26

Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"
Page 2: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"
Page 3: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr 1. i 3..indd 2 2014-09-12 15:04:12

Page 4: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"
Page 5: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Jerzy Stuhr

Page 6: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"
Page 7: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

7

Lubi pan Jana Bratka?

Jego los to komediowe rozliczenie mojego pokolenia. I mojego życia z hi-storią Polski w tle. Było moim zdaniem bardzo ciekawe. Podoba się pani film?

Śmiech grzęźnie w gardle, proszę pana.

Właśnie to mnie zaniepokoiło po pierwszym seansie kolaudacyjnym. Wie-lu znajomych zwróciło mi uwagę, że zapowiadałem rozliczeniową kome-dię o historii Polski, a wyszło trochę smutno. Przez dwadzieścia lat nie możemy wyzwolić się z Obywatela Piszczyka, z niedoróby, to jest nasza wada.

Krysia Janda złapała mnie po pokazie: „Jezu, jaka ta Solidarność u cie-bie była marna”. No taka, Krysiu, była, czasem i marna – odpowiedziałem.

Ale przecież jednocześnie była wielka. Na legendę Solidarności chętnie bym chuchała.

Ależ ja filmuję to, czego doświadczyłem, nie tylko w środowisku aktor-skim. I zapewniam – w zakładach mleczarskich, do których w wyniku

Page 8: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

8

zawirowań trafia mój bohater Jan Bratek, Solidarność mogła być właś-nie taka. „Janek, ty w mleczarskim środowisku żeś jest legendą” – mó-wią do Bratka koledzy ze zmiany. A on kolejny raz zaplątuje się w wielką historię. Kiedy pracowałem nad scenariuszem, obejrzałem po raz kolej-ny Eroicę Andrzeja Munka. Podpisałbym się obiema rękami. Jego Duduś zaplątany w niejasne strategiczne decyzje wojenne, jacyś Węgrzy chcą mu sprzedać czołg, nagle, nie wiedząc o tym, staje się emisariuszem. Hi-storia miota nim tak jak moim Bratkiem. Od połowy lat pięćdziesiątych aż do 2014 roku.

Pan należał do Solidarności, a nawet sprawował w niej funkcje. Czy w 1980 roku też już czuł się pan zażenowany?

Och, jaki byłem wniebowzięty! Kiedy na festiwalu w Gdyni zobaczyłem film Robotnicy ’80, powiedziałem sobie: Boże, idzie wolność! Mój czas! Jedziemy do Nowej Huty, na strajk, recytować! Wsiadamy w autobus – Teresa Budzisz-Krzyżanowska, ja, Anna Polony, razem z nami jechał Ry-szard Kapuściński, żeby nas zobaczyć, jak w hali A7 recytujemy wiersze. Ale ten entuzjazm powolutku zaczął się wypalać.

W jakich okolicznościach?

Pierwszy zimny prysznic to Gdańsk. Wiedziony entuzjazmem pojecha-łem na I Zjazd Solidarności Artystów do Teatru Wybrzeże. Przemawiali rozpolitykowani działacze: pani Halina Winiarska, Adam Hanuszkie-wicz! Usiadłem skromnie na widowni, żeby się przysłuchać. Nie minęło dwadzieścia minut i już zostałem wybrany do komisji krajowej. Tylko dla-tego, że miałem popularną gębę i ktoś mnie zauważył. Pomyślałem sobie: kurde, a skąd oni wiedzą, że ja się do tego nadaję? Żeby ustalać nowy re-gulamin, prowadzić związki zawodowe?

Page 9: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

9

Kto pana wybrał?

Gremium! Aktorzy, reżyserzy, scenografowie z całej Polski! Ktoś krzyknął: „Zgłaszam kandydaturę Jerzego Stuhra! Kto jest za?”. Gruch! – wszyscy! I jestem wybrany. A jeśli w innych ważnych dziedzinach życia też w ten sposób wybierali do władz? Zacząłem czarno to widzieć. Ale kiedy już się

Kadr z filmu Obywatel Piszczyk, 1988 r.

Page 10: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

10

w tych władzach znalazłem, trafiłem i do innych komisji krajowych. Bu-jak ściskał mi rękę, raz nawet Wałęsa witał uroczyście. Wypychali mnie przed szereg, żeby pokazać: proszę, tacy ludzie z nami są, sam Wodzirej. Na podstawie swoich obserwacji chciałem dociec, jakie pobudki kierują działaczami w tych gremiach dowodzących, co nimi powoduje, czy tylko ideologia? Zauważyłem, że dla wielu spośród tych ludzi, tych o najbar-dziej ekstremalnych poglądach, najważniejsze było, żeby po prostu roz-niecić zawieruchę. „Rozpierdolić wszystko, wojna, kurwa!” – wrzeszczał jakiś akwizytor z zakładów. Dla niego to była wielka szansa, żeby wszyst-ko gruchnęło. I jeszcze – żeby go skatowali, zamknęli, żeby wszyscy to wi-dzieli. Patrzyłem na to i ogarniał mnie chłód. To nie była już moja bajka.

Ma pan na myśli jakieś konkretne wydarzenie?

Widziałem na przykład film z prowokacji bydgoskiej, ten, który nagra-ła ubecja. Widziałem, jak Jan Rulewski prowokował kapitana milicji, czy może pułkownika: „No, uderz mnie!”; „Czy pański ojciec jest robotni-kiem, proszę pana?!”; „A pan mnie zaraz pałką uderzy!”. Tamten się trzymał, ale widać, że już mu żyła chodziła. Aż wreszcie go skatowali! Pa-miętam takie flesze: przychodzę do siedziby Regionu Małopolska NSZZ, a tam panie w sekretariacie odbijają zdjęcia skatowanego Rulewskiego.

„A cóż to panie tak odciskają tego Rulewskiego?” – pytam. „Najlepiej się kolportuje, ludzie najchętniej biorą”. Najlepiej idzie zakrwawiony pan Rulewski, z wybitymi zębami, co się później okazały sztuczną szczęką! Pomyślałem: kurde, to nie mój ruch! Tej histerycznej polskiej skłonności do martyrologii nienawidzę u siebie i u innych.

Czyli pan też ma taką skłonność?

Miałem. Leczę się z tego, chyba już jestem wyleczony, ale ile lat musia-ło upłynąć!

Page 11: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

11

Wiele osób będzie miało do pana pretensje, że pan jednak ośmiesza, że to małostkowe.

Oj, spodziewam się niezadowolenia, zwłaszcza w moim środowisku. Po-dejrzewam, że Obywatel nie będzie się podobał Andrzejowi Wajdzie. On nie przepada za ironią i sarkazmem. Już po Spisie cudzołożnic był roz-czarowany. Zaprosiłem go na projekcję. Po filmie było spotkanie ze mną, a on usiadł w środku i nie mógł wyjść, bo cała sala widziałaby, że wycho-dzi. Gdyby usiadł z brzegu, toby uciekł. „Jurku, nie można tak, nie można pewnych rzeczy zbrukać” – tak później mówił. Teraz też nie spieszę się, żeby pokazywać mu ten film. Kocham Andrzeja, ale też się zastanawiam, co Andrzej myślał o Munku. Czy go kontestował? Chyba nie, przecież w swoich filmach sam wysyłał żołnierzy na konikach na czołgi. Rozu- miał nasze polskie szaleństwo, niepohamowane emocje i tromtadrację.

Jest taka scena w filmie: członek fundacji wyszukującej w sejmie Żydów, rozczarowany dezercją Bratka, mówi mu, że uciekając z wykładu, staje tam, gdzie stało ZOMO. To jest scena publicystyczna, pan się angażu-je bezpośrednio w bieżącą politykę, a ta jest bardzo niskich lotów. Po co?

To mi przyszło do głowy tuż przed zdjęciami. Grzegorz Warchoł, któ-ry właśnie gra w tym filmie Mietka, członka fundacji, szukał puenty na swoją postać. Na wykładzie, który pani wspomina, niejaki profesor Cie-cierko zaczyna wymieniać cechy anatomiczne Żydów, porównywać je do cech nie-Żydów, wykorzystując do tego wielką planszę z portretem Alber ta Einsteina. Profesor nawija, a Bratek powoli wychodzi. Grzesiek za mną wybiega, więc mu tłumaczę: „Ta robota to nie dla mnie. Ja się nie nadaję do tego. A poza tym za granicę chciałem wyjechać, teraz już można”. On mi wtedy mówi: „Wiesz, że teraz stajesz tam, gdzie stało ZOMO?”. Spoglądam na niego i odpowiadam: „Mietek, chyba ci odbiło”. I odchodzę. Tak się kończy ta sekwencja. Użyłem tego zdania o ZOMO,

Page 12: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

12

bo to było jedno z najbardziej obrażających mnie zdań, jakie usłyszałem w ostatnim dwudziestoleciu! Dlatego pozwoliłem sobie użyć go w tym fil-mie, bo po tym zdaniu ja się poczułem ciężko obrażony. I jestem przygo-towany na ataki.

Przeżył pan podobną sytuację? Że ktoś sprawdzał empirycznie, czy ktoś aby jest prawdziwym Polakiem?

Ja monologu Ciecierki nie wymyśliłem! Zaczerpnąłem go z dostępnej w kioskach książeczki pod tytułem Kto jest Żydem w Polsce? Kupiłem ją na Marszałkowskiej, przy placu Konstytucji, figuruję w niej zresztą jako Josek Fajngold.

Męczy pana Polska?

Obce mi są odczucia euforii, ale także czarna rozpacz. Nazwałbym mój stan łagodną rezygnacją. Tak jak Bratek: „Mamuś, ja się już w żadną Polskę nie bawię: ani taką, ani taką”. Staram się być obywatelem mojego kraju. To wszystko. Zdaję sobie sprawę, że za to widzenie historii mogę być kry-tykowany. Mogę być osamotniony i biorę to pod uwagę. Jestem Polakiem, więc przyznaję sobie prawo do krytyki. Włochów bym nie krytykował.

Samotność obywatela

W książce Tak sobie myślę... wspominał pan, że czuł osamotnienie pod-czas pracy nad Obywatelem. To właśnie z powodu niepopularnego wi-dzenia historii?

Gdybym pisał historię fabularną – z fikcyjnymi bohaterami, jakąś sagę – to nie miałbym takiego poczucia. Byłem wczoraj na ciekawym filmie

Page 13: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

13

Ona – ironicznym i o ogromnej samotności. Dobry film, ale bardzo bez-pieczny. Ale kiedy podejmujesz tematy, na których wszyscy się znają, któ-re wszyscy przeżyli, i każdy ma zdanie na dany temat, to jest to potworne ryzyko. Przeżywałem samotność w tym sensie, że przestałem mieć po-czucie, iż tworzę wśród ludzi życzliwych i mogę liczyć na przyjazną kryty-kę. W moim środowisku zmieniła się po prostu atmosfera. Byłem wycho-wany w tyglu, w ogniu czasem wręcz awanturniczych dyskusji. Wywodzę się z tego, co dziś nazywamy ruchem alternatywnym, a wtedy określa-no mianem teatru studenckiego. Tam była taka atmosfera bezustannego wzajemnego spierania się, walki twórczej.

Żyliście w bezpiecznej enklawie, jaką była państwowa cenzura. Niewie-le było można, więc stawka była mniejsza?

Ależ skąd! Proszę mi pozwolić dokończyć. Więc wtedy artyści żyli blisko krytyków. Oni też byli młodzi. Przyjaźniliśmy się i spierali. Na płaszczyź-nie filmowej i teatralnej! Na przykład nie kończące się dyskusje zespo-łu Teatru STU z Teatrem 38. Każdy festiwal studencki był taką płaszczy-zną sporu.

Może pan dać przykład wzajemnego inspirowania się?

Pamiętam, jak spieraliśmy się z kolegami z krakowskiego Teatru 38, czy Ryszarda III trzeba wystawiać w teatrze studenckim. My akurat byliśmy zdania, że Szekspir jest zarezerwowany dla teatrów repertuarowych, pro-fesjonalnych. Całymi dniami dyskutowaliśmy. W marcu ’68 roku byli-śmy krytykowani za to, że wystawiliśmy kabaretowy spektakl Kobieta de-mon na podstawie opowiadań Sachera-Masocha, między innymi Kobieta w futrze. Roman Polański teraz film nakręcił na podstawie tego opowia-dania. Byliśmy też krytykowani w Jaszczurach, bo pozwalaliśmy sobie na kpiny z wydarzeń marcowych. I tak było bez przerwy. Pamiętam, jak

Page 14: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

14

strasznie napadliśmy na pana Krzysztofa Zanussiego i jego asystentkę Agnieszkę Holland, kiedy przyjechali do nas i rozmawiali o zrobieniu fil-mu Iluminacja. Chcieli wybadać środowisko filmowe. Krzysiek Kieślow-ski po filmie Wszystko na sprzedaż sprzedał kożuch, bo nie chciał być utożsamiany z bohaterami tego filmu. To były spory prowadzące do we-ryfikacji naszych postaw; ważne, wcale nie bezpieczne.

Weryfikowało się w klubach czy na prywatkach?

W klubach studenckich: Żaczku, Jaszczurach, w Barcelonie. Wchodzi-ło się, zamawiało piwo lub wódkę i siadało w ciemnym, zasmrodzonym pomieszczeniu... Przyjść mógł każdy, chociaż wiadomo było, że Nowy Żaczek to siedlisko uniwersytetu. W Nowym Żaczku rodził się również kabaret, tam zaczynaliśmy przygotowywać Spotkania z balladą. Oprócz dyskusji toczyło się słynne boje: kto więcej piw wypije – wydział prawa czy może filologia. Potem, kiedy byłem już młodym aktorem, narodziły się festiwale filmowe, które zupełnie inaczej wtedy wyglądały.

Czyli?

Tam były spory o pryncypia. Kiedy rodziło się kino moralnego niepokoju, była ogromna dyskusja ideologiczna, czy to nie jest kino wentyl dla wła-dzy. Wyzywali nas od kolaborantów, krytycy jak Falkowski, Mętrak... Ale to byli nasi koledzy, nasi koledzy. Mówili w dobrej wierze.

Kiedy zaczęło się to zmieniać?

Dla mnie pod koniec lat siedemdziesiątych, wtedy zaczynaliśmy milknąć jako formacja. Ja też już wiedziałem, że idę w kierunku samotnego po-konywania trudności artystycznych. Sam już znajduję siłę, żeby przekro-czyć granicę bezpieczeństwa.

Page 15: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

15

Czy gdyby pan miał taką grupę jak z Jaszczurów czy też z innych zady-mionych klubów, gdyby miał pan kolegów, z którymi mógłby pan dys-kutować, dopuszczałby pan zmiany w scenariuszu?

Może nie, ale bym się upewniał w sporze. Widziałbym, gdzie są miny, gdzie są punkty wrażliwe. Takim bokserskim workiem do bicia był Krzysiek

Z Krzysztofem Kieślowskim na planie Amatora, 1978

Page 16: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

16

Kieślowski. To on prowokował spór. To było w nim niesamowite, bo czu-łem, że spiera się ze mną, ale jest mi przyjazny, że chce mojego dobra. Jak on się ze mną spierał o Spis cudzołożnic, o Historie miłosne! Widziałem, że chce, żebym się nie zblamował, żebym się z tym filmem nie wywrócił. Teraz do dyskusji i sporów została mi Krysia Janda.

Uważa pan, że koledzy czekają, aż pan skończy, a jak nie daj Boże po-śliźnie się pan twórczo, to zatrą ręce? W sensie: „A nie mówiliśmy, że to się nie uda?”. Naprawdę pan tak myśli?

Pewnie niektórzy zatrą, ale nie jest to moja przewodnia myśl, kiedy za-bieram się za film. Kiedy zaczynam pracę, to zawsze – przynajmniej do tej pory tak było – poruszam sferę swojego wnętrza, dotychczas nie eks-plorowaną. To jest mój dziennik intymny, trochę nim leczę się z kom-pleksów, trochę z niezrozumienia pewnych spraw w życiu. Bywało, że dłużej się zastanawiałem, czy robić film, niż robiłem. Tydzień z życia mężczyzny – chodziłem z tym tematem parę lat! Myślałem, że to zbyt przykre, żeby pokazywać. Ale kiedy się już zdecydowałem – to nie miał mi kto pomóc. W Historiach miłosnych pomagała mi żona, pisała dia-logi kobiet, bo ja nigdy bym nie potrafił zanalizować w ten sposób kobie-ty. Poza tym jest samotność, brniesz w sferę, w której nikt nic ci nie może podpowiedzieć. To jest twoje życie, twoje emocje, żywa tkanka. Moje ro-zumienie historii Polski. Tak ją widzę.

Obywatel 1955

Poznajemy pańskiego bohatera w połowie lat pięćdziesiątych. Podobnie jak mały Jasiu Bratek ma pan wówczas siedem lat. Mieszkacie w Biel-sku, pana tata jest prokuratorem od 1947 roku. Prokurator w stalinow-skiej Polsce kojarzy się jednoznacznie źle.

Page 17: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

17

Ależ mój tata był bezpartyjny. Jak tylko skończył aplikację prokuratorską, wyjechał z Krakowa do Katowic. Musiał, bo zgodnie z prawem w najbliż-szej rodzinie nie może być adwokata i prokuratora, a dziadek był ad-wokatem. Następnie przenieśli go do Cieszyna, dokąd dojechaliśmy – maleńki ja i mama – i gdzie zamieszkaliśmy w hotelu Pod Jeleniem. Potem przeprowadziliśmy się do Bielska, gdzie ugrzązłem aż do matury.

Bezpartyjny prokurator od razu był skazany na drugą ligę. Wiadomo było, że nie zostanie szefem, nawet prokuratury powiatowej.

Rozważał wstąpienie do partii?

Nigdy. Pamiętam, że regularnie, co roku, ubecja robiła mu zdjęcia na Boże Ciało, jak szedł w procesji. Był skałą wewnętrznej niezależności.

Skąd miał taką siłę?

Nie wiem. Zwłaszcza że matka osierociła go, gdy miał dwanaście lat! Wy-chowywali go mężczyźni: stryj, ojciec, dziadek. Może brakowało mu em-patii, nie uwiódł go komunizm.

Może uchroniła go prowincja? Może na rubieżach nikt nie naciskał?

To jednak była niebezpieczna prowincja. To było Bielsko i wielkie afery włókiennicze. Żądano tam wyroków śmierci! Ale przez to, że ojciec nie był partyjny, nie był też dopuszczany do wielkich afer, przekrętów włó-kienniczych, mięsnych. Pamiętam z dzieciństwa, że zakłady mięsne gra-niczyły z zakła dami włókienniczymi. Przez płot przerzucało się mięso i wełnę. Taki handel wymienny. Te sprawy prowadzili prokuratorzy z klu-cza. Ale wiem, że był ceniony za uczciwość, rzetelność. I nieprzemakal-ność. Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy mieli telefon, ojciec jako pro-kurator musiał go mieć. Do dziś nie potrafię zrozumieć, jak on potrafił

Page 18: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

18

wyjść o drugiej w nocy, żeby zobaczyć człowieka przejechanego dwukrot-nie przez pociąg czy zasztyletowanego trzydziestoma pchnięciami, i po-łożyć się znowu spać.

Jak wspomina pan Bielsko, co zostało z jego przedwojennej wielokultu-rowości?

Ta wielokulturowość się ostała, doszła do tego wieś żywiecka. Pamię-tam dzieciństwo jako bardzo maleńką enklawę. Nie miałem rodzeństwa. Mama była jedynaczką, ojciec jedynakiem. Nie było ciotek, wujków. Co sobotę jeździło się odwiedzać babcię do Krakowa. Żyłem na pograniczu dwóch miast. Moja babcia, fanatyczka teatru, zabierała mnie na każde sobotnie przedstawienie. Teatr Solskiego jeszcze widziałem!

Do mojej klasy w Bielsku chodziło kilku Żydów, o czym nie miałem pojęcia. Skojarzyłem to dopiero w liceum i w 1968 roku, kiedy zaczęli znikać. Pamiętam, że ojciec się śmiał, bo był fizycznie podobny do Żyda, więc bielscy Żydzi bardzo go lubili i zwracali się do niego o poradę.

Czy w Bielsku działało towarzystwo kulturalne Żydów?

Oczywiście, działało, tak jak w filmie. W takiej małej salce. Śmieszne było to, że w jednym miejscu odbywała się recytacja ciężkiej poezji oświę-cimskiej, a z tyłu grano w karty, szachy.

Nie-Żydzi trafiali tam za karę, tak jak pański bohater?

Akurat ja trafiłem z innego paragrafu. Mój profesor od polskiego pisał wier-sze, był poetą. Jako były więzień obozu Auschwitz, tworzył poezję oświę-cimską. A ja byłem przecież głównym jego recytatorem, więc musiałem recytować i jego wiersze. Gdzie mogłem trafić z tymi wierszami oświę-cimskimi? No oczywiście do Towarzystwa Krzewienia Kultury Żydowskiej.

Page 19: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

19

Poznałem tam swoją pierwszą sympatię. W tamtych czasach pojawiła się świadomość, że w związku z Żydami czai się jakieś niebezpieczeństwo...

To znaczy?

Byłem ministrantem i kościół, który stał najwyżej pięćset metrów od na-szego domu, był naturalnym uzupełnieniem mojego dzieciństwa. Rano byłem w kościele, potem jadłem śniadanie, które dla księdza przygotowy-wała zakonnica. „Proszę, niech ministrant weźmie bułeczkę”. Jaki to był ksiądz! Przedwojenny arystokrata, uczył mnie manier: „Synku, nie tym nożem, ciasteczko się kroi innym”. To się je tak, tamto tak. No i kiedyś z kolegami z klasy poszliśmy na religię prosto po wizycie w sklepiku pana Kozłowskiego, który sprzedawał znaczki. Kolekcjonowaliśmy je namięt-nie. Na tej religii gadaliśmy między sobą, że ten Kozłowski chyba nas oszukał, że nie dał tych znaczków, które miał dać. Ksiądz się strasznie denerwował, że tak gadamy. A my, wściekli, prosto po tej religii wróci-liśmy do Kozłowskiego i  jeden z nas, nie pamiętam już, jak się nazy-wał, krzyknął: „Ty Żydzie!”. Uciekliśmy potem, ale Kozłowski zapamiętał właśnie mnie, może dlatego, że sklep mieścił się w kamienicy, w której mieszkałem. Na drugi dzień wybuchła totalna afera! Wezwanie do dy-rektora, relegacja ze szkoły, wielkie sankcje za antysemicki wybryk!

Dyrektor okazał się wrażliwcem?

Miał nakaz, żeby tłumić podobne wybryki. Oczywiście rodzice się jakoś dogadali z dyrektorem – dopowiedziałem to w filmie – i dyrektor udobru-chał Kozłowskiego. W filmie dodałem wątek aresztowania księdza, bo przecież władza podejrzewała, że mógł podpuszczać. W każdym razie wtedy po raz pierwszy zrozumiałem, że powiedzenie „Żyd” może rodzić nieprzyjemne konsekwencje. Ale odebrali mi odznakę wzorowego ucznia i obniżyli zachowanie do trói. W domu dostałem ciężkie lanie.

Page 20: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

20

Był pan bity?

Tak, po każdej wywiadówce. To znaczy lała mama. Ojciec się wyłączał. Gdy przeczuwał jakieś konflikty, szedł na trzygodzinny spacer.

Miał pan potem za to lanie pretensje do mamy?

Wie pani, takiego ostrego bicia to ja już nie pamiętam. Nie mam traumy. Pamiętam, jak raz dostałem w twarz, za kłamstwo. Ten jeden cios pamię-tam. Myślę, że mama miała rację.

Zdarzało się panu zlać swoje dzieci?

Raz dziesięcioletniego Maćka, za straszliwe kłamstwo. I  to w bardzo okrut ny sposób.

To znaczy?

W środę mu powiedziałem, że w sobotę będzie bity. Musiał żyć z tym cały czwartek i piątek. A ja nie mogłem się wycofać, żeby nie podkopać swo-jego autorytetu.

Myśli pan, że miał pan rację, że się pan nie wycofał?

Dziś myślę, że przesadziłem. Mam nadzieję, że Maciek tego nie pamięta.

Jest pan agresywny?

Raczej impulsywny. To choroba zawodowa – kiedy całe życie pracujesz nad tym, żeby w sekundę wyzwolić z siebie emocje, to potem masz roz-chwiany system nerwowy.

Page 21: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

21

Wróćmy do Towarzystwa. Czy członkostwo w Towarzystwie wiązało się z przywilejami? Paczkami z zagranicy, wyjazdami na obozy?

To było kilkanaście osób i nie byli wspierani żadnymi pieniędzmi. Nic o tym nie wiem. Z większym prestiżem wiązał się Teatr Poezji przy Domu Kultury Włókniarz. Tam były festiwale poezji, konkursy recytatorskie, wyjazdy. Bo ja już wtedy czułem, że mam pewną moc, której nie mieli ko-ledzy. Z tą mocą wiąże się kolejna ważna data w moim życiu.

Który rok?

1963. Występ w teatrze w Bielsku-Białej. Przełom życiowy.

Obywatel 1963

Zaczął pan właśnie liceum. Co się wtedy zdarzyło?

Zostałem wybrany, by wyrecytować Lekcję polskiego z Syzyfowych prac. Było to z okazji dziesięciolecia naszej szkoły imienia Żeromskiego. Aka-demia odbywała się w prawdziwym teatrze, Teatrze Polskim, z prawdzi-wą widownią pełną VIP-ów, takich jak pierwszy sekretarz, panowie z UB, nauczyciele. Zacząłem recytować i widownia zamarła. Pomyślałem: ooo, słuchają! I to jak! Zrozumiałem, że to jest coś, co mi wychodzi najlepiej, i powinienem iść w tym kierunku. Natychmiast zostałem lokalną gwiaz-dą recytacji i zacząłem hodować w sobie pewną odrębność. Było to cięż-kie w czasach, kiedy wszyscy nosili taki sam mundurek, taką samą czap-kę. Nie mogłem się wyróżnić, bo zostałbym ukarany tróją z zachowania. Ale za to jedyny w klasie znałem na pamięć mnóstwo wierszy. Godzinami przesiadywałem w szkolnej bibliotece. Moi koledzy wpadali, wypożyczali i wypadali. A ja się zaprzyjaźniłem z panią bibliotekarką. A potem, kiedy

Page 22: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Obywatel Stuhr

22

chodziłem statystować do Teatru Polskiego, to już w ogóle byłem artystą! Wszyscy inni zaginali mnie z matematyki, z angielskiego, ale ja recytowa-łem Gałczyńskiego w Domu Kultury Włókniarz, wyjeżdżałem na konkursy do Katowic, a nawet do Szczecina! Zapragnąłem iść do szkoły teatralnej, bo już uważałem, że nie ma większego aktora niż Kobiela. W Krakowie widziałem też Leszka Herdegena jako Hamleta. Poszedłem na Hamleta w dżinsach, a Hamlet też wyszedł w dżinsach. Już wiedziałem, że to mój Hamlet. Ale do szkoły teatralnej nie poszedłem, bo mi ojciec nie pozwolił.

Dlaczego?

Tata grzecznie poinformował, że w domu naszym tradycja jest taka, że mężczyźni studiują na Uniwersytecie Jagiellońskim, i poprosił, żebym tę tradycję podtrzymał. Wybrałem polonistykę, mieliśmy w domu zawsze bo-gatą bibliotekę, już wtedy bardzo się z książkami przyjaźniłem. Szedłem na egzaminy wstępne, nie wiedząc, kto to Miłosz ani Gombrowicz. Ale za to znałem na pamięć mnóstwo klasycznych utworów, cytatami sypałem jak z rękawa. Gałczyński? – proszę bardzo. Różewicz? – żaden kłopot. Komisja egzaminacyjna była zaintrygowana wygadanym chłopaczkiem z prowincji.

Syn pana też dopełnił tradycji.

Widzi pani, jaka jest silna?

Czy wtedy, w Bielsku, odczuwał pan, że pochodzi z innego świata? Pana ojciec, dziadkowie, bracia dziadka – sami prawnicy, bardzo zamożni. Nagle wśród mięsa przerzucanego przez płoty i żywiołu żywieckiego?

Siła tkwiła w odrębności pewnych zwyczajów domowych, sposobie siedze-nia przy stole, układania sztućców. Nawet dziś w domu nikt się nie tknie, żeby stół ubrać, bo tylko ja wiem, jak to zrobić, i wkurza mnie, gdy ktoś

Page 23: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Jerzy

23

próbuje mnie zastąpić. Żona niby też umie nakryć, ale zawsze coś prze-sunie. Przecież ta łyżeczka powinna leżeć w taki sposób! Do kawy musi być zawsze szklaneczka wody! Kiedy byłem dzieckiem, nie wiedziałem, o co chodzi, gdy dziadek się pieklił: „Nie ma krachli do kawy!”. Leciałem na dół po te krachle, po te syfony! Dopiero kiedy pierwszy raz pojecha-łem ze Starym Teatrem do Wiednia, poszliśmy na kawę, a tam przynieśli kawę i szklaneczkę. Mówię: rany boskie, ja stąd jestem! A u nas za komu-ny dostawało się fusy w szklance! Mieliśmy też w domu odrębne poczucie humoru, szwejkowsko-kafkowskie. Uważam, że we mnie sprzęga się fe-nomen Mitteleuropy, współistnieje na równi egzystencjalny strach Kafki i kretynizm Szwejka. W jednym ciele! Tego ludzie spoza Mitteleuropy nie zrozumieją, że można się jednocześnie bać i śmiać się z tego.

Czego pan się po kafkowsku boi?

Władzy się boję, mam w sobie strach przed ludźmi reprezentującymi władzę. Tego się już nie wyzbędę, mimo że jest demokracja, że to ja ich wybieram. Kiedy znajduję się w kręgach, gdzie są jacyś politycy, zaczy-nam się strasznie źle czuć, tracę wigor. Mam też krakowski strach przed urzędem. Urzędu się boję, do dziś gdy muszę coś gdzieś odebrać, w pro-kuraturze, urzędzie miasta, czuję niepokój. W czasach młodzieńczych też to czułem.

Przechodził pan czas buntu w stosunku do rodziców?

Absolutnie nie, nie miałem powodów.

Kiedy jest się nastolatkiem, brak powodu nie jest argumentem.

Ma pani rację. Zwłaszcza nastoletnie dziewczynki potrafią być buntow-nicze. Przechodzę ten czas ze starszą wnuczką.

Page 24: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"
Page 25: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"

Spis treści

Obywatel Jerzy Stuhr . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  5

Obywatel Maciej Stuhr  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  77

Jerzy Stuhr, Obywatel. Scenariusz filmu fabularnego . . . . . . . . . .  127Zamiast wstępu  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129Scenariusz  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135

Źródła fotografii zamieszczonych w książce . . . . . . . . . . . . . . . . . .  281

Page 26: Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr, Ewa Winnicka, "Obywatel Stuhr. Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka"