Upload
lyque
View
218
Download
0
Embed Size (px)
Citation preview
W nu mer ze m . in . :
Nu me r 3 9 (7 4 )
1 G r u dn ia 2 015
Dw uty g od ni k P o l on i i P SF s t a nu New M exi c o
Strony 1, 3 i 8
Bój o instytucję liberum veto
Strona 2
Gender
Strony 2 i 3
Opozycja na schodach, czyli czyj
Trybunał, apolityczny !?
Strona 4
Światowy Dzień Młodzieży w
Krakowie zaczyna się polskim
akcentem w stanie New Mexico
Strony 5 i 8
Europa – czas jej nawiedzenia
Strony 6 i 8
Jeszcze nie czas na odpoczynek
Strona 7
Uśmiechnij się...
Ciąg dalszy na stronie 3
wówczas Konstytucję PRL, wprowadzając
wygodne dla siebie zapisy. Między nimi
pojawił się twór o nazwie Trybunał
Konstytucyjny, który miał odegrać swoją
propagandową rolę w uzasadnianiu tak
przepisów samego stanu wojennego, jak i
innych pseudoprawnych postanowień
ówczesnej junty wojskowej Jaruzelskiego i
Kiszczaka.
Oczywiście, ów nowy twór legislacyjny
miał się posiłkować opiniami „wybitnych
konstytucjonalistów”, prawników doby
PRL, którzy mieli być powołani jako jego
sędziowie. Nie trzeba nikogo przekonywać
co do opinii na temat tzw. „niezależności” i
„niezawisłości” ówczesnych sędziów. Nic
więc dziwnego, że w dobie
pookrągłostołowej, trwającej do dzisiaj,
właśnie ten organ uniemożliwił
jakąkolwiek lustrację i dekomunizację
całego aparatu sprawiedliwości. Ta sytuacja
trwa do dzisiaj, a zwykły Kowalski bardzo
nisko ocenia trzecią władzę państwa, jaką
Bój o instytucję liberum veto
Wielki jazgot antypolskiego lewactwa oraz
wrzask na temat rzekomego końca
demokracji itp. bzdety—to w największym
skrócie niemal wszystko, co stanowi treść
przekazu medialnego w Polsce ostatnich
dni. A wszystko przez Prawo i
Sprawiedliwość i Zjednoczoną Prawicę,
które ośmieliły się po wygranych wyborach
rozpocząć generalne porządki w państwie.
Kwik medialny gadzinówek pisanych oraz
audiowizualnych nasilił się niemal do
ultradźwięków, kiedy ruszono „świętą
krowę” okrągłostołowego systemu, jaką
jest Trybunał Konstytucyjny.
Warto przypomnieć parę podstawowych
prawd o tym „kukułczym jaju”
komunistów, przeszwarcowanym do
czasów nam współczesnych. Idea
Trybunału Konstytucyjnego wykluła się w
mrocznych czasach stanu wojennego, a
dokładnie w dniu 26 marca 1982 roku,
kiedy to PZPR-owscy władcy PRL, do
spółki z wiernopoddańczym ZSL
postanowili znowelizować obowiązującą
S t r o n a 2
Nigdy jakoś nie interesował mnie
Trybunał Konstytucyjny, choć zdawałem
sobie sprawę z ważności tej instytucji.
Trochę cynizmu było i jest w tym moim
myśleniu o demokracji, o praworządności,
o zgodności wszystkiego, co się dzieje z
Konstytucją. Jeśli ona istniała – choć też
głowy bym za to nie dał – to w stosunku
do Konstytucji PRL z 1976 r. , gdzie w
paragrafie 6, punkcie 2, czytamy, że
Konstytucja: „nawiązuje do szczytnych
tradycji solidarności z siłami wolności i
postępu, umacnia przyjaźń i współpracę
ze Związkiem Socjalistycznych Republik
Radzieckich i innymi państwami
socjalistycznymi”.
Ponieważ większość mego życia upłynęła
w PRL, nastąpiło stępienie wrażliwości na
takie rożne pojęcia i instytucje, które w
moim przekonaniu muszą funkcjonować i
być, ale co do ich przydatności nie należy
przesadzać. To się odnosi m. in. do
pojęcia demokracja używanego przez tzw.
polityków w zależności od
zapotrzebowania, tzn. albo chcą nim
kogoś uderzyć w głowę, albo zasłonić
jakieś draństwo własnej roboty. Może
jeszcze w innych okazjach, ale mniejsza o
to.
Otóż tak mniej więcej też jawił mi się
Trybunał Konstytucyjny. No, bo myślmy
trzeźwo i po kolei. Czy ludzie doń
powoływani zobowiązani są do
wykazania się czymś w rodzaju
dziewictwa w materii politycznej? Czy w
ogóle coś takiego istnieje? Może i tak, ale
tylko w przypadku, kiedy ktoś ma domek,
powiedzmy, w Bieszczadach, bez radia,
tiwi, gazet itd. Ale i to jest tylko
rozwiązanie czysto teoretyczne. A więc
nie są to dziewice, nie konsystorskie, ale
polityczne, te osoby za żółtym siedzące
kontuarem. Zatem właściwie rada jest
jedna. Niech sobie będą upolitycznieni,
ale trzeba stworzyć równowagę, tak, by
rezultat głosowań nie było z góry
przesądzony. I tak byłoby najlepiej, ale
PO licząc się z utratą władzy szybciutko,
zanim to nastąpiło, dokooptowało sobie
własnych kolesi, tak, by Trybunał był taką
budką hamulcową, jak to dawniej było na
kolei. Lokomotywa ciągnie, a
hamulcowy przykręca gwint i koła się
ślizgają po szynach. Otóż, gdyby tak było,
a jako żywo nie inaczej by bywało,
większość PiSu w sejmie, senacie, rząd
pisowski, nic by to nie dało, bo Trybunał
byłby od tego, by wetować. A jakąś
dziurkę w konstytucji by się znalazło.
Prezydent Duda jednak tych nowych nie
zaprzysiągł. A PiS postuluje nowe wybory
członków Trybunału i, co tu dużo mówić,
nie chce tam tych hamulcowych. I zaraz
jest „giewałt”. I zaraz hasło: demokracja
zagrożona, i zaraz pan Stępień z miną
Rejtana, choć na nogach: to zamach stanu!
Oj, panowie, macie wprawdzie powód, by
żuć, bo w końcu pomysł zawłaszczenia
Trybunału, oczywiście całkowicie
apolitycznego, jakże inaczej? to byłoby
coś, co zamortyzowałoby klęskę wyborczą
i utratę władzy, ale czy zaraz należy
prezydenta i zespół rządzących traktować
jak przedszkolaków, nie chcę powiedzieć,
jak durni, bo do tego byście się
„peowiacy” XXI wieku nie posunęli. Ale
mimo wszystko, przykro, żeście się tylko
na taki kawał zdobyli. To tak, jak gdyby
ktoś usiadł z dobrą kartą, mając za plecami
lustro.
Będzie trochę przepychanek o ten
Trybunał. Jest w tym też coś dobrego, bo
n. p. taki Petru, mający mały podjeździk w
sejmie już przegalopował sobie przed
frontem PO i, jak się mówi w biznesie, a
on jest biznesmen, czeka na propozycje.
Póki co, PO preferuje przewietrzanie się,
co prawda na schodach, ale latem chyba
będą spacerować po Wiejskiej. Ja na ten
przykład na ich miejscu, waliłby do
Łazienek. Ale oczywiście nie teraz, skoro
już temperatury minusowe. To jest dobry
sposób na opozycję. Zablokować schody,
albo jeszcze dowcipniej, pewne ubikacje.
Oj, mieliby ci reformatorzy, musieliby
iść… właśnie dokąd? Na mieście policja,
nie wolno... Zarośla dopiero w
Łazienkach. Och, doloż ty…
Są więc sposoby i sposobiki, żeby
uprawiać opozycję, tak by wszyscy
widzieli, niekoniecznie słyszeli, gdyż jej
retoryka będzie raczej monotonna.
Nieważne, jak oni tam będą
opozycjonować (nowe słowo), ale co
Polska z tego mieć będzie? Chociaż może
Opozycja na schodach,
czyli czyj Trybunał, apolityczny !?
Dokończenie na stronie 3
Gender Przemek tak zawsze żwawy
Do szkoły pójść nie chce
Bo niby, tak dla zabawy
Ma dziś wystąpić w kiecce
Ma być równy, Jasi, Zosi
Czyli udawać dziewczynę
A każda na sobie ma nosić,
Co zwykle zdobi chłopczynę.
Pyta więc Przemek mamę
Co znaczy ta maskarada?
Czemu udawać ma damę,
A ona z kolei dziada?
Mama wyjaśnić nie umie
Kleci mu jakąś legendę,
Że tak jak ona rozumie,
Chodzi po prostu o gender.
Co to takiego, nie wie
Może jakaś choroba
Może inne badziewie,
Które się komuś podoba.
I niech tak, synku zostanie
Niech sobie żenderyzują,
Bo są na świecie dranie,
co na gorszych niż są, pozują.
Ty bądź zawsze sobą,
Cudaków omijaj kołem
Ty bądź ludzką osobą,
A cudak będzie matołem.
Taka to jest nauka, gender zwana
Szkodliwa, a co więcej, zwariowana.
S t r o n a 3
nawet coś, ale takiego, co nas uderzy z
wszystkich stron. Bo to, że ta nowa
opozycja nie będzie konstruktywna, to
pewnik. Targowica też nie była, chociaż
może trochę, bo ocaliła majątki
magnatów. Warcholska szlachta też nie
była. A więc to nie pierwszyzna. Mała
pociecha, ale zawsze jakaś. Tak, jak
rzeczywistość jest byle jaka.
Zygmunt Zieliński.
jest władza sądownicza. „Kukułcze jajo”
komunizmu do dzisiaj zatruwa polityczną
atmosferę w Polsce. Myślę, że na miejscu
byłoby tutaj stworzenie opracowania w
stylu głośnej książki „Resortowe dzieci”,
poswięconej właśnie przedstawicielom
władzy prawodawczej, a więc sędziom,
prokuratorom i palestrom adwokackim.
Ostatecznie Trybunał Konstytucyjny został
powołany w dniu 29 kwietnia 1985 roku, a
więc po trzech latach ostrych sporów w
łonie wierchuszki PZPR-owskiej. Nie miał
on wówczas wielkich, rzeczywistych
uprawnień i dopiero po „okrągłym meblu”,
a zwłaszcza po wynikach wyborów
agenturalne władze zaczęły umacniać
zakres jego możliwości tak, by z czasem
stał się trzecią izbą Parlamentu z
uprawnieniami cenzora najwyższej władzy
w Państwie Polskim czyli władzy
ustawodawczej w postaci izb: Sejmu i
Senatu RP.
Istnienie Trybunału Konstytucyjnego jest
wtrętem obcym, nieznanym w historii
zarówno Pierwszej jak i Drugiej
Rzeczypospolitej. W czasach
Rzeczypospolitej szlacheckiej narzucono
nam tzw. prawa kardynalne, ograniczające
suwerenność Państwa Polskiego. Wśród
tychże praw było tzw. prawo liberum veto
czyli zrywania sejmu przez jednego nawet
posła. Było to najważniejsze prawo w imię
tzw. demokracji, forsowanej przez
Moskwę. Dość dodać, że właśnie owe
prawa kardynalne z liberum veto na czele
zostały wręcz wmuszone w praktykę
polskiego parlamentu podczas ustaw
przeforsowanych w latach 1767–1768 w
Warszawie na sejmie, zwanym
"Repninowskim" (od Piotra Repnina,
Ambasadora Moskwy w Warszawie).
Istnienie Trybunału Konstytucyjnego w
Polsce jest niczym innym jak
zinstytucjonalizowaną formą liberum veto,
która to instytucja ma zapewniać
hamowanie wszelkich reform Państwa
polskiego oraz stać na straży tzw.
demokracji w rozumieniu obcych nam sił.
Nie jest żadną tajemnicą, że wybijanie się
Polski na niepodległość było, jest i będzie
zaciekle atakowane przez wrogów Polski.
Stąd jazgot i ujadanie środowisk
kosmopolitycznych o tzw. „końcu
demokracji” w momencie, w którym rządy
w Polsce z mandatu Narodu objęły
ugrupowania patriotyczne. Nie inaczej
było w XVIII wieku, kiedy właśnie obrona
liberum veto stała się najważniejsza dla
wrogów Polski pod identycznym szyldem
„obrony demokracji”.
Liberum veto wraz z pozostałymi prawami
kardynalnymi zostały zlikwidowane przez
Konstytucję 3-go Maja, która do dzisiaj
jest przykładem rzeczywistej naprawy
Rzeczypospolitej. Wtręt pod nazwą
Trybunał Konstytucyjny jako instytucji
cenzury Parlamentu Polskiego jest w
prostej linii kontynuacją najgorszych
wzorców doby upadku Rzeczypospolitej.
Dodajmy, że wzorców, podtrzymywanych
przez wrogów Polski.
Rządy PO-ZSL(PSL), przeczuwając
oczywisty upadek wyborczy postanowiły
umocnić instytucję cenzury Parlamentu
tak, aby uniemożliwić wszelkie próby
naprawy Państwa Polskiego przez
Zjednoczoną Prawicę oraz Prawo i
Sprawiedliwość. Łamiąc w sposób
oczywisty prawo i Konstytucję, powołani
przez nich uprzednio sędziowie byli
autorami nowej nowelizacji Trybunału
Konstytucyjnego w czerwcu 2015 roku,
zaś tuż przed głosowaniem w sprawie
stwierdzenia niezgodności z Konstytucją
wyboru nowych sędziów TK
interweniował sam Prezes TK sędzia
Andrzej Rzepliński, podpowiadając na sali
sejmowej posłom PO, ZSL oraz
Nowoczesnej (banksterskiego nowotworu
PO) sposób zarówno argumentacji jak i
samego głosowania. To rzecz wręcz
haniebna, która ukazała realne
zaangażowanie się rzekomo niezawisłych
sędziów Trybunału po stronie jednej,
antynarodowej opcji politycznej.
Opozycja na
schodach,
czyli czyj Trybunał,
apolityczny !? (dokończenie)
Oczywiście, wrzask i jazgot na temat
rzekomego „końca demokracji”
podniosły antypolskie ośrodki medialne
w postaci „Gadzinówki Wybiórczej”,
„Lisweeka”, „Polityki” oraz TVN
różnych odsłon i innych.
Rządzący Polską przez ostatnie 8 lat spod
znaku PO-ZSL(PSL) powołali już „do
przodu” sędziów Trybunału
Konstytucyjnego, których kadencja
kończy się dopiero w grudniu. Złamanie
wszelkich norm prawnych łącznie z
Konstytucją, jest ewidentne i z pewnością
może być porównane do boju o instytucję
liberum veto wobec naprawy
Rzeczypospolitej.
Trudno jest wchodzić w dyskusje, które
zostały rozpętane przez media z udziałem
tychże sędziów oraz ich „resortowych
potomków”. Przypominają one raczej
jazgot tzw. „autorytetów”
postkomunistycznych.
Najbardziej prostą i logiczną drogą, która
pozwoliłaby na zakończenie tego
Bój o instytucję liberum veto (ciąg dalszy ze strony 1)
Dokończenie na stronie 8
S t r o n a 4
Woytavicha, który ma przejąć także
opiekę nad grupami z mniejszych parafii
Archidiecezji Santa Fe.
Podróż do Polski, zorganizowanie
noclegów oraz aprowizacji to niemałe
wyzwanie. Dodatkowo, we wspomnianej
grupie z parafii Świętego Tomasza z
Akwinu jest kilka osób, dla których
pokrycie niemałych przecież kosztów nie
byłoby możliwe bez dodatkowego
wsparcia. Stąd narodził się pomysł
pomocy takim osobom, a są nim
organizowane przy kościele parafialnym
tzw. „Polskie Obiady”, z których dochód
przeznaczony jest własnie na
ufundowanie części lub całości kosztów
podróży dla niektórych uczestników
pielgrzymki do Krakowa.
Pierwszy taki „Polski Obiad” odbył się w
Sali Pat d’Arco przy kościele parafialnym
w dniu 22 października. Do akcji
włączyła się również Polonia Semper
Fidelis stanu New Mexico, zaś polskie
posiłki przygotowała polska restauracja
Red Rock Deli z Albuquerque.
Smakowite polskie dania sprawiły, że
ponad 270 osób postanowiło wziąć udział
w charytatywnym posiłku. Dodatkowymi
atrakcjami była możność zakupu polskich
słodyczy czy soków owocowych z
zakładu przetwórczego w Tymbarku, a
także plakatów z fotografiami Krakowa
oraz innych materiałów o tematyce
polskiej.
Podczas krótkiej rozmowy-wywiadu,
przeprowadzonego dla naszego
dwutygodnika przez Koordynatora
Polonia Semper Fidelis Stanisława
Matejczuka ks. Bill Woytavich
potwierdził swój udział jako opiekun
duchowy grup parafialnych młodzieży na
Światowy Dzień Młodzieży w Krakowie,
do której to roli został zobowiązany przez
Arcybiskupa Stana Fe. Jednocześnie
stwierdził, że charytatywne imprezy na
potrzeby wsparcia finansowego dzieci z
mniej zamożnych rodzin w parafii beda
się odbywały jeszcze kilkukrotnie. Jedną z
konkluzji rozmowy było zorganizowanie
polskiej wigilii w Domu Polskim w
Albuquerque—The Inn at Paradise u
Państwa Niemczaków w sobotę 19
grudnia, połączone z mszą świętą. Polska
Wigilia będzie organizowana przez
Polonia Semper Fidelis oraz Klub Gazety
Polskiej stanu New Mexico. Bliższe
informacje podamy w następnym numerze
naszego dwutygodnika.
Chociaż do Światowych Dni Młodzieży w
Krakowie zostało jeszcze około 8
miesięcy, przygotowania do nich w stanie
New Mexico ruszyły pełną parą. Młodzi
pielgrzymi oraz ich rodziny poznają już
Polskę. Dla większości z nich będzie to
pierwsze realne spotkanie z naszą
Ojczyzną, jej przeszłością i
teraźniejszością. A wszystko na bazie
tradycji i wartości katolickich. Mamy
nadzieję, że powrócą z Krakowa
ubogaceni wspaniałymi wrażeniami.
Światowy Dzień Młodzieży w Krakowie zaczyna się
polskim akcentem w stanie New Mexico
Światowe Dni Młodzieży odbędą się w
Krakowie w dniach 25-31 lipca 2016, a
zatem za 8 miesięcy. Ale już dzisiaj na
całym świecie trwają gorączkowe
przygotowania do tego wielkiego,
młodzieżowego festynu wiary.
Przygotowują się zarówno organizatorzy
w Polsce, jak i tysiące młodych ludzi na
całym swiecie.
Nie inaczej jest w stanie New Mexico, z
którego ma wyruszyć kilka grup
młodzieżowych z kilkunastu parafii. Z
największej, pod wezwaniem Świętego
Tomasza z Akwinu w Rio Rancho
wyrusza 14-to osobowa grupa pod
duchowym przewodnictwem ks. Billa
Organizator pielgrzymki do Krakowa na
Światowe Dni Młodzieży ksiądz Bill
Woytavich oraz Koordynator Polonia
Semper Fidelis Stanisław Matejczuk przy
stoisku z napojami i materiałami na
temat Polski (fot. własna PSF)
Na stanowisku wydawania posiłków
niestrudzone Natalia i Iwona (fot. własna
PSF)
S t r o n a 5
Masakra w Paryżu, to tylko jedna z odsłon
trwającej wojny. Kogo z kim? Najprościej
jest powiedzieć, że walczą wyznawcy
Mahometa z resztą świata, czyli z
niewiernymi. Terroryści, rzekomo stający
w obronie swej wiary, jako protest
przeciwko działaniom niewiernych,
atakują wybiórczo, tzn. jako odwet za
obrazę islamu (n. p. Proroka, Koranu),
jako atak mający na celu zaprowadzenie
stabilizacji i bezpieczeństwa tam, gdzie
wojownicy islamu chcieliby mieć wolną
rękę – taka jest idea państwa islamskiego.
Mętlik robi się w głowie, kiedy człowiek
usiłuje zrozumieć jak to jest możliwe,
żeby dla osiągnięcia jakiegoś celu zabijać
przypadkowo napotkanych ludzi.
Owszem, bywa tak w przypadku działania
gangu, mafii, systemu totalitarnego. We
wszystkich tych przypadkach spotyka się
to ze zdecydowanym potępieniem
społecznym. Ale jeśli taki proceder
uprawia grupa osób mieniących się
„państwem islamskim”, to znaczy, iż
jesteśmy w totalnej zapaści moralnej i
kulturowej. Tak, właśnie kulturowej, gdyż
wystarczy tu zastosowanie norm
rozumnego postępowania bez
odwoływania się do moralności, żeby
odrzucić takie zjawisko jak terroryzm –
podstawowy sposób walki owych
islamistów.
Rzecz jasna, że motyw religijny odpada
tu, podobnie, jak nigdy nie był
rzeczywistą inspiracją walki w Irlandii,
Kraju Basków, czy w podobnych
miejscach. To jest zawsze tylko pretekst
mający uspokoić sumienia tych, którzy nie
byliby skłonni, ot tak, dla postraszenia,
czy wymuszenia zabijać bliźnich.
Tak więc zostawmy na boku kondycję
tych wszystkich ideologią
zmotywowanych morderców. Zresztą
muzułmanie – czy stanowią oni monolit
religijny i społeczny? – wielokrotnie
odcinają się od tak pojętej teokracji, jak to
widzą apostołowie z kałasznikowem w
ręku. Pozostańmy, żeby tak nie bez
pewnych zastrzeżeń powiedzieć – przy
ofiarach. Dodajmy, w tym przypadku
rzeczywiście całkowicie niewinnych,
przeważnie wybieranych na chybił, trafił.
Ci dzielni „islamiści” nie podejdą do silnie
strzeżonego decydenta, który może mieć na
koncie jakieś wobec nich popełnione
przewinienia. To wymagałoby odwagi, a tej
wymaga się tylko od młodziaków, których
obwiesza się kilogramami trotylu i wysyła
na „męczeńską” śmierć dla Allacha. Bin
Laden siedział dobrze obwarowany, choć i
on trafił na lepszych, ale to on dyrygował i
potrząsał karabinem przed kamerą. To
każdy potrafi. Tak więc, za tymi aktami
samospalenia i mordu kryje się tchórzostwo
mocodawców. I to jest naprawdę tragiczne.
To kosztuje życie młodych otumanionych
ludzi i innych Bogu ducha winnych, ofiar
ich „męczeństwa”.
Druga strona medalu, to ta całkowicie
spowita w milczenie i zakryta przed
oczyma. Ale ona jest tu najważniejsza i
zarazem całkowicie anonimowa. Ale jest
faktycznym motorem działania. Często
przysłowiowy złodziej krzyczy: łap
złodzieja. To ci, którzy rozdzierają szaty w
przerażeniu wobec barbarzyństwa
terrorystów, a powinni zapytać samych
siebie i swoich kompanów, kto ich
wyszkolił, uzbroił i dalej zbroi, wszak
dysponują najnowocześniejszą bronią, a jej
nie produkują. Kto ich finansuje? Kto kryje
ich interesy i zapewnia zyski z nich
płynące? To, co zwykło się nazywać
państwem islamskim nie bierze się z
powietrza i nie żyje powietrzem. Islamiści
już wyrysowali mapę terenów, które chcą
opanować w najbliższym czasie. Nie ma
tam jeszcze Europy z wyjątkiem znacznej
części Bałkanów i Półwyspu Pirenejskiego,
ale te białe połaci na mapie Europy, Azji i
Afryki, to tereny będące w trakcie
penetracji. Wiadomo, że każda inwazja –
tak zawsze było w historii świata –
poprzedzana jest rozpoznaniem terenu,
nasyceniem go swoistą forpocztą. To się
nazywa piątą kolumną, czy inaczej;
nieważne. Istotne jest to, iż teren jest
przygotowany także od wewnątrz. Proces
ten w Europie trwa, umożliwiła go
niegdyś kolonizacja, pęd do bogacenia się
kosztem taniej siły roboczej, a w ostatnich
czasach doktryna zmierzająca do
zatracenia przez Europę swej tożsamości,
wyparcie się chrześcijaństwa, jako jeden z
ważnych symptomów tego zjawiska i
głoszona wszem i wobec
multikulturowość. Właściwie nie wiadomo
dobrze co to znaczy. Jedno jest pewne –
otwiera to drzwi do przemodelowania
kulturowego. W efekcie to, co jeszcze
nazywamy kulturą europejską musi ulec o
wiele bardziej witalnej kulturze ludów,
które pod nazwą uchodźców,
gastarbeiterów czy po prostu imigrantów
zalewają Europę. Nie trzeba dowodzić
istnienia takiej prognozy, gdyż proces ten
dokonuje się w niemalże finalnej już
postaci na naszych oczach. Europejczycy,
a przynajmniej lobby decydujące o
kształcie Europy, chowają się za
parawanem haseł, które nabierają
znaczenia w zależności od koniunktury.
Tak jest z hasłem pod nazwą „prawa
człowieka”, „wolność osoby ludzkiej” –
dodać by trzeba pod warunkiem, że jest
ona posłuszna nihilistycznym i
globalistycznym zasadom za nic mającym
sumienie ludzkie i prawo wymykające się
prawodawstwu pozytywnemu, a
wynikające z istoty natury ludzkiej lub
fundamentalnych zasad porządku
ustanowionego przez Stwórcę. Do takich
haseł, wytrychów pozwalających dobrać
się do świadomości człowieka, należą też
takie pojęcia, jak właśnie multikulturowść,
ksenofobia, różnego rodzaju –izmy,
słowem hasła łatwo wpadające w ucho,
nie wymagające wysiłku umysłowego,
potrzebnego dla ich weryfikacji.
Operujący pustymi hasłami
pozwalającymi na dowolne
manipulowanie osobą ludzką wierzą, że
nie ma Boga, zatem przejmują niejako
Jego atrybuty. Trzeba jednak pamiętać, że
Dokończenie na stronie 8
Europa – czas jej nawiedzenia
S t r o n a 6
Prezydent jak i rząd oraz parlamentarzyści
PiS wiedzą jak to zrobić, ale muszą mieć
pewność, że stoimy w sprawach słusznych
murem i gotowi jesteśmy wesprzeć.
Najważniejszą sprawą dla powodzenia
odsunięcia od koryta właścicieli Polski
jest zapobieżenie paraliżu państwa za
pomocą Trybunału Konstytucyjnego.
Ci, którzy interesują się polityką, wiedzą,
że działanie PO/PSL przy współudziale
prezesa TK sędziego Rzeplińskiego
doprowadziły do prawnego pata. Tu
możemy liczyć jedynie na mądrość
Prezydenta i drużyny PiS. To walka na
śmierć i życie.
Trybunał Konstytucyjny, jak skwitował
gorzko Janusz Wojciechowski, „jest
polityczną, trzecią izbą parlamentu.
Trzecią i najważniejszą izbą,
od której decyzji politycznych
nie ma odwołania. Trzecia izba, odmiennie
niż Sejm i Senat, zdominowana jest przez
delegatów PO. Nawet jeśli obecny Sejm
wybierze 5 nowych delegatów
rekomendowanych przez Prawo
i Sprawiedliwość, PO zachowa w trzeciej
izbie większość i będzie kontrolowała cały
proces ustawodawczy. PO będzie skarżyć
ustawy do trzeciej izby, która większością
głosów będzie je uchylać i blokować
w ten sposób proces reform.”
Powinniśmy zrobić wszystko, by do ludzi
ta informacja dotarła, również do tych,
którzy nie mają ochoty na spektakle w
wykonaniu dziennikarskich cyngli pokroju
Lewickiej i wolą film od polityki.
Jestem pewna, że w sytuacji kryzysowej
Prezydent odwoła się do Polaków. Może to
być apel skuteczny tylko pod jednym
warunkiem, że jak w czasie wyborów
informacje o działaniach Prezydenta i
rządu będą docierać z pominięciem
mediów mainstreamowych zanim te
zostaną zreformowane i odzyskane dla
rzetelnej informacji.
Ogromne zadanie stoi przed lokalnymi
strukturami PiS. Nie kombinujecie, jakby tu
gdzieś się załapać, bo walka idzie nie o
wasze stołki tylko o Polskę.
Prezydent i rząd powinien mieć teraz
wsparcie w europosłach PiS i Polonii.
Wiem, że takie jest, ale potrzebne jest
nagłaśnianie tego, co dzieje się w Polsce i
różne formy nacisku.
Cała para w ruch, nie może być tak, że
kilku cwaniaków znowu narzuca
narracje, przekazy dnia, a my jak te
barany kupujemy je już o świcie przy
pierwszym przeglądzie informacji.
Problemów na wagę naszego
bezpieczeństwa jest wiele i naród musi o
tym wiedzieć, by zacząć myśleć, a nie
uciekać w prywatność z naiwnym
wyobrażeniem, że wraz z przyciskiem
pilota wszystkie problemy zostaną
rozwiązane.
Jedną z takich niecierpiących zwłoki
spraw jest nasze bezpieczeństwo nie
tylko naszych granic, ale nas samych w
miejscach zamieszkania, szkołach,
urzędach sklepach itd. Żyć musimy
normalnie, choć widać, jak bardzo
zapętlony Putin prze do wojny
wykorzystując sytuację międzynarodową,
jak bardzo tragiczny los zgotował sobie
Zachód swoją naiwną lewacką
poprawnością polityczną.
Nikomu jednak nie przychodzi do głowy,
że pod osłoną lęku przed zamachami
terrorystycznymi „obrońcy demokracji”
wynajmą „Cybów”, by nas zastraszyć i to
różnymi sposobami?
A ja coraz bardziej jestem przekonana, że
małymi kroczkami przygotowują się do
tego. Jedną próbkę już mieliśmy w
wykonaniu nowoczesnego Petru we
Wrocławiu.
Pora wrócić do szeroko zakrojonej akcji
informowania, kim jest Petru i dyrektor
Jeszcze nie czas na odpoczynek
Trwa festiwal głupoli, niestety również
za przyczyną tych, którzy nie mogą
powstrzymać się od krytyki głupoty,
niepomni, że z głupim lepiej zgubić niż
znaleźć. Bankrutująca i zamykająca
lokalne oddziały Gazeta Wyborcza razem
z masońskim zboczeńcem, nie wiedzieć
czemu tytułowanym profesorem, z żoną
ministra, na szczęście, byłego, chorą z
żądzy zemsty w ramach
starotestamentowego „ząb za ząb, oko za
oko” oraz stęskniona za porządkiem Kim
Ir Sena dziennikarska 'Wanda
Wasilewska”, zakładają jakieś tam
śmieszne konto, a w mediach trwa
pompowanie żałosnego kwiczenia świń
odganianych od koryta.
Świnia jak to świnia żre bez opamiętania
i zanim legnie w słomie, sporo jeszcze
nabrudzi.
Nie byłoby w tym nic groźnego, gdyby
nie to, że szum medialny podsycają
oburzeni dziennikarze, publicyści i
blogerzy. I tym sposobem rozwścieczeni
bombardowaniem propagandą widzowie
i słuchacze zamykają się na ważne
wiadomości wyłączając telewizor czy
radio.
A szkoda, bo powinniśmy wiedzieć, co
naprawdę dzieje się w polityce krajowej i
międzynarodowej, i w razie czego
wesprzeć rząd w działaniach. O potrzebie
takiego wsparcia mówił w czasie
kampanii Jarosław Kaczyński.
Tymczasem zadowoleni z wyników
wyborów zaczynamy zachowywać się jak
w 1989 czy w 2005; zabieramy
przysłowiowe zabawki i zamykamy się
we własnych problemach, poganiając od
czasu do czasu rząd i Prezydenta.
Oczekujemy, że natychmiast znikną
złodzieje, mafiozi, skorumpowani
sędziowie i prezesi spółek, bo przecież
PiS wygrał wybory.
Hola, nie tak szybko. Nie ten wygrywa,
kto ma rację, ale ten, kto wie, jak
prowadzić grę. Nie wątpię, że zarówno Dokończenie na stronie 8
S t r o n a 7
Kiedyś Holender marzył, żeby jego syn
ożenił się z Holenderką.
Później marzył już, żeby jego syn ożenił
się z białą kobietą.
Teraz marzy, by jego syn ożenił się z
kobietą.
***
Kiedy palę na balkonie nigdy nie
wyrzucam niedopałków. Boję się, że pet -
niesiony wiatrem - wpadnie do jakiegoś
mieszkania, spowoduje pożar, wybuchną
butle z gazem i zginie mnóstwo ludzi.
Policja zacznie śledztwo i dojdzie, że to
moja wina. Skażą mnie na długoletnie
więzienie. Pokaże mnie telewizja i mama
się wtedy dowie, że palę.
***
Paradoks menela:
Gdy menel jedzie tramwajem, to tramwaj
jedzie menelem.
***
Jasiu pisze wypracowanie. W pewnym
momencie zwraca się do ojca:
- Tato, czy mógłbyś mi podpowiedzieć
jakieś zdanie o katastrofie?
- W domu nie ma ani kropli wódki.
***
Św. Mikołaj przyjechał do Etiopii i
rozmawia z dziećmi:
- Dzieci, a czemu wy takie chude
jesteście?
- Bo nie jadłyśmy od miesiąca!
- Co! Jak nie jadłyście, to nie będzie
prezentów!
***
- Tato, czy nauczyciele dostają pensje?
- Oczywiście.
- To niesprawiedliwe. Więc dlaczego my -
uczniowie, zawsze musimy odwalać za
nich całą robotę?
***
Miesiąc miodowy kończy się z chwilą,
gdy pies przynosi mężowi ranne pantofle,
a żona zaczyna warczeć.
***
W 2100 roku leżą nad brzegiem rzeki trzy
krokodyle.
- Kiedyś byliśmy zielonego koloru -
wspomina pierwszy.
- I umieliśmy pływać - dorzuca drugi.
- Starczy - otrząsnął się ze wspomnień
trzeci. Lecimy zbierać miód.
***
Rozmawiają dwaj koledzy:
- Mój pies, jak wraca ze spaceru, to
naciska nosem o dzwonek, żeby mu
otworzyć drzwi - tak go wyszkoliłem.
- Mój nie musi, ma swoje klucze.
***
Lecą dwie jaskółki nad miastem. Jedna
mówi:
- Wiesz co, chyba będzie padać.
- Skąd wiesz?
- Bo się ludzie na nas gapią.
***
Blondynka do męża:
- Kochanie! Jakiś złodziej właśnie ukradł
nam samochód!
Mąż na to:
- Zapamiętałaś jego twarz?!
- Nie, ale spisałam numer rejestracyjny!
***
- Przepraszam, wysoki sądzie, ale ze stresu
pocę się jak murzyn na polu bawełny.
- Nic nie szkodzi, mam powtórzyć pytanie?
- Tak
- Czy przyznaje się Pan do rasistowskiego
zachowania w pracy?
- Ależ wysoki sądzie! Ze mnie taki rasista
jak z czarnego pożytek!
***
- Saro, ten chłopak ma przecież zeza, jest
kulawy i łysy. Nie wychodź za niego!
- A mnie przystojniak niepotrzebny!
- Nie o to chodzi. Zlituj się nad nim, on już
swoje od życia oberwał!
***
W gimnazjalnym sklepiku szkolnym.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry dziewczynko.
- Proszę chipsy.
- Chipsy w szkole są zabronione
- To może pączka z lukrem?
- Niestety nie mogę sprzedać ci pączka z
lukrem bo jest niezdrowy, bez lukru z resztą
też.
- Kanapkę?
- Ministerstwo zastanawia się czy to masło
jest niezdrowe, czy margaryna, dlatego
kanapek nie ma.
- A może sałatka?
- Z kapusty?
- Może być.
- A z jakiej kapusty?
- Hmmm. Z czerwonej?
- Nie ma. Badają na okoliczność
pestycydów. Z zielonej też nie ma, a
pekińska jest zabroniona z powodów
ideologicznych.
- To co jest?
- Pigułki wczesnoporonne, W promocji.
Dać paczkę?
***
- Tato, co to za czapkę masz na głowie?
- To kefija, mój synu. To chroni nas przed
nieznośnym słońcem na pustyni.
- Tato, co to za dziwne ubranie?
- To djellaba. To chroni nas przed gorącym
wiatrem pustyni.
- Tato, co to za okropne szmaty masz na
nogach?
- One chronią nas przed rozpalonym
piaskiem pustyni.
- Tato, a po co nam to wszystko we
Frankfurcie nad Menem?
***
Rok 2018, Niemcy. Policja zatrzymuje
faceta, sprawdzają dokumenty, jeden
gliniarz mówi do drugiego:
- Popatrz Ahmed, jakie dziwne nazwisko:
Müller.
Uśmiechnij się...
S t r o n a 8
Wszelkie listy prosimy kierować na adres
redakcji: [email protected] Printed and Copyrighted by Polonia Semper Fidelis
Teatru Polskiego, czym jest Nowoczesna,
kto ją zorganizował i kto finansuje.
Prowokacji będzie więcej i będą
wynajmowani krzykacze lżący policję, i
będą ośmieszani w mediach protestujący.
Byleby tylko pokazać, że znowu PiS się
awanturuje.
Pamiętajmy, że Bury wyszedł z więzienia
mimo zarzucanych mu czynów
korupcyjnych i pamiętajmy, że on i jemu
podobni wciąż są na wolności, a sam Bury
jest nadal członkiem Krajowej Rady
Sądownictwa. Sami przecież mówiliśmy,
że władzy dobrowolnie nie oddadzą.
Nie są jednak demiurgami i przegrywają,
gdy jesteśmy zjednoczeni.
Jeszcze nie czas na odpoczynek, jeszcze
toczy się brudna wojna z legalnie wybraną
władzą i to od nas w dużej mierze zależy
czy kolejny raz dostaną łupnia i zaczną się
wreszcie pakować.
Wygrał Orbán, wygramy i my. Trzeba
tylko włączyć rozum i ignorować
wynajętych głupoli. Ci będą zawsze, ale
czy musimy traktować ich poważnie?
Wystarczy jak przypilnujemy, by nam
krzywdy nie zrobili.
Katarzyna (KMN)
inwazja na Europę odbywa się w imię walki
o panowanie Boga. Nieważne jak jest On
pojmowany, ale przy całym barbarzyństwie
tej misji, jej motywacja zawiera więcej
ludzkiej treści, aniżeli tępy ateizm
europejski, który w dodatku podcina gałąź,
na której ci Europejczycy siedzą. Natura
horret vacuum, a Europa dziś jest pusta,
stąd mała szansa, by się obroniła. Jedna z
naszych sawantek po tragedii paryskiej
powiedziała publicznie, bo jest to na
Internecie, że Paryż nie potrzebuje modłów.
To, że jednak tam się modlono i nadal ta
modlitwa trwa, nieważne u jak wielu,
świadczy najlepiej, jak głupim potrafi być
człowiek, mający ambicję bycia rozumnym.
Otóż taka głupota dziś rządzi znaczną
częścią świata. Dlatego nie ma tam
przyszłości.
W Ewangelii św. Łukasza w rozdziale 17
wiersze: 2, 26-30 czytamy:
"Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia;
lecz biada temu, przez którego
przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby
kamień młyński zawieszono mu u szyi i
wrzucono go w morze, niż żeby miał być
powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie! Jak działo się za dni
Noego, tak będzie również za dni Syna
Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż
wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do
arki; nagle przyszedł potop i wygubił
wszystkich. Podobnie jak działo się za
czasów Lota: jedli i pili, kupowali i
sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w
dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł
z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił
wszystkich; tak samo będzie w dniu,
kiedy Syn Człowieczy się objawi”.
Ludzie dziś boją się asteroidów, jakiejś
katastrofy kosmicznej, niekiedy obawy
te graniczą wprost z jakimś
guślarstwem. W to są gotowi uwierzyć,
ale bez wahania odrzucają Ewangelię, a
nawet więcej, za nic mają doświadczenie
historyczne i ślady Boga zawarte w
naturze. Za to słychać biadania, że tu
czy tam, gdzie ludzie domagają się
poszanowania dla ich sumienia, może
powstać „państwo wyznaniowe”. Są to
obawy, że może dojść do tego, iż ludzie
uznają Dekalog. Paradoksem jest to, że
ci ogarnięci takimi obawami, świadomie
czy bezwiednie przygotowują grunt pod
teokrację, której zaprowadzenie otwarcie
głoszą islamiści. Popadając w takie
paradoksy, Europa utraciła nie tylko
swoje korzenie, ale także swą
tożsamość, a co ważniejsze,
racjonalność, jaką zwykła się szczycić.
Już sama nie wie czym jest. Jeszcze
pozostał pełen trzos i pełna micha. Nie
dla wszystkich i na jak długo, bo i to w
końcu zabiorą?
Zygmunt Zieliński
Jeszcze nie czas na
odpoczynek (dokończenie)
Europa – czas jej nawiedzenia (dokończenie)
ujadania byłoby po prostu... zniesienie
Trybunału Konstytucyjnego, a tym samym
przywrócenie polskiej tradycji
parlamentarnej dwóch izb z
prerogatywami odniesienia do litery
Konstytucji dla Prezydenta RP. Nie jest to
możliwe bez zmiany samej Konstytucji
RP. Jednakże to nowe wyzwanie staje się
palącym problemem dla polskiego
Parlamentu i Prezydenta. Wszystkie inne
środki, obojetnie jak zostaną zastosowane,
bedą tylko tymczasową namiastką prób
odsunięcia problemu. Polska potrzebuje
definitywnego zerwania pęt
postkomunistycznego dziedzictwa,
podobnie jak potrzebowała takiego zabiegu
w XVIII wieku. Instytucja liberum veto w
postaci Trybunału Konstytucyjnego,
nakładająca kaganiec wszelkim reformom
władzy ustawodawczej musi być
zlikwidowana. Nie można dopuścić, by dla
jakiejkolwiek opcji antypolskiego
warcholstwa cierpiał majestat
suwerennej Rzeczypospolitej. Ujadanie i
jazgot antypolskich ośrodków,
wykorzystujących rodzimych
„targowiczan” to rzecz normalna. Pora,
by nad tym zapanować i wprowadzić w
życie nową Konstytucję, na miarę
wielkiego dzieła naszych przodków:
Konstytucji 3-go Maja.
Stanisław Matejczuk
Bój o instytucję liberum veto
(dokończenie)