkiem zawsze. - Swoje dzieci pan te¿ te-

go uczy?- Oczywiœcie, przecie¿ to

podstawa. No i nie mogê na-rzekaæ, daj¹ siê kszta³towaæ. - Panie Robercie, czym

dla was, Romów, by³oprzyznanie Babci Noñci ty-tu³u Honorowej ObywatelkiMiasta?

- Jak ju¿ kiedyœ wspom-nia³em, to by³o pokazanie te-go, ¿e Alfreda Markowska,moja babcia, jest docenionanie tylko przez nas, ale iprzez innych. Ktoœ dostrzeg³jej zas³ugi, Romki, i to doce-ni³. Dla nas, dla mnie, to by³ocoœ bardzo wa¿nego. Bardzoistotnego. - Dziêkujê bardzo.

Każdy starszy człowiekjest otoczony szacunkiemZ Robertem Patrykiem Doliñskim, szefem Stowarzyszenia Romani Cierheń, rozmawia Renata Ochwat

R. Doliński: Czasy się zmieniły, jest trudno i szkoła, wykształcenie się liczy

Fot.

Stan

is³aw

Mikl

asze

wski

Page 19: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�19Czerwiec 2018 r. KUlTURa

18 maja 2018 r. minê³o sie-dem lat, odk¹d w tym piêk-nym, nowoczesnym budynkus³uchaæ mo¿emy muzyki kla-sycznej w najlepszym wyko-naniu. Sala koncertowa na bli-sko 600 miejsc i sala kameral-na mieszcz¹ca 150 goœci - totu od siedmiu lat odbywaj¹ siêkoncerty symfoniczne i kame-ralne, to tu goszczono takies³awy jak dyrygenci: KrzysztofPenderecki, Kazimierz Kord,Tadeusz Struga³a, Antoni Wit,Tadeusz Wojciechowski, Woj-ciech Rajski i Jerzy Maksy-miuk. Z Or�kiestr¹ wyst¹pilim.in.: Ma³gorzata Walewska,Agnieszka Rehlis, IwonaHossa, Natalie Choquette,Olga Pasiecznik, ThomasHampson, Gra¿yna Bro-dziñska, Jacek Wójcicki, EwaMa³as-Godlewska, SoyoungYoon, Agata Szymczewska,Konstanty Andrzej Kulka,Roman Simoviæ, Jan Sta-nienda, Krzysztof Jakowicz,Kaja Danczowska, Roby La-katos, Ja�nusz Wawrowski,Tomasz Strahl, Ivan Monig-hetti, Adam Makowicz, PiotrPaleczny, Ewa Pob³ocka, Le-szek Mo¿d¿er, W³odek Paw-lik, Akiko Ebi.

Realizowano równie¿ pro-jekty z udzia³em takich artys-

tów jak m.in.: Krystyna Pro-ñko, Jarek Œmietana, HenrykMiœkiewicz, Jose Torres,Krzesimir Dêbski, TomaszSzymuœ, Adam Sztaba, Ire-na Santor, Grzegorz Turnau,Mieczys³aw Szczeœniak czyJanusz Stok³osa. W bij¹cymrekordy popularnoœci projek-cie Radzimira Dêbskiego -

Jimka Hip HopSymfonicznie, muzycy podbatut¹ kompozytora wyst¹piliz jednym z czo³owych pol-skich raperów - Miuoshem.

Do tej pory odby³o siê po-nad 350 koncertów, a na go-rzowskiej scenie wyst¹pi³o255 solistów. Zrealizowanorównie¿ cztery projekty mu-

sicalowe. Filharmonia matak¿e na swoim koncie dwaalbumy: Sibelius, Czajkowski- koncerty skrzypcowe,na�grany w kwietniu 2012 ro-ku oraz album Bronis³aw Ka-per / Jan A.P. Kaczmarek -SPOTKANIE wydany przezFilhar�moniê Gorzowsk¹ wlistopadzie 2015 roku.

Orkiestra Filharmonii Go-rzowskiej to jeden z najm³od-szych zespo³ów w kraju.M³ody, dynamiczni i jaktwierdz¹ zgodnie odwie-dzaj¹cy nas muzycy - nie-zwykle zdolni. To muzycypochodz¹cy z ró¿nych miastpolski, ale tak¿e z Niemiec,Belgii, Portugalii i Chin.

Obecnie orkiestra pracujepod dyrekcj¹ maestro JackaKraszewskiego.

Od roku obowi¹zki dyrekto-ra pe³ni w Filharmonii Go-rzowskiej Mariusz Wróbel,pochodz¹cy z GórnegoŒl¹ska manager kultury iwyk³adowca akademicki.

URSZULA ŒLIWIÑSKA

Siedem lat CEA - Filharmonii GorzowskiejIX Symfonia Ludviga van Beethovena - ta kompozycja otworzy³a historiê Filharmonii Gorzowskiej w roku 2011.

r e k l a m a

Do tej pory w Filharmonii Gorzowskiej odbyło się ponad 350 koncertów, a na gorzowskiejscenie wystąpiło 255 solistów

Fot.

Arch

iwum

FG

Orkiestra Filharmonii Gorzowskiej była owacyjnie przyjmo-wana także na Przystanku Woodstock

Fot.

Arch

iwum

FG

Page 20: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�20 Czerwiec 2018 r.SPORT

- Jak pan ocenia minionysezon w wykonaniu na-szych koszykarek?

- Pocz¹tek seniorskich roz-grywek rozbudzi³ nasze ape-tyty, potem jednak przysz³okilka pora¿ek i musieliœmyzweryfikowaæ nasze cele. Li-ga by³a bardzo wyrównana.Mo¿na powiedzieæ, ¿e na-sze siódme miejsce w krajuto jest utrzymanie stanu po-siadania z poprzedniego se-zonu. Cieszy kolejny pro-gres, jaki zaliczy³y naszem³odzie¿owe zespo³y, któreod lat s¹ w œcis³ej czo³ówcekrajowej. Zaowocowa³o torekordow¹ liczb¹ powo³añnaszych dziewczyn do re-prezentacji kraju we wszyst-kich kategoriach wiekowych.Jesteœmy jedynym klubem wPolsce, który mo¿e pochwa-liæ siê tak wielkim osi¹gni-êciem. Z tego jesteœmydumni. Po srebrnym medaluw kategorii U - 22 przyszed³czas na walkê o kolejne me-dale w kategoriach U - 16 iU - 18. - Priorytetem budowy

sk³adu na nastêpny sezonby³o zatrzymanie w kadrzePauliny Misiek. Ostatecz-nie to siê nie uda³o, dla-czego?

- Za³o¿yliœmy kilka warian-tów budowy zespo³u na ko-lejny sezon. Jednym z nichby³o zatrzymanie w zespolePauliny Misiek oraz Julii Ryt-sikawej. To by³y zdecydowa-nie najwartoœciowsze za-wodniczki poprzedniego se-zonu. Paulina otrzyma³a odnas bardzo dobr¹ ofertê,która uwzglêdnia³a naszemo¿liwoœci bud¿etowe. Niebyliœmy jednak w stanie kon-kurowaæ z warunkami, którezaoferowa³a Paulinie Gdy-nia. Przegraliœmy z prawamirynku.- A jak wygl¹da³a sprawa

pozostania w klubie Mag-dy Szajtauer?

- Magda, mia³a s³abszy se-zon, ale mimo to rozmawiali-œmy z ni¹ o tym, aby dalejreprezentowa³a nasze bar-wy. Tym bardziej, ¿e jest na-sz¹ wychowank¹. Magdapostanowi³a jednak zmieniæotoczenie, upatruj¹c w tymswoj¹ szansê na dalszy roz-wój sportowy. Szanuj¹c jejwybór, daliœmy jej woln¹rêkê w poszukiwaniu nowe-go klubu.- Kto bêdzie wiêc repre-

zentowa³ barwy AZS w na-stêpnym sezonie?

- Mamy w³aœnie niedawnopotwierdzony kontrakt Ma-ryj¹ Papow¹ z Bia³orusi, a wostatnich dniach podpisali-

œmy tak¿e now¹ umowê zJuli¹ Rytsikav¹. Wa¿ny kon-trakt ma S³owenka Annama-ria Prezelj, zostaje z namiBeata Jaworska. Wa¿n¹ rolêw nadchodz¹cym sezoniema odgrywaæ Daria Stel-mach, która mia³a momentydobrej gry w minionych roz-grywkach. Za chwilêsi¹dziemy do rozmów z Ka-si¹ DŸwigalsk¹, która wracapo urodzeniu dziecka. Chce-my w nadchodz¹cym sezo-nie postawiæ na polskie za-wodniczki wychowane w na-szym systemie szkolenia idaæ szansê wyró¿niaj¹cymsiê zawodniczkom grupm³odzie¿owych. Mamy tamwyj¹tkowo zdoln¹ grupêm³odych zawodniczek. Pra-cujemy te¿ nad wzmocnie-niami zagranicznymi.- A czy by³a próba zatrzy-

mania w klubie CarolynSwords?

- Chcia³bym powiedzieæ,¿e nie wszystkie zawodnicz-ki opuszczaj¹ nasz klub, tyl-ko to my œwiadomie nieprzed³u¿amy ze wszystkimikontraktów. Swords jestjedn¹ z takich zawodni-czek, z któr¹ postanowili-œmy siê rozstaæ. Pomimodobrych statystyk, którymimo¿e siê ona pochwaliæ wtym sezonie, to nie byliœmyz niej do koñca zadowoleni.Potrzebujemy na tej pozycjibardziej mobilnej zawod-niczki.

- Czy zakontraktowanieNatalie Hurst w miejsceMiah Spencer by³odobrym rozwi¹zaniem i toakurat po jej znakomitymmeczu z Polkowicami?

- Spencer faktycznie swójnajlepszy mecz rozegra³a z

Polkowicami. Potrzebowali-œmy jednak wstrz¹sn¹ædru¿yn¹, st¹d poszukiwaniazawodniczki bardziej do-œwiadczonej, którawnios³aby wiêksz¹ jakoœæ donaszej gry orazzdobywa³aby wiêcej punk-

tów ni¿ Spencer. Z pewno-œci¹ Hurst spe³ni³a naszeoczekiwania. - W takim razie, jakie

jeszcze zawodniczki mog¹trafiæ do gorzowskiejdru¿yny?

- Zarz¹d klubu i sztabszkoleniowy rozmawiaj¹ okonkretach - o bud¿ecieoraz o przysz³ych wzmoc-nieniach. Jedno z drugimjest bardzo mocno powi¹za-ne. Dla nas to bardzo inten-sywny i wa¿ny okres, od któ-rego zale¿y przysz³oœæ na-szych dru¿yn. Co dozawodniczek myœlê, ¿e ladadzieñ bêdziemy mogli przed-stawiæ nasz kolejny wybór.- Nie ma pan wra¿enia,

¿e bez wiêkszychnak³adów finansowychAZS stanie siê ligowymœredniakiem?

- Zdajemy sobie sprawê,¿e bez wiêkszych nak³adówfinansowych gorzowska ko-szykówka nie bêdzie siê roz-wija³a tak, jak by wszyscy tegochcieli. Dru¿yny naszych ry-walek ci¹gle zwiêkszaj¹ swojebud¿ety. Nie pragniemy miejscw œrodku ligowej tabeli. Chce-my iœæ do przodu, dlatego ca³yczas szukamy sponsorów.Chcemy te¿ uporz¹dkowaæsprawy finansowe w naszychrelacjach z uczelni¹.- Czy w tym roku AZS po-

nownie wyst¹pi w europej-skich rozgrywkach?

- Oczywiœcie. Udzia³ wzmaganiach europejskichto du¿y presti¿ dla klubuoraz promocja sponsorówi miasta w Europie. Torównie¿ du¿e u³atwienie wnegocjacjach transfero-wych z zawodniczkami.Nie oszukujmy siê, bezeuropejskich pucharównie mamy szans na za-kontraktowanie ambitnychzawodniczek, o du¿ychumiejêtnoœciach sporto-wych. A tylko takie nas in-teresuj¹.- Na co wiêc mog¹ li-

czyæ gorzowscy kibice wnadchodz¹cych roz-grywkach?

- Przede wszystkimchcemy osi¹gn¹æ stabil-noœæ finansow¹ i ma³ymikroczkami iœæ do przodu.Nie mo¿emy pozwoliæ so-bie na rozrzutnoœæ, któramog³aby zak³óciæ funkcjo-nowanie klubu. Interesujenas ambitny zespó³, któryzapewni widowiskow¹ grê,a swoimi wynikami przy-ci¹gnie kibiców i kolejnychsponsorów. Nadal chcemyte¿ doskonaliæ szkoleniewe wszystkich kategoriachm³odzie¿owych. Gwaran-tujemy, ¿e naszym zawod-niczkom nie zabraknieserca do gry, a kibicebêd¹ œwiadkami cieka-wych spotkañ.

PRZEMYS³AW DYGAS

R. Sondej: Przede wszystkim chcemy osiągnąć stabilność finansową i małymi kroczkami iśćdo przodu

Fot.

Arch

iwum

Naszym zawodniczkom nie zabraknie serca do gryRozmowa z wiceprezesem AZS AJP Gorzów Romanem Sondejem

Piêkny sukces odnios³y na-sze zawodniczki, które okaza³ysiê najlepsze. Gorzowiankimistrzostwa rozpoczê³y od wy-sokiego zwyciêstwa nad UKSTrójk¹ ¯yrardów 84:55, potempokona³y MKS MOS Elektro-tim Œlêzê Wroc³aw 72:55, byna koniec gier grupowych zwy-ciê¿yæ MPKK Soko³ów SA So-ko³ów Podlaski 66:62.

W pó³finale nasze dziewcz-êta zagra³y z PTK Pabianice iwygra³y 65:45. Z kolei w finaleEnea AZS AJP ponowniezmierzy³y siê z UKS Trójk¹¯yrardów i wysoko pokona³yrywalki 87:47, powtarzaj¹csukces sprzed roku. W spotka-niu o trzecie miejsce PTK Pa-bianice pokona³ VBW GTKGdynia 66:57.

Najlepsz¹ zawodniczk¹mistrzostw (MVP) zosta³aWiktoria Kuczyñska z EneiA ZS AJP.

Akademiczki, prowadzoneprzez trenerów Roberta Pie-czyraka i Janusza Kopa-czewskiego, w mistrzo-stwach zagra³y wnastêpuj¹cym sk³adzie: Wik-toria Duchnowska, WiktoriaKeller, Olga Trzeciak, Ale-ksandra Kuczyñska, Wikto-ria Kuczyñska, Joanna Ko-byliñska, Kinga Potraca,Natalia Feliczak, DagmaraGodlewska, AleksandraOmiotek, Patrycja Szcze-ciñska, Weronika Dudek,Julia Jeger i Kinga Dopie-ra³a.

(B)

Gorzowskie koszykarkinajlepsze w krajuW pierwszej po³owie maja w Gorzowie odby³y siê tegoroczne fina³y mistrzostw Polski koszykarekdo 18 lat.

Gorzowskie koszykarki w najmłodszych grupach wiekowychod lat kolekcjonują medale, puchary i inne laury, co jestzasługą znakomicie prowadzonego szkolenia w klubie orazwspółpracujących szkołach

Fot.

Arch

iwum

Page 21: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

- Na pocz¹tku proszêprzyj¹æ gratulacje wzwi¹zku z awansem dotrzeciej ligi.

- Dziêkujê bardzo.- Gdy rozmawialiœmy w

przerwie zimowej to wspo-mina³ Pan, ¿e w rundziewiosennej, zespó³ powi-nien siê zgrywaæ i nabie-raæ pewnoœci siebie ju¿pod k¹tem trzeciej ligi.Awans na kilka kolejekprzed koñcem najwyra-Ÿniej dowodzi, ¿e uda³o siêzrealizowaæ te zamierze-nia?

- Myœlê, ¿e wyniki to po-twierdzaj¹, mamy awans nakilka kolejek przed koñcem,choæ ka¿dy rywal siê na nasspecjalnie mobilizowa³ i by³osporo ciê¿kich spotkañ.- Mówi³ Pan równie¿, ¿e

chcia³by, aby 90% zawod-ników zosta³o nadal wdru¿ynie po awansie. Pod-trzymuje Pan to zdanie?

- Zdecydowanie chcia³bym,aby ch³opcy zostali, ale jas-ne jest tak¿e, ¿e mog¹ mieæró¿ne wiêksze lub mniejszewymagania zwi¹zane z gra-niem na wy¿szym poziomierozgrywek. Z ka¿dym na-szym pi³karzem bêdziemyrozmawiaæ indywidualnie natemat dalszej gry. Zawodni-cy te¿ musz¹ wiedzieæ, ¿ebêdê mia³ wobec nich okre-œlone wymagania. Mówiê tuo wiêkszej iloœci treningów,innych obci¹¿eniach czy na-wet kwestii dalekich wyjaz-dów. Musz¹ siê, wiêc okre-œliæ czy dadz¹ radê po³¹czyæprzyk³adowo pracê zawo-dow¹ z graniem w pi³kê napoziomie trzecioligowym.Przede wszystkim niechcia³bym, abym znowu mu-sia³ budowaæ od podstaw ze-spó³, jak to mia³o miejsce roktemu po naszym awansie do

czwartej ligi. Krótko mówi¹c,muszê wiedzieæ wczeœniejna czym stojê.- Ka¿dy beniaminek stara

siê szukaæ wzmocnieñ. Najakie pozycje bêdzieciewiêc szukaæ nowych za-wodników?

- Priorytetem jest znalezie-nie solidnego œrodkowegoobroñcy oraz gracza ofen-sywnego. Bêdziemy jednakm¹drzejsi, gdy porozmawia-my z zawodnikami i pozna-my ich zdanie na temat swo-jej przysz³oœci.- Sporo bramek zdobywa-

liœcie w koñcowych minu-tach gry, gdy przeciwnicybyli ju¿ bardo zmêczeni.Rozumiem w takim razie,¿e przygotowanie fizyczneto mocna strona Warty?

- Do koñca siê nie zgodzê,bo mog³o to wygl¹daæ lepiej,

ale odpowiednie przygoto-wanie fizyczne to podstawado tego, aby w ogóle myœleæo jakichkolwiek punktach.Trzeba biegaæ i walczyæprzez ca³y mecz, nic nieprzychodzi za darmo. Ma³o¿yczliwi rywale mówili nam, ¿enie trenuje tyle co my, a ja odpo-wiada³em, jak nie trenujecie tograjcie sobie na orlikach czy winnej lidze. Takich argumentównie rozumiem i to nie nasz pro-blem, nie patrzymy na innychtylko na siebie. My robimy swojei trenujemy, aby wygrywaæ.- Ogl¹daj¹c mecze Warty

wypada zauwa¿yæ, ¿e ma-cie dobrze opracowanesta³e fragmenty gry, przyktórych wa¿n¹ rolê odgry-wa³ zw³aszcza wysoki Do-minik Siwiñski?

- Nie tylko Dominik, ale innizawodnicy tak¿e. Faktycznie

mocno nad tym pracowali-œmy i zawsze mamy kilkawariantów rozegrania sta³ychfragmentów gry. Cieszê siê,¿e to, co trenowaliœmy, da³osiê zamieniæ kilka razy nabramki w meczach o punkty.- Wspomina³ pan ponad-

to, przed startem rundywiosennej, ¿e szczególniegrê z kontry nale¿y popra-wiæ. Czy uda³o siê to zrea-lizowaæ w tej rundzie?

- Tu nadal mamy rezerwy,gdy¿ tak naprawdê nie ma-my szybkich skrzyd³owych,którzy byli by do takiej gry zkontry siê nadawali. Takimgraczem z pewnoœci¹ jestDawid Ufir, który dobrze siêprezentowa³. Bêdziemy jed-nak szukaæ jeszcze dodat-kowo gracza ofensywnego,aby ten element gry wzmoc-niæ.

- W dru¿ynie musi wy-stêpowaæ przynajmniejdwóch m³odzie¿owców, aw Warcie czêsto gra³o wpierwszym sk³adzie poczterech i wiêcej. Nie boisiê Pan stawiaæ nam³odych zawodników?

- Nigdy nie mia³em proble-mu z tym, aby siê martwiæ,by w sk³adzie zagrali m³od-zie¿owcy. Mamy kilkum³odych zawodników, którzynam pomagali, zdobywalibramki czy asystowali. Nato-miast wie pan jak to jest zm³odymi pi³karzami, albo za-czn¹ pracê, albo studia w in-nym mieœcie lub bêd¹ chcieliwyjechaæ z kraju. Myœlê, ¿egra w trzeciej lidze dla wieluz nich bêdzie szans¹, bêd¹chcieli j¹ wykorzystaæ i zos-taæ z nami.- Wiadomo ju¿, ¿e nie

bêdziecie mogli zagraæ naswoim stadionie w roz-grywkach trzecioligowych.To z pewnoœci¹ sporeutrudnienie?

- Tak naprawdê nie treno-waliœmy zbyt czêsto na swo-jej p³ycie, która jest przecie¿bardzo ob³o¿ona i w dodatkupozostawia wiele do ¿ycze-nia. Nie by³a wiêc naszym is-totnym atutem i mówimy na-wet w swoim gronie, ¿e na-szym najwiêkszym atutemby³a gra na wyjazdach.- W trakcie przygotowañ

do rundy wiosennej prze-graliœcie wyraŸnie trzy me-cze z trzecioligowcami. Nieobawia siê Pan, ¿e zderze-nie z trzeci¹ lig¹ mo¿e byædla Warty bolesne?

- Absolutnie nie ma mowyo jakimœ strachu przed ze-spo³ami z trzeciej ligi. To sa-mo bêdê powtarza³ swoimzawodnikom. Tamte meczenatomiast traktowa³em wybit-nie sparingowo, przyk³adowo

pora¿ka ze Stilonemnast¹pi³a po tym, jak jeszczenie odbyliœmy ¿adnej prak-tycznie jednostki treningo-wej. By³o równie¿ wielezmian, wiêc do tamtych me-czy nie przyk³ada³bym wiêk-szej wagi. Zdajemy sobie na-tomiast sprawê, ¿e trzecia li-ga to jednak innewymagania, my zamierzamyim sprostaæ i nie bêdziemych³opcem do bicia. (…).- Sporo by³o gratulacji po

awansie?- Trochê by³o i to oczywi-

œcie bardzo mi³e, bo ode-zwa³o siê wielu trenerów iznajomych, którzy gratulo-wali mi tego awansu.- O derbach ze Stilonem,

który miejmy nadziejê siêostatecznie utrzyma wtrzeciej lidze, jeszcze jed-nak nie myœlicie.

- Oczywiœcie, ¿e nie, Wielespekulacji i ha³asu bêdzietu¿ przed samymi derbowy-mi meczami. O tym na raziekompletnie nie myœlimy.- W przerwie zimowej,

gdy rozmawia³em z preze-sem Paku³¹, to wspomina³,¿e Warta pojedzie latem nakrótki obóz. Czy to nadalaktualne?

- Prawdopodobnie wyje-dziemy w lipcu na kilka dni wrodzinne strony prezesa,gdzie s¹ bardzo dobre wa-runki do trenowania, alejeszcze dopinane s¹ szcze-gó³y tego wyjazdu.- Bêdziemy, wiêc œledziæ

ruchy transferowe Wartyoraz same przygotowaniado wystêpów na trzecioli-gowym froncie, a z panemumawiamy siê na d³u¿szarozmowê przed startem li-gi.

- Oczywiœcie jestem dodyspozycji.

PRZEMYS³AW DYGAS

�21Czerwiec 2018 r. SPORT

M. Konefał: Absolutnie nie ma mowy o jakimś strachu przed zespołami z trzeciej ligi

Fot.

Arch

iwum

r e k l a m a

Warta nie będzie w trzeciej lidzechłopcem do biciaRozmowa z Mateuszem Konefa³em, trenerem Warty Gorzów, która na kilka kolejek przed koñcem rozgrywek zapewni³a sobie awans do trzeciej ligi.

Page 22: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�22 Czerwiec 2018 r.SPORT

- Jak wygl¹da sytuacja wgorzowskiej siatkówce?

- W tej chwili dzia³aj¹ dwakluby UKS Set i KS Atak,który prowadzi Jurek Bogu-ta. My, jako UKS Set gramyw lidze m³odzików, kadetów ijuniorów. Rok temu graliœmyjeszcze w trzeciej lidze, aleze wzglêdu na s³aby dostêpdo hali postawiliœmy tylko nagrupy m³odzie¿owe. Za dwalata docelowo chcemy swo-im zawodnikami zagraæ wtrzeciej lidze.- Nie gracie wiêc w trze-

ciej lidze, gdy¿ nie maciegdzie trenowaæ?

- Rok temu graliœmy jesz-cze w trzeciej lidze, aleobecnie nie mamy gdzie æwi-czyæ w tygodniu. Musieliby-œmy przynajmniej trzy razy wtygodniu trenowaæ, aby by³sens graæ na poziomie trze-ciej ligi. Hale w Gorzowie s¹bardzo ob³o¿one. Na Czere-œniowej zaproponowali namtylko jeden wolny termin ogodzinie dwudziestej; tugdzie trenujemy na Puszkinate¿ nie mamy tylu treningówz grupami m³odzie¿owymi,co byœmy chcieli. Wed³ugmnie za du¿o jest klubówpi³karskich, które w okresiejesienno-zimowym trenuj¹ whalach.- Jak wiêc widzisz przy-

sz³oœæ siatkówki w Gorzo-wie?

- Bez wiêkszego wsparciamiasta czy raczej wizji roz-woju siatkówki sami nic nie

wskóramy. Mo¿emy siê jedy-nie bawiæ w pi³kêm³odzie¿ow¹, bo nawet jakplanujemy trzeci¹ ligê, tobêdziemy graæ i tak junio-rami. My dostajemy wspar-cie od miasta, ale to niejest nawet po³owa naszegobud¿etu. Podam przyk³ad,przeprowadzenia meczu w

Gorzowie kosztuje oko³o300-400 z³oty za wynajemhali. W Zielonej Górze na-tomiast uczniowskie klubyp³ac¹ 10% kwoty wynajmuhali. To pokazuje ró¿nicê, aprzecie¿ tu graj¹ samedzieci. W skali miesi¹caczy roku to s¹ znaczne su-my.

- Kluby ze znaczniemniejszego Miêdzyrzeczaczy Sulêcina graj¹ w li-gach centralnych, a Go-rzów z bogatymi tradycja-mi siatkarskimi nie ma na-wet trzeciej ligi. Jak towyt³umaczyæ?

- W Sulêcinie i Miêdzyrze-czu miasto solidnie wspo-

maga kluby siatkarskie. Dotego dochodz¹ lokalne fir-my i z bud¿etem oko³o 250tysiêcy mo¿na graæ. U nasspokojnie moglibyœmy za-graæ za mniejsze œrodki, aleniestety zmuszeni jesteœmyw tej chwili postawiæ napracê u podstaw z m³od-zie¿¹.

- Kto Ci pomaga w treno-waniu m³odzie¿y?

- Jest Pawe³ Kupisz i Mi-cha³ Stêpieñ, którzy byli wprzesz³oœci zawodnikami,gdy Gorzów gra³ w pierwszejlidze jeszcze. Du¿e wsparciemam te¿ od pana HenrykaBabija, który dzia³a³ kiedyœaktywnie w sekcji siatkar-skiej Stilonu.- Z kim rywalizuj¹ grupy

m³odzie¿owe, które prowa-dzisz?

- S¹ to ogólnie mówi¹c roz-grywki na terenie wojewódz-twa, a meczy jest naprawdêsporo. JeŸdzimy, wiêc doGubina, Sulechowa, NowejSoli, Zielonej Góry czy Sul-êcina.- Grasz jeszcze w go-

rzowskiej lidze amato-rów?

- Zdarza siê, ¿e jeszczegram, ale jest tam tylko piêæklubów. Fajnie jest jednakpograæ z kolegami, z którymigra³o siê wczeœniej w Stilo-nie.- Co wiêc bêdzie z siat-

kówk¹ w Gorzowie?- Prowadzimy pracê u pod-

staw, aby siatkówka ca³kowi-cie nie zginê³a. Powtórzê to,co mówi³em ju¿, miasto musisiê zainteresowaæ bardziejsiatkówk¹, bo tak to tylkomo¿na prowadziæ zajêcia zm³odzie¿¹, a ci najzdolniejsis¹ natychmiast wy³awianiprzez mocne oœrodki siatkar-skie.

PRZEMYS³AW DYGAS

Dla siatkówki nie matu miejsca i pieniędzyRozmowa z trenerem UKS Set Krzysztofem Kocikiem

K. Kocik: Bez większego wsparcia miasta czy raczej wizji rozwoju siatkówki sami nic nie wskóramy

Fot.

Arch

iwum

r e k l a m a

● Więcej sportu każdego dnia na stronach www.echogorzowa.pl ●

Page 23: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�23Czerwiec 2018 r. Na SzlaKU

Ich krzy¿ jest w oficjalnymherbie miejscowoœci. I ju¿tylko to sprawia, ¿e warto siêwybraæ do Lubuskiej Per³y.

Z Gorzowa do £agowa dro-ga jest nieprosta i nieko-niecznie dobra. Ale kiedy ju¿siê pokona w¹ziutkiedro¿ynki przez TrzemesznoLubuskie i Wielowieœ, to na-groda jest godna niewygody.Warunek jest jeden. Wy-cieczkê trzeba planowaæ tak,aby przypad³a poza sezo-nem, a w sezonie pozaweekendem.

W malutkiej miejscowoœcizachowa³ siê znakomicie za-mek, którego podwalinypo³o¿yli templariusze, ale pokasacie zakonu i wymordo-waniu tych dzielnych i bit-nych rycerzy z czerwonymikrzy¿ami na bia³ych p³asz-czach w 1300 roku, miej-scowoœæ przesz³a w rêce jo-annitów, te¿ zakonu rycer-skiego, tyle, ¿e maj¹cegosiedzibê na Malcie inosz¹cych czarne p³aszcze

z charakterystycznymibia³ymi krzy¿ami, znaku,który dziœ w £agowie mo¿naznaleŸæ wszêdzie.

£agów, malutka miej-scowoœæ wciœniêta pomiêdzydwa jeziora Trzeœniowskie i£agowskie to centrum waka-

cyjne lubuskiego. Oprócz za-mku zachowa³y siê tu dwiebramy - Brandenburska iPolska. Poza tym mo¿na iwarto siê wspi¹æ na wysokina ponad 30 metrów wiaduktkolejowy. Panorama wyna-grodzi trudy wspinania po

w¹skich i wyszczerbionychschodkach.

Miejscowoœæ mia³a cha-rakter turystyczny ju¿ wczasach przed II wojn¹. Ta-ki te¿ zachowa³a i po jej za-koñczeniu, kiedy miastecz-ko wesz³o w sk³ad domeny

pañstwowej polskiej.Wszêdzie ulokowane s¹punkty gastronomiczne, re-stauracje, lodziarnie.Wszêdzie te¿ mo¿na wy-po¿yczyæ sprzêt p³ywaj¹cy,dlatego w sezonie po obujeziorach p³ywa prawdziwa

flotylla rowerów wodnych ikajaków.

Bez trudu mo¿na te¿ wy-naj¹æ tu kwaterê, choæ w se-zonie ceny s¹ doœæ wysokie.

No i w sezonie zawszemo¿na spotkaæ tu znanetwarze, a to miêdzy innymiza spraw¹ Lubuskiego LataFilmowego, które œci¹ga fa-nów kina offowego, ponie-wa¿ tu pokazuje siê filmy eu-ropejskie, filmy niezale¿nychtwórców. Do sta³ych bywal-ców nale¿y miêdzy innymiwybitna polska re¿yserkaMa³gorzata Szumowska.

I choæ w sezonie jest tu za-wsze du¿o ludzi, to mo¿nauciec od t³umu choæby na spa-cer brzegami obu jezior.£agowskie mo¿na obejœæ za-wsze. Natomiast z Trzeœniow-skim, zwanym inaczej Ciecz,mo¿e byæ problem. Czêœæ je-ziora le¿y na terenie poligonuwêdrzyñskiego, i czasami siêzdarza, ¿e ze wzglêdu na ma-newry droga bywa zamykana.

RENATA OCHWAT

Z wizytą w joannickiejdomenie między jezioramiNa ka¿dym kroku w £agowie mo¿na zobaczyæ œlady po joannitach.

Z wiaduktu kolejowego rozpościera się panorama miasteczkawciśniętego między dwa jeziora

Fot.

Rena

ta O

chwa

t

W Łagowie znakomicie zachował się zamek, którego podwa-liny położyli templariusze

Fot.

Rena

ta O

chwa

t

r e k l a m a

Page 24: Siedem lat CEA - Filharmonii Pejzaż kulturowy Gorzowskiej ... · nie dokonana prezentacja urz¹dzeñ i specjalistycznego sprzêtu. Z kolei 4-5 czerwca 2018 r. (poniedzia³ek, wtorek),

�24 Czerwiec 2018 r.

r e k l a m a