24
ISSN 2451-4071 | Numer 20 | Styczeń 2017 | www.whatsupmagazine.pl | egzemplarz bezcenny magazine pierwszy dla outsourcingu i korporacji uczelnie i biznes Rozmowa z Jakubem Kruszelnickim kazimierz dolny nad wisłą Zimowa kraina ciszy zjeść nowy rok Kulinarne podsumowanie wyżej widać więcej Rekordowe firmy w Krakowie trudna droga do szybkiej kolei Wersja w pdf na www.whatsupmagazine.pl

What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

ISSN

245

1-407

1 | N

umer

20

| Sty

czeń

201

7 | w

ww

.wha

tsup

mag

azin

e.pl

| eg

zem

plar

z be

zcen

ny

m a g a z i n e

p i e r w s z y d l a o u t s o u r c i n g u i k o r p o r a c j i

uczelnie i biznesRozmowa z Jakubem Kruszelnickim

kazimierz dolny nad wisłąZimowa kraina ciszy

zjeść nowy rokKulinarne podsumowanie

wyżej widać więcejRekordowe firmy w Krakowie

trudnadrogado szybkiej kolei

Wersja w pdf na www.whatsupmagazine.pl

Page 2: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl2 what’s up?

spis treści temat numeru 3 Wyżej widać więcej

rozmowa numeru 8 Jakub Kruszelnicki

hr 10 Pod lupą TESTu: Pracodawca z wyboru

przedstawiamy12 Synerise | Prezentacja: Shell13 Prezentacja: Sii

nieruchomości 14 Narodowy czas Cracovii

z miasta15 Prezentacja: Traficar16 Trudna droga do szybkiej kolei

dbamy o ciebie17 Prezentacja: Vitality Boutique18 Fitness Platinium | Psie zabawy

siesta19 Kazimierz Dolny20 Sposoby na stres

wokół stołu21 Zjeść Nowy Rok

siedem uciech głównych 22 Kulturalny styczeń i luty

EnterEnter

what’s up magazinepierwszy dla outsourcingu i korporacjiwww.whatsupmagazine.pl

p. o. redaktora naczelnego Marcin Kwaśny

zastępcaMagda Wójcik

wydawcaFundacja Aktywnych Obywateli im. Józefa Dietla

skład, grafika & ilustracjeJoanna (Sowula) Katańska

fotografiePiotr Banasik

editor (english)Łukasz Cioch

korektaJoanna Targoń

reklamaAnna Kwaś[email protected]+ 48 503 920 670

kreacja i marketingAgencja Kreatywna Lemon Media

facebookWhatsupmagazine.pl

twitter@WhatsUpKrakow

kontakt+48 519 636 [email protected]

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów, nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i ogłoszeń.

Samo miasto Beer Szewa też nie zachwyca. Ot, trochę przemysło-we, trochę biurowe, trochę administracyjne, z oddali wygląda jak implant wszczepiony w pustynną tkankę. Czterdzieści kilometrów dalej leży odizolowana i zbuntowana palestyńska Strefa Gazy, sto kilometrów dzieli nas od wiecznie zapalnej Jerozolimy.Waze znasz dobrze. Popularna aplikacja do sprawnej nawigacji po pogrążonych w korkach miastach integruje wszystkich, którzy dzięki niej mogą się szybciej poruszać. Sprawdza się w Krakowie, ale tak samo żwawo działa w Bostonie, Moskwie, Buenos Aires czy Kinszasie. W świecie, który chce uczynić się lepszym dla swego mieszkańca-użytkownika, tego rodzaju innowacje stają się oczywistością, codziennością, odruchem. Waze działa globalnie, ale lokalnie wymyślono ją właśnie w Beer Szewa. Aplikacja jest na wskroś izraelska, i choć teraz podbija resztę świata w zaprzęgu pod szyldem Google, nadal na skraju pustyni Negew uważają ją za tamtejszy produkt globalny nr 1.Istnieje teoria, że najlepsze wynalazki, pomysły, innowacje lubią powstawać w miejscach „sejsmicznie aktywnych”. Tam, gdzie coś się dzieje (politycznie, etnicznie, systemowo, historycznie), przy sprzyjających okolicznościach (biznesowo-ekonomiczno-środo-wiskowo-naukowych) może powstać coś, co zadziwi świat. Beer Szewa jest takim punktem. Ale czy leżący w znacznie spokojniej-szym miejscu Kraków również nie jest wymarzonym miejscem

na zmieniające świat innowacje czy technologiczne produkty? Jeszcze trzydzieści lat temu siermiężny komunizm i Huta im. Le-nina, kolejki po cukier i wędliny, grupy umęczonych ludzi na przy-stankach. A teraz?Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze rok temu technologiczny świat ledwo kojarzył, co kryje się pod tymi – oryginalnymi skądinąd – nazwami. Ranking Deloitte, w którym te młode krakowskie spółki rozbiły bank wzrostami nawet o kilka-naście tysięcy procent, błyskawicznie lokuje Kraków na szczytach zainteresowania rozdających karty w świecie inwestorów. Jesz-cze inaczej sukces ten czyta się lokalnie: pracujesz w Codewise, Miquido czy Salesmanago – czyli z definicji nie uczestniczysz w korporacyjnym wyścigu. Ale też nie czekasz miesiącami na suk-ces swego start-upu. Jesteś pomiędzy. Hybryda. Zmiana. Ten czas.Waze pokazuje ci: jedź dalej. Korporacyjne korki puszczają, star-t--upowe zaułki włączają się do głównego nurtu. W tym nume-rze „What’s Up Magazine” pokazujemy wam kilka hybrydowych

Beer Szewa leży na skraju pustyni Negew. A Negew to ta część Izraela, gdzie pozornie nie ma czego szukać. Kamienie, piasek, skały, sucho jak diabli.

It’s two minutes past midnight, 11 January 2017. After a long, hectic day packed with a wild variety of meetings all over Kraków, there’s only one thing left on the day’s agenda: to finish the January 2017 editorial for What’s Up Magazine. As I write these words, an SMS message lights up the screen of my phone. It’s full of exclamation marks, nouns and adjec-tives typically associated with a situation when a close friend makes it a point to be the first one saying ‘Happy Birthday’ on this day.Birthdays are a classic example of the ‘glass-half-empty-half-full’ dichotomy. There will always be those who see this day predomi-nantly as time’s annoying little way of reminding them about, yes, you guessed it, the (biological) clock ticking. Needless to add, in those people’s minds (or worldviews), life may be a little bit more about avoidance and countless little habits of self-delusion than acceptance, let alone appreciation. Quite naturally, therefore, the older they get, the more persistent the ticking.And then there are those who actually look forward to their birthdays, to parties, opportunities to meet and talk to friends…for dozens and dozens of reasons. They use this day to re-think the past, with the clear intention of improving on the future and learning to appreciate the smallest of things in life, but also shake

The theory of relativity

things up a little, or even start from scratch, again and again, if that’s what their hearts tell them.Our January edition of What’s Up Magazine is all about change. We may not all like it, or we may not like all about it, but it’s there and it’s changing the face of the city on an unprecedented scale, with ever bigger waves of creative energy sweeping the Winter-smog-clad landscape of Kraków, the proud capital of kings and queens of old. These few pages will take you on a journey of exploration, to new territories lying between traditional defini-tions of entrepreneurship, such as start-ups and corporations.In this world of optimists and pessimists, one may actually feel inspired by the fact that only five years ago, when Kraków’s top multinational companies were only beginning to hint at the numbers they had in mind, many public voices expressed concerns about this industry, fearing it might be all about cost and wanting to move east any time. Since then, the size of the business-and-technology-services in Kraków has almost tripled, making the city number one in Europe – probably the one and only business category ever to claim this title. So far, it’s a clear win for the glass-half-full folks.For the whole of 2017, we wish you, first and foremost, great health! May you never miss true love and friendship in your lives, I mean don’t you dare! Finally, may this year bring you closer to your dreams. Confucius once said: choose the job you love and you will never work a day in your life. May 2017 bring you this and much more!

Łukasz Cioch

trendów: w biznesie, edukacji, sprzedaży, a nawet programowa-niu. Gdzieś z tyłu głowy zastanawiamy się: czy za dziesięć lat będziemy zmieniać świat globalnym narzędziem wymyślonym i opracowanym w Krakowie? W końcu nie jesteśmy już technolo-giczną pustynią. Negew czy inną…I jeszcze jedno: na przełomie 2006/2007 nie znano takich nazw jak: iPad, Kindle, Uber, Airbnb, Android, Spotify, Instagram, Snap-chat, WhatsApp. A 9 stycznia 2007 Apple zaprezentowało światu prostokątne urządzenie, które nazwało iPhone.Owocnej lektury!

Redakcja

Page 3: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 3temat numeru

Dżungla. Wysokie pnie egzotycznych drzew, kopuła z ciężkich liści, nastrój jak w egzotycznej katedrze. Tu odpoczywasz po ko-lejnym secie wymagającej ciągłego skupienia pracy. Chillout room Codewise. Zajmują dwa piętra nowoczesnego budynku ze szla-chetnej cegły z widokiem na nieczynny komin dawnego browaru. A może masz ochotę pobębnić lub pobrzdąkać na instrumentach? Obok siłowni za szklaną taflą wyciszony pokój do gry: gitara, bas, zestaw perkusyjny, didżejski mikser. Kilka pomieszczeń do nie-dawna w proszku. Nie dziwi to u gracza w światowym wyścigu technologii, który właśnie zanotował 130-krotny wzrost przycho-dów przez ostatnie cztery lata. Rozepchać się łokciami w tym biznesie nie jest łatwo, niełatwo też zapanować nad gwałtownie rosnącym zapotrzebowaniem: na przestrzeń, na specjalistów, na wynik. Nic dziwnego, że szef, Robert Gryn, pracuje na stojąco. Codewise rośnie w oczach, a – jak przeczytasz w każdym pod-ręczniku do biznesu – wyżej widać więcej...Codewise w Browarze Lubicz. Miquido nieopodal Tauron Are-ny. SALESmanago przy Grzegórzeckiej. Znacie te miejscówki? Na pewno. A jesteście świadomi, czym zajmują się te firmy? Z tym może być problem. Spieszymy z pomocą: Codewise to bijące rekordy popularności nowoczesne narzędzia do e-marketingu (m.in. Zero Park i Voluum), Miquido to już uznany gracz w branży aplikacji (m.in. produkty mobilne dla Skyscanner, Nestle, TUI,

HelloFresh, Play, Aviva), a SALESmanago to jeden ze światowych liderów w działce marketing automation.Jeszcze rok temu słyszeli o nich raczej zorientowani w techno-logicznym światku pasjonaci i przeglądający na bieżąco mul-tum ofert pracy programiści. W 2017 r. to jedne z najbardziej podziwianych technologicznych spółek w naszej strefie czasowej: w Europie, na Bliskim Wschodzie i Afryce. Błyskawiczne wzro-sty, samogenerujący się PR, wzbudzające ekscytację analityków branży biznesowe posunięcia. A przede wszystkim start-upowa świeżość, jaką podglądają u nich klasyczne korporacje, zmikso-wana z sprawnym zarządzaniem właściwym dla dobrze radzących sobie na rynku brandów. I wreszcie Kraków, a co za tym idzie – Polska, dzięki nim na ustach wszystkich. Wszystkie powyższe spółki związały swe losy z Krakowem i mimo kolejnych pokus (również inwestorskich) ani myślą stąd się desantować.

Grać, gnać, grzać technologiąSkąd tak wielkie zainteresowanie aplikacjami Miquido, platfor-mami marketing automation SALESmanago czy e-marketingiem

Codewise? Żeby wiedzieć, co w technologicznej trawce piszczy, trzeba to jakoś zanalizować i policzyć. Jednym z najbardziej pre-stiżowych raportów mierzących nośność technologicznych firm, brandów, technologii, pomysłów na najbliższe lata są rankingi uznanej firmy Deloitte „Technology Fast 500”. Co roku anality-cy Deloitte publikują te zestawienia, dzieląc największe z nich na trzy obszary kuli ziemskiej: Amerykę Północną, Azję z krajami Pacyfiku oraz region EMEA.Ten ostatni, z racji krakowskiego kontekstu naszego artykułu, interesuje nas najbardziej. To przyjrzenie się z bliska EMEA – zasobnej w fundusze Europie Zachodniej, bogatej w pomysły Europie Środkowo-Wschodniej, zawsze mocnemu – głównie dzięki dotowanym milionami izraelskim start-upom – Bliskiemu Wschodowi oraz coraz prężniejszej inwestycyjnie Afryce. Z „Tech-nology Fast 500 EMEA” Deloitte wyodrębnia mniejsze zestawie-nie skupione tylko na Europie Centralnej – „Technology Fast 50”. W obu rankingach, na podstawie realnych danych inwestorskich, Deloitte zestawia gwałtownie rozwijające się innowacyjne spółki i szereguje je na podstawie tempa wzrostu osiąganych przycho-dów od 2012 do połowy 2016 r. A nasi bohaterowie: Grzegorz Błażewicz i Konrad Pawlus z SALESmanago, Radosław Holewa,

Wyżej widać więcej

ciąg dalszy na str. 4

13 tysięcy procent wzrostu? Ty-siąckrotny wzrost przychodów? Brzmi szaleńczo. Takimi wynika-mi spółki technologiczne Code-wise, Miquido i SALESmanago niszczą światowych konkurentów w prestiżowych rankingach. Co jeszcze je łączy? To hybrydy kor-poracji w globalnej skali i nowo-cześnie zarządzanych start-upów. I wszystkie nadają z Krakowa.

Page 4: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl4 temat numeru

Krzysztof Kogutkiewicz i Krzysztof Biga z Miquido oraz Robert Gryn z Codewise mają się czym pochwalić.Późną jesienią 2016 r. jest już jasne, że w obu rankingach wspo-mniane spółki z Krakowa robią istną furorę. Po latach nieobec-ności polskich marek na czołowych miejscach Codewise miażdży system, lokując się na pozycji lidera w wyścigu o laur najszybciej rosnącej spółki Europy Środkowej i trzecim miejscu w regionie EMEA. Tak dobry wynik zawdzięcza spektakularnemu wzrostowi przychodów aż o kosmiczne 13 052 proc. W skali trzech konty-nentów lepsze okazały się tylko tureckie Bilgikent Bilişim A.Ş (innowacyjne systemy IT – 16 015 proc. wzrostu) oraz działające w obszarze technologii biometrycznych do skanowania odcisków palców Fingerprint Cards ze Szwecji (rozbili bank bezkonkuren-cyjnym wynikiem 28 1260 proc.).Znakomicie w rankingach za 2016 r. wypadły też dwie pozosta-łe krakowskie gwiazdy: Miquido osiągnęło 1214 proc. wzrostu przychodów a SALESmanago – aż 976 proc. – Takie rankingi dają nam impuls do dalszej pracy – słyszymy od przedstawicieli każdej ze spółek, choć w rozmowie z „What’s Up Magazine” wszyscy zdają sobie sprawę z konieczności dalszych starań o coraz więk-szą rozpoznawalność swych marek. Młode to brandy – żaden nie powstał przed 2011 r.

Nie bądź korporacyjnym niewolnikiemPaździernik 2016. Na widocznej z wielu punktów Krakowa fa-sadzie nieczynnego hotelu Forum przy ul. Konopnickiej zawisa

ogromna płachta reklamowa z hasłem: „Don’t be a corporate slave”, wizerunek młodego mężczyzny i logo Codewise. To Ro-bert Gryn, CEO firmy, a reklama odsyła do internetowej strony z ofertami rekrutacji.O co chodziło? – pytam Tomasza Kaczanowskiego, COO Code-wise. – To autorski pomysł Roberta. Spójny z tym, jak działamy i z jego wizją firmy: nie boimy się dużych wyzwań w produktach, robimy to, o czym nasza konkurencja nawet nie myśli. Podobnie z banerem – to dla nas dość naturalne: zrobić coś dużego, od-ważnego i ekscytującego. Wykorzystaliśmy miejsce na hotelu Forum, by zwrócić uwagę, że istnieje życie poza korporacjami (których wiele w Krakowie), że można pracować w innej kulturze i atmosferzeCodewise ma się też czym pochwalić. – Jesteśmy najszybciej ro-snącą firmą nie tylko w Polsce, ale i w Europie Środkowej. Dzięki obecności na banerze staliśmy się o wiele bardziej rozpoznawalni i łatwiej nam pozyskać ludzi, którzy utożsamiają się z niekorpora-cyjnym podejściem. Wypaliło – ocenia Tomasz Kaczanowski. Aktualnie w Codewise pracuje ponad 110 osób. Głównie pro-gramistów, ale też coraz wię-cej specjalistów od marketingu, sprzedaży czy account mana-gerów. Firma skupia się aktual-nie na rozwijaniu i utrzymaniu dotychczasowych produktów, które odniosły już spory sukces.Codewise powstało pięć lat temu. – Z początku specjalizowali-śmy się głównie w tzw. marketingu afiliacyjnym, czyli – mówiąc w skrócie – rozmaitych mechanizmach rozliczania reklam inter-netowych. Popularyzowaliśmy nasze usługi między tymi, którzy udostępniają przestrzeń w sieci pod reklamę, a tymi, którzy chcą udostępnić tam reklamę. W tym biznesie liczy się czas rzeczy-wisty i pieniądze. Klienci, by móc szybko podejmować decyzje w sprawie swoich kampanii reklamowych, muszą mieć możliwość śledzenia ich efektywności w czasie rzeczywistym. I nasze pro-dukty to właśnie im umożliwiają – mówi Tomasz Kaczanowski.Co prawda firm, które zajmują się liczeniem ruchu i aktywności reklam w sieci jest w świecie sporo, ale Codewise wygrywa ten wyścig. – Owszem, wiele firm jakoś to liczy, ale my liczymy lepiej, szybciej, sprawniej i zazwyczaj taniej – mówi Kaczanowski.

dokończenie ze str. 3

Hit menedżerowieSztandarowych produktów Codewise ma już trochę. Najbardziej kojarzony jest jest Zeropark, czyli system przekierowujący mylnie wpisane adresy w kierunku ofertowych stron klientów. – Gene-ralnie to system wymiany banerów, z tym że za pomocą Zeropark my w Codewise wymieniamy całe strony. Kiedy źle wpiszesz adres i trafiasz na Zeropark, on dostaje twój szczątkowy profil i  jeśli ktoś u nas zarejestrował pakiet usług, odwiedzający zostaje bły-skawicznie przekierowany. To wbrew pozorom ogromny i bardzo perspektywiczny rynek; urywając cząstkę światowego ruchu myl-nych adresów, można zarabiać – opowiada Tomasz Kaczanowski.Kolejne produkty to Voluum TRK i Voluum DSP. Ten pierwszy pomaga monitorować kampanie reklamowe pod kątem kliknięć i konwersji. Voluum DSP jest produktem skierowanym zarówno do dużych agencji marketingowych, jak i marketerów afiliacyj-nych. Dzięki niemu można w prosty sposób tworzyć kampanie internetowe (banery i native) w modelu Real Time Bidding (po-dobnym do kupowania akcji na giełdzie w czasie rzeczywistym).13 tys. procent wzrostu? – Taki sukces kojarzy się raczej z wygraną w totka, ale jeśli sukcesywnie przez kilka lat osiągamy świetne

Tomasz Kaczanowski, COO Codewise

Firm, które zajmują się liczeniem ruchu i aktywności reklam w sieci jest w świecie sporo. – My liczymy le-piej, szybciej, sprawniej i zazwyczaj taniej – mówi Tomasz Kaczanowski z Codewise

fot.

Piot

r Ban

asik

fot.

Piot

r Ban

asik

Codewise

chce udowodnić, że istnieje życie poza korporacjami i że moż-na pracować w innej kulturze i atmosferze

Page 5: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 5temat numeru

mobile, a my w tym się specjalizujemy. Wyczuli-śmy trend i konsekwentnie kroczymy tą ścieżką – podkreśla Radosław Holewa.Miquido tworzy aplikacje, m.in. korporacyjne, dla dużych firm, jak Skyscanner, TUI, Nestle, Play, Imagination Technologies, ale też odno-szących sukcesy start-upów: HelloFresh, Picniic czy Vheda Health.Gdy powstali, nie zakładali światowej ekspansji. Ot, trzej założyciele chcieli coś zrobić w tema-

cie „mobile”, a niekoniecznie mieli gdzie: – Wraz z Krzysztofem Kogutkiewiczem (CEO) i Krzysztofem Bigą (COO) poznaliśmy się w jednej firmie IT, gdzie mimo naszych pasji w kierunku techno-logii mobile nie dane nam było rozwinąć swych zainteresowań. Po kilku latach i zdobyciu portfolio znanych klientów Miquido działa już globalnie.– Nie planowaliśmy aż takiego sukcesu. Ale teraz możemy śmiało powiedzieć, że jesteśmy w top trzech firm mobile w kraju z czysto polskim kapitałem. Naszymi konkurentami są firmy z mocnego rynku azjatyckiego, Europy Wschodniej oraz kilka bardzo znanych agencji z USA i UK. 80 proc. naszych klientów to zagranica. Ale w Polsce to my rośniemy najszybciej i gdyby nie fakt, że zgło-siliśmy nasz akces do rankingu Deloitte o rok za późno, teraz i my moglibyśmy pochwalić się wynikiem 13 tys. procent wzro-stu. Ale wszystko budowaliśmy od zera. Byliśmy programistami, a przejście do zarządzania firmą to jednak duży skok. Cały czas się uczymy – ocenia Radosław Holewa. – Ostatnio nawiązaliśmy współpracę z chyba najbardziej znanym studiem nagrań w Wiel-kiej Brytanii – zdradza w rozmowie z „What’s Up Magazine”. Oprócz tego firma czasem podejmuje się zleceń w obszarze gier mobilnych, także dla dzieci.

Miquidowe konfySztandarowym działaniem marketingowym Miquiodo jest coroczna konferencja Mobiconf w Krakowie. Ostatnia odbyła się 6–7 paździer-nika w salach Multikina. – Brakowało na rynku wydarzenia integrującego środowisko. Chcieli-śmy, aby w mieście, gdzie działamy, spotykali się co roku ludzie, którzy wiedzą lub chcą wie-dzieć, jak tworzyć najlepsze aplikacje mobil-ne i budować szeroko rozumiane community. Co roku przyjeżdża coraz więcej uczestników, którzy spotykają się z zaproszonymi przez nas uznanymi prelegentami, m.in. z Facebooka, Spo-tify, Soundcloud czy Microsoftu. Ci ludzie mają za sobą świetne doświadczenie, a my się od nich

uczymy – relacjonuje Agnieszka Gawron, marketing communica-tions specialist Miquido.Na Mobiconf ważne są ścieżki tematyczne skupione głownie na iOS oraz Android, w mniejszym stopniu już Windows Phone. Designer może poznać kodowanie, a programista zapoznać się z zagadnieniami designu. – Najważniejszy jest przepływ informa-cji – podkreśla Agnieszka Gawron. A jakie są najnowsze trendy w mobile? – Kiedyś była to miniaturyzacja urządzeń, a teraz trend na coraz większe ekrany. Podobnie jest z aplikacjami. Wiele jest niepotrzebnych, zaśmiecają tylko sklepy. Jeśli aplikacja ma być na czasie, to użytkownik musi widzieć, że ciągle się nad nią pra-cuje, wprowadza innowacje, udoskonala – mówi Paweł Zieliński, marketing communications manager Miquido.Podaje przykład aplikacji do zarządzania sprzedażą w terenie: firma, która miała problem z sprzedawcami, zmusiła pracowników do pisania raportów w specjalnej aplikacji maksymalnie 2 km od miejsca spotkania. – Odpadł problem skrobanych na kolanie raportów na koniec dnia pracy, a coś takiego jak aplikacja objęło kolejny obszar codziennego życia – podkreśla Zieliński. Aplika-cje pomagają nam w odczytywaniu danych o zanieczyszczeniu powietrza, szukamy za ich pomocą wycieczek w TUI, kupujemy gotowe półprodukty do przepisów z HelloFresh. Jeśli aplikacja tra-fia w naturalne środowisko, wtedy ma szansę na sukces – dodaje.Aktualnie w Miquido pracuje prawie 80 osób. Średnia wieku to 28 lat. Głównie programiści iOS, Android, ale też technologii Php, Java, testerzy oprogramowania, graficy, specjaliści HR i marke-tingu oraz project managerowie. – Nie mamy bardzo sztywnych procedur czy struktur, ale nie jesteśmy też już start-upem. Myślę,

ciąg dalszy na str. 6

wyniki, to najwyraźniej nie jest to przypadek. Rok temu już byli-śmy wysoko jako „wschodzące gwiazdy”, w najnowszym rankingu rozbiliśmy bank. To efekt ciężkiej pracy i ciągłej ochoty na rozwój – przekonuje Kaczanowski.Co ważne, Codewise od początku nie ma żadnego inwestora zewnętrznego. Wszystko pozostaje w ręku jednego właściciela – Roberta. Dzięki temu firma sama jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Codewise przekonuje mnie też, że nie są już start-upo-wi, ale daleko im też do korporacji. – Nie budujemy niepotrzeb-nych piramid stanowiskowych ani zawiłych hierarchii. Codewise to gra zespołowa, ważne, żeby chciało ci się przychodzić do pracy i tworzyć zupełnie nowe w świecie rozwiązania. Dbamy o pra-cowników. Dlatego mamy tak rozbudowaną część socjalną biura, a na dwóch piętrach Browaru Lubicz sadzamy przy biurkach 60 osób na piętrze, a nie 150 – wylicza Kaczanowski, z którym rozma-wiam w stylizowanym na tropikalną dżunglę chillout room firmy.Jaką przyszłość widzi przed sobą Codewise? Udoskonalanie i roz-wój dotychczasowej oferty i wzmocnienie jej na odcinku mobile. Ruch w kierunku mobilnych urządzeń jest zauważalny i firma zamierza na to postawić. Kariera? – Na pewno dość trudno się do nas dostać, ale pierwszeństwo mają ludzie z pasją. Kandydaci na programistów obowiązkowo przechodzą praktyczne interview z programowania. Generalnie strategia firmy brzmi: zatrudniać lepszych od siebie.

Aplikuj do aplikacjiCzas na Miquido. Spotykamy się z nimi w niewielkiej siedzibie przy ul. Ostatniej, nieopodal Tauron Areny. – Jest ciasno, ale to typowe dla rozwijających się firm. My wciąż się rozwijamy, więc wkrótce przeprowadzamy się do większego i bardziej re-prezentacyjnego biura. Siadajcie – zachęca Radosław Holewa, wiceprezes zarządu Miquido.Przedstawmy Miquido. To uznany już w branży designer i develo-per studio aplikacji mobilnych Software house, który od kilku lat odnosi sukcesy na całym świecie. Oficjalnie tytułują się mobile apps design & development company, choć jeszcze dwa lata temu używali skromnego terminu „studio”. – Ludzkość idzie w kierunku

Ludzkość idzie w kierunku mobi-le, a my w tym się specjalizujemy. Wyczuliśmy trend i konsekwentnie kroczymy tą ścieżką – podkreśla Ra-dosław Holewa z Miquido

Radosław Holewa, twórca i wiceprezes zarządu Miquido

fot.

Piot

r Ban

asik

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Page 6: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl6 rozmowa numeru

że udało nam się stworzyć zdrowy balans pomiędzy zarządzaniem tak dużym zespołem, zwinnością biznesową a poczuciem braku korporacyjnej sztywności procesów i procedur. To duża zaleta w walce o znakomitych ludzi, których mamy na pokładzie i ta-kich, których planujemy zatrudnić. Planujemy powiększyć zespół do 100 osób w 2017 r. – podkreśla Radosław Holewa.

7000 klientów976-procentowy wzrost Grzegorz Błażewicz, prezes zarządu i za-łożyciel SALESmanago, komentuje krótko. – Od pięciu lat taki wzrost, to się staje już trochę nudne. Ale jak mawiał Winston Churchill, „no news is good news”. Na tę nudę ciężko pracuje ekipa prawie 300 osób. Życie przedsiębiorcy jest dla mnie niekoń-czącym się pasmem problemów i porażek. Takie rankingi to łyżka miodu w beczce dziegciu – śmieje się. I od razu dodaje, że nie na-kręcają go nagrody i wyróżnienia, tylko możliwość uczestnictwa w bardzo poważnej konkurencji o bardzo wysoką stawkę, w której uczestniczą najlepsi na świecie.O SALESmanago pisaliśmy już w „What’s Up Magazine”, publi-kując rozmowę z duetem Błażewicz-Pawlus w kwietniu 2016 r. Najwyraźniej wyczuliśmy pismo nosem, bo w ciągu kolejnych miesięcy krakowska spółka wywindowała się na absolutny top w dziedzinie marketing automation, ucierając nosa amerykań-skim konkurentom. W Krakowie firma czuje się jak ryba w wodzie, zajmując większość biurowego budynku przy ul. Grzegórzeckiej. Wewnątrz – ni to start-upowo, ni to korporacyjnie. Pracować można gdzie się chce, do dyspozycji są biurka, pufy, leżaki, a w fir-mowej kuchni kega z piwem.Czym jest innowacyjny produkt SALESmanago, którego raz kliknięte reklamowe banery nie dadzą ci spokoju na ekranie smartfona, tabletu, komputera? – To produkt, który pozwala monitorować aktywność twoich kontaktów na stronach www i budować twoje profile behawioralne na tej podstawie. Stosując różne mechanizmy i algorytmy, SALESmanago przekazuje ko-munikację marketingową pod wskazane miejsce i we wskazanej porze. Z dużą pewnością system może stwierdzić, gdzie teraz jesteś, co robisz i czy właśnie teraz sprawdzasz pocztę, na którą wysyłane są konkretne reklamy – tłumaczy Konrad Pawlus.Na całym świecie z SALESmanago korzysta już blisko 7000 firm z branż eCommerce, B2C i B2B z ponad 45 krajów, m.in. global-ny Oriflame, największe hiszpańskie firmy: Telefonica i Endesa, a w Polsce m.in. Amrest – skupiający takie marki jak KFC, Pizza Hut czy Starbucks. Aktualnie w krakowskiej siedzibie pracuje

250 osób, firma ma też oddziały w Warszawie, Londynie, Banga-lore, Bukareszcie, Budapeszcie, Madrycie i najnowszy w Berlinie. Pawlus z Błażewiczem nie ukrywają, że mają ambicję tworzyć najlepszy produkt w tej kategorii na świecie.Ponad połowa z przychodów SALESmanago realizowana jest na rynkach zagranicznych. – Chcemy, aby w przyszłym roku nasze przychody osiągnęły poziom ok 50–60 mln zł. Równolegle pracu-jemy nad kolejną rundą finansowania, co może znacząco zmienić perspektywę dla dalszego rozwoju spółki – ocenia Błażewicz.Raport Deloitte to niejedyne wyróżnienie dla firmy. W globalnym rankingu systemów klasy marketing automation GetApp firmy Gartner, SALESmanago plasuje się na trzecim miejscu, wyprze-dzając takie globalne systemy, jak Marketo czy Pardot. – Bardzo mnie pociąga konkurowanie i rywalizacja. Patrząc na nasz lokalny, krakowski potencjał ludzki, sądzę że, powinniśmy mieć w tym rankingu 20 polskich spółek z Krakowa. Niestety, masa utalento-wanych ludzi z braku możliwości wybiera centra outsourcingowe – nie kryje irytacji Błażewicz.

Chipsy z owadówCzy w  rankingu za 2017 r. znów krakowskie spółki osią-gną tak wielki sukces? Raczej nie, bowiem ich skumulowane wzrosty znów musiałyby za-szokować. Czas na inne pol-skie brandy, może HiProMine, uznaną za jedną z najbardziej obiecujących firm, która swą siedzibę ma w – nomen omen – Robakowie pod Poznaniem. HiProMine prowadzi dość nieoczekiwany biznes na ko-mercyjną skalę: odzyskuje pro-teiny z... owadów i robaków.

dokończenie ze str. 5

Patrząc na nasz lokalny, krakowski potencjał ludzki, sądzę że, powin-niśmy mieć w tym rankingu 20 polskich spółek z Krakowa. Nie-stety, masa utalentowanych ludzi z braku możliwości wybiera centra outsourcingowe – nie kryje irytacji Błażewicz z SALESmanago

Wyniki są tak obiecujące, że wśród inwestorów znaleźli się nawet inwestorzy z funduszu należącego do Uber, nazywając HiProMine „wielką szansą na przyszłość”.Z kim konkurować będziemy w najbliższej przyszłości? Na pewno z firmami z Chin, które zdominowały azjatycką część rankingu Deloitte, oraz zaskakującymi pomysłami na biznes z USA, wśród których prym wiedzie Lootcrate. Mówiąc w skrócie, to comie-sięczny abonament na wysyłane paczki-niespodzianki z gadże-tami dla geeków, na których punkcie oszalał cały świat. I choć logistyka wysyłki Lootcrate nie kojarzy się pozornie z technologią, w rankingu Deloitte firma zanotowała aż 66 000 proc. wzrostu.Jest moc.

Rafał Romanowski

fot.

Piot

r Ban

asik

Grzegorz Błażewicz, założyciel SALESma-nago, w tle jego wspólnik Konrad Pawlus

Page 7: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

reklama

reklama_whatsup.indd 1 05/01/17 15:21

Page 8: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl8 rozmowa numeru

rafał romanowski: Austriackie więzienie z XIX wieku. Zaskakujące, że właśnie tu mieści się CTT.jakub kruszelnicki: – Inspirująca przestrzeń, to fakt. Osobne cele, karcer, spacerniak do więziennych apeli. Chichot historii, że w miejscu, gdzie karano żołnierzy nieposłusznych w służbie ce-sarzowi Austro-Węgier, my pracujemy nad promowaniem tech-nologii, które kierują nas błyskawicznie w przyszłość.

Czym dokładnie się zajmujecie?– Centrum Transferu Technologii istnieje od 20 lat. Kieruję 30-osobowym zespołem, który dzieli się na kilka podgrup. Jedna z nich to zespół ds. funduszy strukturalnych i programów mię-dzynarodowych, który – mówiąc w skrócie – zajmuje się informo-waniem i szkoleniem pracow-ników Politechniki, aby pisali projekty, łączyli się w konsor-cja, wypychali swe pomysły na zewnątrz, w świat. Dodatkowo takie działanie jest wzmacnia-ne przez lokowane u nas pro-jekty: Regionalny Punkt Kon-taktowy i Enterprise Europe Network, które pracują nad uczestnictwem Małopolski w programach ramowych oraz pomagają regionalnym MŚP w umiędzynarodowieniu. Jest też zespół ds. komercjalizacji, który weryfikuje rezultaty badań i decyduje, które z pomysłów mają szanse na komercyjny sukces i wprowadza politechniczne wynalazki na rynek.

Jakieś przykłady dobrych firm, które współpracują z uczelnia-mi bądź wyrosły z tego środowiska?– Na przykład Comarch, który odkleił się od uczelni i zbudował prawdziwe imperium. Z początku była to dynamiczna grupa

badawcza, a teraz zatrudniają-ca kilka tysięcy ludzi firma dzia-łająca na globalną skalę. W Ma-łopolsce bardzo aktywna jest Grupa Azoty, również zaintere-sowana współpracą ze środo-wiskiem naukowym w związku z kwestią emisji różnych substan-cji do środowiska. W skali kra-ju dobrze układa się współpraca z Tauronem, PGE czy Orlenem. Spółki skarbu państwa w ramach programów sektorowych coraz częściej poszukują eksperymen-

talnych rozwiązań, romansując z uczelnianymi zespołami ba-dawczymi. Mamy tu na Politechnice np. bardzo ciekawy zespół zajmujący się optymalizacją bloków energetycznych. Staramy się pokazać, jak elektrownia, której funkcjonowanie jest oparte na węglu, może być bardziej ekologiczna. Inny zespół jest w stanie bezinwazyjnie zbadać stan wielkich instalacji i przewidzieć ich

amortyzację. Takie grupy nie mają problemów ze znalezieniem wspólnego języka z przemysłem.

A modułowe budownictwo?– Wielka przyszłość. Nasi naukowcy mają w tej dziedzinie spo-ro osiągnięć. Generalnie w świecie modułowe budownictwo budzi wielkie zainteresowanie. A dyskusja o nim stymulowana jest nawet czynnikami geopolitycznymi, np. niespodziewanym napływem uchodźców. Do tak montowanych modułów miesz-kaniowych można wprowadzać całe rodziny niemal od razu. Wyobraźmy sobie też szansę takiego budownictwa np. na za-tłoczonym Ruczaju, gdzie w czasie boomu demograficznego można wznieść modułowe przedszkole, a po kilku latach zwinąć go i otworzyć teren dla mieszkańców lub pod inną zabudowę. Dobrym przykładem współpracy przy tej technologii jest też La-boratorium Badawczo-Rozwojowe Budownictwa Modułowego (skrót ModularLAB).

Koncepcjami smart city mi to już pachnie…– Ależ bardzo wiele z tego, co robimy to myślenie w kierun-ku smart – inteligentnych miast. Wszystkie kwestie związane z lepszym zarządzaniem energią, zmniejszeniem emisji CO2 czy innych szkodliwych substancji w powietrzu – to cechy charakte-rystyczne dla rozwoju smart cities.

Które jeszcze firmy w Krakowie dobrze operują na styku uczel-nie-biznes?– Na pewno bardzo mocnym partnerem jest szwajcarskie ABB. Ich decyzja o otwarciu w Krakowie jednego z niewielu centrów

Dzisiejsze czasy charakteryzuje mo-bilność, zmiana, hybrydowe modele nauczania, interdyscyplinarna eduka-cja. W Polsce to myślenie jest jeszcze słabo wyczuwalne, a w krajach wyso-ko rozwiniętych to standard – mówi Jakub Kruszelnicki, dyrektor Centrum Transferu Technologii Politechniki Krakowskiej.

RUSZA DoMINo. oTWARTość MIASTA NA RoZMAITE INICJATyWy I DIALoG SPołECZNośCI DZIAłA-JąCEJ TUTAJ ZAoWoCUJą PoZy-TyWNyMI śCIEżKAMI RoZWoJU. PoDoBNIE śRoDoWISKo START- -UPóW WyCZUWA, żE MIASTo STAJE SIę INNoWACyJNyM HUBEM

Z Krakowa w kosmos i z powrotem

fot.

Piot

r Ban

asik

Page 9: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 9rozmowa numeru

badawczo-rozwojowych w świecie robi wrażenie. A za dotychczaso-wą strategią na Kraków stoi przemyślane działanie. ABB są świetni ekspercko i lokują się tu na lata. Mają teraz duże pole do popisu, jak można sądzić np. po wynajmie na kilka lat budynku biurowe-go Axis w prestiżowej lokalizacji koło sądów i ronda Mogilskiego.

A Cisco?– Również doby przykład. Widać, jak zmienia się im perspektywa na rynku pracy. Specjaliści Cisco zajmują się już bardzo skompli-kowanymi procesami, a firma chce zainwestować w Krakowie w globalne centrum cyberbezpieczeństwa. To się już dzieje i Kra-ków zdobywa tu niezaprzeczalną renomę. Wystarczy spojrzeć na decyzję organizatorów CyberSec Forum, które już po raz trzeci o bezpieczeństwie rewolucji cyfrowej chce debatować właśnie w Krakowie. Wysublimowany obszar działań, w jakim miasto zaczyna się specjalizować, być może wkrótce będzie jego wizy-tówką. Rusza domino. Otwartość miasta na rozmaite inicjatywy i dialog społeczności działającej tutaj zaowocują pozytywnymi ścieżkami rozwoju. Podobnie środowisko start-upów wyczuwa, że miasto staje się innowacyjnym hubem.

Tak obierane kierunki brzmią dla Krakowa zbawiennie. Nie zbyt idyllicznie?– Nie. Droga otwartej innowacji i coraz mocniejszej sceny start--upowo-laboratoryjnej to droga nowoczesnej metropolii, która wie, dokąd zmierza. Jest miejsce w niej zarówno na duże, prężne firmy z wielkim kapitałem, jak i na małe, bardzo wyspecjalizowa-ne zespoły. I to się już dzieje: popatrzmy, jak wiele jednostek na-ukowych czy certyfikowanych laboratoriów zarabia na kontakcie z przemysłem czy biznesem.

W Krakowie powinno stać się to standardem. Mekka out-sourcingu powoli przepoczwarzy się w smart city wysokich technologii i ambitnego biznesu?– Wiele na to wskazuje, ale też wiele jest do zrobienia. Przyjrzyj-my się ABB, które ma bardzo dobry research i nieprzypadkowo inwestuje właśnie w Krakowie. Ruch zdecydowanie na przyszłość, ale inne korporacje też widzą światełko w tunelu i również mają świadomość, że biznes w Krakowie to nie będzie tylko wklepywa-nie faktur czy prosta księgowość. Typowy outsourcing w modelu BPO się stąd wypłucze, choć nie zniknie z pewnością całkowicie. Nie łudźmy się, korporacje mają świetne wyczucie i wiedzą, czy ich aktualna strategia jest dobrze wycelowana w rynek. Kilka lat temu BPO było tu hitem, teraz może brzmieć już nieco passé, jeśli

nie zostanie wzmocnione jakąś sensowną strategią rozwoju, jak np. otwarcie działu B+R lub stworzenie centrów doskonałości.

Co jest największą bolączką Krakowa czy Polski w starciu z biznesem wysokich technologii?– Nie umiemy patentować międzynarodowo. Rocznie Polska zdobywa dużo mniej światowych patentów, niż w tym samym czasie firma Philips. Niemcy patentują międzynarodowo około 100 razy więcej niż my. To nasza pięta achillesowa, konsekwen-cja niewystarczającej mobilności międzynarodowej polskich na-ukowców, którzy albo wyjeżdżają na Zachód czy USA i tyle o nich słyszeliśmy, albo kurczowo trzymają się swych uczelni. To musi się zmienić.

Ale może za pięć lat krajobraz zmian i innowacji będzie tu zu-pełnie inny. Pięć lat temu w Krakowie startował technologiczny gigant z USA – Akamai, zarządzający 70 proc. ruchu w świato-wym internecie. W 2011 roku rezydowało tu ich trzech spe-cjalistów, a  teraz Kraków to największy hub tej firmy, gdzie decyduje się o strategicznych procesach, ustala strategię działania dla klientów z  naj-wyższej półki itd…– Owszem, ale to bardziej skom-plikowany temat, niż hype na wy-sokiej jakości usługi, jakie może globalnym firmom zaoferować Kraków. To kwestia ulg podat-kowych na działalność badaw-czo-rozwojową firmy czy kwe-stia opłacalności współpracy na-ukowców i biznesu dla obu stron.

Czyli to pole również dla takich idei, jak prawdopodobna instalacja w Krakowie inkubatora przedsiębiorczości Euro-pejskiej Agencji Kosmicznej? Zaangażowały się w to wspólnie m.in. krakowskie uczelnie techniczne. Gwiezdne podboje z Krakowa?– Spokojnie, międzyplanetarnych rakiet tu nie będzie (śmiech). Wspólny list intencyjny, jaki wystosowaliśmy wspólnie z Urzędem Marszałkowskim, Urzędem Miasta wraz z Krakowskim Parkiem

Technologicznym, to bardzo atrakcyjna oferta dla Polskiej Agencji Kosmicznej. Ewentualne powstanie tu takiej jednostki badawczo-inkubatoryjno-akceleracyjnej to nie tylko pokłosie członkostwa Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej, ale obliczony na lata plan, jak Kraków, Małopolska czy cały kraj może uczestniczyć w wyścigu o zastosowanie na Ziemi kosmicznych technologii. Biorąc konkretny przykład: sensor pracy serca kosmonauty, wyko-rzystywany na orbicie, może pomóc komuś tu, na Ziemi, w walce z niewydolnością serca. A algorytm lądowania na powierzchni Księżyca specjalnych stacji badawczych może pomóc w docie-raniu człowieka do najdalszych, niezbadanych wciąż dokładnie zakątków Ziemi. Technologie kosmiczne to też gigantyczne bazy

danych, które mogą się przydać ludz-kości. Dotyczy to również zagadnień smogu, ruchu ulicznego, transportu, logistyki, danych satelitarnych czy na-wigacji systemem Galileo.

Pierwsze jaskółki działania w tym kierunku już fruwają. Mieliśmy już w Krakowie programistyczny hac-kathon technologii kosmicznych ActInSpace…– Tak, i to z wieloma fantastycznymi pomysłami, jak latająca drukarka 3D, która potrafi naprawić linie wysokiego napięcia. Albo specjalny program sate-litarnego monitoringu śniegu w gór-skim masywie Mont Blanc w Alpach, przewidujący, gdzie mogą tworzyć się

lawiny. Wszystko to wcielane w życie idee „from space to earth”, gdzie naczelną zasadą jest, że technologie stosowane czy wypró-bowywane w kosmosie wracają na Ziemię.

W tym również chcecie się specjalizować na Politechnice. Ale wracając jeszcze do dobrej współpracy środowiska nauki i biz-nesu: organizujecie coroczną galę Innowatorów Małopolski, wieńczącą 12-miesięczny program wyszukiwania najbardziej kreatywnych biznesów w aglomeracji Krakowa.– Z okazji dziesiątej, jubileuszowej edycji podzieliliśmy ten kon-kurs na siedem kategorii reprezentujących Inteligentne Specjali-zacje Małopolski: zrównoważona energia, nauki o życiu, chemia itd. I faktycznie, świetnych przykładów możemy podać mnóstwo. Silvermedia działająca w obszarze telemedycyny, M3Systems

zajmujący się prefabrykacją do-mów ze spienionego polistyrenu w branży tzw. inteligentnego bu-downictwa, Aplixcom Solutions, czyli system do nadzorowania i wizualizacji produkcji, Innova-Lab wytwarzający chemiczne zna-ki identyfikacyjne na rozmaitych tworzywach. Co roku nagradzamy tak wiele dobrych pomysłów, że o kondycję naszych innowatorów można być spokojnym.

Rozmawiał Rafał Romanowski

BIZNES W KRAKoWIE To NIE BęDZIE TyLKo WKLEPyWANIE fAKTUR CZy PRoSTA KSIęGo-Wość. KILKA LAT TEMU BPo Było TU HITEM, TERAZ MożE BRZMIEć JUż NIECo PASSé, JE-śLI NIE ZoSTANIE WZMoCNIo-NE JAKąś SENSoWNą STRATE-GIą RoZWoJU, JAK NP. oTWAR-CIE DZIAłU B+R LUB STWoRZE-NIE CENTRóW DoSKoNAłośCI

fot.

Piot

r Ban

asik

Page 10: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl10 HR

reklama

hr pod lupą testu

Razem pracujemy, razem świętujemy

– Biznes to relacje. Często się mówi, że biznes to wyniki, ale to ludzie decydują o tym, jakie będą wyniki. Podstawą myślenia o biznesie musi więc być myślenie o relacjach między ludźmi – tłumaczy Agata Broś, senior project manager & development coordinator w Advisory Group TEST Human Resources. I to jest najtrudniejsze, bo atmosfery w firmie nie da się sztucznie wykre-ować. Nawet zasypywanie mediów społecznościowych pozowa-nymi zdjęciami uśmiechniętego zespołu nikogo nie przekona, gdy wewnątrz będzie źle się działo. Ale za to, gdy w firmie panuje do-bry klimat, nie trzeba już wiele robić, bo ta wieść niesie się sama.

open your heart and… officeZła wiadomość jest jednak taka, że nad relacjami trzeba praco-wać codziennie, nie można odkładać tego na później ani spychać na dalszy plan. Ekspertki z TEST są zgodne: wizerunek dobrego pracodawcy budowany jest przede wszystkim poprzez wzajemny szacunek i otwartość.– U nas drzwi do biura zarządu są otwarte dla każdego pracownika. Nie trzeba pukać, wystarczy spojrzeć i sprawdzić, czy nie jesteśmy teraz zajęci. Jeśli ktoś z zespołu chce porozmawiać, ma problem albo propozycję, może przyjść i o tym powiedzieć. I za każdym razem weźmiemy pod uwagę jego opinię – mówi Adela Zacha-rzewska, partner TEST.W TEST wszyscy mówią sobie po imieniu, bez względu na wiek i sta-nowisko, co usprawnia komunikację i niweluje zbędny dystans na linii

pracownik – zarząd. A ta zależność w firmie jest kluczowa. – Ryba pięk-nieje od głowy – czyli przykład po-winien iść z góry. A każdy z nas potrzebuje dobrych wzorców w  swoim otoczeniu– wyjaśnia Agata Broś.

Celebrate good timesDzięki tym zasadom w TEST udało się stworzyć zaangażowany ze-spół. Najlepszym dowodem jest jubileusz zorganizowany z okazji 25. urodzin firmy. Wytworne drinki, kasyno, jazz, panie w perłach i boa ze strusich piór, panowie w kapeluszach i szelkach – na im-prezę w stylu Ameryki z czasów prohibicji zaproszono nie tylko obecnych, ale i byłych pracowników. Większość zaproszonych oczywiście pojawiła się na jubileuszu. Mimo że od kilku albo nawet kilkunastu lat nie pracują w TEST, nadal czują się częścią naszej firmy.– Nie tylko pracujemy na co dzień ze sobą, ale również wspólnie świętujemy. Tak było podczas naszych urodzin. Wszyscy bardzo zaangażowali się w jubileusz i nie chodzi tu tylko o sam udział w imprezie, ale również przygotowanie niespodzianek na ten dzień. Obecni pracownicy nakręcili filmik, który pokazywał życie naszej firmy z przymrużeniem oka. Dodatkowo postanowili zrobić na żywo taneczny flash mob, który całkowicie nas zaskoczył. Ekipa byłych pracowników również stanęła na wysokości zadania i we własnym zakresie przygotowała filmik z ich wspomnienia-mi z TEST. Takie momenty jak ten udowadniają, że 25 lat temu podjęliśmy słuszną decyzję, tworząc wyjątkowe miejsce nie tylko na rynku HR, ale również w sercach ludzi – wspomina Adela Zacharzewska.Organizacja imprez integracyjnych nie jest jednak receptą na wi-zerunkowy sukces. Jeśli w pracy nie będzie dobrej atmosfery, to nawet gdyby wyprawić ją u samego Wielkiego Gatsby’ego, na drugi dzień nikt nie będzie o niej wspomniał. – Imprezy i inne tego typu eventy nie budują relacji w firmie, one mogą jedynie

wzmocnić te już istniejące, budowane każdego dnia podczas codziennej pracy – tłumaczy Agata Broś.

Let them talkAdvisory Group TEST Human Resources, zajmująca się na co dzień m.in. konsultingiem HR, udowadnia, że w ich przypadku szewc w dziurawych butach nie chodzi. Wyniki mówią same za siebie: procent rotacji w firmie jest niewielki, a na około pięćdziesięciu pracowników aż siedem osób ma staż dłuższy niż 10 lat.– TEST to dla wielu naszych pracowników pierwszy etap kariery zawodowej. Czasami odchodzą do innych firm, poszerzają swoje doświadczenia, a potem wracają, już na wyższe stanowiska. Ale cieszymy się także, gdy zdobywają wiedzę u nas, a potem idą dalej. Bardzo często zostają naszymi klientami i wtedy z relacji wewnątrz firmy przeskakujemy na relacje partnera w biznesie – dodaje Adela Zacharzewska.Jak widać, dbanie o wewnętrzny employer branding to postawa budowania zewnętrznego wizerunku pracodawcy. Opinie zado-wolonych pracowników tworzą pozytywny obraz firmy, rozcho-dząc się zgodnie z zasadami marketingu szeptanego, z tą różnicą, że zadowolonym pracownikom nie trzeba za to płacić. – W przy-padku kreowania wizerunku pracodawcy nie sprawdza się zasada: nieważne jak mówią, byle mówili. Jeśli pracownicy o nas mówią, niech mówią dobrze – radzi Agata Broś.

Dagmara Marcinek

Gdzie dwóch się spotyka, tam tworzą się re-lacje. A gdy te relacje budowane są wewnątrz firmy, trzeba zrobić to tak, by ci spoglądający z zewnątrz mówili: „chcę tam pracować”. o tym, jak tworzyć wizerunek „pracodawcy z wyboru”, opowiadają specjalistki z Adviso-ry Group TEST Human Resources.

Agata Broś – senior project manager & development coor-dinator w Advisory Group TEST Human Resources

Adela Zacharzewska – partner Advisory Group TEST Human Resources

Jesteś małopolskim Przedsiębiorcą?

Zostań jednym z naszych 100 Wystawcówi zaprezentuj Swoją ofertę

przed tysiącami Odwiedzających !

Szczegóły oferty poznasz na naszej stronie internetowej:

www.malopolska.biz

lub kontaktując się bezpośrednio z naszym biurem:Fundacja Instytut Business Innova�on

e-mail: [email protected]

tel. 506 148 496 tel. 609 148 609

organizator

Page 11: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

reklama

Find what’s possible in 2017Join flexible, multinational and dynamic company to develop in one of our main domains: HR, Finance, Technology, Employee Benefits and Business Support.

Learn more at pracaAon.pl

Risk. Reinsurance. Human Resources.

Page 12: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl12 przedstawiamy

Gdy w listopadzie 2015 r. firma ogłosiła przeniesienie centrum Shell Business Operations z Zabierzowa na Czerwone Maki, sta-ło się oczywiste, że wraz ze zmianą siedziby wzrośnie pozycja krakowskiego oddziału. Tylko w 2016 r. zatrudniono tu około 660 nowych pracowników, czyniąc siedzibę trzecim największym oddziałem firmy na świecie. Jednak rozwój Shell Business Ope-rations Kraków to nie tylko coraz więcej miejsc pracy. To także nowe wyzwania i obszary działalności.– Dział Internal Communications, który tworzymy właśnie w pol-skim Shellu, zdecydowanie różni się od tych, które już tutaj funk-cjonują. Właściwie takie jednostki rzadko pojawiają się w kor-poracjach zlokalizowanych w Krakowie, bo zwykle duże firmy zajmują się tym w swoich głównych siedzibach – mówi Katarzyna Zdziechowska, recruitment advisor w Shell.

Piętnastu wspaniałychW przypadku Shell również tak było i do tej pory. Komunikacją wewnętrzną zarządzano tylko centralnie. Teraz, ze względu na po-tencjał lokalnego rynku, zespół taki powstanie także w Krakowie. W nowo powstałym dziale Internal Communications specjaliści będą zajmować się tworzeniem strategii komunikacyjnych dla

Kreatywniew korporacji

wszystkich oddziałów Shell na świecie i pracować nad ich wdra-żaniem. W tym celu w Krakowie powstaje nowy zespół, składający się, przynajmniej na początku, z zaledwie piętnastu osób. Dlate-go też firmie zależy na tym, by zatrudnić najlepszych.– Szukamy osób z co naj-mniej pięcioletnim doświad-czeniem, choć zdobywanym niekoniecznie w  korpora-cjach. Sprawdzą się tutaj osoby, które zarządzały projektami w  agencjach kreatywnych, przygotowy-wały strategie komunika-cyjne w firmach, ale także osoby z  lekkim piórem i  doświadczeniem dzien-nikarskim. Ważne jest też, by swobodnie poruszały się w mediach społecznościowych i, przede wszystkim, perfekcyjnie posługiwały się językiem angiel-skim – wyjaśnia Katarzyna Zdziechowska.

Dwa filaryZespół Internal Communications będzie opierać się na dwóch filarach. Pierwszy z nich to pracownicy na stanowiskach pro-grammes advisors, skupieni na pracy projektowej, współpracy z biznesem, kreowaniu strategii i kampanii. Drugi to content advisors, odpowiedzialni za przygotowanie treści: informacji czy komunikatów tworzonych na bieżąco, haseł reklamowych, pre-zentacji multimedialnych, a także obszerniejszych materiałów, takich jak artykuły czy analizy.W obu przypadkach charakter pracy najlepiej określi słowo „kre-atywna”, a wymagany charakter pracownika to umiejętność dzia-łania pod presją czasu, multitasking i postawa „can do”.Elastyczny czas pracy to coś, co różni Internal Communications od ośmiogodzinnych dniówek będących zazwyczaj standardem w korporacji. Nie zmieniają się za to benefity oraz pensja, która ze względu na prestiż stanowiska będzie odpowiednio wysoka.

Jeśli więc ktoś do tej pory mówił „kor-poracja to nie dla mnie”, tylko dlatego, że kojarzyła mu się ze stereotypowym wizerunkiem pracy w biurowcu, po-winien zrewidować swoje poglądy. Kreatywność to przecież też szukanie miejsca na realizacje swoich celów, tam, gdzie do tej pory wydawało się to niemożliwe.

Dagmara Marcinek

Korporacje to nie tylko finanse, obsługa klienta i IT. Shell Business operations w Krakowie otwiera właśnie nowy dział – Internal Communications, dzięki któremu to tutaj będzie przygotowywana strategia komunikacji wewnętrznej dla wszystkich jednostek Shell działających na całym świecie.

SPRAWDZą SIę TUTAJ oSoBy, KTóRE ZARZąDZAły PRoJEK-TAMI W AGENCJACH KREATyW-NyCH, PRZyGoToWyWAły STRATEGIE KoMUNIKACyJNE W fIRMACH, ALE TAKżE oSoBy Z LEKKIM PIóREM I DośWIAD-CZENIEM DZIENNIKARSKIM

Wschodząca synergia oferowanych przez inne firmy jako oddzielne produkty. – Mamy pracowników odpowiedzialnych za obsługę klienta, ale nie prowa-dzimy działań z zakresu sprzedaży bezpośredniej – zdradza Karoli-na Rowecka. Do partnerów Synerise dociera więc przez edukację: branżowe kontakty, szkolenia w firmach, udział w konferencjach czy otwarte testy skierowane do dużych przedsiębiorstw.Okazją do pozyskania klientów ma być także – planowane na czas druku niniejszego numeru „What’s Up Magazine” – oficjalne globalne otwarcie się Synerise na rynek. Launch towarzyszy dużej konferencji w warszawskiej siedzibie Microsoftu, z Orange i Deloitte wśród partnerów. – Oprócz naszych klientów oraz klien-tów naszych partnerów znajdą się tam też prelegenci z branży marketingu i e-commerce, dlatego liczymy na konstruktywną kry-tykę naszego systemu, byśmy mogli go stale ulepszać i rozwijać – opowiada odpowiedzialna za przygotowanie tego wydarzenia Małgorzata Wojtasik.Brak sił sprzedażowych w Synerise to niejedyny wyróżnik kra-kowskiego przedsiębiorstwa na rynku marketing automation. – Jesteśmy honorowym partnerem Polskiego Stowarzyszenia Sztucznej Inteligencji, bo upatrujemy w AI szansy na dostarcze-nie systemowi nowych funkcjonalności. Nasi szefowie czynnie uczestniczyli w tworzeniu specjalistycznych kierunków studiów dotyczących e-marketingu czy informatyki społecznej, które można podjąć na krakowskiej AGH – opowiada Karolina Rowecka. A jeśli dodać do tego, że na badania i rozwój wydaje się w Synerise kilka milionów złotych w ciągu roku – nietrudno zrozumieć, skąd biorą się sukcesy firmy.– Zostaliśmy docenieni chociażby przez wspomniany Microsoft, który obdarował nas grantem w wysokości 750 tys. zł, zaś Retail-net uznał wprowadzenie naszej technologii w sieci sklepów Gino Rossi za najciekawsze wdrożenie 2015 roku w branży e-commerce – opowiada Małgorzata Wojtasik. – Będziemy się też rozwijać i reprezentować Kraków na branżowych konferencjach na całym świecie dzięki grantowi z programu „Go To Brand” Polskiej Agen-cji Rozwoju Przedsiębiorczości – dodaje.

Piotr Banasik

społeczne. Synergia wszystkich gałęzi pozwoliła stworzyć spraw-nie funkcjonujący system – platformę klasy enterprise dla dużych organizacji, realizującą działania w zakresie zautomatyzowanego marketingu. W jaki sposób funkcjonuje system?– Zbieramy i analizujemy informacje dotyczące potencjalnych konsumentów, przypisując im konkretne zainteresowania, czyn-niki demograficzne czy zwyczaje zakupowe, po czym kierujemy do nich spersonalizowany przekaz marketingowy najskuteczniej-szym dla nich kanałem komunikacji: SMS-em, mailem, wiadomo-ścią push lub spersonalizowaną stroną internetową – tłumaczy Karolina Rowecka, product owner w Synerise.– Wyobraź sobie, że wchodzisz do sklepu, a wibrująca komórka in-formuje cię o dostępnych promocjach. I to tylko o takich, na które sam zwróciłbyś uwagę: nie poleci ci butów, jeśli system wie, że kupiłeś je tydzień wcześniej, nie zaproponuje biletów do kina na film, który już widziałeś. Wiemy, że klienci i ich gust zmieniają się, dlatego system działa w oparciu o ucze-nie maszynowe, wspierając pracowników marketingu i realnie zwiększając sprzedaż – dodaje Małgorzata Wojtasik.Synerise stawia na innowacyjne technolo-gie, sztuczną inteligencję oraz skupienie na jednej platformie funkcjonalności często

Jak w ciągu trzech lat inicjatywę trzech przyjaciół przekształ-cić w przedsiębiorstwo zatrudniające dziś ponad czterdzieści osób, z wyceną 50 milionów złotych, będące przy tym marką nie tylko innowacyjną, ale i społecznie zaangażowaną? od-powiedzi szukamy w Synerise, krakowskim przedsiębiorstwie sektora big data i artificial intelligence, na kilka dni przed globalnym launchem jego usług.– Oferujemy naszym partnerom rozwiązania, które pomagają łączyć procesy sprzedażowe – opowiada Małgorzata Wojtasik, product manager w Synerise. – Co ciekawe, nasz system sprawdza się zarówno przy sprzedaży online, czyli na stronie internetowej partnera, jak również offline, angażując klientów podczas pobytu w sklepie, np. dzięki wykorzystaniu beaconów, wi-fi i integracji systemów typu point of sales (POS) – dodaje.Każdy z trzech twórców Synerise – Jarosław Królewski, Miłosz Baluś i Krzysztof Kochmański – wniósł do firmy osobisty pier-wiastek: programowanie, projektowanie grafiki czy umiejętności

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Syneri-se.com to platforma klasy enterprise dla dużych organizacji umożliwiająca podejmowanie działań w zakresie zautomatyzowa-nego marketingu

Page 13: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 13prezentacja

Wyniki prestiżowego ogólnopolskiego konkursu Najlepsze Miej-sca Pracy 2016 nie pozostawiają wątpliwości. W tym zestawieniu Sii zdobyło bardzo wysokie, czwarte miejsce wśród firm zatrud-niających więcej niż 500 osób. Spora w tym zasługa krakow-skiego oddziału firmy przy ul. Wielickiej, gdzie pracuje już 250 specjalistów.Sii to firma zajmująca się szeroko pojętymi usługami na pograniczu inżynierii i IT. Działa w modelu powierzania zespołów swych pra-cowników konkretnym klientom. – Mówiąc w skrócie, zasada dzia-łania Sii to realizacja specjalistycznych usług dla klientów wszędzie tam, gdzie tego potrzebują. Jesteśmy swoistym bankiem wiedzy i doświadczenia, które mogą być przydatne wielu firmom. Mamy sprawdzonych specjalistów w wielu dziedzinach, którzy w różnych modelach współpracy mogą rozwiązać ich problemy. W związku z tym, że jesteśmy bardzo zorientowani na klienta i elastyczni w działaniu, można powiedzieć, że to nasi partnerzy współtworzą Sii – wyjaśnia Ryszard Pytko, regional director Sii Kraków.

Przede wszystkim ludzieKluczem do sukcesu Sii jest zgrany, organicznie bu-dowany zespół. U progu 2017 roku i w przededniu przeprowadzki do nowego, większego i bardziej no-woczesnego biura, firma mocno stawia na rekru-tację. Doskonałymi providerami są tu zatrudnieni od dłuższego czasu specjaliści: Agata Jasińska, Ali-cja Andrzejewska, Mateusz Duź, Damian Gmyrek, Krzysztof Kaczor, Jarosław Kret, Sławomir Zakrzew-ski czy Paweł Sajdak.– Prezentujemy ich historie związane z pracą w Sii, aby pokazać, że jesteśmy przyjaznym pracodawcą, który stawia na rozwój zatrudnionych, bierze od-powiedzialność za ich edukowanie i doskonalenie umiejętności – wylicza dyrektor Pytko. Potwierdzają to głosy pracowników. – Do Sii Polska dołączyłem trzy lata temu jako junior software tester. Dzięki dynamicznemu rozwojowi projektu i mojemu zaangażowaniu szybko awansowałem na stanowisko technical coordinator. Obecnie pracuję jako test lead w sześcio-osobowym zespole testowym, którego zadaniem jest dbanie o ja-

kość aplikacji webowej, tworzonej dla globalnego lidera z  zakresu technologii dla energetyki i auto-matyki – wspomina Mateusz Duź, test lead Sii, i dodaje, że praca w Sii daje mu sporo możliwości rozwo-ju i szkoleń w zakresie testowania oprogramowania (ISTQB Founda-tion i Advanced Level).

Sii w Krakowie to organicznie budowany, stabilny zespół 250 osób. Przez ponad pięć lat działalności na krakowskim rynku firma dorobiła się miana jednego z najlepszych pra-codawców w mieście.

Damian Gmyrek zaczął przygodę z  Sii ponad trzy lata temu na stanowisku koordynatora projektu. Obecnie jest service deli-very managerem. – Pracowałem wtedy w trzyosobowym zespole. Realizowaliśmy testy funkcjonalne dla jednego ze światowych liderów w branży high-tech. W ciągu tych lat udało nam się roz-winąć współpracę z klientem w kilku innych obszarach, a moje doświadczenie i zaangażowanie zaowocowało awansem na test managera, a następnie na service delivery managera – opowiada Damian. W Sii ważni są dla niego głównie „fantastyczni ludzie, dzię-ki którym każde nowe wyzwanie jest również świetną przygodą”.Managerem działu administracji jest Agata Jasińska, która w Sii startowała w 2011 roku, jako specjalista ds. administracji. – Byłam pierwszą osobą w oddziale zajmującą się obsługą administracyj-ną. Po roku pełniłam już funkcję kierownika działu administracji

i rozliczeń. Zakres moich obowiązków zmieniał się wraz z rozwojem oddziału. Początkowo zaj-mowałam się wszystkim: od spraw kadrowych i rozliczeń z klientami/kontrahentami po wszel-kie zakupy do biura. Aktualnie większość czasu poświęcam na koordynowanie pracy najlepsze-go na świecie zespołu ADM – dodaje Agata. Podkreśla, że dziewczyny z jej zespołu „są nie-samowite” a ona sama ma wielkie szczęście, że może z nimi pracować.O społeczności starszych inżynierów ds. opro-

gramowania może coś powiedzieć Krzysztof Kaczor, choć pracuje w firmie zaledwie od roku. – Trafiłem do niezwykle ciekawego projektu w branży motoryzacyjnej, którego celem jest opra-cowanie oraz implementacja systemu rozpoznawania gestów w samochodzie. Na początku byłem odpowiedzialny za rozwój i utrzymanie narzędzi demonstru-jących możliwości systemu. Dzi-siaj jestem osobą odpowiedzialną za całościowy rozwój jednego z komponentów – od fazy koncep-tualnej, poprzez implementację, aż po planowanie i wykonywanie testów – wylicza Krzysztof.Jarosław Kret, inżynier ds. testów, w Sii spędza już trzeci rok. – Zaczy-nałem jako tester. Obecnie czu-wam nad automatyzacją procesu

testowego wewnętrznych aplikacji, które wdrażamy u nasze-go partnera – globalnego banku inwestycyjnego. Dodatkowo od kilku miesięcy jako „ambasador Sii” dbam o interesy naszych pracowników – mówi Jarosław. Podkreśla, że firma daje mu do-stęp do wielu interesujących szkoleń i niezapomnianych imprez integracyjnych. – Ponadto bez problemów mogę zmienić projekt, wybierając spośród tych, które są dostępne we wszystkich od-działach w Polsce. To nie są czcze słowa, że Sii stawia na ludzi – słyszymy.

Nie można się tu nudzić– Do Sii dołączyłem już po trzecim roku studiów jako młod-szy tester, pracując przy jednym z ważniejszych projektów w Sabre – dorzuca swą opowieść Sławo-mir Zakrzewski, w Sii piastujący stanowisko scrum master. Sławek, zamiast odbywać praktyki, zdecy-dował się na rozpoczęcie pracy, a  elastyczne godziny pozwalały mu pogodzić pracę ze studiami. Zdobyte doświadczenie pozwoli-ło mu na szybki rozwój. – Po trzech latach zdecydowałem się na zmianę stanowiska, a firma umożliwiła mi poznanie ścieżki developerskiej, przy jednoczesnym poznawaniu tajników funkcji scrum mastera. To fajna firma, nie można się tu nudzić – prze-konuje Sławek.

w przyszłość

ciąg dalszy na str. 14

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Page 14: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl14 nieruchomości

Inwestycja firmy Echo Investments będzie z  pewnością na długo przykładem, jak prawo własności może przegrać z in-nymi wartościami. W 2011 r. firma kupowała hotel Cracovia za 32 mln zł, a w ostatnich dniach 2016 r. sprzedała go Muzeum Na-rodowemu za 29 mln zł. Transakcja była jednym z najgorętszych tematów w okresie świątecznych. Wcale nie dlatego, że Echo odsprzedało budynek (a właściwie prawo do wieczystego użytko-wania gruntów, na których stoi) za kwotę niższą niż kwota kupna, ale dlatego, że podpisanie umowy oznacza zachowa-nie budynku hotelu. – Pro-pozycja Muzeum Narodo-wego wpisała się w  nową strategię biznesową spółki – mówił Mikołaj Martynu-ska. – Strategia Echa opiera się na szybkiej rotacji ka-pitału i  zakłada realizację inwestycji o  dużej skali. Umożliwienie Muzeum Na-rodowemu zorganizowania galerii traktujemy jako nasz wkład w rozwój Krakowa.Budynek hotelu powstawał w latach 1959–1965. Zaprojektował go uznany architekt Witold Cęckiewicz. Dawny hotel jest wraz ze znajdującym się tuż obok kinem Kijów kompleksem moderni-stycznej architektury (kino również jest projektem Cęckiewicza, realizowanym w latach 1960–1965).Kiedy tylko firma kupiła hotel w 2011 r., było wiadomo, że nie bę-

W ostatnich dniach 2016 r. Mu-zeum Narodowe w Krakowie stało się właścicielem hotelu Cracovia. Informacja wzbudziła wiele emocji, bo oznacza zacho-wanie bryły hotelu, a zarazem szansę na budowę nowej prze-strzeni publicznej.

dzie jej łatwo zrealizować jakąkolwiek inwestycję na tym terenie. W tym czasie zaczęto doceniać późny modernizm w polskiej ar-chitekturze, Echo miało więc świadomość, że szanse na zburzenie hotelu i zastąpienie go innym budynkiem są mizerne. Propozycji architektonicznych było kilka, również kilka było prób zapla-nowania nowych funkcji budynku. Modernizacji i przebudowie sprzeciwiali się architekci i konserwatorzy, którzy ostatecznie doprowadzili do częściowego uznania bryły za zabytek. Plany intensywnego komercyjnego wykorzystania działek na rogu al. Focha i ul. Kałuży blokował z kolei krakowski magistrat.Teraz modernistyczna bryła hotelu Cracovia będzie chroniona przez Muzeum Narodowe w Krakowie. Umowę sprzedaży pod-pisano 29 grudnia w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Naro-dowego w Warszawie – podpisy złożyli Andrzej Betlej, dyrektor MNK, oraz przedstawiciel Echo Investment, dyrektor zarządzający Mikołaj Martynuska w obecności wicepremiera Piotra Glińskiego,

co dowodzi znaczenia trans-akcji. MNK musiało otrzymać wsparcie finansowe minister-stwa.W częściowo wpisanej do re-jestru zabytków Cracovii Mu-zeum Narodowe w Krakowie ma zamiar otworzyć galerię dizajnu i  architektury. Pro-jektów na razie brakuje, dy-rektor Betlej studzi zaś roz-gorączkowanych komentato-rów, tłumacząc, że najpierw trzeba poczekać na projekty techniczne, by ostatecznie

ogłosić, co stanie się z budynkiem hotelu. A domysłów jest wie-le – wśród rozwiązań rozważanych przez MNK jest bowiem m.in. budowa podziemnego przejścia łączącego budynek muzeum z Cracovią. Rodzą się też pytania o rolę części przyziemnej daw-nego hotelu, która zawsze pełniła funkcje usługowo-handlowe.Muzeum nie kryje, że chce powrócić do projektów sprzed stu lat, według których plac przed gmachem MNK miał być forum miejskim, forum kultury. Dyskusja o architekturze i przestrzeni miejskiej, jaką rozpoczęła inwestycja Echo z 2011 r., będzie więc z pewnością kontynuowana.

Bartosz Piłat

MUZEUM NARoDoWE CHCE PoWRó-CIć Do PRoJEKTóW SPRZED STU LAT, WEDłUG KTóRyCH PLAC PRZED GMACHEM MNK MIAł Być foRUM MIEJSKIM, foRUM KULTURy. DySKU-SJA o ARCHITEKTURZE I PRZESTRZENI MIEJSKIEJ BęDZIE WIęC Z PEWNośCIą KoNTyNUoWANA

Podobnego zdania jest Paweł Sajdak, service coordinator Sii, również od roku w firmie. – Na co dzień odpowiadam za ste-rowanie działaniem globalnych dostawców świadczących serwis i usługi. W praktyce przekłada się to na kontrolowanie, dokumento-wanie, kierowanie i usprawnianie wszystkich procesów dostępnych pod banerem ITILa, przy użyciu najnowocześniejszych narzędzi – wspomina Paweł. Jak twierdzi, codzienne sytuacje kryzysowe tylko umacniają go w przekona-niu, że trafił do miejsca, w którym sprawdzają się wszystkie jego umiejętności i możliwości. – W Sii są przyjacielskie relacje i świet-na atmosfera. Żałuję, że nie trafiłem tu wcześniej – zarzeka się w rozmowie z nami.Wszystkich zatrudnionych w Sii zna Alicja Andrzejewska, mana-ger działu rekrutacji i HR. – Zaczynałam w 2015 r. jako specjalista ds. rekrutacji i HR. Byłam odpowiedzialna za pozyskiwanie naj-

lepszych specjalistów z branży IT oraz inżynierii. Od roku mam możliwość sprawdzać się w roli kierownika działu rekrutacji i HR – przybliża swe zadania Alicja. Obecnie zarządza zespołem rekru-terów i jest odpowiedzialna za komunikację, działania employer

branding oraz – co oczywiste – imprezy integracyjne w krakow-skim oddziale Sii. – Na co dzień dbam również o to, aby poprzez szereg różnorodnych szkoleń nasi pracownicy mogli stale podnosić swoje kompetencje. Mimo bardzo dynamicznego rozwoju, Sii cały czas bliżej do rodzinnej firmy, niż

typowej korporacji. W tym momencie nie wyobrażam sobie pracy gdzie indziej – komplementuje Alicja.Alicja ma pełne ręce roboty, bo niemal cały czas trwa rekrutacja. Aktualnie Sii skupia się na poszukiwaniu architektów, develope-rów (m.in. Front-end, Java, C++, C embedded, .NET, Xamarin), testerów automatycznych, a także osób na stanowiska takie jak: business analyst, project manager, subject matter expert, czy service coordinator. Warto poznać naszą ofertę – zachęca Ryszard Pytko.

Rafał Romanowski

dokończenie ze str. 13

Ryszard Pytko – regional director Sii Kraków

Narodowy czas

Cracovii

Page 15: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 15prezentacja

Wszyscy mają car-sharing…Car-sharing, czyli sieć samochodów wynajmowanych na minuty, to w wielu miastach na świecie już nieodłączny element komu-nikacji miejskiej. W przeciwieństwie do standardowych wypo-życzalni, podróż rozliczana jest nawet w minutach, a pojazdy są dostępne 24/7. Samochodów nie zwraca się do serwisów, ale bez-piecznie odstawia do bazy lub zostawia tam, gdzie zakończyło się podróż. W procesie wypożyczenia nie biorą udziału osoby trzecie, wszystko odbywa się automatycznie i elektronicznie, za pomocą kart dla zarejestrowanych klientów czy aplikacji na smartfonie. O takiej usłudze zaczęto myśleć już w latach 70., ale dopiero dwadzieścia lat później, głównie dzięki rozwojowi technologii, udało się sprawić, że auta dostępne przez car-sharing mogły stać się alternatywą dla innych środków lokomocji. Dziś jedna z największych firm, Zipcar, ma w swojej flocie ponad 12 tys. samochodów, które rozlokowane są na terenie USA, Kanady, Hisz-panii czy Turcji, a Car2go, działająca w 29 miejscach na świecie, udostępnia niemal 14 tys. pojazdów, z czego aż 1100 w Berlinie, a 780 w Hamburgu. Brytyjskie Enterprise CarClub oferuje do wypożyczenia 950 samochodów w 19 miastach na Wyspach, ale takie systemy funkcjonują też w Rzymie, Florencji, Amsterdamie czy Wiedniu, w dużych miastach, a nawet na wsiach. W Polsce car-sharing dopiero raczkuje, choć pierwsze firmy pojawiły się w Warszawie i Wrocławiu, a dzięki Traficar usługa trafiła wreszcie do Krakowa.

…ma i Kraków– Postawiliśmy na Kraków, bo był optymalnym miastem do wdrożenia i testowania tego systemu. W Warszawie, aby gę-stość samochodów była zadowalająca, ich początkowa liczba musiałaby być znacznie większa, a aglomeracja śląska czy Trój-miasto potrzebują trochę bardziej skomplikowanej strategii. Ale Kraków to dla nas dopiero początek – mówi Konrad Karpiński, Kierownik Produktu Traficar. I można mu wierzyć, bo za marką Traficar stoi firma Express, działająca na rynku polskim od 1989 roku, mająca w swojej flocie ponad 6000 samochodów. Po doświadczeniach zdobytych na wypożyczaniu samochodów i wynajmie średnio- i długotermi-nowym, zdecydowała się rozszerzyć ofertę o auta dostępne na minuty, przeznaczone głównie do poruszania się po mieście. – Traficar nie jest konkurencją dla komunikacji miejskiej, rowe-rów czy taksówek. Chcemy być uzupełnieniem oferty transpor-tu publicznego, alternatywą, z której ludzie mogą skorzystać, zastanawiając się, jak dostać się dziś do pracy, na uczelnię czy spotkanie – tłumaczy Konrad Karpiński.

Traf do Traficara

Jeden samochód, jedno oC, jeden prze-gląd techniczny pojazdu i jedno miejsce parkingowe, a kierowców nawet 126. To właśnie sekret car-sharingu, który pole-ga na maksymalnym wykorzystaniu auta przy minimalizacji kosztów jego użytko-wania. od niedawna także w Krakowie.

Zadziałało. „Dzięki, Traficar! Uratowaliście moją fryzurę!” – pisze klientka, którą zaskoczył deszcz w drodze na imprezę. „Mogłam pojechać na zakupy nie czekając, aż mój mąż wróci z pracy” – relacjonuje użytkowniczka Facebooka, która ciężkie torby zapa-kowała do wypożyczonego auta i wygodnie zawiozła do domu. A za niespóźnienie się do pracy dziękuje kierowca, któremu uciekł autobus, ale szybko znalazł zaparkowanego kilka metrów dalej traficara. Korzystanie z usługi jest proste, a decyzja o wykorzystaniu tra-ficara może być podjęta spontanicznie. Wystarczy aplikacja na smartfonie, która pokaże, gdzie znajduje się najbliższy samochód, a potem otworzy go, skanując kod QR, znajdujący się na szybie pojazdu. Kluczyki czekają już w schowku. Zakończenie podróży również odbywa się przez aplikację, a auto można zostawić w do-wolnym miejscu na terenie Krakowa (w strefie płatnego miejskie-go parkowania lub na bezpłatnych parkingach), a od niedawna także na lotnisku w Balicach. Być może wkrótce, jako odpowiedź na zapotrzebowanie klientów, obszar rozszerzony zostanie o Wie-

liczkę. Ile to wszystko kosztuje? 80 groszy za kilometr i 50 groszy za każdą minutę jazdy lub 10 groszy za minutę postoju. Jeżdżąc wieczorami zapłacisz niewiele więcej niż za bilet na tramwaj czy autobus, w godzinach szczytu nieco mniej niż za taksówkę.

Traficar = miasto smart? Choć Traficar dołożył właśnie miastu sto dodatkowych samocho-dów, car-sharing ma w efekcie służyć odblokowaniu przestrzeni w centrum. – Osoba przyjeżdżająca do pracy własnym samo-chodem zajmuje miejsce parkingowe przez osiem godzin. Jeśli skorzysta z naszej usługi, zaparkowane auto za chwilę zostanie wypożyczone przez kogoś innego. Statystyki mówią, że pojazdy w centrum mają największą rotację i przez te osiem godzin są w ciągłym ruchu, a badania prowadzone w Berlinie pokazały, że jeden samochód może mieć nawet 126 kierowców – wyjaśnia przedstawiciel Traficar.Traficar ma przyczynić się także do ograniczenia liczby samocho-dów w gospodarstwach domowych. We Włoszech dzięki usłudze car-sharingu z drugiego bądź trzeciego auta zrezygnowało 20 proc. rodzin. W Krakowie system działa dopiero trzy miesiące, a już pojawiły się pierwsze deklaracje sprzedaży „nadprogra-mowych” pojazdów. Rosnące koszty utrzymania samochodów (AC, OC, obowiązkowy przegląd, serwis, paliwo itd.) sprawiają, że osoby, które korzystają z nich tylko sporadycznie, uważają, że bardziej ekonomiczny w użyciu jest właśnie wypożyczony nawet kilka razy w tygodniu Traficar. Nie trzeba go wozić do mechanika, myjni ani na stację benzynową. Idealnie jeszcze nie jest, bo w dalszym ciągu kierowcy Traficar często wożą powietrze. To jednak ma się zmienić, gdy firma roz-winie aplikacje o funkcje społecznościowe. Wtedy użytkownicy będą mogli umawiać się na wspólne przejazdy, a tym samym nie tylko ograniczać emisję spalin, ale także obniżać swoje koszty podróży czy korzystać z pasów jezdni przeznaczonych dla trzech pasażerów. Czy carpooling w Traficarze się rozwinie? Są duże szanse, bo marce już udało się zbudować aktywną społeczność na Facebooku, gdzie klienci dogadują się nawet na przekazanie auta z rąk do rąk.Wdrożenie systemu car-sharingu zapowiada też miasto Kraków, które chce stworzyć samoobsługowe wypożyczalnie samocho-dów elektrycznych. Nim to się jednak stanie, Traficar zapewne powiększy tu swoją flotę o kolejne kilkadziesiąt pojazdów, bo jak mówi Konrad Karpiński, jego celem jest, by żaden z mieszkańców nie miał do „swojego” traficara dalej niż kilometr.

Dagmara Marcinek

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

Page 16: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl16 z miasta

Przerzucanie nowego szlaku kolejowego między Krzemionkami i Zabłociem – nad skrzyżowaniem ulic Wielickiej i Powstańców Wielkopolskich oraz Powstańców Śląskich – spowodowało olbrzy-mie utrudnienia dla kierowców samochodów, a także dla pasaże-rów autobusów. Te ostatnie dysponują, co prawda, buspasami, ale i tak jazda komunikacją zbiorową w rejonie budowy kolejowej nie była najłatwiejsza.Budowa estakady dobiega końca, od świąt Bożego Narodzenia możliwy jest wreszcie przejazd estakadą samochodową jednym z pasów, a w połowie stycznia otwarta zostanie ona całkowicie, wraz ze skrzyżowaniem. Ruch wróci tam do normy, choć kolej kon-tynuuje budowę nowej linii – pierwsze pociągi pojadą po nowej estakadzie dopiero jesienią 2017 r., kiedy uruchomione zostaną nowe przystanki.

Zamknięta al. Armii KrajowejSą tacy, którzy nie odczuli zbyt dotkliwie trwających od ponad roku prac przy budowie estakady kolejowej Krzemionki – Zabło-cie. Nie poruszają się w tamtej części miasta. Ale teraz już nie unikną kłopotów drogowych. Skoro nie pojawiali się w południo-wo-wschodniej części miasta, to zapewne często poruszają się po przeciwległej jego stronie. A tam właśnie kolej zaplanowało następną inwestycję – przebudowę kilku wiaduktów kolejowych na trasie od Łobzowa do Mydlnik.Na kilka dni lutego może zostać zamknięta (całkowicie!) al. Armii Krajowej, a już od początku stycznia 2017 r. do połowy 2018 r. w rejonie wiaduktów kolejowych trasa będzie często ograniczana do jednego pasa. Nie będzie łatwo uniknąć utrudnień spowodo-wanych tymi ograniczeniami.Ze względu na prace zamknięty zostanie przejazd przez tory ulicą Rydla. Całkowicie. Na półtora roku. Podobnie przejazd pod wiaduktem na ul. Zielony Most (w rejonie pętli Bronowice Nowe) będzie zamknięty na długie 18 miesięcy – urzędnicy głowią się jeszcze, jak umożliwić tam pieszym przejście do tramwaju albo do szkoły. Takie zamknięcia dotkną też mieszkańców rejonu My-dlnik, gdzie przejazdy przez tory ulicami Łupaszki i Godlewskiego będą zamykane na przemian – jeśli przy jednej z nich będzie zamknięcie, drożna będzie druga z ulic.

obejść remontyMoże się wydawać, że okolice ronda Ofiar Katynia czeka paraliż podobny do tego, który obserwowaliśmy w rejonie Krzemionek.

Jak będzie, okaże się w połowie stycznia. Lecz w przeciwieństwie do Krzemionek, w północno-zachodniej części miasta istnieje kilka alternatywnych tras do al. Armii Krajowej. Mimo zamknię-cia przejazdu przez tory lub pod torami w całym obszarze ronda Ofiar Katynia oraz ograniczeniu ruchu na Armii Krajowej, można się tu spodziewać mniejszego zamieszania niż w Krzemionkach.Najbardziej ucierpią nie wjeżdżający do miasta, ale jego miesz-kańcy, którzy mają szczęście mieszkać lub pracować przy torach. Droga do szkoły albo do przystanku tramwajowego może wy-dłużyć się o kilkanaście minut. Ktoś, kto dojeżdża autobusem do ronda przez al. Armii Krajowej, będzie prawdopodobnie szyb-ciej na miejscu, jeśli przed wiaduktami wysiądzie z autobusu i zdecyduje się na spacer.

Będzie tylko lepiejTe utrudnienia mają sens. Dla tych, którzy przez rok albo dłużej będą stali w autobusie i wpatrywali się w nieruchomy obraz za szybą, albo tych siedzących w samochodzie i wystukujących melodie z reklam na desce rozdzielczej to oczywiście słaby ar-gument. A jednak. Kiedy przebudowa torów się skończy, odczują podwójną ulgę.Codziennie (od poniedziałku do piątku) do Krakowa wlewa się ok. 100 tys. samochodów z okolicznych wsi albo z bar-dziej odległych miast. Wszyst-ko to, co kolej robi w Krakowie w ostatnich kilkunastu miesią-cach, sprzyja zaś temu, by licz-ba tych aut malała.Niedawno, dzięki inwesty-cjom, radykalnie skrócił się czas przejazdu do Tarnowa. Dzięki temu mieszkańcy Boch-ni, Brzeska i  innych miejsco-

wości leżących w pobliżu trasy kolejowej, którzy zastanawiali się nad pozostawieniem samochodów przy stacji kolejowej, mogą to zrobić. Nawet jazda autostradą nie jest lepsza. W Krakowie staną w korkach, potem będą szukać miejsca parkingowego. Dzięki pociągowi w kilkanaście minut, maksymalnie w pół go-dziny, dojadą do Dworca Głównego lub w inne miejsce Krakowa. Podobnie ma być na zachód od miasta.

Czekając na nową jakośćPrzebudowa torowiska prowadzącego w kierunku Katowic do-prowadzi ostatecznie (trudno niestety mówić dziś o konkretnej dacie) do tego, że najwolniejszy pociąg dojedzie do stolicy Śląska w półtorej godziny. Mieszkańcy Krzeszowic, Trzebini, Chrzano-wa, Zabierzowa i  innych miejscowości po drodze będą mogli naprawdę szybko dotrzeć do miasta. Podobnie dzięki estakadzie w Krzemionkach poprawi się życie mieszkańców Skawiny, Wado-wic – czas dojazdu do Krakowa skróci się nawet o kwadrans, dla wielu dojeżdżanie autobusem do Borku Fałęckiego straci więc sens. Poprawi się także komfort podróży mieszkańców Krakowa. Przy al. Armii Krajowej powstanie stacja kolejowa – duża wygoda dla pracujących w Kraków Bussines Centre, dla dojeżdżających z Bronowic do centrum albo do Płaszowa.Nowe pociągi, nowe rozkłady jazdy, nowe bilety, aplikacja IMKA, która umożliwia kupno biletu na pociąg, tramwaj, autobus w Kra-kowie, w  Tarnowie i  na trasach aglomeracyjnych. Wszystko to składa się na nową jakość podróży w rejonie Krakowa i będzie miało wpływ na wiele spraw. To zaleta z punktu widzenia praco-dawców z branży usług zewnętrznych, bo łatwiej będzie zdobyć nowych pracowników. Dla mieszkających poza miastem to nie tylko poprawa komfortu życia, ale także umocnienie wartości ich nieruchomości. Dla krakowian to kolejny kroczek do zmniejszenia zanieczyszczeń powietrza w mieście. Ale na razie… postoimy.

Bartosz Piłat

przejazd pod torami ul. łupaszki od 9.01.2017 do 6.02.2017 – zamknięty od 1.10.2017 do 15.10.2017 – zamknięty

przejazd pod torami ul. godlewskiego od 6.02.2017 do 1.10.2017 – zamknięty od 15.10.2017 do 15.04.2018 – zamknięty

przejazd pod torami ul. zielony most od 13.02.2017 do 15.04.2018 – zamknięty

przejazd pod torami ul. armii krajowej zawężenie do jednej jezdni od 3.01.2017

do 15.09.2017,

całkowite zamknięcie od 3.02.2017 do 12.02.2017, zawężenie do jednej jezdni od 24.09.2017

do 30.05.2018, całkowite zamknięcie od 15.09.2017

do 24.09.2017przejazd przez tory w ul. rydla od 5.01.2017 do 30.05.2018 – zamknięty

Harmonogram utrudnień związanych z przebu-dową torów kolejowych prowadzących na Śląsk

KrakówGłówny

Wieliczka Bogucice

Wieliczka Park

Wieliczka RynekKopalnia

Węgrzce PodłężeWielkie

Kraków Lotnisko(Airport)

Zabierzów

K. Business Park

K. Mydlniki Wapiennik

K. Młynówka

K. Batowice

Zastów

K. Krzemionki Kokotów StaniątkiK. Bonarka

K. ŁagiewnikiK. Sanktuarium

K. Olsz

anica

K. Zak

liki

K. Płas

zów

K. Pro

kocim

K. Bieża

nów

K. Myd

lniki

K. Łobzó

w

Skawina

K. Sidzin

a

K. Swoszo

wice

K. BieżanówDrożdżownia

K. Zab

łocieK. N

owa Huta

Północ

K. Nowa H

uta

Podgrabie W

isła

SkawinaZachodnia

K. Lubocz

a

Kolej właśnie kończy z utrudnieniami w rejonie Krzemionek i przenosi się na al. Armii Krajowej. Prace potrwają tam równe półtora roku. Budowana wokół Krakowa sieć połączeń Szyb-kiej Kolei Aglomeracyjnej doprowadzi do skokowej poprawy komfortu życia. Stanie w korku ma więc dalekosiężny sens.

Jesienią 2017 r. stacje Kraków Krzemionki i Kraków Zabłocie będą połączone estakadą kolejo-wą, co skróci czas jazdy z Krako-wa do Skawiny nawet o 15 minut

do szybkiej kolei

Trudna droga

Page 17: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 17

reklama

dbamy o ciebie

Vitality Boutique będzie wyjątkowym klubem fitness na mapie Krakowa. Limitowana liczba członków, pięciogwiazd-kowa jakość i unikatowa platforma treningu personalnego dostępna dla klubowiczów za darmo – to tylko niektóre z jego wyróżników.– Najgorętszy rynek fitness w Europie – tak o Polsce mówi ra-port The European Health & Fitness Market 2016. Potwierdza to londyńczyk Julian Ward-Turner, pomysłodawca i współwłaściciel Vitality Boutique. To pierwszy ekskluzywny butikowy klub fitness w Krakowie, który chce stanąć do walki o osiągnięcia swoich klientów, nie będąc napędzanym jedynie przez komercję. Swe podwoje otwiera pod koniec stycznia przy ul. Lindego 1c. – W Wielkiej Brytanii członkostwo w klubach fitness posiada blisko 12 proc. społeczeństwa. W Polsce nieco ponad 7 proc. Nam zależy nie na tym, by zgromadzić tych aktywnych, ale pozostałe 93 proc. osób, które nigdy nie były na profesjonalnych zajęciach, a chciałyby skorzystać z unikatowej oferty – mówi Julian. Uro-dzony biznesmen, zaczął swoje poszukiwania niszy fitnessowej w Wielkiej Brytanii około 15 lat temu. Po pierwszej podróży biz-nesowej do Warszawy w 2010 roku, kiedy dostrzegł możliwości na polskim rynku fitnessu, został tu na stałe, a teraz w Krakowie rozpoczyna kolejny etap, który sam nazywa „czymś wyjątkowym”.– Tak, otwieramy w Krakowie coś wyjątkowego. Będzie to nie-zwykłe miejsce, jako że nasz klub to nie tylko butikowa siłownia – najważniejsze są dla nas rezultaty naszych klientów, kwalifikacje zespołu, jak również energia i atmosfera. Jesteśmy tutaj, aby inspirować do zmian w stylu życia – komentuje.

Pięciogwiazdkowy fitness

Team Vitality Boutique będzie edukować, jak żyć zdrowo, dobrze się odżywiać, wyrabiać odpowiednie nawyki, a co najważniejsze, jak czerpać przyjemność z ćwiczeń. Fitness ma się stać stylem życia ich klubowiczów. Członkowie będą korzystać z 90-dnio-wych planów przemian, które będą stale rozwijane przy użyciu innowacyjnej platformy – The Journey. Każdy członek otrzyma bezpłatnie dostęp do tej wyjątkowej aplikacji treningowej, która pozwoli na dokonywanie pomiarów, monitorowanie oraz poprawę wydolności fizycznej – bez względu na grupę wiekową i  poziom zaawansowania – oraz da możliwość dokonania wy-boru aktywności. Vitality Boutique jest obecnie jedynym klubem na świecie oferującym bezpłatnie dostęp do tego typu narzędzia, wraz z wciąż udoskonalanymi programami oraz niespotykaną do-tąd metodologią, pozwalającą na stały rozwój i uniknięcie kontuzji. – Journey pomaga nam budować długofalowe relacje z klienta-mi, oferując spersonalizowany i dostępny online program wraz materiałami wideo – wyjaśnia Julian.Założyciele Vitality Boutique dążą do uniknięcia powszechnych problemów komercyjnych klubów, jakimi są: przepełnienie, słabe zaangażowanie klubowiczów oraz złe zarządzanie biznesem i pla-cówkami, niska jakość usług oraz niewywiązywanie się z obietnic sprzedażowych. W Vitality Boutique będzie zupełnie inaczej: zespół skupi się na realizacji „przemian stylu życia” dokonywa-

nych w butikowym, czystym i funkcjonalnym, świetnie zarzą-dzanym klubie o limitowanej liczbie członków, wypełnionym pozytywną energią.To nie koniec wyróżników tego miejsca. W  przestrzeniach stworzonych z myślą o najbardziej wymagających klientach nie zabraknie strefy do zajęć z kalisteniki i – co najciekawsze – himalajskiej groty solnej wraz z pomieszczeniem do zabiegów

z zakresu haloterapii.– Tworzymy na mapie Krakowa miejsce unikatowe. Jesteśmy tu, by rozwijać system, zainspirować bran-żę i zrewolucjonizować działalność w tym obszarze. Nie chcemy podą-żać utartymi ścieżkami, lubimy łamać

schematy, oferować coś rzeczywiście możliwego do osiągnięcia, chcemy pozostać również wierni naszej pasji. Wierzymy, że z bólu także można czerpać przyjemność, a wyciskaniu siódmych potów może towarzyszyć uśmiech – podsumowuje Julian Ward-Turner. Otwarcie Vitality Boutique już 30 stycznia. Szczegóły na www.vitalityboutique.pl.

Wiktor Urbański

oTWARCIE VITALITy BoUTIqUE JUż 30 STyCZNIA. SZCZEGóły NA WWW.VITALITyBoUTIqUE.PL

Page 18: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl18 siesta

Największy w Krakowie i jeden z największych w Polsce – taki będzie nowy klub sieci fitness Platinium®, który już w połowie stycznia otwiera się przy Bratysławskiej 4. o tym, dlaczego znajdą się w nim sprzęty pokryte rdzą oraz czy tysiąc atletów podniesie zebrane w klubie ciężary, opowiada jego manager Krzysztof Wajda.

piotr banasik: Klub przy Bratysławskiej 4 to czternasta lo-kalizacja waszej sieci w Krakowie i okolicach. Co odróżni tę siedzibę od wszystkich pozostałych?

czyli Platinium rozszerza horyzonty

krzysztof wajda: Pomysł na nowe miejsce był bardzo prosty. Wzięliśmy największy obiekt z dotychczasowych i powiększyli-śmy go dwukrotnie. W ten sposób narodził się czternasty klub sieci, tym razem w rozmiarze XXL, który oferuje klientom czterna-ście stref treningowych. Oprócz strefy funkcjonalnej, fitness, ma-szyn izotonicznych i półwolnych, strefy cross fitness czy miejsca przeznaczonego na sztuki walki znajdą się tu także sauna, strefa oldschool, boisko do streetballu czy strefa ELEIKO®.

Wielki klub to i wielkie liczby. opowiedzmy o nich.Cały klub ma 4200 m kw. powierzchni (to prawie dwa i pół „or-lika”!), jest więc na pewno największy w Krakowie, a przy tym jeden z największych w Polsce. Wśród czternastu stref treningo-wych wyróżnia się gigantyczna strefa cardio, w której oddajemy do dyspozycji aż 100 bieżni – to najlepszy wynik w kraju! W sali fitness jednocześnie w zajęciach może brać udział aż 70 osób, więc dla każdego znajdzie się miejsce. Łączna suma ciężarów zgromadzonych w klubie przekracza 11 ton, więc przyda się kilku atletów, żeby je wszystkie przerzucić…

Jaka oferta czeka na klientów klubu przy Bratysławskiej 4?Dla naszych klientów będziemy mieli bardzo bogaty grafik zajęć fitness, znanych już z innych klubów: body shape, zumba, GT, pi-lates, zdrowy kręgosłup oraz zajęcia spinning i active walk. Kilku-dziesięciu wykwalifikowanych instruktorów i trenerów personal-nych zadba, by w różnorodnym wachlarzu zajęć każdy znalazł coś dla siebie. Informacje o ofercie są podawane na naszym facebo-okowym fanpage’u, warto być więc z nimi na bieżąco. Zwłaszcza że na otwarcie naszego klubu przygotowaliśmy specjalną ofertę, w której miesięczny karnet kupimy online za 49 złotych.

Przy Bratysławskiej pojawią się też nowości.Tak. Choćbym nie wiem jak się starał, to nie opiszę słowami je-dynej w Krakowie strefy oldschool – trzeba ją zobaczyć i przete-stować. Choć zdarzają się w mieście siłownie, w których czas się zatrzymał, to u nas szlachetna patyna na sprzętach i specyficzny półmrok rodem sprzed trzech dekad będą celowym elementem wystroju i gwarancją najwyższej jakości. Inną nowością będzie pierwsze w krakowskich klubach boisko do streetballu, gdzie w będzie można poczuć się jak Michael Jordan albo Stephen Curry, nie tylko w przyjacielskim pojedynku, ale także w cyklu turniejów dla naszych klientów.

Nie zapominacie także o najmłodszych…To prawda – nie mamy wprawdzie miniaturowych bieżni i nie-wielkich ciężarków, ale w bezpośrednim sąsiedztwie klubu znaj-dzie się centrum zabaw dla dzieci Akukuu – również w rozmiarze XXL. Bez problemu będzie można zapewnić dobrą rozrywkę po-ciechom podczas naszego treningu. Pamiętajmy tylko, że dzieci mogą mieć więcej energii od nas, przez co będziemy musieli zostać na siłowni nieco dłużej, niż planowaliśmy. Ale przecież to nic złego, prawda?

Rozmawiał Piotr Banasik

Mocne postanowienie na 2017 rok to wizyta na siłowni trzy razy w tygodniu? A może chcesz więcej czasu spędzać ak-tywnie na powietrzu? świetnie, bo twój pies także o tym marzy. I to nawet jeśli wydaje ci się, że jest najdoskonalszym wcieleniem słowa „kanapowiec”.Nawet leniwe czworonogi, a już na pewno w szczenięcym okresie, z zazdrością obserwują dzieci na placu zabaw. Z chęcią same potaplałyby się w piaskownicy i pobiegały ze swoimi psimi są-siadami, ale często jedyną atrakcją codziennego spaceru przez osiedle jest slalom między koszami na śmieci czy skok przez ławki. I to tylko wtedy, gdy wokół nie ma dwunogich istot, które mogłyby się przestraszyć lub poczuć niekomfortowo z powodu rozpędzonego czworonoga.Dłużej tak być nie musi, gdyż pod koniec grudnia na osiedlu 2. Pułku Lotniczego w Czyżynach uruchomiono pierwszy w Krako-wie plac zabaw dla psów. Brzmi zabawnie? Przecież psy mają już swoich fryzjerów, hotele, wybiegi czy samoobsługowe myjnie, dlaczego więc nie miejsce, gdzie mogą się trochę wyszaleć? – Będzie to coś więcej niż wybieg, będzie to strefa relaksu i strefa

Zabawa na czterech łapach

sportu. Dla zwierząt i dla nas wszystkich – zapowiadał przed otwarciem placu Paweł Meysztowicz z zarządu dzielnicy XIV. Dodał także, że nie jest to inwestycja deweloperska, ale projekt, który ma poprawić jakość życia mieszkańców dzielnicy.– Moja sześcioletnia córka jest zachwycona placem zabaw i nie chce wracać do domu. Nie wiem tylko, czy nasz pies wytrzyma tyle ćwiczeń, ile mu wymyśla, bo do tej pory raczej się nie prze-

trenowywał – śmieje się mieszkanka Czyżyn. Plac zabaw już w pierwszych dniach okazał się atrakcją nie tylko dla zwierząt, ale i dla ich właścicieli, którzy obserwując bawiące się psy, pielęgnują sąsiedzkie znajomości. Zasadzono tu drzewa, a na wiosnę wyrośnie nowa trawa i cała przestrzeń stanie się jesz-cze przyjemniejsza.Ale już teraz czworonogi w Czyżynach mogą zakopywać skarby w piaskownicy, korzystać z huśtawek wagowych, skakać przez obrę-cze, wspinać się na stożki czy biegać między

słupkami. Są też tory przeszkód: dla małych piesków i osobny dla większych zwierząt, które dużymi susami mogą pokonywać kłody drewna czy spore kamienie. – Na razie moja Lisa trochę nieufnie podchodzi do tych wszystkich przeszkód, ale myślę, że wkrótce się oswoi i będziemy tu spędzać dużo czasu – mówi Aneta, wła-ścicielka czteroletniego kundelka.To nie pierwsze miejsce w Krakowie, gdzie psy mogą bezkarnie hasać. Istnieje tutaj już sześć wybiegów dla psów, m.in. przy ulicy Strzelców, Prądnickiej, Tomickiego czy na os. Dywizjonu 303. Oprócz przestrzeni do biegania, w większości z nich znajdują się ławeczki oraz kosze na nieczystości. W Parku Krowoderskim i przy Armii Krajowej wybiegi wyposażone są także w małe tory przeszkód.Okazuje się więc, że nie trzeba uciekać za miasto, by pies mógł swobodnie poszaleć na większej przestrzeni niż salon mieszkania w bloku. A przy okazji nauczyć się paru sztuczek i zaprzyjaźnić z innymi zwierzętami. Jest zimno i jest smog? Za chwilę wiosna przegoni te wymówki, ale wcześniej może zrobić to radość wa-szego pupila.

Dagmara Marcinek

fot.

mat

eria

ły p

raso

we

fot.

Dag

mar

a M

arci

nek

fot.

Dag

mar

a M

arci

nek

wybiegi dla psówznajdziesz m.in. przy ulicy Strzelców, Prąd-nickiej, Tomickiego czy na os. Dywizjonu 303

Page 19: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 19siesta

Maciupeńki, czarodziejski, romantyczny – te i kilka innych prze-słodzonych określeń z turystycznego slangu znajdzie zastoso-wanie w przypadku Kazimierza. Kazimierza Dolnego nad Wisłą, bo tak brzmi pełna nazwa tego miasteczka. Umówmy się: nie będziemy przekonywać was do tego, że Kazimierz jest piękny. Opiszemy go na zimno, bez emocji, zwłaszcza że pora sprzyja chłodnemu dystansowi.Dlaczego lepiej nie odwiedzać Kazimierza Dolnego latem? Choć jego drewniana zabudowa rozgrzewa się od słońca, otaczają go zazielenione wzgórza, a ciepła wstążka Wisły leniwie (chyba że trwa właśnie lipcowa powódź) obmywa nadrzeczne bulwary, ludzi jest co niemiara. Kazimierz to ukochane miejsce wypoczyn-ku tzw. warszawki: starszych państwa w słomkowych kapeluszach, serialowych aktorów, doktorów, mecenasów i artystów. Wszyscy oni obsiadają stoliki w gwarnych kawiarniach w okolicach kazi-mierskiego rynku, kłębią się w najważniejszych punktach mia-steczka, kupują na tony tutejsze wypieki cukiernicze, jedzą gofry i zapiekanki. Istny koszmar. Pamiętajmy jednak, że Warszawa ma tu po prostu blisko: zaledwie dwie godziny jazdy samochodem spod Pałacu Kultury i Nauki.

Weekendowe najazdyDo słonecznego Kazimierza najlepiej przyjechać, unikając takich terminów jak majówka czy letnie i wakacyjne weekendy. Liczba dostępnych dat nieco nam się skurczy, ale za to zminimalizujemy groźbę zatratowania w tłumie i unikniemy setek przypadkowych osób w kadrze pamiątkowych zdjęć. Tłok w sezonie to w Kazimie-

Kazimierz Dolny ma w sobie coś zniewalającego. Może te kręte nad-wiślańskie dróżki, może drewniane wille albo renesansowy ryneczek ze studnią? Najlepiej smakuje po sezo-nie, więc zabieramy cię tam zimą. odetchnij.

rzu normalka; apogeum najazdu gości Kazimierz przeżywa co roku w okolicach organizowanego przez Grażynę Torbicką festiwalu filmowego Dwa Brzegi (końcówka lipca – początek sierpnia).Zabieramy cię do Kazimierza nad Wisłę na kameralny wypad w  pozornie mało turystycznej porze roku. Naszym zdaniem styczniowo-lutowa aura nadaje się do tego znakomicie. Przede wszystkim pocztówkowy Kazimierz wygląda wówczas wreszcie normalnie, tak jak go Pan Bóg stworzył. A że boska była ręka stwórcy kazimierskiego klimatu – w to nie da się wątpić. Wyobraź sobie: zabytkowe kamieniczki odsłaniają swe fasady, Wisła pokry-ta jest lodem, ludzi wywiało, jesteś tylko ty i malownicze plenery. Życie toczy się nieco ospale.Garść informacji: Kazimierz przycupnął na brzegu Wisły, niemal dokładnie na wprost zrujnowanego zamku w Janowcu (tego w bia-

ło-rdzawe pasy). Blisko stąd do Puław (piękny kompleks pałacowy Czartoryskich), Na-łęczowa (urocze uzdrowisko z parkiem zdrojowym, sanato-riami, wodą mineralną), Opola Lubelskiego i Józefowa (sady jabłoni; tu rozlewa się jeden z najlepszych cydrów w kraju – Ignaców). Na co dzień w Ka-zimierzu mieszka niespełna 3,5 tysiąca mieszkańców, cały układ urbanistyczny to zaled-wie kilkanaście uliczek, jedna szosa przejazdowa, kilka wspi-nających się na wzgórza dróg z położonymi wzdłuż nich wil-lami i pensjonatami.

żydowskie przysmakiSercem miasteczka jest uroczy brukowany rynek z otwartą jedną pierzeją, na końcu której, nieco na podniesieniu, stoi barokowy kościół farny pw. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja Apostoła. Pozostałe pierzeje wieńczą w większości zabytkowe kamieniczki, w tym najcenniejsze tzw. Przybyłowskie (pod Świętym Mikołajem i Świętym Krzysztofem), które przez lata szalonej popularności Kazimierza stały się (wraz z umieszczoną na środku rynku stud-nią) wizytówkami miasteczka. Wspaniale prezentuje się kolejna renesansowa kamienica – Celejowska – obok której przechodzi-my ulicą Senatorską z rynku na brzeg Wisły i do kawiarni w domu twórczym Związku Filmowców Polskich. Nieopodal znajdziemy kilka zabytkowych spichrzów na zboże, kilka kościołów, wyżej ruiny zamku z basztą i zatopione we wzgórzach przysiółki.Zimą w Kazimierzu kawiarnie otwarte są znacznie krócej. A szko-da, nic bowiem tak nie pobudza kubków smakowych jak żydow-skie przysmaki restauracji U Fryzjera: rybna zupa jerozolimska z dodatkiem rodzynek i migdałów, przyrumienione w piecu gęsie szyjki faszerowane wołowiną, gęsimi wątróbkami i rodzynkami czy pierogi z wołowiną podane z żydowskimi kluseczkami i mar-chewką na słodko. Tak dobrze w Kazimierzu nad Wisła zjesz tylko tam, choć wiele jadłodajni i restauracji wokół ryneczku serwuje dania obiadowe na niezłym poziomie. Dalej od centrum znaj-dziemy sporo ofert kuchni domowej, choć po sezonie może być różnie z jej dostępnością. Na pewno doskonałe jedzenie czeka nas w restauracjach hotelowych (m.in. w oddalonym dwa kilometry w stronę Puław hotelu Król Kazimierz).Co można robić po sezonie w Kazimierzu Dolnym? Na pewno włóczyć się malowniczymi uliczkami i traktami spacerowymi (np. nad Wisłą), zrobić serię zdjęć pochylonym płotom, partero-wym drewnianym domom, zaułkom (zwłaszcza temu w uliczce Klasztornej w kierunku klasztoru Zwiastowania), spróbować za-znać go o różnych porach (bardzo pięknie prezentuje się nocą, wyciszony i oświetlony). Do dyspozycji mamy mnóstwo galeryjek sztuki i rękodzieła (jedne tandetne, inne warte zainteresowania), zacisznych kawiarenek (stoły z obrusami, drewniane meble, stare zegary, bibeloty).

ciąg dalszy na str. 20

fot.

Dag

mar

a M

arci

nek

fot.

Rafa

ł Rom

anow

ski

Dolny nad Wisłą

Page 20: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl20 siesta

W pracy redakcyjnej zdarzają się sytuacje, w których człowie-ka dopada stres: wystarczy skrócenie deadline’ów, proble-matyczny wywiad albo awaria komputera, żeby pojawiło się napięcie i nerwowe kołatanie serca. Dlatego czasami wolimy się nie zastanawiać, jak to jest w korporacjach…„No work, no stress” – mówi mądrość z kolorowych koszulek i przywieszek na lodówkę, bo istotnie, brak pracy ogranicza stres przez nią powodowany. Nie jest to jednak dobre rozwiązanie na dłuższą metę, gdyż samo w sobie powoduje jeszcze większe kom-plikacje. Jak więc radzić sobie ze wszystkimi ASAP-ami, fakapami i innymi angielskimi skrótowcami, które mniej lub bardziej trafnie oddają specyfikę pracy w korporacjach?Są miejsca, w których bez skrępowania można dać upust emo-cjom, niszcząc, co popadnie. Pokoje furii, na które moda w Polsce przyszła niedługo po escape roomach, pozwalają zniszczyć całe ich wyposażenie za pomocą dostępnych w pomieszczeniu sprzę-tów. W krakowskiej wersji na ścianie wisi pięciokilowy młotek, kij baseballowy i kilka mniejszych narzędzi zniszczenia. Obok – prawie kompletna fajansowa zastawa, stara drukarka, klawiatura, monitor i resztki radzieckiej chłodziarki. Rozbić można wszystko – o ile ma się odpowiednio dużo siły, bo już po kilku ciosach w lodówkę można nieźle się zmęczyć.Do Polski pokoje furii (gniewu, amoku czy szału) dotarły z Japonii, gdzie siłowe rozładowanie napięcia jest sposobem na radzenie so-bie ze stresem w pracy. Choć sprawa u nas jest stosunkowo świe-ża, to na Dalekim Wschodzie pojawiła się już trzy dekady temu jako antidotum na tzw. epidemię śmierci karoshi, samobójstw spowodowanych niemożnością radzenia sobie ze stresem z po-

Keep calm and no stress

wodów obyczajowo-kulturowych. Zamykanie się w sobie i kumulowanie negatywnej energii powodowało napięcia mięśniowe i szereg po-ważnych dysfunkcji organizmu – stąd pomysł, by zamiast japońskiej medytacji postawić na inne rozwiązanie.Zasady w pokoju furii są proste – ubrani w spe-cjalny kombinezon i ochronne okulary wchodzi-my do niewielkiego pomieszczenia, w którym wszystkie chwyty są dozwolone. Z głośników sączy się Rammstein (albo inny Megadeath), ze ściany zdejmujemy dowolne narzędzie, którym rozpoczynamy demolkę. Choć wygląda niewin-nie, to zwykle po kilku minutach zaczyna bra-kować nam tchu, ręce drżą i potrzeba chwili odpoczynku. Roznieść w drobny mak można wszystko, co się w pokoju znajduje, choć upora-nie się na przykład z kineskopowym monitorem nie jest takie proste. Tak czy inaczej – detoks jest skuteczny.No tak, wiadome skoki pewnie też pomagają zredukować stres, ale mowa raczej o aktywności fizycznej innego rodzaju – park trampolin to wbrew pozorom rozrywka nie tylko dla dzieci. W kilku takich miejscach w Krakowie dominuje funkcja rozrywkowo-sportowa, z przewagą ele-mentów rozrywkowych – nie chodzi bowiem o to, żeby stać się mistrzem trampolinowych akrobacji, ale żeby wyzwolić w sobie potężną dawkę endorfin.

Jak tego dokonać? Zasady są proste: wkła-damy skarpety antypoślizgowe, wyjmuje-my z kieszeni wszystkie drobne rzeczy i po krótkiej rozgrzewce jesteśmy gotowi do szaleństw. Co zrozumiałe, należy słuchać instruktorów i uważać na innych, bo harce w parku różnią się znacząco od wyczynów na przydomowych trampolinach. Znajdziemy tutaj bowiem strefy akrobatyczne z „gąb-

czastymi” basenami, miejsca do gry w koszykówkę czy arenę do zbijaka. Skoki na trampolinie dają świetne przygotowanie ogól-norozwojowe, mogą też być treningiem uzupełniającym w innych dyscyplinach, ze sportami ekstremalnymi włącznie.Jeśli nie siłą i zwinnością, to być może uda się opanować stres spokojem i równym oddechem? Mowa o tai chi, doskonale zna-nym z amerykańskich filmów. Kojarzycie sceny, w których grupa osób na parkowym trawniku wykonuje płynne ruchy przypomina-jące kung-fu w zwolnionym tempie? To właśnie tai chi – chińska sztuka walki wewnętrznej, która koncentruje się na gromadzeniu siły we wnętrzu ludzkiego ciała, nie zaś w mocy mięśni i ścięgien.Szkoły tai chi nie są w Krakowie tak popularne jak choćby szkoły jogi, ale powoli ich przybywa i coraz więcej osób przekonuje się o zbawiennym wpływie tai chi na samopoczucie. A przy dobrze i systematycznie prowadzonym treningu wpływ jest wielki – tai chi harmonizuje organizm i oczyszcza umysł, zwiększa witalność, reguluje ciśnienie i wzmacnia stawy. Ponadto uelastycznia krę-gosłup i łagodzi bóle artretyczne, co szczególnie ważne dla osób, które pół dnia spędzają przy komputerowym biurku.I choć osiągnięcie takich efektów wymaga czasu, to nie trzeba przecież zaczynać od „pozycji wijącego się jedwabiu” – na począ-tek wystarczy kilka ruchów, które przy odpowiedniej koncentracji mogą zdziałać cuda.

Piotr Banasik

Pędź do MięćmierzaKto już nasycił się kameralnym Kazimierzem, z pewnością nie rozczaruje się Mięćmierzem – dawną rybacką osadą opartą o ła-chę na Wiśle, oddaloną od centrum miasteczka o niespełna trzy kilometry. Mięćmierz to malizna: studnia na rozstaju dróg, dwie ławeczki, kilka rozsypujących się, krytych strzechą chałup, stodół, kilkanaście niewielkich domów z obejściami pełnymi ptactwa i trzody. Wieś to, przysiółek, osada – nieważne. W Mięćmierzu zapomnij o zasięgu swojego smartfona (i tak nie działa), a raczej przyjrzyj się tutejszej zabudowie, sielankowej atmosferze, posłu-chaj gdakania kur i pochrumkiwania ssących matkę warchlaczków. Gdyby był sezon, można by wejść do galerii sztuki w drewnianej stodole – ale jest zima i stodoła na głucho zamknięta. Tuż obok gospodarstwo ma aktor Daniel Olbrychski, pracownię słynny fotograf Tomek Sikora, a wyżej…Właśnie. Mało jest w okolicy tak spektakularnych widoków jak ten, który rozpościera się spod drewnianego wiatraka, przeniesio-nego na mięćmięrską skarpę z pobliskiego Bałtowa. Sam wiatrak to arcydzieło architektury drewnianej, stoi na prywatnym (niby) terenie, ale za cenę zachowania spokoju, ciszy i uszanowania ewentualnej obecności właścicieli można obejrzeć go z zewnątrz. Ze skarpy widać nie tylko zamek w Janowcu po drugiej stronie Wisły (polecamy!), ale też naturalne rzeźbione przez wodę wyspy piasku na Wiśle, zarośnięte zakola, nurt chłodnej wody, stada ptaków. Kazimierza nie widać, schował się za zalesione wzgó-rze i mimo wysokości nie dostrzeżemy jego zabudowań. Może to i lepiej.Gdzie spać w Kazimierzu? Po sezonie z noclegiem nie będzie problemu. Wystarczy popytać gospodarzy w przypadkowo wy-branych kwaterach. Choć mróz skuwa szyby, a od wiatru tężeje skórka koguta (regionalnego wypieku kultowej piekarni Sarzyń-ski), w Kazimierzu zjesz, wypijesz, wyśpisz się, zrelaksujesz bez względu na porę roku. Zwłaszcza zimą.

Rafał Romanowski

dokończenie ze str. 19

dojazdWłasny transportZ  Krakowa drogą 79 przez Nową Hutę w kierunku na Sandomierz. Po niespełna godzinie w miejscowości Ostrowce w  lewo na Solec-Zdrój, następnie Stopnicę (uwaga na skręty na skrzyżowaniach: najpierw w prawo, a potem w lewo), Staszów, Opatów, Ożarów (tu powrót na sandomierską drogę 79 w kierunku na Warszawę) aż do miejscowo-ści Czekarzewice, gdzie skręcamy

w prawo w drogę 754. Po kilkunastu kilometrach trafiamy do Solca nad Wisłą. W Solcu na prawo drogą 747 przez nowiusieńki most na Wiśle do miejscowości Kamień. Stamtąd do Kazimierza jest już blisko: przez wsie Łaziska i Wilków trafimy do niego w kilkanaście minut.Można też jechać dłuższą trasą przez Kielce, Radom, Puławy i wjechać do Kazimierza od północy.Czas podróży: opcja 1–4 godziny, opcja 2–4 godziny i 40 minut.

Bus/pociągAutobusem do Lublina, potem trze-ba wrócić w  kierunku na Puławy i stamtąd lokalnym busikiem relacji Puławy-Poniatowa lub Puławy-Opo-le Lubelskie – około 6–7 godzin.Pociąg z Krakowa do Lublina zatrzy-muje się w Puławach (dalej j.w.) – ok. 6 godzin.

fot.

Dag

mar

a M

arci

nek

kortyzol

to hormon stre-su. Jego poziom można zreduko-wać śmiechem, tańcem, lub… masażem

Page 21: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 21wokół stołu

Bez obaw, nie będę pisać o miseczkach Buddy, naan pizzy i koji. Spragnione kuriozów osoby odsyłam do tekstu „Every Single Food Trend That’s Been Predicted for 2017” na eater.com, który zbiera 81 haseł pojawiających się w podobnych zestawieniach w angloję-zycznych mediach. Gotowym na dłuższą lekturę polecam artykuł „The Dark (and Often Dubious) Art of Forecasting Food Trends” w internetowym portalu „The New York Times”.Skupmy się zatem na Krakowie. W 2016 r. otworzyło się tu kilka lokali, które – mam nadzieję – będą nas gościć jeszcze długo. Albertina, Urara Sushi & Shabu Shabu, Nago, Garden… Mnie szczególnie ucieszyło otwarcie Karakteru (ul. Brzozowa 17), bez-pretensjonalnego młodszego brata Zazie, z podobnie radosnym podejściem do kuchni i nieuleczalną fiksacją na punkcie podro-bów (deser z foie gras? dlaczego nie!). Podobieństwa nie dzi-wią, skoro kuchnią w obydwu lokalach steruje Daniel Myśliwiec. Spróbujcie flaków, tu w wydaniu włoskim: trippa alla parmigiana, tatara z koniny i ravioli z grasicą. Nie bójcie się deserów – i som-melierów, których strój i  luz wywołały głębokie westchnięcia przywiązanych do form krakowskich bywalców przybytków ga-stronomicznych. Dobrze że nikt jeszcze nie zemdlał z oburzenia.

śniadaniowe podiumKawałek dalej powstał Zenit (ul. Miodowa 19), który po częstych i głośnych zmianach szefa kuchni obecnie ma się dobrze. Potęż-ny, a właściwie podwójny, tost z makrelą i  jajkiem w koszulce to jedno z najlepszych śniadań, jakie jadłam w tym roku w kra-kowskich lokalach. Na śniadaniowym podium 2016 stoi też m.in. szakszuka w Hummusiji Amamamusi (ul. Meiselsa 4), więc nie mogę doczekać się nowego pomysłu duetu matka i córka, czyli Kasi i Zosi Pilitowskich: śniadaniowni Ranny Ptaszek, która już niebawem otworzy się w podobnie kieszonkowej przestrzeni na rogu Augustiańskiej i Paulińskiej. By zakończyć temat śniadań: jedno z moich noworocznych postanowień to dotarcie na przy-gotowywane przez Sabinę Francuz śniadanie w Chederze. No dobrze: najlepsze śniadanie 2016? Cokolwiek na świeżym chlebie z Zaczynu (Zabłocie może tu wstawić Pochlebstwo).

Dużo nie znaczy dobrzeNajwięcej w  2016 roku zadziało się na terenie dawnych zakładów tytoniowych, czyli w  kompleksie Tytano przy ul. Dolnych Młynów 10. Niestety ilość i w  tym miejscu nie przechodzi w jakość, więc kulinarnie było tu długo dość nud-no. Nie będę jednak narzekać, a pochwalę te lokale, do któ-

Styczeń. Portale i blogi o jedzeniu puchną od nagłówków podsumowujących minione 12 mie-sięcy i przewidujących, co też odniesie sukces w kolejnym roku. Co więc trafi na wasz widelec?

Zjeść Nowy Rok

rych w  Tytano wracam z  powodów nie tylko alkoholowych, czyli Meat & Go i Strefę (nie trafiłam jeszcze do Pinakoteki, a  menu wygląda ciekawie). Pierwsze miejsce znać możecie z placu Nowego, gdzie było jedynym bastionem dobrego je-dzenia w Okrąglaku i zajmowało okienko wysunięte w stronę ul. Nowej. Wspaniałe kanapki z długo peklowanym, aromatycz-nym mięsem i świetnymi dodatkami. Tylko tyle i aż tyle. Hitem jest grillowany boczek z żebrem, a porchetta z jalapeno rozpływa się w ustach. Z kolei do Strefy warto udać się na wino (w końcu fajny wybór win w tej części miasta!) i cieniuteńką, podpłomyko-wą pizzę z dobrze skomponowanymi dodatkami. Słodyczoholicy niech wstąpią jeszcze na pastéis de nata w Café Lisboa!Jednym z największych zachwytów i smutków ostatniego roku był dla mnie Tak Yak Tandoori, który otworzył się w styczniu i… zamknął w grudniu. Jadłam tam na zmianę dwie potrawy (menu było króciutkie, po co zresztą dłuższe, gdy potrawy są świetnie dobrane i przygotowane): seekh kebaba i paneer z pieca tandoor, a do tego obowiązkowo raitę. Będę tęsknić też za tamtejszymi naanami. Po co pisać o czymś, co zniknęło? Choćby dlatego, że ci sami właściciele jeszcze w styczniu otworzą na miejscu Yaka Namnam Noodle Bar. Menu oparte będzie głównie na domowej roboty alkalicznym makaronie. Alkalicznym, czyli zasadowym; w warunkach domowych można go zrobić na wzór przepisu z restauracji Momofuku, dodając do mąki odrobinę węglanu sodu przygotowanego wcześniej z sody oczyszczonej. Innymi słowy, podobnie jak z dania-mi tandoori – lepiej udać się do restauracji. Do makaronu będziemy mogli dobrać so-bie np. kaczkę bądź kurczaka teriyaki lub esencjonalny ra-men (niby jest to pleonazm, ale w  Krakowie ciągle jakby nie do końca). Ci, którzy nie przepadają za kluskami, mogą sięgnąć po ryż. Wegetarianie też powinni tu zajrzeć, choćby na miso ramen.

Kulinarna decentralizacjaFanów azjatyckich zup i makaronów ucieszy, że przy ul. Rakowic-kiej powstanie krakowska odpowiedź na Uki Uki, czyli nowy lokal właścicieli Karmy. Osią menu będzie oczywiście udon. Również przy Rakowickiej ma otworzyć się wine bar i bistro kierowane przez bohatera najgłośniejszego w światku gastronomicznym wywiadu 2016 r. – Mikołaja Makłowicza. Jeżeli dodać do tego Wesołą, Blossom, Bistro 11 i Etnikę, to można powiedzieć, że wyrósł w tamtych okolicach naprawdę ciekawy kulinarnie kawa-łek miasta. Podobnie dobrze mają się okolice Kleparza. Do Psa Pianisty i Oriental Spoon dołączyło świetne Mandu z pierożkami na parze (a ostatnio i sycącą zupą), a po przekątnej przez Kleparz – cukiernia Wyszukane Desery Braci Szewczenko. Życie stało się nieznośne, od kiedy trzeba wybierać pomiędzy naleśnikiem z karmelem w Psie Pianiście a Provenzą stamtąd. Osobom na diecie polecam widok z cukierni Nakielny. Coraz lepiej jest też na Grzegórzkach. Głód można zaspokoić kanapką z pastrami w Food&People by Pastrami Deli, falafelem w Mazaya falafel, a od połowy lutego – w nowym lokalu Bur-gertaty (Grzegórzecka 63). Z tego, co wiem, nie tylko burgerem. Jeden przystanek tramwajowy dalej, po drugiej stronie Wisły, pizzerię otwiera Bartek Płócienniak z Twojego Kucharza (również na Ślusarskiej). Otwarcie zapowiadane jest na luty, a oprócz pizzy pojawić się mają podpłomyki i pieczone w piecu opalanym drew-nem mięso, ale ptaszki ćwierkają, że na tym pomysły na Ślusarską się nie kończą. W Krakowie znakomitej pizzy ostatnio zresztą nie brakuje. Mój typ to Vincenzo Pedone. Tym, którzy kręcą głową: „A Nolio?”, proponuję: zróbcie sobie niespodziankę i zamiast pizzy zamówcie w Nolio mule, raviolo, tortelli i wspaniały sernik. I tego wam życzę kulinarnie w nowym roku: nowych odkryć w do-brych miejscach i dobrych odkryć nowych miejsc.

Magda Wójcik

Kalendarz kulinarny20 stycznia kolacja szabatowa w Chederze przygotowywa-na przez Sabinę Francuz (Głodne Kawałki). Cena: 75 zł. Zapisy: [email protected]

20 stycznia

spotkanie Stowarzyszenia Kobiety i Wino po-święcone winom musującym. Kinokawiarnia KIKA, cena: 60 zł. Zapisy: [email protected]

18 lutego warsztaty kulinarne Cucinare Bene w  Fo-od&People by Pastrami Deli. Cena: 180 zł. Zapisy: [email protected]

20–28 lutego Fine Dining Week w najlepszych krakowskich restauracjach. Rezerwacje od początku lutego na restaurantweek.pl

23 lutego Tajemnicza Degustacja, czyli kolacja z dobrym jedzeniem i winem w nietuzinkowym miejscu. Cena: 120 zł. Zapisy: [email protected]

26 lutegocałodzienny festiwal kulinarny Najedzeni Fest! w Hotelu Forum. W programie m.in. degusta-cje wina. Wstęp na festiwal bezpłatny. Szcze-góły: najedzenifest.pl

Page 22: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

www.whatsupmagazine.pl22 siedem uciech głównych

od 27 stycznia

Węgiel, sny i miastaW ostatni piątek stycznia w Bunkrze Sztuki otwarte zostaną trzy wystawy.Pierwsza z nich – „Zwiastunki chaosu” – to wy-stawa duetu Prabhakar Pachputy–Rupali Patil, który przyjrzy się temu, jakie konsekwencje dla natury i człowieka niesie przemysłowa eks-ploatacja środowiska. Ekspozycję poprzedziła miesięczna rezydencja artystów w Małopolsce i na Górnym Śląsku. Pachputy, którego rodzina od trzech pokoleń pracuje w jednej z indyjskich kopalni węgla, analizuje różne aspekty pracy pod ziemią: od jej psychologicznych konsekwen-cji, przez warunki, po tradycje górnicze i kulturę, jaka tworzy się wokół węgla. Rupali Patil, gra-

14 lutego – 3 maja

Kobieta na drzeworytachNa wystawie „onna – piękno, siła, ekstaza. Drzeworyty i malarstwo japońskie z kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie” zobaczy-my impresje ze świata japońskiej kobiety.Wystawa opowie o kobiecie, jej wdzięku, emo-cjach, ekstazie, uniesieniach. Bardzo ważna część narracji wystawy dotyka różnych odcieni kobie-cej siły – od ujarzmiania narowistego konia aż po charyzmatyczną moc wojowniczek prowadzą-cych oddziały do bitwy.Zobaczymy dzieła Suzukiego Harunobu (1724–1770), zwanego ojcem barwnego drzeworytu, Torii Kiyonagiego, ujmującego sceny w wyrafi-nowane formaty wąskich kompozycji, oraz zało-życiela szkoły Utagawa – mistrza Toyokuniego (1769–1825), a także ponad setkę prac Kitagawy Utamaro. Do świata metafizycznego, gdzie zjawy i wyobrażenia kuszą, straszą i niepokoją, wpro-wadzą m.in. Utagawa Kuniyoshi czy Katsushika Hokusai (1760–1849).Wystawę wzbogacą malowidła nawiązujące do tematyki Przepływającego Świata ujęte w for-mę tradycyjnych wiszących zwojów kakemono. Uzupełnieniem będą kimona, pasy obi, a także przykłady rzemiosła artystycznego – toaletki, lustra, grzebienie i szpile do włosów.Wystawa opiera się na zbiorach własnych Mu-zeum Narodowego w Krakowie, kolekcji two-rzonej na przestrzeni ponad stu trzydziestu lat.

ficzkę, autorkę instalacji i obiektów, interesują kwestie społeczne. Porusza m.in. tematy ko-rupcji czy nadużyć władzy wobec mieszkańców Indii. Bohaterami jej prac są także pozostawieni bez środków do życia rolnicy z terenów dziś już przemysłowych.Wystawa Justyny Mędrali „Maszyna była pod takim wrażeniem, że sama na siebie spadła” jest rekonstrukcją wizji, która pojawiła się w kilku snach artystki (tytuł wystawy wypo-wiedział głos w  jej śnie). Ekspozycja będzie złożona z prac wykonanych z materiałów orga-nicznych, nietrwałych. Mędrala sięgnie m.in. po ogień i dym. – Materiały, z którymi pracuję:

wosk pszczeli, węgiel, mydło, są prawdziwymi kopalniami wartości plastycznych i znaczeń kulturowych. Czucie ich zapachu, barwy, fak-tury i ciężaru ożywia relację pomiędzy mną a światem zewnętrznym – komentuje artystka. Jej poszukiwaniom towarzyszy świadomość, że rysunki nie ujawnią prawdy o istocie maszy-ny, która pojawiła się we śnie.Wystawa „Równolegle (KRK/NUE) ” prezentuje pochodzące z okresu 1945–2016 dzieła foto-grafów związanych z Krakowem i Norymbergą. Punktem wyjścia wystawy są fotografie przed-stawiające trybunę znajdującą się na terenie zjazdów NSDAP w Norymberdze oraz pierwszy pochód pierwszomajowy w Krakowie. Zobaczy-my powojenne zdjęcia Henryka Hermanowicza wykonane w szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych w Kobierzynie, pokazujące kibicowskie graffiti fotografie z cyklu „Święta wojna” Woj-ciecha Wilczyka i swobodną dokumentację kra-

kowskiej architektury ostatnich kilkudziesięciu lat wykonaną przez Juttę Missbach. Zobaczymy także portrety i sceny uliczne autorstwa Micha-ela Ackermana, który w stolicy Małopolski spę-dził wiele lat. Wizję nieobarczonej historycznym dziedzictwem Norymbergi pokaże René Radom-sky, Anika Maaß przedstawi zapiski z doby życia różnych osób, z kolei Michael Ullrich prywat-ny fotograficzny dziennik, a Łukasz Trzciński zarejestrowane w Norymberdze na potrzeby wystawy wideo. – Niejawnym tematem wysta-wy „Równolegle (KRK/NUE) ” jest język foto-grafii, różne jego wersje, rodzaje. Fotografia nie zostanie przedstawiona jako język jedno-lity: artystyczny, prywatny czy dokumentalny. Bazą i  jednocześnie elementem centralnym są tu miejsca i ich historie, natomiast sposoby przedstawienia okażą się zmienne, opisują mia-sta z wielu perspektyw – mówi o wystawie jej kurator Wojciech Nowicki.

© Wojciech Wilczyk, Kraków (Bieńczyce), os. Kalinowe

Utagawa Kuni- yoshi (1797–1861)

Tsumago – 43. przystanek. Zjawa kobiety-lisa z serii: Sześćdziesiąt dziewięć etapów drogi Kisokaidō, 1847–1850, drzeworyt barwny na papierze, własność Muzeum Narodowego w Krakowie

Page 23: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

Styczeń 2017 23siedem uciech głównych

24 lutego

„Hrabina Marica” w Operze Krakowskiej„Hrabina Marica”, drugi po „Księżniczce czar-dasza” sukces węgierskiego kompozytora Imre Kalmáná, zapewniła mu trwałe miejsce wśród najwybitniejszych twórców operetkowych XX wieku. W lutym operetkę zobaczymy w Operze Krakowskiej.W „Hrabinie Maricy” Kálmán uwodzi efektowny-mi melodiami, zabarwionymi węgierskim folklo-rem i cygańską nutą. Wiele arii i duetów oderwało się od pierwotnego dzieła, zyskało samodzielną popularność, jak choćby czardasz Maricy „Gdy cygańska piosnka płacze”, duet Maricy i Żupana „Ach, jedź do Varasdin” czy nieśmiertelna aria Tassila „Graj, Cyganie! ”. Libretto opowiada oczy-wiście o miłości. Tej prawdziwej, wolnej od za-

28–31 stycznia oraz ferie

Smerfy i teatr„Hej, dzieci, jeśli chcecie zobaczyć Smer-fów las, do ICE dziś zapraszam was” – tak mógłby brzmieć dżingiel reklamujący wido-wisko teatralno-muzyczne, które zawita do Krakowa. Ci, którzy połkną bakcyla teatru, powinni też sprawdzić ofertę NCK.Ogromna produkcja, której wartość przekroczy-ła 4 mln euro, bajkowa scenografia, gra świateł, kolorowe kostiumy, ciekawe przygody z dużą dawką humoru, piękna muzyka oraz interaktyw-ne zabawy z publicznością – tak organizatorzy reklamują widowisko, które obejrzało już ponad 5 mln widzów na świecie. W Krakowie macie sześć okazji, by przekonać się, czy Smerfy uratu-ją Matkę Naturę, czy jednak zły czarownik na za-wsze wyeliminuje Wiosnę. Bilety (od 55 do 149 zł) i więcej informacji na makroconcert.pl, eventim.pl, ebilet.pl, oraz w salonach Empik.Jeżeli młodym widzom spodoba się oglądanie na żywo przygód bohaterów znanych z małego ekranu, powinni w ferie odwiedzić Nową Hutę. W Nowohuckim Centrum Kultury odbywa się trwający 10 dni Festiwal Teatrów dla Dzieci. Imprezy towarzyszące – warsztaty, spotkania i wystawy – dają najmłodszym widzom możli-wość wejścia w świat teatru od kulis. Szczegóły: www.nck.krakow.pl.

18–25 lutego

Materia Prima po raz czwartySpektakle, podczas których grawitacja i ogra-niczenia ludzkiego ciała zdają się nie istnieć – festiwal Materia Prima już po raz czwarty pokaże, że dla teatru formy nie rzeczy nie-możliwych.Spektakle pokazywane podczas festiwalu Ma-teria Prima są wysmakowane i zdumiewające wizualnie, wykorzystują przy tym podstawowe tworzywa teatru: aktora, muzykę i  plastykę. W programie znalazły się zarówno teatr cieni, przedstawienia lalkowe, teatr tańca, jak i cyrkowa feeria. Widzów zachwyci „La Verità” przygotowa-na przez Compagnia Finzi Pasca czy występ No-Gravity Dance Company – taniec w powietrzu, kilka metrów nad ziemią. Dla zaprezentowania

Poleca Marynia Gierat

Początek roku w Kinie Pod BaranamiNowy filmowy rok ruszył pełną parą. 8 stycznia rozdano Złote Globy, 24 stycznia poznamy nominacje do oscarów, a 26 lutego laureatów. Wielki zwycięzca Złotych Globów, „La La Land”, uwiódł publiczność na sylwestrowych pokazach przedpremierowych, a do kin wejdzie 20 stycznia. Warto polować na dwa niezależne filmy amery-kańskie, które podbiły świat: „Manchester by the Sea” (od 20.01) i „Moonlight” (od 17.02) – ka-meralne, świetnie zagrane kino. Polecam także dwie znakomite kobiece role: Natalie Portman jako „Jackie” (od 3.02) i Isabelle Huppert w kon-trowersyjnym „Elle” (od 27.01). W lutym naresz-cie długo wyczekiwana premiera nagrodzonego w Cannes filmu Xaviera Dolana „To tylko koniec świata” (od 10.02). Czekamy też na ważne pol-skie premiery: „Sztukę kochania”, czyli historię Michaliny Wisłockiej, w kinach od 27 stycznia i „Pokot” Agnieszki Holland, który wejdzie do kin 24 lutego po światowej premierze w konkursie głównym na festiwalu w Berlinie. To będzie dobry filmowy sezon!

Zebrały: Magda Wójcik, Dagmara Marcinek

10 lutego do 23 kwietnia

Barok w pełnej krasieNa ekspozycji „Skarby baroku. Między Bra-tysławą a Krakowem” pokazanych zostanie ponad 130 dzieł sztuki baroku pochodzących ze słowackich, węgierskich, ukraińskich i pol-skich zbiorów.Na wystawie w Gmachu Głównym Muzeum Na-rodowego w Krakowie zobaczymy prace artystów tworzących w naszym kręgu kulturowym, a w Pol-sce wciąż słabo znanych, jak środkowoeuropejski mistrz portretu barokowego Jan Kupecký, wie-deński rzeźbiarz Georg Rafael Donner, skupiony na malarstwie batalistycznym August Querfurt czy autor słynnych groteskowych portretów rzeźbiarskich Franz Xaver Messerschmidt. Obok obrazów i rzeźb znaleźć będzie można również barokowe osobliwości, jak portrety pośmiertne, dekoracje teatralne, krucyfiks czasów zarazy czy oddane z fotograficzną precyzją martwe natury. Wystawa powstaje dzięki współpracy Muzeum Narodowego w Krakowie ze Słowacką Galerią Narodową.

leżności takich jak majątek, pozycja towarzyska czy hierarchia społeczna. W Operze Krakowskiej „Hrabinę Maricę” reżyseruje Paweł Piotrowski--Aigner, który po realizacji „Ptasznika z Tyrolu” przed dziesięciu laty wraca na krakowską scenę. Wśród solistów usłyszymy: Marcelinę Beucher, Wiolettę Chodowicz, Katarzynę Oleś-Blachę, Iwonę Sochę, Przemysława Reznera, Janusza Ratajczaka, Tadeusza Szlenkiera, Adama Sobie-rajskiego. Kolejne spektakle odbędą się 25, 26 lutego, 3, 4, 5 marca oraz 12, 13, 14 maja.

wietnamskiego spektaklu w Centrum Kongreso-wym ICE zostanie zbudowany basen: lalki grające w wodzie to tamtejsza tradycja sięgająca aż XI wieku. W spektaklu „Pixel” choreografia współ-grać będzie z interaktywnymi projekcjami, z ko-lei holenderska produkcja „Horror” to zabawa konwencją filmowego horroru, gra kultowymi cytatami i korowód efektów specjalnych.Program Materia Prima to aż dziesięć spekta-kli. – Festiwalowe przedstawienia wydobywają potencjał ukryty w człowieku. Pokazują jak nie-ograniczona jest ludzka wyobraźnia i możliwość tworzenia. Festiwal powstał z głodu teatru, który zaspokaja wszystkie zmysły i potrzebę twórczego relaksu – tłumaczy Adolf Weltschek, dyrektor festiwalu.

„Martwa natura ze skrzynką”obraz Eliasa Mogla zobaczymy na wysta-wie „Skarby baroku. Między Bratysławą a Krakowem”

Page 24: What's Up Magazine | pierwszy dla outsourcingu i korporacjiwhatsupmagazine.pl/wp-content/uploads/2017/04/WhatsUp_20.pdf · Codewise, Miquido, Salesmanago. Kraków. Polska. Jeszcze

reklama